Skocz do zawartości
tokarex pontony

tomek1

Administrator
  • Liczba zawartości

    10 657
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    167

Zawartość dodana przez tomek1

  1. tomek1

    Wegorze 2013

    Jezioro czy rzeka?
  2. Dokładniej kucnąć z połączonymi nogami.
  3. To nie opony decydują o bezpieczeństwie, tylko kształt samochodu zbliżony do klatki Faradaya. Uwaga również na burze słyszalne w oddali. Mój ojciec kiedyś przyjechał nad wodę i zaczął się rozwijać. Burza dawała oznaki bardzo daleko od tego miejsca, nad głową miał czyste niebo. W momencie jak szykował się do zarzucenia kija piorun uderzył w wodę jakieś 50 metrów od niego. Huk, smród i przerażenie... Nawet nie wie kiedy znalazł się w domu.
  4. Bardzo ważny temat. Żadna ryba nie jest warta utraty zdrowia czy życia. Jak wiem że będzie burza unikam wyjazdu na ryby. Jak mnie zastanie nad wodą zwijam kije i zostawiam na podpórkach. Nie stawiać pionowo! Znajomemu kiedyś w ten sposób piorun zrobił z bata wierzbę płaczącą. Jak tylko jest możliwość- zostawić graty i wsiąść do auta. Samochód jest bezpiecznym schronieniem. Oczywiście unikać drzew, również chroniąc się w aucie bo piorun trafiając w drzewo gwałtownie rozrzuca szczapy na dużą odległość. Zająć miejsce w jak najniższym punkcie np. zejść z wału rzecznego do jego podstawy. Nie biegać robiąc wielkie susy- to ma znaczenie kiedy już zdarzy się uderzenie pioruna. Oczywiście przy połowach z łodzi spłynąć do brzegu. Oczywiście węglówka lepiej przewodzi prąd, ale wędka szklana też nie jest bezpieczna- przecież drewno też nie jet rewelacyjnym przewodnikiem... A i jeszcze jedno- wyłączam komórkę na burzy. Niby mówią, że to nie ma wpływu, ale ja swoje wiem
  5. tomek1

    Bornholm czy ktoś łowił???

    Przygoda fajna Gdzie jedziesz?
  6. tomek1

    Bornholm czy ktoś łowił???

    No to mnie zdopingowałeś. Wyprawę na Bornholm z kolegami z IPA Cieszyn II zarezerwowaliśmy w listopadzie. Pogoda do końca była niepewna. Stale na podglądzie miałem kamerę on-line z wyspy i prognozy wiatrowe. Wszystko wskazywało na to że jedziemy. Faktycznie jest potwierdzenie od armatora i ruszamy w drogę. W Kołobrzegu jesteśmy koło 22. Znajdujemy Miętusa II i pakujemy się na pokład. Jesteśmy drugą z trzech grup, która zameldowała się na łajbie. Pierwsze wrażenie- kuter wygląda przyzwoicie i solidnie. Mesa na zdjęciach wyglądała na większą (zwłaszcza doskwiera niewielka ilość miejsca między fotelami a stolikiem), ale jest dobrze zorganizowana. Pod pokładem szukamy miejsca do spania. Kuter ma 17 miejsc leżących. Najlepsza kajuta na dziobie jest już zajęta. Pozostałe to kajutki Piętrowe koje i symboliczne przejście między nimi. W drugiej kajucie po lewej dodatkowo "w nogach" przez oba łóżka przechodzi jakaś rura. Człowiek 1,80 wzrostu bije głową w sufit wszędzie pod pokładem. Z grubsza się rozmieszczamy i wchodzimy na pokład. Na pokładzie miejsca pod dostatkiem. Do tego dwie rzeczy jakich nie widziałem gdzie indziej. Ogrzewane relingi- świetna sprawa. Na całej długości kutra są włączone w obieg chłodzenia silnika i pozwalają rozgrzać ręce nawet w największy chłód- rewelacyjny patent! Druga rzecz to automatyczny system nawadniania skrzynek na ryby. Nie trzeba dymać wiadrem- wystarczy odkręcić zaworek nad skrzynką. Do tego porządna ubikacja i prysznic. O północy wypływamy z Kołobrzegu. Pogoda świetna, prawie bez fali. Po długich dyskusjach w mesie kładziemy się spać- pojedynczo, bo miejsca jest zbyt mało żeby wszyscy zmieścili się na raz. Na łowisku (na wysokości pólnocno-zachodniego krańca wyspy) mamy być około ósmej. Rano pobudka, jajecznica serwowana przez kucharza w mesie i lekkie opóźnienie. Pierwsze rzuty około 8.30. Początek bardzo słaby. Do południa są tylko nieliczne brania. W międzyczasie drugie śniadanie- zimna płyta, dorsz po grecku i inne specjały. Cały czas do oporu dostępna gorąca kawa i herbata i cukierki krówki Około 15 porządny obiad z ziemniakami. Kucharz na najwyższym poziomie. Od południa zaczęły się brania. Niestety ryby są niewielkie, ilości oscylują około 20 sztuk/ osobę- mimo że zostaliśmy na łowisku dłużej niż to było planowane. Większość dorszy siada na klasyczne kolory przywieszek, ale ilości a zwłaszcza wielkość ryb jest dla nas sporym rozczarowaniem. Z ciekawych wydarzeń należy odnotować hol dużego dorsza przez jednego z kolegów- zakończony spięciem ryby dzięki "uprzejmości" wędkujących obok Do tego moja przygoda, prawdopodobnie z łososiem. Podczas łowienia jeden z kolegów zaproponował żeby zrobić kilka zdjęć. Włożyłem zarzuconą wędkę w uchwyt i przez dłuższą chwilę robiliśmy sobie nawzajem zdjęcia. Po zakończeniu tej sesji zobaczyłem że szczytówka kija zaczyna się giąć. Chwyciłem wędkę, ale jedyną a odpowiedzią było szybkie ubywanie plecionki ze szpuli. Konsternacja i szybka analiza- zaczep? Niemożliwe, nie ma takiego dryfu. Próba zatrzymania z przytrzymaniem szpuli ręką- na moment zastopowała rybę, ale niezbyt mocny kij aż trzeszczał. Muszę trochę odpuścić a ryba bez trudu wybiera całą plecionkę z dokręconego hamulca i zrywa podkład z żyłki. Szyper w rozmowie potwierdza, że w to musiał być łosoś. Pilker w dryfie podniósł się od dna i skusił łososia. Na moją uwagę, że już miałem duże ryby na kiju, ale czegoś takiego nie przeżyłem- szyper Ryszard swoim zachrypniętym marynarskim głosem stwierdza- "A coś się pan spodziewał- to jest łosoś- Król Bałtyku, pływający mięsień!" Łowimy do 16 i spływamy do portu w Nexo po 19. Miasteczko dosyć puste o tej porze, ale w odległości 15 minut marszu zawzięci znajdą sklep Netto (czynny do 22, można płacić koronami i euro). Ciekawa, często parterowa zabudowa, czerwone dachówki i ... prawie brak firanek w oknach Wieczorem kolacja- kiełbasa z cebulką. I niekończące się dyskusje przy duńskiej wódce (bodajże 32% ) Ja oczywiście nie omieszkałem zamoczyć w porcie rosówek, które przebyły 800 km, ale brań na gruntówce nie było. Jak to często bywa na takiej wyprawie, zawsze musi się trafić jakiś bohater, który musi być widoczny na kutrze. I nam się trafił taki eksponat. Omal nie skończył marnie, bo w nocy wpadł miedzy kuter a nabrzeże Jakim cudem nic mu się nie stało jak spadał oraz że się nie utopił to pozostanie jego tajemnicą Tak jak i to jakim sposobem sam wylazł na nabrzeże. Ewentualnych naśladowców przestrzegam, szyper potrafi sobie poradzić ze zbyt aktywnymi i nie jest to tanie dla nich rozwiązanie. W porcie pojawiły się inne kutry. Te które były tam gdzie my- efekty miały podobne. Darłowski "Paweł", który był po wschodniej stronie wyspy spłynął bez ryby na całym kutrze! Nie były to dobre wieści, bo to była nasza trasa łowienia na dzień kolejny. Kuter wychodzi z portu przed 4 rano. Przed szóstą śniadanie i już łowimy. Niestety kolejne napłynięcia bardzo słabo. Na kutrze są pojedyncze rybki. Pływamy po kolejnych łowiskach ("banan", "kutas", "trzecie kamienie") bez efektu... W między czasie drugie śniadanie (jak poprzednio, ale zamiast ryby, mnóstwo jaj na twardo, sałatek, twarogu itd.), oczywiście potem obiad jak się patrzy wraz z deserem w postaci jogurtu. Kolejne łowiska nie przynoszą sukcesu. Ja mam jedną rybkę, niektórzy kilka, inni na zero.... Nie trzeba więcej komentarza. Około 17 spływamy do portu w Kołobrzegu. Na sam koniec jeszcze kolacja- parówki. Na lądzie wręczenie nagród w naszych małych zawodach na największego dorsza. Podsumowując. Kuter całkiem ok, miejsca do spania niezbyt wiele, ale to wymusza wielkość kutra. Niezła mesa, wielki plus za podgrzewane relingi i natrysk do skrzynek! Szyper Rysiek, świetny gawędziarz, sporo czasu spędziłem w sterówce. Starał się, szukał ryby, ale na niewiele się to zdało. Napłynięcia w porządku, może ze dwa razy zbyt wczesny sygnał do łowienia spowodował splątania. Załoganci w porządku, pomocni i otwarci ludzie. Specjalne słowa uznania dla kucharza Nikt nie miał prawa być głodny, jedzenie pycha i dużych ilościach. Cały czas dbał o zapas kawy i herbaty o nic nie trzeba było się prosić- wszystko na czas i na najwyższym poziomie. Efekty wędkarskie znacznie poniżej oczekiwań... Może mieliśmy pecha, ale to chyba był mój ostatni rejs na Bornholm. następna chyba będzie Norwegia Jako ciekawostkę wspomnę, że również Miętus II oferuje rejsy do Norwegii, bodajże 12 dniowe z łowieniem na różnych łowiskach po drodze. Cena około 2800 zł, ale szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie tak długiego rejsu na takim kutrze. Ogólnie wycieczka fajna, ryby rozczarowanie. Część zdjęć w tej relacji pochodzi ze zbiorów towarzyszy z tej wyprawy. Film nakręcony podczas rejsu wkrótce będzie gotowy, jak się ukaże dam linka.
  7. tomek1

    Bornholm czy ktoś łowił???

    Byłem na Bornholmie 26-27.04 na Miętusie II z Kołobrzegu. Będzie czas to opiszę to i owo. Efekty kiepskie, ale szyprowi za wiele zarzucić nie można.
  8. tomek1

    Filmy wędkarskie

    nolan, bardzo dobre produkcje- zwłaszcza pierwsza i ostatnia Dobre pomysły, świetne zdjęcia, fajny montaż, dopasowana muzyka. Gratuluję! Szkoda że tak daleko mieszkasz bo czuję, że nadajemy na tych samych falach. Widzę, że zmagasz się z tym samym problemem co ja- kręcisz bez pomocy. Gdybyśmy mieli bliżej do siebie to powstałyby filmy jakich jeszcze nie było Oczywiście subskrybcja i dodałem Twój kanał jako trzeci który polecam na youtube Mam nadzieję, że wkrótce będą następne równie udane produkcje.
  9. Pierwsza w tym roku nocka nad wodą. Było naprawdę przyjemnie- przede wszystkim bez deszczu Okazów nie było ale kilka rybek około 5 kg się trafiło. Pełnołuski 8-10 kg nie chciał zapozować i spiął się przy podbieraniu. Teraz trzeba pomyśleć nad amurami.
  10. tomek1

    Klenie i Jazie 2013

    Piękne, zazdroszczę łowiska
  11. Ja już zagłosowałem Poziom prac jest wyrównany, każdy głos może zadecydować o zwycięstwie
  12. U mnie pierwszy w tym roku wypad na klenia.
  13. Ryby ładne, ale słownictwo się rozluźniło Zwróćcie uwagę, że forum czytają również osoby bardzo młode, więc odpuście sobie przekleństwa, nawet te z kropkami w środku...
  14. tomek1

    plątanie się zestawu

    Kto wie, może kiedyś? Świat jest mały. Najpewniejsza okazja- na Zlocie Haczyk.pl Wracamy do tematu.
  15. Wczoraj nazbierałem rosówek (pół litra w 15 minut) i dziś próbowałem badać wiosenne miejsce. Niestety przyroda jest opóźniona 3-4 tygodnie w stosunku do innych lat. Leszcze, karasie i okonie jeszcze nie chodzą w tych rejonach.
  16. tomek1

    Chore karasie?

    Może to inna bajka, ale jak wpuściłem małego szczupaczka złowionego w fosie przy stawach do akwarium mojej córy, to w krótkim czasie padły wszystkie ryby- cztery czerwone karasie i linek. Objawy- zaczerwienione ciało (zwłaszcza grzbiet), potem biały nalot i szybko śmierć. Wszystko w ciągu maksimum tygodnia. Pozbyłem się szczupaczka, wyparzyłem akwarium i od tej pory spokój.
  17. tomek1

    plątanie się zestawu

    To są dwie różne sprawy- zainteresowanie ryb i skuteczne zacięcie kiedy marudzą przy pobieraniu pokarmu. Śledzę wiele ciekawych kanałów wędkarskich (nie tylko polskich). Oglądam również filmy Lucio a nawet zapisy live. Mimo, że nie zawsze poziom merytoryczny jest wysoki, to nieźle się to ogląda. Jest to również jedna z przyczyn popularności tego kanału- nie jest dla wybitnych znawców, tylko dla każdego przeciętnego wędkarza. Oczywiście całość jest bardzo dobrze przemyślana i dopracowana marketingowo. Co do czerpania. Mój kanał na youtube jest jednym z najstarszych (jak nie najstarszym) polskim kanałem o tematyce wędkarskiej (czerwiec 2007). I równie dobrze można powiedzieć, że Lucio (styczeń 2010), Marfish (maj 2009), WMH (kwiecień 2008), Team Medic3hs (grudzień 2008), carpextreme1 (lipiec 2009) i inni- czerpali ode mnie. Druga sprawa, pomysły Tomika i innych ludzi związanych z Haczykiem w swoim czasie były pionierskie. Dziś wiele z nich wdrożyli inni a na inne jeszcze nikt nie wpadł. Niestety zabrakło czasu, determinacji i pewnie trochę pieniędzy. Gdybyśmy mieszkali od siebie o 30 a nie 300 km, to pewnie dziś Haczyk byłby jak wędkarski Google.
  18. tomek1

    plątanie się zestawu

    W czasach kiedy nie używałem drgającej szczytówki moja rada na niemrawe brania była następująca- 10/10- krótki przypon 10 cm i bombka 10 cm od kija. To często powodowało zwiększenie skuteczności (samozacięcie) chimerycznie biorących ryb. Przy DS takie zjawisko możemy uzyskać przez łowienie z mocniej niż normalnie przygiętą szczytówką. Co się dzieje przy braniu łatwo sobie wyobrazić. Druga zaleta to oczywiście bliskość haka z przynętą i zanęty w sprężynie. "The method" na karpia przecież bazuje na tej zasadzie. Trzecia sprawa- układ sprężyna + krótki przypon jest idealny do łowienia na przynęty pływające.- ryż dmuchany czy puffi. Nie trzeba zakładać żadnej śruciny na przyponie. 10 cm lub nawet krótszy przypon utrzymuje się idealnie nad zanętą. Jak ktoś dopracuje składniki żeby zanęta uwalniała cząstki w górę, to może nie raz zaskoczyć innych wędkarzy efektami np. połowu leszczy, karasi czy karpi. No i jest jeszcze kolejna sprawa, mało popularna wśród wędkarzy. Chodzi o podciąganie zestawu. Są dwie funkcje tej czynności: sprowokowanie ryby ruchem przynęty i poruszenie dna i stworzenie chmury zanęty uwolnionej z koszyka/sprężyny. Łowię tak grubo ponad 20 lat. Kto jeszcze nie próbował może być zaskoczony efektami. Trochę się rozpisałem- nie do końca na temat, ale może się komuś przyda. Myślę też coraz poważniej o zorganizowaniu transmisji live na youtube, więc może będzie kiedyś okazja podyskutować w większym gronie o niuansach m.in tej metody łowienia.
  19. tomek1

    plątanie się zestawu

    DAWIDDD, na razie masz problem z ogarnięciem prostego zestawu a kombinujesz z jakimiś wynalazkami Im prostszy zestaw tym lepiej. Sprężyna lub koszyk, platikowy lub gumowy stoper, pętelka, do tego pętelka przyponu- bez krętlika.
  20. tomek1

    plątanie się zestawu

    Lub trzecie wyjście zostawić sprężyną w dół i dać krótki przypon ok. 10 cm. Takie rozwiązanie też ma swoje plusy.
  21. tomek1

    Filmy wędkarskie

    Bywa i tak. Nęcić grubo i kombinować z miejscem i porą połowu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.