Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.04.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Witam wszystkich w nowym sezonie 2022.Niestety dla mnie ten sezon nie zacznie się tak jak bym sobie życzył.Od trzech lat zmagam się ze schorzeniem prawej dłoni,które nazywa się "cieśń nadgarstka".Na dzień 21.kwietnia mam wyznaczony termin zabiegu operacyjnego.Później dwa miesiące rekonwalescencji.Mam nadzieję że w lipcu "wrócę nad wodę"Tymczasem życzę wszystkim kolegom"POŁAMANIA" i do zobaczenia na stronach forum pt.HACZYK. Pozdrawiam wszystkich JURAS.
    4 punkty
  2. SMUŻAKI Czy jest jakaś definicja w świecie wędkarskim ujmująca, czym jest wędkarski smużak? Nie mam takiej wiedzy, ale powiem, jak ja to widzę. Są to wyłącznie moje spostrzeżenia. W moim pojęciu smużak powinien... smużyć. To chyba oczywiste:). Żeby do takiego zadania zmusić wobler, to powinien być pływający. Jakoś nie mogę się zgodzić, że woblery tonące, nawet dające się wyciągnąć na powierzchnię, we wszystkich sytuacjach spotkanych nad wodą, spełnią to zadanie. Najważniejszym kryterium, jakie u mnie decyduje o tym, że nadaję przynęcie miano smużaka, jest moment posłania woblerka na wodę i pozostawienie go do swobodnego pływania. Woblerek tonący tego nie potrafi. Bez ingerencji wędkarza zatonie. Można się spierać o szczegóły, ale u mnie, ta jedna cecha (tonący) dyskwalifikuje nazywanie woblera smużkiem. Inna rzecz, to jego praca podczas zwijania. Mimo że może być pływający, ale nie da się go ściągnąć do siebie właśnie poprzez smużenie, to też nie zaliczyłbym go tej kategorii. W skrócie ująłbym to tak, ma pływać, ma smyrać:) po powierzchni podczas spływu i podczas zwijania linki. Trzecia rzecz, to powinien być niewielkich rozmiarów. Tu jednoznacznego zdania nie mam, ale skłaniam się do określenia górnej granicy +/- 40 mm. To moje osobiste kryteria. Oczywiście, jeżeli takim smużakiem mam możliwość w niektórych przypadkach zejść pod wodę nawet na kilkanaście centymetrów, to jest to dodatkowa zaleta. Jednak powinno to być o wiele trudniejsze zadanie. Gdybym był zmuszony do ekwilibrystycznych wyczynów, by woblerka wprowadzić w smużenie, to jaka praca przeważa, to taka kwalifikacja. Pierwsza myśl, jaka się nasuwa, gdy jest mowa o wędkarskim smużaku, to myślę o owadach. Fajnie by było, gdyby taki woblerek przypominał jakiegoś. Nie jest to u mnie aż tak ważne, ale pudełko z przynętami wyglądałoby smutno, gdyby zawierało przynęty bez imitacji owadów. Co u was sprawdza się na letnie miesiące, macie jakiegoś faworyta? Ma być lotny, a może delikatnie ma opadać na wodę? Agresywny, szarpiący mocno na boki, czy taki wolno puszczony z nurtem. Może ktoś łowi na stojącej wodzie? To ostatnie byłoby bardzo interesujące:) Smużaki Lovec Rapy. Bezsterowe smużaki Stani, Stanisława Mallek. Bromby Andrzeja Lipińskiego. Smużak pokryty tkaniną, B. Olkiewicz. Sam też czasami jakiegoś wystrugam;) I jeszcze by się znalazło więcej, różnych twórców na małą i dużą skalę. Wypieszczone, albo zrobione w minimalistyczny sposób, jednak nie ustępujące skutecznością ani na krok konkurencji (Pioytro82, JAZ, Hegemon).
    3 punkty
  3. W tym roku byłem 3 razy nad Widawą, pierwszy na zero, drugi kilka małych płotek i wczoraj trzecie wyjście. Na początku szukałem ryb w nurcie, ładna pogoda, bardzo ciepło, jednak woda jeszcze zimna. Nie miałem ani jednego brania, zmieniłem taktyke i szukałem spowolnień przy brzegu. Złowiłem ok 20 płoci 20-30cm, jednego jazia, leszcza i dużego krąpia. Ryba w końcu się ruszyła. Zestaw to bolonka 5m, spławik 4g, pinka, wszystkie brania maksymalnie 1m od brzegu (burty). Teraz powinno być już tylko lepiej
    2 punkty
  4. U mnie klenie jakby się poprzestawiały. W miejscach, gdzie ostatnio je łowiłem, teraz jest ciężko. W czwartek znalazłem w ostatniej chwili główkę, na której miałem w 30 minut małe szaleństwo. Złowiłem dwa klenie w granicach 40-45 cm. Dwa po szaleńczych odjazdach wypięły się. Jakiegoś szaleju się najadły, bo pruły jak motorówki i nie szło ich zatrzymać. Trochę żartuję, ale dawno nie szalały mi tak na wędce. Między tym wszystkim było jeszcze z pięć brań. Cóż, znowu odezwał się mój zły nawyk, czyli niesprawdzanie kotwic po konkretniejszych rybach. Okazało się przy zwijaniu sprzętu, że grot jeden ułamany i jeden został odgięty po jednej z szaleńczych ucieczek. Łowiłem na woblery Lovec Rapy Humpy3. Kiedyś miałem kilka sztuk z tej firmy i dobrze je wspominam. We wtorek łowiłem tylko na smużaki i po zmroku Krakuskami. Trafiłem podobnego:) Odra w granicach miasta. 👊
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.