W związku z tym że kolega Jaceen ostatecznie zamknął i podsumował Ligę Okoń 2020, również i ja przedstawię swój opis sezonu 2020. Nie był to łatwy rok wędkarsko, powiedziałbym, że to był jeden z gorszych sezonów, pod względem ilości złowionych ryb ogólnie, wielkości czy czasu spędzonego nad wodą. Natomiast w tym roku nie połowiłem ilościowo dużo okoni, w porównaniu do dwóch poprzednich lat. Ale jakość ryb wynagrodziła mi ten sezon. Oczywiście nakreśliłem sobie pewien plan działania i cel, który zrealizowałem ale od początku...
Styczeń, luty marzec, to miesiące w których wędkarsko nie obudziłem się, z racji czasu, i różnych innych spraw w tych miesiącach byłem kilka razy na rybach bardziej na rekonesansach niż na próbach złowienia czegokolwiek. Udało się połowić kilkanaście okoni ale poniżej 22 cm w styczniu łowiłem na kanałach na główkach 1,5 do 3 gram na keitechach 2" i 3", w lutym trafiłem jeszcze kolejne tym razem metodą bocznego troka również na kajtki, twisterki. Wszystko co udałoby się wydłubać w tych miesiącach cieszyło. W tym czasie koledzy z czołówki mieli już złowione 10 ryb zaliczone do tabeli u mnie na wodzie nic kompletnie się nie działo znaczy nie punktowałem. Potem wystartował lock down i marzec i zaraz kwiecień, który oczywiście spowodował przerwę okoniową.
Maj - tutaj nastąpił prawdziwy przełom, nauczony poprzednim sezonem byłem już przygotowany, i pierwsze 3 okonie wpadły z jedno z kilku wytypowanych stałych wód, na westin shad teez slim 7,5 cm na główkach 2,5-3 gramy. W tym czasie o okoniach z Odry nie myślałem. Był to miesiąc naprawdę udany od tego dobrego startu postawiłem wszystko na jedną kartę i uznałem, że skoro tak dobry mam w tym roku początek to będę wrzucać do tabeli tylko okonie od 30 w górę – ryzyk fizyk🙃 Bo jak się udało 3 to czemu nie 10?
Czerwiec, lipiec, sierpień - a właściwie ostatni weekend maja i czas do 15 czerwca czyli do czasu kiedy zaczęła fiksować pogoda. W tym czasie straciłem pięknego okonia na stałej wodzie, ale dołowiłem kolejne na gumki na innym starorzeczu. Jednak były to okonie poniżej 30 cm więc nie zgłaszałem ich. Tu nie było kombinacji, leciutkie główki i gumki w kolorach naturalnych z delikatną płynną pracą bez kombinowania. Od połowy czerwca do połowy sierpnia rybki bez historii trafiały się na różne gumki. Druga połowa sierpnia to tradycyjnie u mnie wybitnie czas okoniowy na Odrze, jednak w tym roku największy punktowany to 33 cm co osobiście uznaję jako wielkie rozczarowanie tutaj nie ma nawet o czym dyskutować. To co sprawdzało mi się rok temu kompletnie nie działało w tym roku, woda skakała, ciągle utrzymywała się na wysokim poziome trafiały się średniaki a ten punktowany trafił w przynętę boleniową od hunter-faworyt 7cm. Trafiały mi się również na krąpika od oleix ale zawsze poniżej założonego celu.
Wrzesień - no czas przełomowy, długi urlop nad wodą jestem rano i wieczorem codziennie. I tutaj zaczęła się powierzchniowa masakra, wpadło pięć kolejnych dużych okoni o mniejszych nie będę pisać. Miałem taką frajdę, że zapomniałem o ripperkach i większych keitechach oczywiście też na nie w tym czasie połowiłem mniejsze sztuki. Po 2019 miałem pełną świadomość tego gdzie i co chce połowić i na co. Liczyła się konsekwencja i cierpliwość.
Październik, Listopad, Grudzień - początek października wypad z kolegą na wodę poza dolnośląskie i testowanie nowego kijka Suzuki rxf 6lbs opis od 1-7 gram 213 cm w dwuskładzie. W tym dniu udało się złowić kilkanaście okoni największy powyżej 30 cm, który zamknął tabelę. I również przyłów w postaci karpia 72 cm 8kg na okoniówkę, tak więc sprzęt został odpowiednio przetestowany i wiem że okonie 50 cm nie będą mi straszne;) Wrzucam tutaj fotkę z testów:) W ramach tego że kręcimy się jeszcze w klimacie świąt to i ryba świąteczna, oczywiście pływa dalej😀😀
Od połowy października zaczęło się już właściwie weekendowe łowienie i po kilka okoni na wyprawę w wielkościach 15-28 cm ale na główki i tutaj metodą na opad z główkami do 10 gram na rzece a na stałej wodzie na lekko i boczny, zaliczyłem też wypady na Barowiska. Większych już nie dało się wydłubać w tym czasie oczywiście jakieś sandaczyki i szczupaczki również siadały na nieokoniowych wyjściach nad wodę. Z braku czasu zakończyłem sezon jeszcze przed świętami.
Hmm..wyszło z tego bardziej przekrojowe sprawozdanie z wypadów okoniowych…a miało być krótko. Sezon trudny, ze zmiennymi warunkami na wodzie, huśtawką pogodową, to co działało rok i dwa lata temu przy tak zmiennych warunkach wzięło w łeb. Nie byłem w stanie na jednej wyprawie złowić więcej niż 10 okoni. Każda przynęta ma swój czas nad wodą, na pewno starałem się nie ograniczać tylko jednej przynęty, próbowałem woblerów, poperów, blach i gum na różnych obciążeniach i troka. Wody stałe i rzeka. Jak do tej pory nie przekonałem się jeszcze do drop shota. Nie kombinowałem zdałem się na klasykę i prostotę. Oczywiście z domieszką szczęścia również. Powoli układam sobie plan na nowy sezon jeżeli chodzi o okonia, natomiast pewne wnioski i przemyślenia pozostawię dla siebie. Po tym sezonie uzyskałem naprawdę bezcenny, zbiór wiedzy na temat tej ryby.
A z okazji Nowego Roku 2021 życzę samych dużych garbusów i przyłowów-niespodzianek w nowym sezonie i gratuluję wyników kolegom z czołówki tabeli jak i pozostałym zawodnikom, którzy punktowali!