-
Liczba zawartości
1 737 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
8
Zawartość dodana przez P
-
Powtórka z dyskusji, czyli co z kolejnym zlotem Haczyka?
P odpowiedział mozambikanin → na temat → Społeczność haczyk.pl
Zawsz możemy Ci znaleźć jakieś starorzecze Poza tym warto zmienić typ łowiska No i Toruń jest fajny -
Jak by co też się piszę na takie spotkanie
-
Powtórka z dyskusji, czyli co z kolejnym zlotem Haczyka?
P odpowiedział mozambikanin → na temat → Społeczność haczyk.pl
A może w tym roku z Krzyżakowie http://www.mosir.torun.pl/turystyczne/camping-tramp.html Dojazd nawet pociągiem wygodny. Są domki jest miejsce na namiot. Jak ktoś przyjedzie z rodziną to zawsze będą mieli co robić i zwiedzać. W okolicy łąpie dość mało ludzi. Na Wiśle popływać posondować dno i być może nawet ewentualnie posypać czymś pewnie też by miał kto Poza Wisłą można zorganizować wypad na trotki i łosośki (raptem 10-15 km do Drwęcy). Kto da więcej? -
Panowie, Czytałem instruktaż Shoguna natomiast widzę że robicie nie taka kryzę jak on tylko bardziej taki "korpusik" (chyba tak to powinienem nazwać). Z czego to robicie? Jestem na etapie zamawiania materiałów i chciałem wiedzieć co to jest. Czy ktoś z was orientuje się gdzie kupić to białe które stosował Shogun na kryzę?
-
Witam, Wybiera się ktoś do Poznania? Bo może bym pojechał jeśli ktoś z forumowiczów będzie. Z tego co na szybko znalazłem bdą głownie stoiska karpiowe co sprawia, że średnio ciekawie dla mnie :/
-
Jak macie namiary to pochwalcie się w wątku. Jeśli nie to też poproszę na priv
-
Zanim zaczniecie dyskutować czy C&R jest ok czy nie zobaczcie czy jesteście rasowymi wędkarzami czy też nie http://www.joemonster.org/art/10821/Jestes_rasowym_wedkarzem_czy_zwyklym_moczykijem_ A później trochę ochłońcie
-
Producent nie kamie i dużo racji ma również wojtek26 Identyfikację ryb od razu wyłączysz, głębokość i twardość dna zobaczysz. Zobaczysz również i ryby, ale trochę czasu minie zanim skalibrujesz właściwie sondę i trochę więcej zanim nauczysz się czytać wskazania Tomku a dlaczego polecasz wyłączyć identyfikację ryb? Mam dokładnie takie echo jakie kupuje Zając i jesienią jak pisałem w innym temacie jak nam echo "pikało" (pika gdy pojawiają się z rybki przy tej właśnie identyfikacji) to mieliśmy dużo brań - gdzie drobnica tam i drapieżniki Co ciekawe jak na echo było pusto to i dni kończyliśmy słabo (pojedyńcze brania) Nam to dość sporo pomagało więc jeśli mógłbyś jakoś swoją odp uzasadnić?
-
Kolega ma krótszego do łąpania z łódki (o ile dobrze pamiętam jakoś 2,1) i sobie chwali
-
Być może będę miał okazje kupić kołowrotek taniej Ale muszę wybrać jeden z dwóch. Przynajmniej już dwie osoby odradzały mi Salinę stąd moje wahania. Negatywy były za uchwyt w korbce jak i to że do cięższego spiningu może być "za wolna". Dlatego próbuje podpytać tutaj. Niemniej jednak obie osoby podkreślały trwałość kołowrotka choć w jednym ze sklepów przy oglądaniu Saliny było słychać jak pracuje przekładnia. Stąd mój "ból głowy" :D
-
Przymierzam się do zakupu kołowrotka do spiningu z łódki. Miałby obsługiwać wędeczkę 10-35g. Moje dwa typy to Okumy: Salina 40 RAW II 40 Sam nie wiem która lepiej by się sprawdziła. Co sądzicie?
-
Witam, Czy ktoś z was ma lub zna kogoś kto kupował kwoka? Jeśli tak to gdzie można taki działający dobrze kwok kupić? Na alledrogo znalazłem dwóch sprzedających z czego jeden robi je raczej samemu natomiast drugi to sklep sprzedający firmowe (jak dobrze pamiętam cormorana) kwoki. Nie wiem tylko czy po poniższym poście jest sens kupować cormorana :/
-
Zawsze jeśli wam się nie podobają dwa powyższe rozwiązania jest trzecie - obciąć kciuk Każdy niech wybierze rozwiązanie wygodne dla siebie bo licytujecie sie i panikujecie jak małe dzieci. Dodam że za swoją propozycję nie biorę odpowiedzialności jeśli ktoś tak postąpi
-
Teraz już spokoju nie zaznasz przynajmniej z mojej strony Tylko zaproszenie na te piękne wiślane miejscóweczki i chęć przetrzepania dupska temu trzeciemu dziadkowi z wąsami pozwoli mi wytrwać do przyszłego sezonu. O zaproszeniu można dyskutować za jakieś 6 miesięcy Cały pic polega na znalezieniu miejscówki a jak sam wiesz Wisła co roku się zmienia, przykosy się przesuwają zmieniają kształty Tak więc kolejny sezon to nowe poszukiwania i wcale nie jest powiedziane że podobno przykosę znajdziemy Niemniej jednak będziemy próbować Dopiero jak się znajdzie można myśleć czy i komu o niej mówić. W każdym bądź razie ta konkretna była kawałek za Toruniem w stronę waszego miasta...
-
Na zdjęciu poniżej widać wymiarowego maluszka Na kolejnym wraca do domu po dziadka, którego wkrótce sprowadził Filmik z dziadkiem pojawi się jak zorientuje się jak do dodać na haczyka Szybki edit Mam nadzieję ze link będzie działał. Niestety telefon kolegi był obrócony bokiem a jeszcze jak go obrócić o 90 stopni nie wiem W posiadaniu mam jeszcze 5 filmików po 2-3 minuty z tego holu niemniej jednak są dość nudne Słychać tylko terkot hamulca i widać próby pompowania Przy okazji czy ktoś wie gdzie jest haczyk.tv?
-
Plany były bardzo ostrożne. W ciągu roku okazało się że zakupiłem z kolegą łódkę. Spowodowało to dużą porcję oczekiwań. Nastąpił jednak okres rozczarowań i zanik wiary we własne umiejętności. Dostaliśmy lekcję pokory i pływania wiele godzin bez kontaktu z rybą. Na jeziorach było lepiej ale Wisła uczyła nas że to nie jest takie proste łapać z łódki. Na jesień jednak było lepiej. Złąpane sandacze i sum wpłyneły na pozytywne zakończenie sezonu. Oby w kolejnym roku mieć więcej czasu na ryby
-
Jak wyglądało nasze miejsce jesienne? Była to przykosa leżąca dość blisko brzegu. Za przykosa na kancie bocznej głębokość była około 6-6,5 metra. W tym dołku stało bardzo dużo sumików i nieco mniej sumów. Kręciły się tam przynajmniej 3 dziadki sumowe (z dwoma stoczyłem walkę). Następnie była mała górka podwodna z głębokością około 4-4,5 metrów i kolejny dołek z głębokościami około 5,5 metra. Dalej głębokość była w miarę stała dopiero po około 100 metrach zjeżdżała do jakiś 8 metrów. Generalnie ciąg główek za tą przykosą był bardzo głęboki jak na ten odcinek Wisły. W drugim dołku łapaliśmy sandacze. W pierwszym sumy jak i trafił się duży sandacz a jeszcze większego wyciągnął inny wędkarz. Generalnie odwiedziliśmy na jesień tylko kilka przykos w poszukiwaniu jakiejś dobrej. Ta nas przyciągnęła konfiguracją dna przy której nasz nos dał znać że powinno być ciekawie. Za to w miejscu na dłużej zatrzymały nas jeszcze rybki na echo. Nie wiem jakie ma to znaczenie ale rybek tych było naprawdę dużo podczas gdy w innych rejonach Wisły była studnia. Dlatego tej przykosie poświeciliśmy kilka przestawieni więcej co zaowocowało w końcu odpowiednim kotwiczeniem. To dość ważne szczególnie dla początkujących. Zresztą duże znaczenie masz też poziom Wisły co za tamą we Włocławku potrafi być bardzo zmienne. Na kacie przykosy bocznej ale tej od strony środka nurtu z tego co wiem połapana kilka dużych szczupaków. Ogólnie niestety tendencja jest taka że łapią ci którzy się nie chwalą. Wiem że wędkarze nas obserwowali za pomocą lornetek a później ze względu na brak zmiany przykosy podpływali i próbowali. Kilka osób podpłynęło po pochwaleniu się przez kolegę naszymi łowami. Tak więc jeśli chcecie mieć spokój to lepiej co do konkretnej przykosy/miejsca jak najmniej się chwalić co nie zmienia faktu że charakterystykę takiego miejsca dobrze opisać dla innych Najwięcej ryb łapaliśmy na tej przykosie wówczas gdy na echu było dużo rybek. I mniej rybek tym mniej brań. Trudno wyrokować jaki to miało wpływ po jednym sezonie gdyż zdarzały się brania i przy studni na echo ale może coś w tym jest. Z rad które jeszcze powstały nam wewnętrznie po sezonie. Myślimy nad zakupem jakiś gumowych wykładzin na podłogę do łódki w celu wyciszenia stuków Może ktoś ma jakiś patent i się podzieli. Bezwzględnie zakup bloczka i być może jakiś system wciągania kotwicy na łódkę. Robienie tego ręcznie przy zimnej wodzie jest bardzo mało komfortowe. Usytuowanie echo na łódce. Nasz uchwyt był przykręcony blisko wioseł co spowodowało jego złamanie podczas ostatniego wypadu :/ Warto zwrócić uwagę na rozłożenie rzeczy w łódce. Warto zawsze mieć osłonę przed deszczem a latem jakieś kremy z filtrami. I to chyba tyle z moich przemyśleń posezonowych. Jak obiecałem wstawię jeszcze fotki i filmiki z sumami.
-
Być może niedługo pewne sprawy z powodu karpi będą uregulowane ustawami http://wiadomosci.onet.pl/kraj/karpia-mozna-amatorsko-zabic-bo-go-nie-boli,1,4981474,wiadomosc.html A wtedy już nawet tego ze sklepu wigilijnego nie zabijecie
-
Dziś po ponad miesięcznej przerwie wypad nad Wisłę. Zaczęło się fatalnie. Nie odpalił silnik i po prawie godzinie prób stwierdziliśmy że płyniemy na swoją przykosę na wiosłach. Później nie było lepiej i poza jednym braniem najprawdopodobniej szczupaka nic się nie wydarzyło
-
A to sum ma u was podniesiony wymiar, wcześniej okres ochronny czy coś? A przepisy zna? Kolega wyżej już wyjaśnił. Sum u nas ma amory a u was stosują antykoncepcję
-
Dziś lipa Ja jeden okonek na gumę która była połową jego wielkości. Oprócz tego mały sumik. Kolega z łódki na zero. Niestety byliśmy świadkami jak goście złapali suma około metra max i z łódki go nie wypuścili. Podpłynęliśmy zwróciliśmy uwagę jednak ze względu na brak jakiejkolwiek reakcji sprawę zgłosiliśmy do koła. Prawdopodobnie będą mieli kontrolę.
-
Witam, Powracam do tematu aby się dzielić swoimi spostrzeżeniami. Szczególnie nowym posiadaczom łódek może się to przydać, bo praktycznie każdy wypad przynosi przemyślenia i usprawnienia Na pewno warto pomyśleć o dużym podbieraku. Duży znaczy taki który bez problemu pomieści metrową rybkę. Niech leży w łódce i nie afiszujmy się z nim. Jeśli chcecie mieć spokój na wodą a na waszym miejscu nie ma łódek nie afiszujcie się z połowami. Najlepiej jest holować ryby spokojnie i podbierać je z teh burty gdzie nie ma ludzi. Im mniej osób wie tym później was "podsiądą". Identycznie jak na brzegu. Wiele osób korzysta z lornetek więc nie żartuje Może to głupie ale warto podczas jesiennych wypraw zadbać o ubiór. Czapka rękawiczki odpowiednie buty. Musi być ciepło przez kilka godzin łapania. Do tego coś chroniącego przed deszczem. Ciepła herbata. To może truizmy ale my frycowe zapłaciliśmy Poza tym teraz myślimy aby łódkę wyłożyć rodzajem gumy/wycieraczką. Ostatnio widziałem takie tworzywo ze sporymi dziurami w środku robiące za fragment podłogi. Na pewno fajnie by izolowało a jednocześnie tłum wszelkie stuki i puki. Warto mieć wyciągarkę. W jesienne dni nie jest miło wyciągać kotwicę z zimniej wody rękami. Niestety my zamontujemy sobie taką w czasie przerwy zimowej To kilka moich porad. Na pewno po zimie coś dopiszę o miejscówkach. Warto aby ten temat nie umarł bo do łódkowców dołączają nowi a po co mają uczyć się na swoich błędach
-
Jedyne zdjęcie sprzed tygodnia
-
Jeśli tydzień temu był fajny wypad to co było wczoraj? Popłyneliśmy znacznie później z różnych względów licząc na powtórkę. Kolega bardzo szybko zapina szczupaka około 80 który przy łódce daje nura i wypina się. Za chwilę walczy już z sandaczem 78 cm tym razem wygrywa. Dopiero po dłuższym czasie łapie szczupaczka na 62 cm. Długo długo spokój. Przerzucamy pudełka w poszukiwaniu tajnych broni W końcu kolega łapie kilka krótkich sandaczyków. Zmiana miejscówki bo wędkarze z brzegu podpowiadają, że ktoś niedaleko stąd siłował się z sumem. Płyniemy niedaleko jednak to według nas zupełnie inne już miejsce. Kolega po kilku rzutach coś holuje. Okazuje się, że to mały sum. Łapiemy po kilka sumów z czego każdy z nas zalicza po wymiarowym. Swojego nie mierzyłem tylko dwie szybkie fotki i ląduje w wodzie (jak nie będzie widać gdzie jesteśmy to obie wstawię). Kolegi mierzy 88 cm szybka sesja i nurkuje do dna Koledze melduje się jeszcze na wędce sandaczyk powyżej 70 cm. Po kilku przeparkowaniach z braku laku mieliśmy się już zwijać. Wziąłem od niego na koniec jedną gumę z pudełka (on łapał) na znacznie większe i miałęm oddać kilka ostatnich rzutów przed spłynięciem. Bodajże w drugim branie, zacięcie poteżny opór. Zaczep? Po chwili wybranych kilka metrów z kołowrotka oznajmiło, że jednak rybka. Początkowo sum trzymał się miejsca, w którym wziął. Po kilku minutach ruszył w dół rzeki. Pomimo hamulca dokręconego prawie na maxa wybierał coraz więcej plecionki. Decyzja jedna płyniemy za nim. W ostatniej chwili kotwica poszła do góry bo na kołowrotku widać już było podkład. Sum walczył dzielnie. Po jakiś 30 minutach pokazał się na powierzchni. Wielkość podobna do poprzedniego. Tyle, że guma nie wystawała z pyska tylko była wbita gdzieś w jednej czwartej ciała od ogona. Sum padnięty mnie powoli ręka bolała. Sytuacja patowa. Podejmujemy decyzję aby dopłynąć do piaszczystej łaszki przy brzegu i dociągnąć go do brzegu.. Dopłyneliśmy i powoli go doholowuje. Kiedy był około 8 metrów od brzegu podobno popełniłem błąd i na chwilę wyprostowałem żyłkę. Pęka plecionka. Do zobaczenia za rok. Kolega kręcił film (filmiki?) z holu. Z tego co mówił jest utrwalony ostatni moment tak więc jak skończy się rok wrzucę filmik na forum Później jeszcze chwilkę próbowaliśmy szukać starszego rodzeństwa ale zapewne ten sumik narobił takiego zamieszania że nie było sensu pływać dalej Dzięki za gratulacje. Co do pytania do mnie - tak w przypływie adrenaliny wziąłem tydzień temu suma do domu. Żałuję tego i wiem, że od tego czasu każdy sumek niezależnie od wielkości wraca do domu. Fotki z wczorajszego dnia pewnie będę miał w środę i wrzucę na forum o ile nie będą zdradzały miejsca. Jeśli w tle widać będzie coś charakterystycznego wrzucę dopiero razem z filmem w nowym roku
-
Witam, Dziś chyba wypad życia Wypłynęliśmy z kolegą rano na niby polecone miejscówki na Wiśle na których "coś się dzieje". A tu zaskoczenie. Nikogo nie ma w zasięgu wzroku ani na wodzie ani na brzegu Popływaliśmy kilka godzin. Obrzucanych dużo miejsc. Koło 11 na kolejnym miejscu mamy kilka zaczepów. Następnie kolega łapie cztery krótkie sandaczyki. Ja nadal na zero. w końcu przyciąłem i pomimo fajnego uderzenia na początku wyciągnąłem gałąź. Następnie łapie dwa krótkie sandacze. Kombinujemy co tu zrobić i gdzie się przestawić aby łapać jakieś większe. Kolega pocieszył mnie, że jeszcze kilka rzutów i się przestawiamy a pewnie jak ja już coś złapię to będzie wymiarowe Nagle fajne uderzenie i w pierwszym momencie bezwładnie coś pociągnałem ze 2 metry. Już myślałem, że to kolejna gałąź gdy odezwał się kołowrotek Po chwili kiedy kolejne metry plecionki znikały w ekspresowym tempie decydujemy o podniesieniu kamienia i płynięcia za rybą. To była dobra decyzja bo rybka pociągneła nas około 5-6 główek w dół (jakiś kilometr). W końcu po jakiś 30 minutach walki zobaczyliśmy suma. Kolega fachowym chwytem za drugim podejściem wciąga do łódki. Sumik mierzy 163 cm czyli jak do tej pory moja największa ryba. Adrenalina robi swoje. Drżą ręce itp itd. Miałem już nie łapać z tych wszystkich emocji. Kolega się upiera aby wrócić na to samo miejsce. Przecież sum mógł płoszyć inne rybki Ech ten nos kolegi Po godzinie łapania (zacząłem znowu rzucać) najpierw kolega łapie sandacza 55 cm a za chwilę ja 62 cm Na dziś koniec łapania emocji już zbyt wiele. Odpinam swoją przynętę i daje koledze. W ciągu 15 minut siada sandaczyk 73 cm. Niestety godzina już późna i telefony z domu co tak długo na tych rybach sprawiają, że wracamy. Pewnie za jakiś czas wrócimy na tą miejscówkę Każdemu życzę takiego dnia i sprawdzenia jak to jest gdy ryba ciągnie łódkę gdzie chce Ależ się rozpisałem. Jutro jak otrzymam fotki o ile będą zgodne z regulaminem to je wstawię. A teraz coś w końcu zjeść, wypić zupkę chmielową i powspominać ten odgłos pracującego hamulca