Cześć. Zastanawiam się, czy z okoniami jest tak źle, czy my nie umiemy łowić? A może w przyszłym sezonie zmienimy okonie na sumy? Mogłoby być ciekawie:)
W niedzielę wybrałem się na dwie godziny na rzekę Oławę. Nie wiedziałem, jak się zachować. Ponad dwa miesiące nie łowiłem w dzień:))) Czułem się jakoś nieswojo. Minęło kilkanaście minut i po kilku pstrykach mam porządne bum! Na wędce do 11 g, to może zbyt mocno powiedziane, ale był porządny strzał. Jig 4 g, keitech 3" i w to pacnął znowu sum. Jakoś nie dają mi spokoju. Przewidywałem porażkę. Zbyt daleko wyjechał, a po drodze był pas grążeli szeroki na kilka metrów. Po dziesięciu minutach zacząłem powoli przejmować inicjatywę, ale gdy trzeba było się przeprawiać przez grążele, zaczęła się kołomyja. Wykosiliśmy kilka metrów zielska i w końcu przypon nie dał rady.
W poniedziałek powtórzyłem. Sprzęt ten sam ( Mikado 11 g, plecionka 0,08 mm) i miejsce to samo. Woda była trochę szybsza. Pomyślałem, że ryby będą aktywniejsze. I nie myliłem się. Miałem kilkanaście brań. W momencie wyciągania rippera zaatakował boleń. Od tego zdarzenia, co kilkanaście rzutów prowadziłem przynętę blisko powierzchni. I za którymś razem zadziałało. Boleń kolejny raz uderzył i wyjechał do łapki. Złowiłem jeszcze trzy okonie. Chyba nie będę kombinował i pozostanę przy tym łowisku. Okonie pukają. Kwestia dobrania lepszej przynęty lub sposobu prowadzenia. Dzisiaj mocniejsze ataki były, gdy podbijanie gumki było bardzo krótkie, takie tuż przy dnie. Czekam, aż coś się zmieni w sprawie Odry.