Skocz do zawartości
Dragon

KrzysiekG

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    841
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    20

Zawartość dodana przez KrzysiekG

  1. Robal z tego co widziałem to taki komunikat jest jeśli nie jesteś zalogowanym użytkownikiem. To jest link do tematu w dziale Publicystyka Wędkarska a on jest chyba dostępny tylko dla zalogowanych użytkowników.
  2. Nastał kwiecień… i za jakim „rybozwierzem” by się tu pouganiać w tym miesiącu?! Jako, że potoki rozmiarem swym pozostawiały bardzo dużo do życzenia, ba nawet wymiarowej rybki nie można było trafić, a większość drapieżników ma okres ochronny więc spinningowo praktycznie zostały mi tylko klenio-jazie. Jak się jednak po całym miesiącu okazało, nie było to poszukiwanie klenio-jazi lecz samych jazi. Gdzieś wymiotło klenie z okolic, które przemierzałem choć bywały tam częstymi gośćmi. Teraz jednak nie spotkałem przez cały miesiąc ani jednego. Pierwsza kwietniowa wyprawa doszła do skutku dość szybko bo już 6 kwietnia. Z dużym animuszem ruszyłem przed pracą na dwugodzinny rekonesans. Wypad okazał się bardzo owocny i pouczający. Pokazał jak bardzo człek jest ospały jeszcze po zimie i nie nadąża z zacięciem… Miałem cztery brania lecz tylko dwa udało się w porę zaciąć. Czego efektem były dwa jaśki: Trzeba będzie poćwiczyć refleks i atakować ponownie…. Czasu jednak nie było ani na ćwiczenie refleksu ani na łowienie. Dopiero po prawie tygodniu udało się wybrać na kolejną wyprawę, która dobitnie pokazała braki treningowe – refleks nic się nie poprawił. Tym razem zanotowałem dwa brania i skuteczność jak i w poprzedniej wyprawie wyniosła 50%, jednak wielkość rybki była już zadowalająca. Niewiele zabrakło jej do przekroczenia magicznej długości 50 cm. Następna wyprawa była nie standardowa. Na forum widać było iż użytkownicy osiągają całkiem dobre wyniki łowiąc stacjonarnie, więc pomyślałem, że może i mi się uda coś skusić. Więc na wyprawę zabrałem feederka, przystawkę i oczywiście spinning…. Jakoś bez niego ciężko mi się gdzieś ruszyć. Szału przy stacjonarnym łowieniu nie było, zanotowałem kilka brań i takie odmieńce udało mi się złowić: Wytrzymałem dwie godzinki stacjonarnego łowienia… i oczywiście złożyłem wędki i spinning w dłoń. Tym razem refleks poprawiony znacząco i skuteczność stuprocentowa…. Dwa brania = dwie rybki, Może nie wielkie ale w pół godziny złowione więc cieszą. Podsumowując te dwie i pół godziny to wypad udany . Cztery rybki złowione, trzech gatunków wypad na plus. Niestety kolejna przerwa wędkarska trwała tydzień. Wygłodniały ruszyłem poszukiwać jaśków tym razem już tylko ze spinningiem. Bite dwie i pół godzinki czesania wody najprzeróżniejszymi przynętami nie przyniosły nawet najdelikatniejszego brania… zrezygnowany oddałem daleki tak zwany rzut rozpaczy na odchodne i w połowie odległości jaka dzieliła mnie od przynęty nastąpiło atomowe branie. Ryba murowała i miałem obawy, iż to zębaty przyłów… jednak po doholowaniu jej na kilka metrów ode mnie pokazała się w całej okazałości. Rybka na szczęście nie miała zębów i była tą za którą się uganiałem już przeszło pół miesiąca. Udało się ja sprawnie podebrać. Radość ogromna gdyż widać było że bariera pół metra została złamana. Po dokładnym mierzeniu 53 cm. Na tym zakończyłem ten szybki wypad. Rozochocony wynikiem, długo się nie namyślając kolejnego dnia znów byłem nad wodą. Tym razem zanotowałem dwa brania i oba udało się wciąć. Rybki jednak mniejsze niż ta z dnia poprzedniego, lecz cieszą, że są. Wracając do auta okazało się, że ktoś mi się przygląda z dużym zaciekawieniem Był bardziej cierpliwy ode mnie. Nawet przez moment nie ruszył się i czekał aż spokojnie sobie pojadę. Następnego dnia wiele…. wiadomo ląduję o świcie nad brzegiem rzeki…. Jednak tym razem nastąpiło to co musiało w końcu przyjść. Nie można przecież ciągle mieć szczęście. Czymże by było wędkarstwo gdybyśmy nie schodzili o kiju… straciło by swój urok, tak więc porażkę tej wyprawy trzeba było przełknąć, jednak w głowie już był plan działania na kolejną eskapadę. Nastąpiła ona kilka dni później. Poranek nie był napawający optymizmem, sporo czasu zeszło mi na... skrobaniu szyb auta. W nocy ostro przymroziło. Po przyjeździe nad wodę przywitała mnie zmowa sceneria – biało, lecz tylko od szronu. Było mroźno palce skostniały, co przełożyło się też na mój refleks. Aktywności ryb nie było widać kompletnie, dziwne zupełnie jakby ich nie było.... a jednak są i mają się świetnie Tego dnia zaliczyłem 4 brania i powróciłem do niechlubnej skuteczności z początku miesiąca czyli 50%. Pierwszego brania nie udało się w porę zaciąć. Przy drugim palce były mniej skostniałe, jednak przeciwnik wypiął się podczas holu. Trudno bywa i tak. Słońce zaczęło przygrzewać coraz mocniej i człowiek odtajał. Wtedy też zanotowałem trzecie uderzenie. Jak to się mówi do trzech razy sztuka i za trzecim razem wsio zagrało jak trzeba. Branie, zacięcie, hol i podebranie. Ot taki koleżka zapozował Gdy się już miałem zbierać bo słońce było wysoko, po raz kolejny oddając jeden z ostatnich rzutów.... bach.... i siedzi. Tym razem też wszystko zagrało, a nawet lepiej niż przy poprzednim braniu, gdyż zagrał jeszcze hamulec.... Szybka sesja zdjęciowa Miarka zatrzymała się na 52 cm więc kolejne 50+… buziak i do wody niech inni też mają radość. Tym mocnym akcentem wypad ten zakończyłem. Cóż było dalej robić, rybki są – chcą współpracować więc… dzień następny, godziny poranne i w drogę. Mimo tego iż padał deszcz nie było mowy o nie wyruszeniu. Wszak złej pogody na ryby nie ma… i tej myśli się będę trzymał. Niestety deszcz przerodził się w ulewę, której nie było widać końca. W akcie desperacji po prawie 3 godzinach bezowocnego rzucania sięgnąłem po paprochy. Dobrze, że przeważnie cały arsenał mam przy sobie gdyż tym razem paprochy uratowały mnie od wyzerowania. Skusiły pierwszego w tym sezonie pasiaka Nie za duży ale miarowy, pierwszy w tym sezonie i w warunkach ekstremalnej ulewy więc cieszy ogromnie. W drodze powrotnej przez głowę przeszły mi myśli o tym by dać sobie spokój na jakiś czas… ale przy tym naszym hobby to chyba nie realne, tym bardziej iż zostały ostatnie dni kwietnia. Dwa dni później, zwarty i gotowy, tym razem z trzema wędkami – (od czasu do czasu trzeba coś urozmaicić) jechałem nad rzekę chyba ostatni raz w tym miesiącu. Poranek, pogodny rześki, woda podniesiona po ostatnich ulewach ale jak najbardziej do łowienia. Strategia na dziś podejście na stanowisko, kilka rzutów spinem, następnie chwila stacjonarnie i przy odejściu ze stanowiska ponownie kilka przeprowadzeń wobka. Stacjonarne łowienie nie przyniosło zbytnich rezultatów. Miałem kilka brań i jedno nawet udało się przyciąć czego efektem był taki cudak: Ni to leszcz ni to krąp chyba krzyżówka krąpia z leszczem. Całe 38 cm, tak że jak to krąp to gigant a jak leszcz czy hybryda to ot taki sobie maluch co nie zmienia faktu, że odpłynął sobie dalej w swoje rewiry. Spinning natomiast po raz kolejny wykazał się wyższością nad łowieniem stacjonarnym. U mnie to już chyba standard, albo raczej większe przekonanie do sztucznych przynęt i aktywnego łowieni. Szału nie było. Zaliczyłem tylko jedno branie – ale konkretne. Na szczęście wszystko odbyło się tak jak powinno – branie, udane wcięcie i szczęśliwy hol z hamulcem grającym, następnie udane podebranie i sesja zdjęciowa Długość 52,5 cm, tak więc podium kwietniowe zapełnione 50+ J. Buziak… i do wody… Bonus – fontanna na pożegnanie. I na tym zakończyłem kwietniowe łowy. Czy były owocne?! Narzekać chyba nie mogę, szczęście ogromnie mi sprzyjało, choć zawsze chciało by się więcej… Teraz trzeba będzie trochę czasu w tym miesiącu poświęcić bliskim, wszak mamy 30 kwietnia… więc czasu za wiele nie została. Jutro pierwszy maja więc wiadomo jak co miesiąc początek jakiegoś sezonu…. a jak maj to czas na kaczodzioby i bolenie. Więc nie pozostaje nic innego jak ruszać do boju skoro świt, a naszym „kobitkom” zostawić karteczkę by przeczytały jak wstaną…. Mam nadzieję, że będą miały jeszcze dużo wyrozumiałości i cierpliwości oraz, że jakoś przetrwają i pogodzą się z tą naszą „chorobą”, czego Wam i sobie życzę.
  3. - Gatunek ryby: Jaź - Długość w cm: 53 - Data połowu: 20.04.2016 - Godzina połowu: ok 8.45 - Łowisko: Podkrakowska rzeczka - Przynęta: Wobler - Bardzo krótki opis połowu - dwa - trzy zdania: Wietrznie, pochmurno jedyne branie tego dnia. - Gatunek ryby: Jaź - Długość w cm: 41,5 - Data połowu: 21.04.2016 - Godzina połowu: ok 7.35 - Łowisko: Podkrakowska rzeczka - Przynęta: Wobler - Bardzo krótki opis połowu - dwa - trzy zdania: Wietrznie, słonecznie drugie branie tego dnia. - Gatunek ryby: Jaź - Długość w cm: 43 - Data połowu: 26.04.2016 - Godzina połowu: ok - Łowisko: Podkrakowska rzeczka - Przynęta: Wobler - Bardzo krótki opis połowu - dwa - trzy zdania: Mroźny poranek, wszędzie biało od szronu. Woda jakby martwa a jednak żerowały. Pierwszy tego dnia. - Gatunek ryby: Jaź - Długość w cm: 52 - Data połowu: 26.04.2016 - Godzina połowu: ok - Łowisko: Podkrakowska rzeczka - Przynęta: Wobler - Bardzo krótki opis połowu - dwa - trzy zdania: Mroźny poranek, wszędzie biało od szronu. Woda jakby martwa a jednak żerowały. Drugi tego dnia. - Gatunek ryby: Jaź - Długość w cm: 52,5 - Data połowu: 29.04.2016 - Godzina połowu: ok 8.15 - Łowisko: Podkrakowska rzeczka - Przynęta: Wobler - Bardzo krótki opis połowu - dwa - trzy zdania: Słonecznie i gorąco. Jedyne branie tego dni.
  4. Trzeba się wybrać i próbować i zobaczymy jak będzie. Dzięki.
  5. Eee tam dziwne podejście..... jak masz możliwość łowienia takich ryb to nie ma co się dziwić że nastawiasz się na nie. Ja powiem Ci jakoś już przestałem wierzyć w występowanie powiedzmy umiarkowanej populacji szczupłych metrowych na wodach PZW Małopolski. Wiadomo zdarzają się ale to raczej są przypadki a nie zamierzone łowienie. Dwa lata temu 70 procent moich wypadów to było łowienie na gumy 15 cm i większe oraz woblery od 12 cm wzwyż. i jaki efekt... dwa ponad 70, 4 z przedziału 60-70 i koło 14 z przedziału 40-60. Matematyka też mówi sama za siebie... Więc niestety, żeby je łowić regularnie to muszą występować choć w umiarkowanych ilościach... Albo po prostu nie umiem ich łowić, więc pora się doszkolić co czynię. W weekend zrobię sobie parę systemików a już za nieco ponad tydzień będzie można testować Dzięki za wskazówki.
  6. Trochę się nimi bawiłem na płytkiej wodzie i na główce i na lipsculu i też na tym samym druciku, prace mają odmienne i to znacznie, co i tak nie zmienia faktu, iż nic na nie nie skusiłem Zobaczymy może turbo z obrotówką da im doładowanie.:) A jeszcze takie pytanie, skręcasz z dentalu ten systemik do softa?! I to tylko zamiennik tego systemiku: , który można kupić od softa?! Czy ma on jeszcze wpływ na zachowanie gumy?? Co do zębaczy to największego jakiego widziałem miał 113 cm i wziął na 5 cm cannibal'a
  7. Konkreciki tylko pogratulować. U mnie takich płytkich zbiorników niewiele, raczej same żwirownie prawie pionowo w dół przy brzegu nawet tak do 4 metrów a miejscami i więcej. Tak więc chyba nie będę ich odciążał. Softy mam rzeczywiście kilka na główkach ale haki nierównomiernie wpinane tak żeby ganiały na boki, oprócz główek mam też na tych systemikach lip scull oraz bez niczego na tych systemikach z drutem i kotwiczką, i jak na razie nawet brania Chyba nie znam się na łowieniu A tak jeszcze zapytam, stosowałeś Swój patent na rzekach??
  8. dfq spoko szybko się nie zrażę trochę popróbuję;) Tylko u mnie to wygląda tak, że wypady można podzielić spin 85%, 5% mucha i 10% na wszystkie pozostałe metody Nic zobaczymy jak wystartuję z próbami, a tak w temacie pytanie, standardowej zanęty też używasz do koszyka czy tylko sam rozmoczony albo klejony pellet??
  9. KrzysiekG

    Wisła w Krakowie

    bumtarara to miałeś pikną zabawę. Tyle lat tu żyje a jeszcze nigdy nie łowiłem na spławik na Wiśle... l ;D Może czas zacząć tylko jakoś trzeba by było miejsce znaleźć jakieś spokojne bez tłumów bo jakoś mi to nie odpowiada za bardzo Co do spina na Wiśle to lekki tak ale tylko pod klenia jazia, a tak to ciężko albo sprint za bolkami.
  10. A ja wam powiem, że zamierzam właśnie zacząć zabawę z method feeder. Osprzęt właśnie wczoraj przyszedł kilka rzeczy a dwie i pół stówki poszły... zaznaczam, że nie kupiłem ani wędki ani kołowrotka ani żyłek... Nic mam nadzieję że się sprawdzi. Coby nie było kiepskiego początku to na start by się nie zrazić do methody chyba pojadę tam gdzie się ta metoda sprawdza.
  11. Nigdy jeszcze nic nie złowiłem na softy więc może ten systemik przełamie tę niechlubną statystykę tych przynęt u mnie.;) luxis mam takie pytanie techniczne, używasz tylko mepps 4 czy innych rozmiarów też?! I drug sprawa pisałeś że rozkręcasz i skręcasz błystki, nie ma to wpływu na wytrzymałość tego drucika w meppsach?? Masz jakiś sposób na skręcanie tego drutu czy po prostu kleszczami?! I tak się zastanawiam czy nie lepiej połączyć meppsa z softem na kółku łącznikowym i agrafce?! |Próbowałeś?? Może jakieś wady są tego?! Chyba że rozkręcasz po to by ściągnąć korpus i zarazem odciążyć obrotówkę??
  12. Luzik okonhel, jak czegoś nie ma wprost napisane to na pewno znajdzie się ktoś co pomoże
  13. Jaja sobie robić okonhel?? Przecież dodawałeś posty z fotkami to raz, a dwa masz 11 postów wyżej cały poradnik napisany przez tomka1. Piszesz w temacie którego nawet nie czytasz....
  14. W sklepach stacjonarnych ciężko je znaleźć, Spróbuj w Piranii. Ma oba na stanie i powinniście się dogadać z Mariuszem.
  15. Wyszukiwarka działa bez zarzutów..
  16. Używam Spro Red Arc od kilku dobrych lat i nie mogę złego słowa o nich powiedzieć. Mam zarówno 10200 jak i 10300 oraz 10400. Do pstrągów pasują oba, o których piszesz, jednak dobierz kręcioł do wędki, którą będziesz łowił. Kijek musi dobrze współgrać z kręciołem, może się okazać że większy będzie lepszy a może się okazać iż większy będzie za ciężki i zestaw nie będzie dobrze wyważony. Najlepiej jak już masz wybrany kijek to z nim do sklepu i tam dopasować rozmiar kołowrotka.
  17. Z tego co widać na zdjęciu to są cierniki(moro i moro z czerwoną plamką - samice i samce) oraz czebaczki amurski (te srebrne).
  18. - Gatunek ryby: Jaź - Długość w cm: 48 - Data połowu: 12.04.2016 - Godzina połowu: ok 6.45 - Łowisko: Podkrakowska rzeczka - Przynęta: Wobler - Bardzo krótki opis połowu - dwa - trzy zdania: Spokojna prawie bezwietrzna pogoda, chłodno ale udało się coś złowić. - Gatunek ryby: Jaź - Długość w cm: 38 - Data połowu: 14.04.2016 - Godzina połowu: ok 6.25 - Łowisko: Podkrakowska rzeczka - Przynęta: Wobler - Bardzo krótki opis połowu - dwa - trzy zdania: Bezwietrznie, pochmurno jeden z dwóch , drugi mniejszy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.