Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. Konrado

    Konrado

    Użytkownik


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      63


  2. MarianoItaliano85

    MarianoItaliano85

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      168


  3. moczykij

    moczykij

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      575


  4. suchi

    suchi

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      201


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 04.10.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Zainspirowany informacją, że ktoś we Wrocławiu złowił sandacza 98cm nie wytrzymałem i musiałem znaleźć się nad wodą... Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki, decyzja była taka by nie jechać daleko bo blisko też mogę z powodzeniem nic nie złapać Celowo nie zabrałem woblerów bo jak je mam w pudełku to na nic innego nie łowię. Już ciemno, woda martwa, spora guma, opad. Miejscówka, która wymusza oczekiwanie kiedy przynęta wpadnie w kamienie i będzie rwanie. Jedno kopnięcie zacięte w tempo. Aż dziw, że nie zaspałem. Oczywiście brak podbieraka i podebranie na trzy ręką Sandacz 69cm. Bardzo, bardzo ciemno ubarwiony. Na zdjęciu tego tak nie widać, ale nawet nie miał jasnego brzucha. Afrykański? Tabela sandacz 2023;) 1. Elast93 70,5 + 70 + 0 = 140,5 2. Fido Angellus 3. Marienty 4. Zbynek1111 5. lechur1 5. jaceen 6. Seba ZG 50 + 0 + 0 = 50 7. RafalWR 53 + 0 + 0 = 53 8. MarianoItaliano85 9. tomek1 10. MARCIN82 11. Budek 12. jamnick85 13. Konrado 50,5 + 68 + 69 = 187,5
    9 punktów
  2. A ja walczę o pierwszego sandacza i idzie jak... k...ie w deszcz 🤣 Byliśmy na pontonie na wodzie, na której się wychowałem. Z racji miejsca zamieszkania mam teraz tam kawałek. Zawsze regułą było, że wysoka woda to i ryba nie bierze. Liczyłem, że środek pływający pozwoli złamać ten przesąd... niestety. Wypłynęliśmy na upatrzoną i uzgodniona wcześniej metę, pierwszy rzut i BAM! Mówię do kumpla dawaj podbierak bo na bank jest wymiar i to dobry. Myślę sobie "co za szczęściarz, pierwszy rzut, może trzecie podbicie i na Kajtka 5" jest sandacz!". Niestety po kilku przygięciach kija ryba spada. Kilka rzutów dalej, na wodę około 9m ale tym razem na obrotówkę nr 5( ręczne wykonanie jak dla mnie krajowego Mistrza jeśli chodzi o obrotówki) i jest strzał! Jestem już z rybą przy lustrze wody i kumpel z tekstem "może szczupak?". W głowie mówię do niego "aż tak źle mi życzysz?😆"(tam jest specyfika taka, że duże okonie lubią duży "złom" stąd takie rozmiary). Niestety sprawdziło się, wyjechał obślizgun +/-60cm. Oprócz tego jegomościa doławiam 2 ryby(jeden okołowymiar i jeden szczur) w przeciągu kolejnej godzinki, więc nadal obiecująco. Ale, ale.... im dalej w las tym gęściej i niestety to Kolega doławia pistoleta i do końca pływania tj. Do godz. 13 pozostajemy bez brania. Plan był pływać do 16, jednak totalne bezrybie spowodowało, że chęci mieliśmy... ale na powrót do domu. Mizerne efekty tłumaczę jeszcze jedną sprawą. Mianowicie, mimo że to górska woda zasila tę zaporówkę, to temperatura wody mnie poraziła... 17'!!! To nie może być dobrego łowienia sandaczy. Wracam tam najszybciej za miesiąc jak się zaczną pierwsze przymrozki i spadnie zdecydowanie woda. Sprzętowo u mnie bez zmian Lureleader Vigorous ML 2.51m 5-21g Ryobi Zauber 4000 Sufix 131 0.148mm
    4 punkty
  3. Czasu miałem niewiele, a pogoda sprawiała, że miałem dylemat. Z jednej strony coraz bardziej kusiło, by odłożyć spławikówke i przeprosić spinning, z drugiej ostatnie spławikowe sukcesy podpowiadały, by spróbować podtrzymać dobrą passę. Jak na zodiakalną Wagę przystało wybrałem kompromis. Postanowiłem 1,5 godziny pospinningować, a końcówkę dnia poświęcić spławikowi. Lekki spinning się nie sprawdził. Chyba za bardzo wiało, więc nawiązanie kontaktu z przynętą było bardzo trudne. Złowiłem co prawda okonka i małego bolusia, ale szybko uznałem, że lepiej będzie ten czas wykorzystać na spławikówkę. Klasycznie zanęciłem kukurydzą i na nią zacząłem łowienie. Długo nic się nie działo więc sięgnąłem po pinkę, którą łączyłem z kukurydzą. Zaczęły się brania. Pierwszy okonek - taki "do zegarka". Pózniej płotka za zegarek, następna do zegarka, kolejna mniejsza, a ostatnia chyba nawet nie była wymiarowa. Dzień sie kończył, nie chciałem go stracić na takich zabawach, więc wygrzebałem z puszki dwa największe ziarna kukurydzy, nawlokłem je na haczyk uznając, że wolę jedno porządne branie niż skubanie drobnicy. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Branie było jedno, hol emocjonujący z ucieczką z podbieraka włącznie, ale ukoronowaniem był przepiękny karaś, który okazał się być moją życiówką. PB poprawione po jakichś 30 latach o 2 cm Już mam dylemat, którą wędkę zabrać nad rzekę następnym razem
    2 punkty
  4. Dzisiaj ze względu na wiatr odpuściłem okonie i usiadłem z feederem w zacisznym miejscu z myślą o grubszej płoci. Brań sporo ale dominowała sama drobnica. Dwa mocne dynamiczne brania o które podejrzewam klenie nie do zacięcia. Miejsce obiecujące i napewno odwiedzę je podczas zimy z serem i mielonką. W piątek w planach już tylko okonie.
    2 punkty
  5. Moje ostatnie 3 wypady za sandaczem skończyły się bez ryby ale wiara w to,że pływają tam smoki i któryś w końcu się uwiesi sprawia ,że noe odpuszczę tej miejscówki. W planach mam jeszcze popływać chociaż raz z verta i może odwiedzę Mietków.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.