Na leszcze trzeba trafić, albo je obserwować, dopiero teraz to do mnie dotarło, że one mają te swoje ścieżki, którymi pływają poszukując pokarmu. Po całodniowej zasiadce w miejscu gdzie się u mnie lechy spławiają, znam już godzinę, kiedy codziennie tam żerują, tym sposobem, obserwacji, już na kilku wyjazdach łowiłem sporo kilowych leszcze. Na pewno są też i większe, mam nadzieję, że je dorwę. Zauważyłem, że najlepsze brania, największych sztuk są przez godzinkę, może, trochę dłużej, potem chyba płyną dalej, a zostają te maluchy.