W czwartek zaliczyłem 2h na pobliskim zalewie z nadzieję na jakis białoryb na UL. Rybne miejsce zajęte przez miejscowych chłopaków, w mniej rybnym wiatr poważnie utrudniał zabawę. Parę rybek się uwiesiło, było trochę skubnięć, ale w sumie to nic godnego uwagi.
W sobotę białoryb odpóściłem, prognozy wiatru i temperatury jakoś mnie zniechęciły, na dluższy wyjazd brakowało czasu.
Dzisiaj za to pobudka przed 5 tą rano. Chwilę przed 7mą melduje się na Kwisie z zamiarem przechytrzenia jakiegoś pstrąga.
No i opłaciło się. Pierwszy sukces, to że byłem na zero... ze stratami przynęt. Jeżeli chodzi o moje możliwości i Kwisę, to naprawdę sukces, nic nie zostało na zaczepie w wodzie, nic nie zostało na nadrzecznych drzewach i krzakach. Włączyłem łącznie około 4h.
Przed 8ma pierwsze branie. 26cm 👍 Chyba pierwszy wymiarowy pstrąg w moim wykonaniu (do tej pory trafiały się chyba tylko takie pod wymiarowe.
W drodze powrotnej w tym samym miejscu co wcześniej drugie branie. Tym razem 37 cm 💪 . Co ciekawe rok czy dwa lata temu w tym miejscu też już miałem brania.
Obie rybki na wobler Jaxona.