W czwartek nie mogłem się zdecydować, na co się nastawić. Chciałem spróbować złowić bolenia, to znowu sandacza, a za chwilę wypatrywałem okoni. Spinning Mikado Da Vinci z wymiennymi szczytówkami 17 i 25 g dawał możliwość w miarę komfortowo łowić popperami, powierzchniowymi wtd, czy gumami na główkach jigowych. Sandaczowe woblery i cykady również leciały do wody. Głównym korytem Odry płynie mało zachęcająca woda i szukałem trochę spokojniejszej na pograniczu kanałów. Niestety w tym dniu absolutnie nie mogłem się zdecydować na jedną metodę. Uważam za swój sukces, że udało się złowić cokolwiek przez to moje niezdecydowanie. Kilka drobnych puknięć w perłową gumę Ripper Mann's 5,5 cm i w końcu na miarce melduje się przyzwoity okoń 29 cm.
W wodzie ciągle się coś działo tylko nie u mnie, nie na kiju. Stąd ciągle szukałem jakiejś magicznej przynęty, by to zmienić. Niestety nie tym razem. Gdy zapadł zmrok, to już nie mieszałem i założyłem woblera JAXON HS KARAŚ UV 9 cm F 17 g. Rzuty to w lewo, to w prawo i na wprost. Po powierzchni i w toni. Nic. Tyle, co powiedziałem do kolegi, że w tym miejscu lubię łowić na przedwiośniu klenie i jazie na smużaki i nagle jak coś przywali w karasia! W pierwszym momencie stwierdziłem, że to nieduży sum. Chlapał się, jak na suma przystało. Nie spodziewałem się, że w tak dużą przynętę przywali jaź.
Okoń leci do tabeli.