Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. carloss83

    carloss83

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      145


  2. ESSOX

    ESSOX

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      1 761


  3. Elast93

    Elast93

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      2 857


  4. tomek1

    tomek1

    Administrator


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      10 657


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 22.08.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Tuż przed zakazem łowienia odwiedziłem jeden z kanałów Wrocławskich. Piękne stada kleni patrolowały wodę w to i spowrotem. Hmmmm jak się do nich dobrać myślę sobie. Na pierwszy ogień leci sarniaczek. Kilka rzutów i ryby kompletnie nie reagują. Próba zmiany na inną muchę nie przynosi efektu. Myślę sobie No nic trzeba pomyśleć. Chwilą obserwacji wody i widzę jak ryba podnosi się do spływajacego z nurtem wody małego żuczka. Nie ma chwili do stracenia i na końcu zestawu wiąże dość sporego piankowca. Wynik to 3 piękne klenie w tym jedek dobre 45+. Pozostałe dwa w rozmiarze ok 40 cm.
    4 punkty
  2. Na początek mały dodatek do ostatniego posta. Na drugi dzień powtórzyłem łowienie na tym miejscu, godziny te same przynęty te same. Na pewniaka rzuty w ten nurt i nic nawet jednego brania w miejscu gdzie 24 godziny wcześniej było uderzenie za uderzeniem . Ale rybki też brały, tyle że tym razem trzeba było rzucić za główną rynnę, pod drugi brzeg, tam siedziały w spokojniejszej wodzie. Kilkanaście podejść do ploppera i niestety nic skutecznie nie wcięte. Przed zapadnięciem zmroku kilkanaście metrów wcześniej na wodzie o trochę innej charakterystyce, nie tak rwącej wyjąłem 2 sumki, 2 okonie i malutkiego sandaczyka. W czwartek wieczorem mecze Rakowa i Lecha więc czas mam tylko do 18. Postanowiłem świadomie podejść do brzany. Wytypowałem miejscówkę , wiem że brzany tam są bo już kilka razy widziałem jak się spławiały. Taka typowa rynna z szybką wodą , ale łowiłem na jej samym końcu, tam już nurt jest słabszy i rozmywa się na boki, liczne zawirowania na wodzie i większa głębokość niż na początku rynny. Łowiłem stojąc w wodzie w jednym miejscu, bez przemieszczania się. Nie zmieniałem nawet przynęty, uznałem że 5 cm wobler krakusek najbardziej będzie imitował małego kiełbika i penetrował przydenne obszary łowiska. Rzuty jak najdalej w dół rzeki i powolne ściąganie pod prąd . I taka monotonia przez 4 godziny od 13.30-17.30 . Brań miałem kilkanaście , w ręce wylądowały 2 klenie, 2 małe sumy , okoń i brzana .Wszystkie ryby wyjęte na krakuska. Brzana to prawdziwa Królowa Rynny piękna kłoda na 71 cm Po braniu byłem pewien że mam albo dużego suma albo podczepioną brzanę , żadnego nerwowego szaleństwa i odjazdów, powiedział bym że bardziej spokój , majestat i pewność swojej siły. To jest ciągłe trzymanie się dna w szybkim nurcie , przesunięcia się ryby to ledwie 2-3 metry w górę lub w dół. Tak duża brzana ma niesamowitą siłę to było kilkanaście minut dosłownego siłowania się na rękę. Taki hol który pamięta się do końca życia. Moja największa miała do tej pory 69 cm więc te 71 to jest nowy PB Nie chciałem dodatkowo ryby męczyć więc nie wychodziłem nawet na brzeg, wolałem się poświęcić i położyć wędkę w wodzie do zdjęcia Ryba po chwilowym odpoczynku na spokojnej wodzie majestatycznie odpłynęła w nurt. Nie miałem świadków połowu więc miejscówka nie została "spalona" i mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy. Miałem jeszcze jedno "brzanowe" uderzenie w woblerka ale bez skutecznego wcięcia.
    2 punkty
  3. Gratulacje dla wszystkich U mnie ostatnie dwa wypady były nocne z nastawieniem na węgorze.. Przedwczoraj byłem w godzinach 20-2:30, zaliczyłem na tym wypadzie lina 31, węgorza 75 cm i drugiego mniejszego może 40 cm max. Wczoraj powtórzyłem w tym samym miejscu, ale w godzinach 20-23:30. Również zaliczyłem lina 34 cm, później okonia 32 cm i małego węgorza. Ogólnie wypady nawet udane mimo że węgorze średnio dopisały. Wrzucam pamiątkowe fotki węgorza i okonia : Ps. Kolejny wypad będzie już spiningowy i też raczej w godzinach wieczorno-nocnych
    1 punkt
  4. Wczoraj wyjście pod wieczór na ostatnią miejscówkę . Do zmroku na delikatnie za kleniem to złowiłem sumka, po zmroku na ciężko za sumem to złowiłem klenia , tym rybom to nie dogodzi Sumek mały nie ma o czym nawet gadać. Kleń ładniutki grubas na 49 cm. Wziął na ploppera. Łowiłem stojąc na końcu takiej wąskiej kamiennej tamki wychodzącej z 6-8 metrów od brzegu w nurt. Na wprost mam rynnę z silnym nurtem , z boku spokojna płań z prawie stojącą wodą . Początkowo obławiam tą spokojną wodę bo tu spodziewam się grubej ryby na którą mam zestaw. Niestety nawet zerowej reakcji na plumkanie woblera. Po kilkunastu minutach bezproduktywnego łowienia postanowiłem przeciągnąć przynęta w tym nurcie .... i wtedy się zaczęło Praktycznie w każdym rzucie atak w przynętę , łowienie trudne bo ciemno jak w doopie, nie widać gdzie jest wobler , prowadzenie przynęty na wyczucie i domysły. O zainteresowaniu rybami przynęty świadczą cmoknięcia , mniejsze lub większe chlupnięcia na wodzie ,nawet prawdziwe fontanny i targnięcia na wędce. Silny nurt sprawia że przynęta spływa bardzo szybko i ryby nie mogą w nią dobrze trafić. Prowadzenie ploppera pod prąd sprawia znowu potężny opór na wędce. Brań miałem tyle że nawet nie pomyślałem o założeniu jakiegoś wtd , a prawdopodobnie byłby bardziej skuteczny. Miejscówka z uwagi na duże głazy na dnie praktycznie tylko pod przynęty powierzchniowe. Miałem ze 4 ryby na kiju i spięły się , jeden kleń taki z 45 cm wyskoczył mi z ręki już podczas podbierania i uwolnił się z kotwiczki. Brania ryb obstawiam na duże klenie , w łowisku na pewno były brzany bo kilka spławień było z tym typowym dla brzan "furkotem" ale wątpię żeby podnosiły się do płynącego po wierzchu woblera. Możliwe że też w ten nurt wpływały sumy bo już je tam łowiłem. Kleń z fotki wziął na granicy nurtu i spokojnej wody podczas prowadzenia woblera pod prąd. Godzina była 22.26 i bateria na telefonie już praktycznie na rezerwie więc postanowiłem zakończyć łowienie bo byłoby mi szkoda złowić ładną rybę i nie mieć możliwości zrobienia zdjęcia
    1 punkt
  5. Ja wczoraj zaliczyłem kolejny wieczorno-nocny spiningowy wypad. Wędkowałem z bratem od ok 18:00 do 23:45, brat miał kilka sandaczowych brań ale tylko zdejmowały gumy z haka.. Ja do zmroku rzucałem lekkim sprzętem złowiłem jednego klenia 30+, spiąłem Wiślanego okonia +- 25 cm i miałem kilka puknięć kleni. Po zmroku już tradycyjnie mocniejszy zestaw i większe przynęty.. Miałem jedno fajne sandaczowe branie na gumę ale oczywiście go nie wciąłem, później na 8,5 cm boleniowego sieka spiąłem fajnego klenia myślę 45+.. Przed 23 postanowiłem zmienić kij na lżejszy i założyć mniejszy 5 cm wobler. Kilka rzutów i mam puknięcie rybę wcinam lekko zabujała i ciągłem ją jak "leszcza za bety" pod nogami okazał się ok 60 cm boleniem zrobił jeden krótki zryw i wylądował w podbieraku Szybkie parę fotek i do wody. Wrzucam tylko jedno pamiątkowe zdjęcie wczorajszego bolenia :
    1 punkt
  6. W ostatnim tygodniu całkowicie odpuściłem ryby- łącznie z tym weekendem, ale poprzedni weekend znowu spędzony ze zrywkami. Jedno branie z soboty na niedzielę, ale tym razem dzidziuś metrowy. Kolejna zasiadka za tydzień i zawody sumowe za dwa tygodnie.
    1 punkt
  7. U mnie wczoraj kolejne Wiślane wieczorno-nocne podejście.. Wędkowałem z kolegą i bratem od około 18:00 do 23:15. Brat łowił w innym miejscu niż ja i mój znajomy, poszedł kilkaset metrów niżej ale zakończył wypad bez ryby na brzegu. Kumpel który łowił dosłownie 50m ode mnie też nie doczekał się ani jednej ryby na brzegu chociaż brań kilka zaliczył.. Ja do zmroku łowiłem na lekko obławiając płytki szybki przelew z nadzieją na klenie. Jednego 35 cm udało się wyjąć i miałem jeszcze dwa kleniowe brania. Następnie w przeciągu może 10 minut wyjąłem 3 nieduże może 30-40 cm sandacze na kleniowego woblera.. Od zmroku już łowiłem mocniejszym zestawem i większymi woblerami.. Ok 21 spiąłem pod brzegiem szczupaka około 55-60 cm.. Dosłownie 15 minut później na sandaczowego kenarta zacinam bolenia, doholowałem go pod brzeg ryba może 60 cm więc stwierdziłem że podbiorę go ręką.. Skubany tak mi się wyśliznął że zaczepił drugą kotwicą woblera o zielsko i mi się wypiął ok 22 mam kolejne branie na 8,5 cm sieka, rybę wcinam ale odjechała mi w dół rzeki w przelew i się spina.. Nie wiem sam co to nawet było, na pewno nie wąsaty.. Kilka rzutów później mam sandaczowe branie rybę zacinam i po paru sekundach spada.. Ok 22:30 mam kolejne branie na sieka, branie 100% sandaczowe lekkie puknięcie w woblera.. Rybę wcinam ale nie walczy jak sandacz, chwilę później podbieram grubego bolenia. Miarka pokazała 72 cm Przed 23 miałem jeszcze jednego sandacza na kiju i też mi się spiął.. To jakiego ja mam pecha w sierpniu, ile ryb mi się w dziwny sposób wypina to przechodzi ludzkie pojęcie.. Tylko wczoraj miałem w sumie 12 brań, 10 ryb na kiju a wyjąłem tylko 5.. Wrzucam jedno pamiątkowe szybkie foto bolenia z wczoraj :
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.