Dzisiaj kolejny wypad za mną ale ale! Są ryby 😄 zaczęło się od gruźlika podpiętego za ogon. Szybki hol(stream heart ma naprawdę zapas mocy i bez stresu można jechac z tematem 😉) po godzinie jeszcze mocniejszy wiatr i jedna myśl- wracam do domu. Nagle pojawia się kolega po kiju i mówi:" zostań, może kleń się ruszy". Myślę sobie "No poyebany, balon się robi i jak tu ewentualnie wciąć rybę". Kolejnych kilka leszczy w tym jeden pieknie zassał gumę 2.5" po samą kule(od czeburaszki rzecz jasna 😜) na chwilę spokój z wiatrem(nie robiły się białe garby tylko byla duza fala 🤣) rzut i z pierwszego opadu strzał. Myślę, kolejny leszcz, ale nie, czuć że ryba trzepie łbem, będzie dobra ryba. Wyjechał klenio ok 38cm. Pozniej krąp 35-40cm też zassał pięknie całą gumę i na koniec po zmianie gumy kleń ok 32cm. Bran było po prostu mnóstwo, wiele nie wciętych(guma wisiała juz na kolanku). Chce się rzec NARESZCIE 😉 Wypad mega udany i mam nadzieję, że nie zakończy się to dla mnie żadną chorobą bo rzucało mną z zimna jak psem po kaszance.
Pozdro 🖐