Ten post powinien dodać Radek, ale nie jest tu zalogowany i go wyręczę;) Dał się namówić na krótkie wędkowanie i wygląda, że nie żałuje. Pojechaliśmy na ten sam kanał, co dzień wcześniej mi udało się połowić. Nastawienie na okonie a w razie braku reakcji z ich strony będziemy kombinować z boleniami i przed zmierzchem może jakiś sandacz uderzy. Odchudziłem mocno pudełko z gumami, by nie tracić czasu na wybór tej właściwej. Kilka ripperów i twisterów Relaxa, Shad Teez, Lunatic, rippery Manns i trochę Keitechów, to powinno wystarczyć. Łowiliśmy w gramaturze 5-7 g. Radek z plecionką 0,10 a u mnie 0,16. Chciałem, żeby bez problemu mógł wydłużyć rzuty. Wędki te same, czyli Mikado Da Vinci w travelu. On ze szczytówką do 25 g, ja do 15 g. Szczytówki odwrotnie do grubości linek, bo kołowrotki mieliśmy inaczej spasowane. U mnie wielkość 4000, u niego 2000. W każdym razie jakoś to spasowanie działało, latało i nawet połowiło. Początkowo obserwowaliśmy wodę z zamiarem szybkiego przesunięcia, gdyby ryby dały o sobie znać. Niestety, w tym dniu słabo się pokazywały. Musiałem polegać na intuicji i wcześniejszym rozpoznaniu. Kątem oka obserwowałem Radka. Kilka słów podpowiedzi i sam stwierdził, że dzisiaj będzie próbował łowić, prowadząc gumki w toni. Dla odmiany łowiłem z opadu. Jego sposób okazał się trafny. Po godzinie poszukiwania jest! Ładne i zdecydowane branie na kopyto Relaxa. Na to samo, na które dzień wcześniej złowiłem bolenia. Branie było gdzieś w pół wody. Wędka przyzwoicie amortyzowała odjazdy i po kilkudziesięciu sekundach mogłem młodemu pogratulować kolejnej życiówki w tym sezonie. Miesiąc temu złowił okonia 32 cm a dzisiaj bolenia 64 cm. Do tego można dołożyć z tego sezonu szczupaka 59 cm. Te trzy ryby są jego rekordowymi. Cofając się w czasie i biorąc pod uwagę bardzo małą ilość czasu spędzanego nad wodą, Radek ma jeszcze dwa przyzwoite wyniki, kleń 52 cm i sum 122 cm. Udał się nam dzień. 👊