
-
Liczba zawartości
279 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Bluzer
-
Why? Jak widać na sąsiednich forach powierzchniowy wobler może być niezłym killerem yuyle ,ze....w nocy. Sam nie łowie o tej porze roku w toni,ale niejednokrotnie już zdarzyły się brania gdy przyneta opadała na dno i brna =nie było w pół-wody gdy guma jeszcze nie dosżła do dna
-
1. No ja się nie zgodze z tą klasyfikacja gatunek-c.w. Przecież to łowisko i dobór przynet jest wyznacznikiem doboru wedki,a nie poławiany gatunek ryb. 2. "Mniejsze głowatki"? A jaki Tondrom ma wpływ na to czy weźnmie mała głowa czy metrowy pitt bull? Z reszta się zgadzam- bier dwa kije
-
Dzieki Jacku za poprawke;) Wszystkie kije z serii WCh IRI są dość "ciepłe". Z tym,że im kijek krótszy tym bardziej zyskuje na szybkości i "gaśnięciu" po zarzuceniu
-
No to oczko mocniejszy IRI- Skipper 5-20 g
-
Noooooo! Czyli jednak się da! Graty Jesli to nie tajemnica: +/- na jakiej głębokosci ?
-
Sprawa zapewne indywidualna,lae w wersji 3,05 dolnik mógłby być kapke krótszy;)
-
Z ciekawszych przyłowów trafiły sie: karp (65cm), leszcz (66cm) czy boleń (70cm) . w kazdym wypadku kij spisał sie doskonale. Lucky ma głebokie ugiecie i niemały zapas mocy- nie straszne mu przyłowy
-
Jeszcze nie spotkałem sie z negatywna opinia "Lakiego" Sam długo łowiłem 3,05 i w tej cenie jest to absolutny debesciak! Czemu musi miec akurat 3 metry?
-
chwile zwątpiena,ostatnio też to przerabiałem... loolekk, nie byłem przeszło tydzień na rybach,ale jeśli na Wisle przez ten czas nic się nie zmieniło to nie mam dla Ciebie dobrych informacji...
-
"Łowienie z echosondą to jakby wejść do sklepu z rybami i wyjść. " Dobre! A znasz ten w którym przychodzi baba do lekarza....? sam sie zastanawiam coraz intensywniej czy nie spróbowac sił w łowieniu pod lodem. na razie zgłebiam teorie,ajk się zdecyduje to i na sprzet przyjdzie pora;)
-
No ten pierwszy to chyba nie spiningwy Ma dziwnie małą głowę w stosunku do reszty ciała,ale zdobycz zacna
-
Udowadnianie wyższosci Święta Bożego Narodzenia nad Wielkanocą... w temacie: Ostatnio Wisła nie rozpieszcz,wręcz przeciwnie- skutecznie do siebie zniechęca. W ramach wyjatku ostatnio zmieniłem łowisko na podkrakowski zalew gdzie udało złowić sie pare (niewielkich choć wyjątkowo grubych) szczupaczków. Ryby trafione z dna przy łowieniu z opadu na 7-10cm gumy
-
Póki nie spotykam nad wodą wędkarek podawanie numeru na koszulce jest zbedne Krzyśku, co począć jak paliwo takie drogie Powycinali drzewa,wyrównują teren i robia kamienne nasypy celem regulacji rzeki...dobrze to nie wróży...
-
Miał ktos może w tym roku stycznosć z sandaczem w tym roku na Cholerzynie, albo wie jak się przedstawia populacja tej ryby? Zaczynam brać pod uwage łowienie z opadu na Cholerzynie bo Wisła coraz bardziej rozczarowywuje...
-
To jest ten zbornik po lewej stronie jak się jedzie z Brzeska do Szczurowej? Czy ten na rozwidleniu dróg tuż przed miejscowościa Rudy Rysie?
-
dokładnie ,ciemnozielony, oldschoolowy jednoślad Zestawów na Wisłe mam kilka,zalezy na jakie ryby się nastawiam
-
apsik,a jaka Ty masz metode na łowienie przynajmniej miarowych sandaczy? Bo u mnie zmiana miejsc i selektywnosc przynet nie przekłada się na wielkośc psiakow
-
Pomimo niżówki i niemal zerowego przepływu wody, musiało sporo wody w Wiśle upłynąć by dane mi było wyciągnąć coś godnego obiektywu aparatu przez kilka godzin uparcie podbiłam z dna duże (4-5 calowe) gumy z nadzieją ,ze selektywność gum przełozy sie na zainteresowanie wiekszych sandaczy. Ostatecznie na niewiele się to zdało bo ryby jedynie podszczypywały gumisie,które ewidentnie były dla nich za duże. Na 30min przed planowanym końcem łowienia odpuściłem- załozyłem mniejszego Clonay z nadzieją na wyciągniecie czegokolwiek-ot tak zeby nie zejśc o kiju. Kilka, moze kilkanascie rzutów i jest branie,ale inne nize te do których sie przyzwyczaiłem w ostatnich tygodniach. Zadnego zasysania,podszczypywania czy pstrykania. Mocne i zdecydowanie j***ecie z natychmiastowym zabraniem kija. W rewanzu nie mniej mocne zacięcie i oczekiwanie na odzew przeciwnika. Zaskoczenie niemałe bo nie było szaleńczych odjazdów,czy biciem o plecionke(pojawiła sie nadzieja,że to jednak zed;)). Ryba chodziła pewnie na 30metrach kwadratowych nie dając sie oderwać od dna. Dopiero po kikunastu (tak sądze bo zawsze trace rachube czasu przy holu czegos większego ) minutach na powierzchni pojawiły sie pierwsze wynurzające się bable powietrza- wąsaty! Przy pomocy kolegi (@Robbert89) udało sie ryba szybko podebrać juz za drugim podejściem i...całe szczęscie bo po ladowaniu okazało się ,że guma swobodnie lezy w paszczy kijany,jedno kłapniecie paszczą i ryba uwolniła się od niechcianego percingu Miara zatrzymuje się na 130cm i jest to tym samym największy tegoroczny wąsaty ,który niejako osłodził niepowodzenia z lipcowo-sierpniowego sumowania. Pozdrawiam Kamil
-
Graty Jaceen!Kawał Psiaka;) Na jakiej głebosci stał? nurtowy?
-
mnie też mozesz podesłać 5dych to piękny kleń,ale "6" z przodu...
-
Wszystko co złe (no może poza Moda na Sukces ) kiedyś się kończy. Po blisko 6 tygodniach bezowocnych (same gluty) llub pechowych (same spady) wypadach szczscie w końcu sie uśmiechneło kończąc-mam nadzieje- zła passę Na ostatniej wyprawie siadło 6 neiwelkich sandaczyków. Małe,malutkie,ale ich obecnosć napawa optymizmem na przyszłosć. Skusił się też też całkiem przyjemny,odpasiony pasiak z mocną "3" z przodu. W okolicy chlapał się też boleń,który co prawda nie był celem wyprawy,ale jego aktywnosć przy powierzchni deprymowała moje starania Drugi,może trzeci rzut wąska wahadłówka w miejsce ataków ryby i na brzegu laduje rapka ok 55cm. Wisieńką na torcie tej wyprawy było mocne szarpnięcie w rynnie i kilkumintowy hol pociesznej kijanki Gratulacje dla tych co połapali,szczególne słowa uznania za spiningowe brzany:) Pozdrawiam Kamil
-
Gobio,tam jest jakiś podkrakowski trójkąt bermudzki- 2 lata temu zgubiłem kluczyki do auta,problem niemały bo to był jedyny komplet... ale żeby OT nie robić: ostatnio próbuje dorwać sie do wislanych metnookich. Poza "glutami" i kontaktach z sumami nic...
-
graty Jaceen! Wyczekałes sie ;p
-
Ja nie mogłem już dłużej czekać i inauguracja odbyła się w najwczesniejszy z mozliwych terminów Nad wodą melduje się tuz przed północą, na początek klasyka- opad. Tak agresywny jak i wolny na lzejszych główkach. Bez efektu. Potem do boju poszły powierzchniowe woblery Salmo i Storm,jednak i kawałki pianki były ignorowane prez ryby. Zmieniam miejsce z opaski na żwirowa łache sasiadująca bezpośrednio z korytem Wisły. Znów guma ,tym razem prowadzona "na wleczonego". Za któryms rzutem, tuż przed 3.00 mocne kopniecie i natychmiastowy odjad w główny nurt. Zander? Idzie blisko dna, w dół rzeki. Po kilku minutach zaczeły sie pierwsze uderzenia ogonem o plecionke....no nie,tylko nie TY!. Po chwili jakby ryba opadła z sił i dała się podholować pod brzeg. Podciągam france do powierzchni....(?!) To sandacz!! na płytkiej wodzie chlapnał się kilka razy po czym wyłozył na bok. Podbieram go ręka i... w metnookiego wstapiła jakby nowa siła i energia. Szybki zryw na krótkim dyszlu po którym kij gwałtownie się prostuje..... Najsłabszym ogniwem ogazał się przypon Dragona. Sciślej mówiac- szlag trafił "koszulke" zabezpieczjaca supeł łaczący z agrafką. ehhh.... Drań miał dobre 80cm