Można pójść teoretycznie łatwiejszą drogą i łowić klenie standardowo z gruntu lub spinningiem. Przeszedłem drogę chlebka, wątróbki, owoców, gumek silikonowych, wirówek, popperów i powierzchniowych „wtd”. Jest jeszcze opcja muchowa. Z muchą zacząłem od piankowych żuków, przez Goddarda, Red Taga, Black Zulu itp. Można by powiedzieć, że już wszystko przerabiałem. A co zrobić żeby łowienie kleni było atrakcyjne i mniej dokuczliwe od upałów? Otóż można łowić je w nocy. W miejscach, gdzie w dzień czasami trudno o miejsce na brzegu, w nocy robi się pusto i przyjemnie od delikatnie chłodnego powiewu. To nie jest mój pomysł, ale drążyłem trochę temat i od kilku lat łowię klenie na muchy w nocy. Jest to skuteczny sposób. Czasami skuteczniejszy niż za dnia. O uldze jaką daje noc od upałów nie ma co wspominać. Do tego atmosfera i emocje jakie towarzyszą nocnemu łowieniu są nieocenione. Polecam. Tej nocy miałem dziewięć brań. Dwie ryby wyholowane i jedna była nie do zatrzymania. W pozostałych przypadkach ryby się nie wcięły. Już nie chodzę tak często jak kiedyś na nocne muchowanie. To już raczej, żeby odhaczyć swoją obecność i nie zapomnieć, jak to się robi. Jeżeli łowię na streamery, to również pojawiają się sandacze. Jeżeli chcę łowić tylko klenie i jazie, to odchudzam zestaw i na końcu przyponu wiążę najpopularniejsze kleniowe mokre i suche muchy, którymi mogę smużyć.
👊