Jeżeli działo się to w czwartek, to mogę tylko potwierdzić twoje spostrzeżenia. Kilka sezonów temu, też dzień przed załamaniem pogody odpaliły mi okonie. Byłem trochę zdziwiony, bo pierwszy raz w życiu brały mi na agresywnie podbijane rippery 8-10 cm na główkach 10 i 12 g. Zmusił mnie do sięgania po cięższe i większe gumy towarzyszący zmianie pogody dość silny wiatr. Od tamtej pory zacząłem baczniej przyglądać się meteorogramom. Kilka razy przewidywania się sprawdziły. Nigdy wcześniej na to nie zważałem uwagi. Chciałem iść na ryby, to nie było znaczenia, jaka pogoda mnie czeka. W poprzedzający zmianę pogody czwartek też spodziewałem się, albo agresywnych brań okoni, albo szczupaków. A że męczę ostatnio jedną z miejscówek i tam są okonie, to liczyłem, że będą przyłowy. Ogólnie nastawiłem się na sandacze, ewentualnie bolenie. Jednak te drugie, jakby w ten dzień wymiotło. Dzień wcześniej dawały popis swojej ignorancji do moich przynęt i pogrywały sobie, atakując bez możliwości zacięcia. Okonie w czwartek były dość aktywne. Miałem kilka ataków na cykady i na spore woblery (np. Instynct 7 cm). Łowiłem też na większe gumy +/- 10 cm na główkach 6 i 8 g. Może bym jakiegoś większego złowił, albo więcej, gdybym wcześniej przyjechał. Przyjechałem przed zmierzchem i nie było czasu na eksperymenty. Ze złowionych największy okoń miał 27 cm.