Nie wiem czy mogę pisać w tym temacie... Ale tematu 'jak było nad wodą' nie ma, więc wpiszę się tu 😉 .
Chwilę po świcie melduje się nad Kwisą. Woda na niej powoli opada, ale jak się okazało na moje umiejętności jeszcze nie opadła wystarczająco. Przez jakieś 2h schodzę w dół rzeki rzucając woblerkami. Wracając porzucałem trochę gumkami. Niestety bez kontaktu z rybą. Co ciekawe z ludźmi też nie. W tym miejscu zazwyczaj kogoś spotykałem. Ślady butów były, ale z wczoraj lub starsze.
Było bardzo przyjemnie, pomimo tego, że w aucie spędziłem nie wiele mniej czasu jak nad rzeką i pomimo tego, że sukcesów brak.