Lokalne, czyli wody stowarzyszenia do którego należę już ponad 20 lat (potrzebna odrębna karta).
Wyniki- jak z sandaczami bywa- czasem dwa brania dziennie a czasem miesiąc bez pociągnięcia.
Myślę, że wielu kolegów z forum łowiąc na uznanych śląskich łowiskach PZW, ma dużo lepsze wyniki w odniesieniu do poświęconego czasu, ale dla mnie to nie jest najważniejsze.
Wracając do mojej zasiadki karpiowej- spędziłem dwie noce nad wodą. W sumie było 12 ryb na haku. Ryby brały bardzo chimerycznie, prawie nie było klasycznych długich odjazdów.
Pewnie z tego wynikały 3 spinki ładnych ryb tuż przy brzegu. Przeważały ryby niewielkie 3-4 kg i pojedyncze z zakresu 5-7 kg. Noce bardzo zimne, ale "do przeżycia" przy odpowiednim przygotowaniu. Druga doba była dużo słabsza. Na zdjęciu jedna z większych ryb zasiadki.
A w tej pełnołuskiej rybie złowionej o 6 w niedzielę, nie było nic nadzwyczajnego. Na tym zdjęciu uwieczniłem matę, która była zamarznięta na kość
Co ciekawe- w tą noc odpowiednio ubrany położyłem się w namiocie i między 22 a 6 nie było brań- dlatego spałem jak dziecko. Być może to zasługa rześkiego powietrza a może ogólnego zrelaksowania, ale to był mój najsmaczniejszy sen nad wodą w tym roku