Cześć.
Z początkiem lipca poleciały do wody przynęty bardziej selektywne. Blisko połowę czasu łowiłem powierzchniowo. Efektem były złowione dwa klenie i boleń. Szukając głębiej, dołowiłem bolenia, jakieś drobne okonie i kilka brań, takich "pstryków" zepsułem. Najwięcej akcji miałem z crawlerami a konkretnie z Adustą Yajirobee i gumową bezzaczepową żabą. Żabę pożarł ładny kleń. Atak był taki, że w początkowej fazie nie wiedziałem, co ją zaatakowało. To był król tego rewiru. Szeroki, wypasiony, silny, wyglądał na więcej niż, rzeczywiście było na miarce (52 cm). Przynętą była rzeczona żaba po modyfikacji na crawlera. Brań na nią miałem więcej.
Boleń, jak boleń, jak wygląda, każdy prawie wie. Jednak one potrafią być aktywne w nocy. I złowienie go w takich warunkach daje dodatkową nobilitację. Szukałem drapieżników pod ławicami drobnicy i w końcu się udało. Mocne branie na woblera HMS 7g/F.
Nigdy tego nie robiłem. A ktoś z was? Łowiliście na skórę w nocy? Nie miałem dużo pieczywa. Zostawiłem kilka kawałków z kanapki. Miałem kilka zbiórek i jedną wykorzystałem. Łowiłem na krótko, by móc obserwować dokładniej, co się dzieje. Przy dalszym wypuszczaniu gubiłem się i nie kontrolowałem. Przy dobrym miejskim doświetleniu można ten styl uprawiać bez większych problemów.