Gratuluję najwytrwalszym, szczególnie tym, którzy próbowali zmierzyć się z muchówką na tym bagienku, jakim Ślęza okazała się w tym roku. Naprawdę szkoda, że rzeka nie dawała takiej frajdy jak poprzednio. Ryby są. Z konkretnej, znanej mi z zeszłego roku miejscówki wyciągnąłem naprawdę fajnego klenia, ale o regularności takich połowów, szczególnie na spinning można zapomnieć. Okonie w zeszłym roku podkręcały rywalizację, szczególnie że rozmiarami stanowiły niezły kąsek dla uczestników ligi okoniowej. W tym roku cisza.
Ponieważ znam już w miarę dobrze swój odcinek rzeki, obiecuję że jeżeli wystartuje liga kleniowa z dopuszczeniem do udziału wędkarstwa gruntowego, to zaprezentuję Wam w niej kilka fajnych klusek z naszej Ślęzy.