Skocz do zawartości
przynęty na klenia     Dragon

DawidSokołowski

Redaktor
  • Liczba zawartości

    155
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    17

Zawartość dodana przez DawidSokołowski

  1. Koło od Stara kolego, koło od Stara! @bumtarara przepiękny ryba. Szczere gratulacje Teraz trochę głupio mi wstawiać mojego okonia, ale niech będzie 😜 Kleniki coś nie chciały ostatnio współpracować, ale że złowiłem kilka okoni, więc tym razem poszedłem nad rzekę właśnie po pasiaki. Inny woblerek, inna technika prowadzenia i usiadł taki zuch Moja mina smutna, bo zmęczony człek był po robocie. I ten ryjek nieogolony (do dziś) ;d Wypad szybko i na wariata na olsztyński odcinek Łyny. Fajna i przyjemna godzinka, może półtora, wędkowania Do weekendu L4, w weekend jadę w rodzinne strony. Mam nadzieję, że jakieś fajne fotki z Podlasia tu wrzucę.
  2. @Goliat mam podobne jeziorko, z tą tylko różnicą, że tam akurat na łódce się nie połowi, bo jest wprowadzony zakaz pływania. I też sporo o nim legend krąży. Wędkarsko w tym momencie jest praktycznie nieużywane. Rybacko z tego co wiem również. Więc ryba musi tam być😎 Planowałem je jakoś podejść, ale na planach się skończyło. Ale po tym co napisałeś to chyba jednak wezmę się za nie na wiosnę Fajny połów. Mnie wykluczyło z ryb choróbsko. No, jedno wyjście na klenie było, ale bez szału się skończyło
  3. Zdecydowanie mniej zanęty sypkiej, a więcej grubej radzę, bo piszesz o dużych leszczach. Jak łowisz na nieznanym Ci łowisku to zacznij od kukurydzy i ewentualnie grochu - to ryby zazwyczaj znają. Jak wiesz co mniej więcej lubią to dodaj jakiegos gotowca trochę. Nie przekombinuj, a będą efekty No i jak masz zamiar nęcić dłużej miejscówkę i wiesz, że leszcze są to zacznij, powiedzmy od sypania 2kg dziennie. Jak po kilku dniach będziesz miał pewnosc, że lechy podeszły to wrzucaj jeszcze więcej. Ławica leszcza opitoli bez problemu i 10 kg. Oczywiscie nie możesz też przesadzić, bo zakwasisz łowisko i będzie kiszka
  4. Odzywaj się śmiało Co do łowienia we dwóch, to zauważyłem podobną zależność. Mój kolega, z którym często łowię, również. Jak jesteśmy razem to łowimy coś tam. Jak sami, to podsyłamy sobie zdjęcia z fajnymi rybami. To chyba kwestia ciszy nad wodą i większego skupienia. W weekend mam jechać z nim na klenie, dlatego z góry go uprzedziłem, że jak pojedziemy razem to złowimy dwa pięęękne, okrąąąąągłe... zera
  5. Konkretni wędkarze kojarzą mi się z poszczególnymi gatunkami ryb, ale Ty @jaceen, kojarzysz mi się ze wszystkim co w Odrze (dobrze pamiętam?) pływa. Szacun za wprowadzanie ciągłych innowacji do Twojego wędkarstwa, no i za ryby! Jak kiedyś będę gdzieś na Twoich rejonach to pozwolę sobie się odezwać i zaprosić Cię, albo raczej poprosić Ciebie o zaproszenie na ryby A dziś poproszę.. albo nie, nie będę prosił, tylko wrzucę na fan page mojego bloga link do artykułu o okoniach i popperach - Twojego autorstwa rzecz jasna Mam nadzieję, że się nie obrazisz
  6. U mnie też coś tam było, ale bez szału😉 Dwie największe ryby zerwałem - klenia i okonia. Złapałem za to masę klusek w przedziale 30-35 cm i kilka okoni na 24-30 cm. Jednemu z pasiaków wyszły całkiem klimatyczne zdjęcia. Robione po ciemaku telefonem, więc jakość jest jaka jest 😁 Taki jakiś do predatora podobny 😋
  7. Witam w te piękne wrześniowe popołudnie Dziś wszystko odbywa się tak jak ma być. Była praca, po pracy runda po placu zabaw - poprzedzona kursem do żłobka. Teraz czas na obiad, a po nim nastaną próby zrozumienia pierwszych słów syna (dumny jest tata!😊) i znoszenie jego humorów - to niesamowite, że tak mały człowieczek potrafi tak dużo nabroić 😉 Później sen Kajtka połączony z nieobecnością żony - czas dla mnie i pracę nad kolejnym tekstem. No i na moją ukochaną kawę!👍 Lawiruję więc tak przez cały dzień, od zadania do zadania, ale pamiętam też o moim ulubionym forum wędkarskim - mówię oczywiście o haczyku! I wrzucam kolejny tekst z bloga zatytułowany: AKCJA: "SIERPNIOWY LIN 2018" Czyli krótkie podsumowanie minionego miesiąca, który w 100% poświęciłem prosiaczkom😎 Z wędkarskim pozdrowieniem! Czy to była jakaś zorganizowana akcja? Taka akcja żeby złowić lina! “Sierpniowy lin 2018” się zwała, a teraz przechodzi do historii. I melduję, że zakończyła się totalnym powodzeniem! A zaczęło się dawno, dawno temu… Czyli jakieś trzy lata wstecz.Wtedy to stwierdziłem, że złowię lina. Postanawiam! - powiedziałem pewnego dnia. I tyle. Spośród 730 i jeszcze kilkudziesięciu dni, jakie minęły od chwili złożenia tego świętego przyrzeczenia, na nęcenie linów poświęciłem chyba “aż” ze trzy. Łowiłem (strzelam) z pięć razy, na łowiskach gdzie liny co prawda były, ale że szukałem ich w czerwcu czyli wtedy kiedy zapewne miały tarło, no to co miałem złowić jak nic nie złowiłem? Biorę się za Ciebie! Zliczyłem w tym czasie multum kropek pasłęckich pstrągów i łusek łyńskich kleni, ale ciągle ukradkiem zerkałem na nie.Patrzyły na mnie przez cały ten czas swoimi czerwonym ślepkami - dorodne, internetowe liny. Łypały w moją stronę mięsistymi pyszczkami, aż w końcu uległem ich czarowi. Omamiły mnie i wiedziałem, że muszę! Musiałem poczuć lina na wędce. Tak więc w sierpniu tego roku wziąłem się za prosiaczki - pierwszy raz w życiu na poważnie. Wybór łowiska. Warmia to kraina lina. Kogo nie spytasz każdy go złowił: tu lub tam. Teoretycznie więc szansa na wybór dobrego łowiska był duża, ale jeszcze większa na kompromitację. No bo jeżeli lin jest wszędzie, to siara jak go nie złowisz, chłopie… zwłaszcza, żeś jest autor poradnika: "Jak wybrać łowisko?" Tak więc, na litość boską, szukaj! Szukałem więc, a czy znalazłem? No jak nie jak tak! A teraz zdradzę Wam pewien sekret. Tylko ciii... Wiecie jakie jezioro jest dobre na lina? Nierówne (hę?) To znaczy, takie tego... nooo, krzywe (co on bredzi?) Krzywe, ale z nazwy. Inaczej mówiąc jezioro Ukiel - to tak dla informacji, jakby ktoś chciał połowić liny w Olsztynie. Osobiście na te właśnie jezioro postawiłem, a czy słusznie? No ja zabawę przednią miałem! Klucz do sukcesu akcji "Sierpniowy lin 2018". Na pusty hak to tylko pstrągi w Szwaderkach biorą (najlepiej na złoty). Olsztyńskie liny to inna liga, ale też nie mogę powiedzieć żeby były aż tak strasznie wybredne - na moje szczęście, bo mistrzem kuchni to ja nie jestem. Chociaż kukurydzę umiem jeszcze ugotować! Gotowałem więc i słodziłem: kukurydzę cukrem i żonie słowami (żeby za kradzież garów i wątpliwe nieraz zapachy krzywo na mnie nie patrzyła). Kilka razy trochę mi się "kuku" ukisiło i w zastępstwie ryb zjadły ją pewnie olsztyńskie dziki, które w osiedlowych śmietnikach czują się jak... liny w wodzie. Za to nie rozgotował mi się żaden ziemniak, ha! - też je czasem do jeziora wrzucałem. No i to tyle jeżeli chodzi o kulinarne moje dokonania. Jeżeli zaś o przynęty chodzi, to bezapelacyjnym numerem jeden została "puszkowa" do spółki z "dzikunami". Taka "kanapka" mięsno-warzywna wygrała zarówno z rosówkami jak i ziemniakami (nie wiem dlaczego, bo przecież tak świetnie kartofelki gotowałem - przypominam)! Takiemu rarytasowi, podanemu na zestawie spławikowym przegruntowanym, położonemu na głębokości ok. półtora metra trudno było się oprzeć linom. Wystarczyło zarzucić i czekać, bo cierpliwość linami jezioro Krzywe wynagradza. No i ostatni element układanki - godziny wędkowania. Lin to ranny ptaszek i wstaje o świcie - jak normalny... człowiek. Wędkarz (czyli ja) normalny nie jest i gdy inni śpią, on siedzi i patrzy w dwa jasne punkciki tkwiące martwo w jeziorze. Zarwałem sporo nocek zanim zrozumiałem, że zielona rybka wstaje razem z kurami. Czyli mniej więcej wtedy kiedy się słonko na horyzoncie pojawi - no może godzinę wcześniej. I taki oto był klucz do sukcesu w sierpniowych moich zmaganiach z linami. Była sobie taka zorganizowana akcja, żeby złowić lina. Zaczęła się w sierpniu i w sierpniu roku 2018 zakończyła. Weszły leszcze w łowisko i linów ni ma - żeby ładnie i rymem tę historię zakończyć.
  8. W internetach pojawia się ostatnio sporo kleni. W tv mówią o epidemii Odry i Afrykańskiego Pomoru Swiń, ale o chorobie nr 1 - kleniozie - cisza
  9. @jaceen a już liczyłem na zdjęcie wymiarowej mewy Słyszałem o woblerach dobrych na wszystkie gatunki ryb, ale nie o takich, które działają na wszelkie gatunki zwierząt Fajny wypad @Goliat Konkretna rybka! Można wiedzieć na co się pokusiła?
  10. @Don Gucak Skoro biorą to nie odpuszczaj. Ja odpuściłem, bo kilka wypadów kończyło się leszczami. Kolega za to próbował dalej i? Miał takie branie, że wbiegał w butach do wody, ryba wleciała w drugi zestaw, poplątała go, poszła w zarośla po czym trzepnęła porządnie trzy razy wędą i tyle było ją widać Kukurydza moczona w miodzie zwabiła liny z powrotem na łowisko - na ale ja już tak jak postanowiłem wracam do spina. Jakieś efekty już są. Piątek i sobota były owocne. Może jeszcze dziś wyskoczę na klenie. Sorry za jakoś zdjęcia ze szczupłym, ale tylko kalkulator mieliśmy na łajbie Szczupły trochę ponad 60, okoniowi zaś 2 cm do 30 zabrakło.
  11. Ważne, że dalej biorą, bo ciągle masz szanse je złowić. U mnie jest gorzej - leszcze weszły na miejscówkę i liny gdzieś poszły Leszcze niby zgrabne, ale jednak nie o to człowiekowi chodzi.
  12. Zazdroszczę złowienia ryb, których sam nie złowiłem. I to w takich gabarytach Ale kiedyś ktoś mi takiej brzany pozazdrości 😜
  13. @Booryss Brzany płacą Ci za reklamę? Wyprawa na gigancie Gratuluję wąsów!
  14. Jako człowiek z krwi i kości (taki co kasy potrzebuje) i wędkarz z zamiłowania - chciałbym mieć! Założyłem niedawno na blogu nowy dział, w którym opisuję te "gadżety", które gdzieś tam w mojej karierze moczykija się przydały i sprawdziły. Ten plecaczek jest jedną z nich. To wszystko. Ale panowie z firmy Dragon, jeżeli to czytacie, to napiszcie do mnie - jestem do wzięcia
  15. Jakoś tak już mam, że jeszcze jeden miesiąc nie minie, a ja już myślę o kolejnym - oczywiście pod względem wędkarskim. Sierpień leci mi naprawdę fajnie. Łowię świadomie ryby, których nigdy nie łowiłem, a więc liny. I już myślę: co dalej? A no na wrzesień planuję ciągle ganiać moje liniska, ale i zacząć poszukiwań jesiennych szczupaków. Tak, tak - jesiennych. Dla mnie wrzesień, nawet jeżeli jest ciepły, letnim okresem - jeżeli chodzi o wędkarstwo - nie jest. Oczywiście ciągle też pracuję nad blogiem. Niebawem nabędę "trochę" lepszy sprzęt fotograficzny, a więc obiecuję lepsze zdjęcia. Staram się też pisać na coraz wyższym poziomie - jak to wychodzi? Ocenicie sami. Zapraszam wszystkich do odwiedzenia fanpage'a zwędkowanych, na którym informuję na bieżąco o tym i o tamtym: https://www.facebook.com/zwedkowany/ I to tyle z autoreklamy Aha, wpisy mogą pojawiać się o coraz późniejszych porach, bo syn mim dorasta i zaczyna chodzić spać nie z kurami, a z dorosłymi 😀 A teraz coś dla spinningistów. Coś co przyda się również przy połowie szczupaków, na które przyjdzie niedługo doskonałą pora. Miłej lektury! DRAGON CHEST PACK - DOBRY TOWARZYSZ WĘDKARZA Lubię wędkować w dobrym towarzystwie. Fajnie jest mieć przy sobie kogoś, kto poda butelkę wody – gdy jestem spragniony. Kiedy aura się ociepla – niesie moją kurtkę, a gdy nic nie bierze – podsuwa mi odpowiednią przynętę. I wiecie co? Mam takiego towarzysza! No dobra, może nie poda, nie poniesie i nie podsunie, ale pomieści: termos, dodatkową odzież, kilka pudełek przynęt i sporo innych gadżetów. Któż to taki? Dragon Chest Pack – dobry towarzysz wędkarza. Dragon Chest Pack to nic innego jak kamizelka i plecak w jednym. Banalne? Ja bym raczej powiedział: banalnie proste i genialne rozwiązanie, które coraz częściej stosują firmy produkujące sprzęt wędkarski. I chętniej z roku na rok przez wędkarzy wykorzystywane. Kamizelka To co wędkarz powinien mieć „pod ręką”, kamizelka pomieści. Posiada ona trzy kieszenie. Przednia to typowy schowek na przynęty. Wyłożona jest specjalny materiałem, w który można wbić haki przynęt. Druga jest na tyle obszerna, by zmieścić pudełko, telefon i cokolwiek innego co może się przydać, a czego nie zmieścimy w kieszonce trzeciej – małej i tak jak dwie poprzednie, zamykanej na zamek. Tu znajdziemy kolejne miejsce na 2/3 ulubione przynęty – przyczepić je możemy do gąbki przyszytej na zewnątrz. Niestety jeżeli chodzi o zamki, to jeden „poszedł” w kilka tygodni po zakupie. Mimo to kamizelkę oceniam bardzo pozytywnie i daję jej mocną piąteczkę. Firma dragon postarała się abyśmy od frontu mogli być uzbrojeni „po zęby”. Przejdźmy teraz na tyły – zobaczmy co tam się dzieje. Plecak Im plecak więcej pomieści, tym lepiej – w zasadzie tyle się od tej części wędkarskiego wyposażenia wymaga. Co udało się projektantom Dragona osiągnąć w tym zakresie? Jakbym pochłaniał więcej pokarmów i trunków niż robię to normalnie – choć nie oszukując siebie i Was, muszę przyznać, że do jadających skromnie nie należę – byłbym raczej średnio zadowolony. W główną kieszeń schowam co prawda butelkę litrowej wody, kilka kanapek czy aparat, ale już włożenie każdej innej, dodatkowej rzeczy, wymaga nieco kombinacji. Jednak nawet one nie zawsze sprawią, że jestem w stanie upchnąć do plecaka to wszystko co zabrać ze sobą chcę. Drugą przestrzenią do wykorzystania jest kolejna, mniejsza kieszeń, na zewnątrz której znajduje się siatkowana „a’la kieszonusia”. Pozwolenia i inne szpargały mają tu wystarczająco dużo miejsca. Bardzo fajnym i przydatnym rozwiązaniem jest natomiast pusta przestrzeń między główną komorą plecaka, a kieszenią. Nie posiada ona zamka, a jedynie zapinana jest na zatrzask. Przydaje się, gdy potrzebuję zdjąć z siebie trochę odzieży lub gdy spodziewam się drastycznych zmian pogodowych – włożona do środka i spięta zatrzaskiem kurtka czy bluza, na pewno z niej nie wypadną. Za małą pojemność komory głównej dałbym tylko czwórkę, ale za całość i to co napiszę jeszcze za chwilę o plecaku, muszę dodać mu jeszcze plus. Dodatkowe atuty Plecak posiada jeden dodatkowy atut – jest płaski, nie odstaje mocno od ciała, a to zdecydowanie ułatwia przedzieranie się przez gęste zarośla. Na jego ramiączkach znajdziemy miejsce do podczepienia miarki czy podbieraka – mógłbym tym zakończyć i powiedzieć, że mówiąc o jednym atucie się pomyliłem, bo posiada je dwa – ale nie. Ma jeszcze trzeci: plecak można odpiąć od kamizelki i używać go jako integralną część. Przydało mi się to podczas spacerów po naszych pięknych polskich górach. Podsumowanie Dragon Chest Packa to połączenie kamizelki i plecaka – dwóch bardzo przydatnych wędkarzowi rzeczy. Używam go przede wszystkim podczas trwających kilka godzin wędrówek brzegami Pasłęki. Dlaczego właśnie wtedy? Bo pokonuję wówczas trudne kilometry zakrzaczonych brzegów mojej rzeki i potrzebuję być mobilnym. Za cały bagaż wystarczyć musi mi podbierak, dodatkowa bluza, coś „na ząb” dla mnie i dla ryb. To wszystko Dragon Chest Pack z całą pewnością pomieści. Jest on wykonany z dobrej jakości materiału, którego pomimo kilku lat użytkowania, nie zniszczyły ostre gałązki nadpasłęckich krzaczków, krzaków i haszczy. Plecak mógłby być co prawda nieco bardziej pojemny – jestem też ciekaw czy wadliwy zamek to problem seryjny czy jednostkowy. Pomimo to polecam go tym, którzy cenią sobie wygodne spinningowanie. Dragon Chest Pack jest fajny, zgrabnie skrojony i zaprojektowany kolorystycznie zgodnie z panującą od lat wędkarską modą czyli ma kolor zielony. Jest też bardzo praktyczny i wytrzymały. No i za to wszystko daję… hmmm… a niech tam, za to wszystko niech będzie piąteczka z minusem! Minusem od głodomora!
  16. Akcja "Sierpniowy lin 2018" trwa i odnosi kolejne sukcesy. Coraz większe ryby wieszają się na haczykach. Systematyczne nęcenie, odpowiednia przynęta, dobrze dobrane godziny wędkowania (nieludzkie nawet dla wędkarza ) okazują się być kluczem do sukcesu Jeszcze nie świniaki, ale już też nie prosiaki
  17. Same grube ryby w ostatnich wpisach widzę. Dorzucam swoje - nie takie grubaśne
  18. To i ja linka dorzucam 35 cm miał, to znaczy ma, bo rzecz jasna pływa sobie w jeziorku dalej @jaroslav ja rzuciłem spinning dla tych rybek w tym sezonie. Aż wstyd się przyznać, ale to mój pierwszy w życiu lin. Jestem happy! - widać to na zdjęciu
  19. Powiedz jeszcze na jakie przynęty chcesz łowić i na jakie ryby się nastawiasz. Na Wisle nie łowiłem, więc Ci nie podpowiem co kupić, ale z pewnoscią zrobią to inni jeżeli podasz dokładniejsze informacje.
  20. @salto piękne ryby! W weekend lecę po "zielone" - nie ma co !
  21. Po wędkarskim weekendzie nadszedł czas na wędkarski poniedziałek ze zwędkowani.pl Wróciłem wczoraj z Wersminii - zmęczony, ale zadowolony. Spędziłem dużo czasu z rodziną, trochę mniej z rybami. Dla ryby-symbolu tego łowiska - szczupaka - poświęcić mogłem jedynie trzy poranne godziny jednego dnia. Jak się okazało, trzy godziny, w trakcie których uczepiło się jedynie kilka okoni. Nic to! - jak mawiał Michaś Wołodyjowski. Inni też spłynęli wtedy o kiju. Połapali dopiero w południe, kiedy to ja pluskałem się z synem na plaży, a żona zażywała słonecznych kąpieli. Udało mi się za to wyrwać na noc. Zastawiliśmy z kolegą cztery gruntówki. Rybska brały na nocce... do nocy, to jest w godzinach od 18 do 21. Później ani "be", ani "me". Do zmierzchu połowiliśmy trochę leszczaków i płoci, zerwaliśmy dwie największe ryby - zwłaszcza kolega miał konkretny hol. Jak parowóz poszedł w głębinę - porwawszy najpierw zestaw - tak skończyły się brania. Większość ludzi też na nockach nie połapało. Efekty mieli tylko, tak jak my, w dzień. No oprócz jednego fajnego karpia, który gdzieś tam komuś się uczepił. Naprawdę ładna sztuka Wróciłem więc bez okazów na koncie, za to z planem na wrześniowy powrót na Wersminię. Tym razem bez rodziny. Poświęcę czas tylko na ryby i mam nadzieję, że wstrzelę się w okres ich żerowania. Potencjał woda na pewno ma. Tak wyglądał mój tegoroczny, rodzinny wypad nad wodę, a że do końca wakacji jeszcze trochę czasu, więc wrzucam coś w letnim klimacie: pomost, płocie i piw... zimne napoje gazowane 😉 PŁOĆ - KRÓLOWA LETNIEGO POMOSTU Lubię łowić na spławik z pomostu. Zwłaszcza latem. Jest to dla mnie czas relaksu i odskoczni od codziennych problemów. Nie muszę sobie nic udowadniać – szczególnie wędkarsko – i to jest w tym rodzaju wędkowania najfajniejsze. Po prostu jestem nad wodą. Łowię wtedy różne gatunki ryb, ale zdecydowanie najczęściej moją zdobyczą jest ona – płoć – królowa letniego pomostu. Siedzę na kładce. Ptaszki sobie ćwierkają, a słoneczko dopinguje mi z nieba. Ciszę zakłóca – pssst – dźwięk otwieranego pi… (znaczy zimnego napoju orzeźwiającego). Słyszę „plumknięcie” i kolista falka rozchodzi się po tafli wody. – Spławik wylądował w jeziorze. Cyk. – Jest branko. Kołowrotek radośnie terkocze, a rybka ląduje w siatce. Robię łyk napoju. Spławik wraca do wody. Do tak finezyjnego wędkowania, dokonującego się w iście relaksacyjnym stylu, potrzebny jest równie subtelne podejście. Główna zasada brzmi: łowimy na lekko. Elementy zestawu dobieramy tak aby dawały nam maksimum wygody nad wodą i jak najwięcej frajdy z łowienia. Zasada druga: jeżeli chcemy łowić duże płocie, musimy przygotować sobie łowisko. Bez tego złowimy tylko płotki. Zasada ostatnia: musimy wiedzieć gdzie szukać ryb. Gdzie szukać dużych płoci? Duże i głębokie jeziora to duże płocie. Ryby mają w nich idealne warunki do życia. Nie znajdziesz ich jednak w głębinach, ale w strefie przybrzeżnej zwanej litoralem, ponieważ tam warunki do osiągania dużych przyrostów są najlepsze. Nie mogą to być jednak miejsca zbyt płytkie. Dlatego okolice trzcinowisko to raczej kiepski pomysł. Głębokość łowiska powinna oscylować w granicach 3-7 m. Najlepsze będą płaskie blaty lub lekkie stoki sąsiadujące z miejscami porośniętymi roślinnością zanurzoną. Łowić należy na styku obu tych stref i o ile głębokość wody jest odpowiednia, próbować szukać ryb aż do wysokości pomostu. Często miejsca takie znajdują się w sporej odległości od brzegu, dlatego drewniana kładka jest tak dobrym wyborem przy połowie grubych płoci. Zdecydowanym moim faworytem, jeżeli chodzi o sposób połowu, jest metoda spławikowa. Spławik. Płoć potrafi od razu wciągnąć go pod wodę. Lubi też podenerwować wędkarzy skubiąc sobie przynętę. Abyś zauważył delikatnie brania, spławik powinien mieć wyporność maksymalnie kilku gram i kształt wrzecionowaty. Dobrze sprawdzają się wagglery. Warto jednak mieć przy sobie także coś większego na wypadek, gdyby jezioro pokryło się dużymi falami – wtedy brania na „pióro" bywają niewidoczne. Spławik mocujemy na stałe, za pomocą dwóch stoperów, umieszczonych na żyłce po obu jego stronach. Dzięki temu możemy (jeżeli np. zajdzie potrzeba zarzucić dalej) zwiększyć lotność zestawu (przesuwam dolny stoper maksymalnie do dołu). Jest on wtedy zamocowany przelotowo. Gdy łowię z gruntu, drugą śrucinę zaciskam na przyponie. Żyłka, hak, śruciny. Żyłka główna grubości 0,16 i przypon 0,14 o długość mniej więcej 40 cm, to rozwiązanie bezpieczne dla ryby (żyłki takiej raczej nawet największa płoć nie urwie, więc nie zostawimy w jej pysku haczyka) i komfortowe dla wędkarza (wytrzymałość jest wystarczająca). Obciążenie mocujemy w dwóch punktach. Pierwszą śrucinę stanowiącą 70% obciążenia montujemy tuż pod spławikiem, drugą w okolicach krętlika (dzięki temu zestaw jest mniej narażony na splątanie gdyż pierwszy do wody wpada spławik, a dopiero potem cała reszta). Wielkość haczyków uzależniamy od przynęty, na którą łowimy. Jeżeli na kukurydzę, to stosujemy haki z szerokim kolankiem, rozmiar dobieramy do wielkości ziarna. Osobiście używam zazwyczaj 10 lub 12. Gdy łowimy na białe lub czerwone robaki, zejść możemy nawet do 16. Wędka. Wielu wędkarzy z powodzeniem używa bata, ale ten nie sprawdzi się w przypadku, gdy łowić będziemy w sporej odległości od pomostu (strefa litoralu sięga bowiem nieraz dość daleko w głąb jeziora). Dlatego proponuję postawić na tradycyjne wędzisko. Jego długość uzależniamy od odległości na jakiej będziemy wędkować, a także od masy zestawu jaki zastosujemy. Uniwersalnym wyborem będzie wędka o długości 4-5 m i ciężarze wyrzutowy 20-30 g. Co do akcji to wybierz taką, która da Ci frajdę z łowienia nawet małych płotek. Szczytowa, paraboliczna? - to już kwestia Twoich upodobań. Odradzam jedynie inwestować w kije toporne, „pałowate”, gdyż wtedy zniknie cała frajda z łowienia. Kołowrotek. Nic tak nie irytuje nad wodą jak plącząca się żyłka. No może oprócz hałaśliwych wczasowiczów. Zakładam jednak, że na swoją przygodę ze spławikiem i pomostem wybierzesz (tak jak robię to ja) miejsce od nich stroniące. Ciche łowisko to dobrze wybrane łowisko. Zaś kołowrotek jest dobry, gdy nie plącze żyłki. Ważne jest, dla naszej wygody, aby młynek dobrze ją nawijał. Cienkie linki potrafią zaplatać się na wszelkie możliwe, a nieraz niemożliwe sposoby. Nie bez znaczenia jest też fakt, że łowimy na dużych jeziorach. Hulające po nich wiatry tylko potęgują problem supłów na żyłce. Łowimy bardzo lekko i raczej nie zdarzy się nam zarzucać zestawem dalej niż 20 m, dlatego kołowrotek ze szpulą wielkości 3000 będzie w sam raz. Rodzaj hamulca nie gra wielkiej roli, gdyż – nie oszukujmy się – płoć to nie lin czy leszcz, które potrafią zrobić dalekie odjazdy. Mimo to musi być odpowiednio ustawiony, tak na wszelki wypadek. Wędka Mikado Hirameki Match i kołowrotek Mikado Golden Bay. Dodatkowy sprzęt. Krzesełko dla wygody, podpórki na wędki, podbierak (czasem pomosty są na tyle wysokie, że nie damy rady podebrać ryby ręką, a uniesienie większej płoci na wędce grozi jej złamaniem). Płoć? Nęcić? Przecież tego całe jezioro pełne! - słyszę to często. A ja Wam mówię: róbcie to! Nęcenie płoci to nie przymus – to przyjemność. Płoci bowiem nie płoszą wrzucane do wody zestawy czy kule zanętowe – nęćmy je więc, na kilka dni przed planowaną "główną" zasiadką, łącząc to z wędkowaniem. Po 3-4 takich sesjach będziemy mieli grube sztuki w łowisku. Jeżeli jednak nie posiadamy tego luksusu i nie możemy poświęcić aż tyle czasu, uczyńmy to w sposób tradycyjny. Wsiądźmy w samochód, uklepmy kilka kulek, wrzućmy je do wody i wróćmy do domu. Płocie nęcą nieliczni i dlatego ryby 30 + dość rzadko są w siatkach widywane. Płoć jest jedynym gatunkiem, który wabię sklepową zanętą. Dodatkiem jest kukurydza. Czasem ją gotuję, czasem używam tej z puszki. Czemu? Bo i tak nigdy nie udaje mi się wyselekcjonować dużych sztuk. Zawsze biorą i małe i duże. Konia z rzędem temu, kto to uczyni. Co do zapachów, to mi sprawdza się piernik. Dobra też jest truskawka czy uniwersalna zanęta firmy Traper. Czas by płoć - królowa letniego pomostu - zawitała na haczyku. Na dwie czy jedną wędkę? Oto jest pytanie. I o ile łatwa jest na nie odpowiedź gdy zaczynamy zasiadkę – rozkładamy dwie wędki – o tyle w trakcie wędkowania liczba używanych wędzisk może ulec zmianie. Gdy ryby nie biorą, albo biorą na tyle spokojnie, że nadążam z ich wyciąganiem, stosuję dwa zestawy. Gdy jednak zaczyna się szał żerowania i „brakuje mi rąk”, jedną składam. Często na jeden zestaw łowiłem więcej ryb niż kolega, który używał dwóch. Dwie wędki to jednak większa szansa na branie – zawsze. Jedna to większa skuteczność zacięć – podczas intensywnego żerowania. Szybkie ręce wskazane. Przynęta. Łowienie zaczynamy od wyboru przynęty. Płocie żywią się zarówno pokarmem zwierzęcym jak i roślinnym. Dla mnie jednak przynętą numer jeden na lato jest kukurydza z puszki. Złapałem na nią zdecydowanie najwięcej dużych ryb. Miejsce drugie zajmują, wijąc się i skręcając ze złości, czerwone robaki. Miejsca trzeciego brak. Kukurydzę czasem podrasowuję obtaczając ją w zanęcie. Zawsze jednak warto na początku wędkowania spróbować kilku przynęt. Robaka założyć na jeden zestaw, a kukurydzę na drugi. Czy nęcić w trakcie łowienia? Nęcić – nie. Donęcać – tak. Nigdy nie nęcę na początku zasiadki. Płoć, jeżeli weszła wcześniej w łowisko, będzie się go przez kilka dni trzymała. Donęcam dopiero, gdy pół godziny wędkowania nie przynosi efektów. Wrzucam wówczas dwie skromne kule zanętowe z dodatkiem kukurydzy do wody. Brak efektów? Dorzucam po tym samym czasie dwie kolejne. I tak dalej. Gdy ryby żerują donęcam w jeszcze mniejszym stopniu. Jaki grunt i odległość od brzegu - tfu! - pomostu. Z moich obserwacji wynika, że duże płocie bytują w miejscach głębokich na przynajmniej 3m. Dodatkowo lubią one mieć nad sobą trochę wody – dwa metry to minimum. Najefektywniej jest więc wędkować na gruncie ustawionym nie mniej niż dwa metry, a dochodzącym aż do głębokości dna. Analogicznie: gdy łowisko ma 7 m, łowimy na gruncie od 2m do 7m – z położeniem przynęty na dnie włącznie. Zatem do obłowienia mamy nieraz pokaźnej wielkości obszar. Głębokość 3 m to niekiedy okolice pomostu, a 7 m to niejednokrotnie 20 metrów od brzegu. Dwie wędki przyspieszą etap poszukiwania odpowiedniego miejsca i głębokości, ale i tak musimy posłużyć się metodą prób i błędów. Na szczęście, dla nas - miłośników pomostowych zasiadek - płocie nie są przywiązane ani do dna, ani do toni. Potrafią jednocześnie zagryzać położonego na gruncie robaka jak i kolebiącą się w wodzie kukurydzę. Metr w jedną czy drugą stronę nie robi wielkiej różnicy. Warto jednak sprawdzić "co w jakiej warstwie wody piszczy". Kiedy najlepiej bierze płoć? Ano bierze często - bywa, że przez cały dzień, ale z przerwami. Gdy odpowiednio zanęcimy miejscówkę, ryba w niej będzie i od czasu do czasu coś sobie podje. Dlatego, jeżeli chodzi o ten konkretnie gatunek, tak wielkiego wpływu na intensywność jego żerowania nie ma pogoda. Mam jednak kilka wniosków wynikających z doświadczenia w połowie płoci. Zarywajmy ciepłe noce by być na łowisku z samego rana. W te chłodniejsze pośpijmy dłużej, żeby mieć siłę na wędkowanie trwające od godzin południowych aż do wieczornych. Mamy pewną informację, że zdrowo powieje? Przygotujmy się na całodzienną zasiadkę - pofalowana powierzchnia jeziora to prognostyk dobrych brań. A gwałtowne zmiany pogodowe? - jak w przypadku większości gatunków ryb, nie rokują zbyt dobrze. Ja jednak jeżdżę na płocie niezależnie od tego. Są wszędobylskie, liczne i, trywializując, pazerne na żarcie. Wiem, że te cholery mogą wziąć przy najmniej sprzyjających warunkach. A gdy już płoć weźmie... Nie, o tym nie będę pisał, bo to przecież proste: kołowrotek radośnie terkocze, a kolejna rybka ląduje w siatce. Teraz wszystko w Twoich rękach! A więc miłej zabawy! Baw się, bo łowienie płoci to prawdziwa frajda. Niech ptaszki ćwierkają wesoło, a słonko przyświeca Ci z nieba. Otwórz sobie pi... tfu!... napój gazowany i niech moc... tfu! tfu! ... niech rybki będą z Tobą!
  22. Wypracowane rybki smakują najlepiej - nie mówię tu oczywiscie o "smaku" stricte Gratuluję fajnych pasiaków😀 Oby więcej takich i większych się trafiało. U mnie ostatnio tylko nęcenie wchodziło w grę z racji braku czasu. Dałem jednak namiary na na moją miejscówkę koledze. Połowił linów i fajnego karasia, więc może i ja niedługo cos tu wrzucę;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.