Dzisiaj miałem tzw dzień konia , ale od początku , rano jadę do roboty przejeżdżając przez most gula mi skacze , flauta na wodzie, lekka mgła w miarę ciepło , no kurna a tu trzeba zapierniczać , i to w dodatku w samym centrum gdzie nie ma zaparkować 👿 pierwszy fart - jest gdzie zaparkować , roboty na godzinę ( mam zadaniowy system pracy , jak pracuję w tej firmie 15 lat jeszcze tak szybkiego montażu nie miałem) szybko jadę do chałupy po klamoty , nad wodą super tak jak rano , pierwszy rzut Okonek , potem następny , zmiana koloru i od razu branie , oczywiście na zestaw okoniowy ( znowu podbierak uratował mi dupę ) na brzegu melduje się szczupak taki jak w zeszłym tygodniu ( daję mu z 50 cm. może to ten sam? 🤔) zmiana przynęt na większe, mniejsze , nie daje rezultatu , powrót do poprzedniego koloru po 20 min. daje następnego szczupaka z 10 cm. większego , byłem na to przygotowany bo dowiązaniem stalkę , tak że byłem pewny swego 😁 + podbierak i ryba na brzegu , po pół godziny następne branie , niestety po chwili spinka , pogoda się wyklarowała to brania się skończyły , rozmarzylem się co by się działo jak bym był nad wodą od rana ? . ps chyba puszczę dzisiaj totka 🤑