tomek1 Napisano 10 Września 2014 Share Napisano 10 Września 2014 Zapraszam do udziału w kolejnym atrakcyjnym konkursie na łamach haczyk.pl Tym razem partnerem konkursu jest firma Design Fishing. Aby wziąć udział w konkursie należy napisać artykuł opisujący wędkowanie przy użyciu sprzętu Dragon lub Megabaits. Nagrodami dla autorów najlepszych artykułów będą nie tylko nagrody rzeczowe, ale również propozycja zostania współpracownikiem marki Dragon! To z kolei oznacza możliwość testowania i opisywania najnowszego sprzętu Dragon, który następnie staje się własnością współpracownika. Wszyscy uczestnicy konkursu otrzymają upominki ufundowane przez partnera konkursu- markę Dragon. W tym temacie zgłaszamy artykuły do konkursu. Tutaj toczymy bieżącą dyskusję o konkursie Regulamin konkursu "Napisz artykuł - zostań współpracownikiem Dragona" 1. Organizatorami konkursu są portal wędkarski Haczyk.pl oraz firma Design Fishing właściciel marki Dragon. 2. Przedmiotem konkursu jest opublikowanie artykułu opisującego wędkowanie przy użyciu sprzętu marki Dragon lub Mega Baits. 3. Celem konkursu jest wyłonienie najlepszych autorów, którym Firma Dragon złoży propozycję współpracy w zakresie pisania artykułów propagujących wędkarstwo uprawiane z użyciem sprzętu marki Dragon i Mega Baits, a po przyjęciu propozycji przez zwycięzcę, Dragon przekaże odpowiednie akcesoria wędkarskie będące przedmiotem opisów w kolejnych artykułach. Przekazane przedmioty przechodzą na własność zwycięzcy. 4. W konkursie może wziąć udział każdy członek Społeczności haczyk.pl (zarejestrowany użytkownik forum haczyk.pl). 5. Użytkownik forum przystępujący do Konkursu dalej zwany Uczestnikiem jednocześnie akceptuje warunki niniejszego regulaminu oraz udziela Organizatorom bezterminowej i nieodpłatnej licencji na korzystanie i przetwarzanie artykułów wchodzących w skład Pracy Konkursowej w celu jej druku, publikacji i udostępniania na portalu i forum internetowym haczyk.pl oraz w materiach promocyjnych marki Dragon. 6. Konkurs trwa od 11.09.2014 r. do 30.09.2014 r. 7. Uczestnik zgłasza do konkursu artykuł dotyczący dowolnego sprzętu wędkarskiego marki Dragon lub Mega Baits, przez dodanie swojej pracy w formie postu w temacie konkursowym. 8. Każdy Uczestnik może zgłosić do konkursu dowolną ilość artykułów. 9. W konkursie mogą wziąć udział jedynie artykuły, które nie były nigdzie wcześniej publikowane, jednocześnie będące oryginalnymi pracami Uczestnika. Artykuł może być wzbogacony o zdjęcia, rysunki, filmy dotyczące opisywanego przedmiotu. Wskazana jest dbałość o przejrzysty układ tekstu, zachowanie akapitów oraz o poprawną pisownię – wszystkie te cechy pracy będą wysoko oceniane. 10. Po upływie terminu zgłaszania artykułów do konkursu tj. do 30.09.2014 r., przedstawiciel Firmy Design Fishing (właściciel marki Dragon) Waldemar Ptak spośród prac konkursowych wybierze 1-3 zwycięskie artykuły. 11. Autorzy najlepszych artykułów otrzymają nagrody w postaci: wędzisko lub kołowrotek, przynęty, żyłki adekwatne do specyfiki ich łowisk (szczegóły ustalą telefonicznie Waldemar Ptak i zwycięzca konkursu) oraz zostaną stałymi współpracownikami marki Dragon - będą nieodpłatnie otrzymywać sprzęt wędkarski (wędki, kołowrotki, torby i inne akcesoria) do przetestowania, opisania w artykułach. Po przeprowadzonych testach, sprzęt pozostaje własnością laureatów konkursu. 12. Autorzy wszystkich zgłoszonych do konkursu artykułów otrzymają upominki w postaci: Katalog 2014 na dvd, komplet rzepów do spinania wędzisk, zawieszkę zapachową do samochodu, atraktor spinningowy lub gruntowy (do wyboru), agrafki z krętlikami, czapkę z logo Dragon. Najlepsze prace będą opublikowane również na stronie firmadragon.pl i na Facebook. 13. Organizatorzy- Haczyk.pl i Design Fishing właściciel marki Dragon i Mega Baits- zastrzegają sobie możliwość zmiany regulaminu w każdej chwili podczas trwania konkursu oraz możliwość nieprzyjęcia i odrzucenia zgłoszenia bez podania przyczyn. 14. Zapytania dotyczące strony merytorycznej przygotowywanych prac proszę kierować do pracownika Firmy Design Fishing Waldemara Ptaka: centrala@firmadragon.pl , tel. 608 818 857, 609 815 265. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
horus78 Napisano 15 Września 2014 Share Napisano 15 Września 2014 W tym artykule chciałby opisać wędkę THYTAN Feeder 3,60m 40-80g którą nabyłem w dość przypadkowy sposób gdyż firmy Dragon nie brałem na początku pod uwagę. Moim celem był zakup wędki do feedera w cenie do 300 zł , wygodnej w transporcie ale nie teleskopowej. Wędka Dragona przykuła moją uwagę bardzo estetycznym wykonaniem. Połączenie niebieskiej kolorystyki, smukłych blanków i rękojeści pokrytej korkiem sprawiło , że przyjrzałem się temu produktowi z bliska. Wędka jest trójskładowa co w dobie nowoczesnych technologii nie jest wadą, a także jak poinformował mnie sprzedawca jest wzmocniona w miejscach najbardziej narażonych na przeciążenia. Może to tylko marketingowa gadka, ale sprzedawca sam jest dobrym wędkarzem i ma opinie uczciwego , więc zakup został sfinalizowany. Pierwsze testy wędki obyły się w upalny weekend na małym (4 h) zbiorniku który jest typowym łowiskiem karpiowym, ale wiedziałem że jest tam spora populacja leszcza który był moim głównym celem. Po nałożeniu odpowiedniej szczytówki (są standardowo trzy do wyboru) wykonałem próbny rzut z ciężarkiem 30g dla sprawdzenia samej wędki a przy okazji dna łowiska. Już podczas pierwszej próby mogłem przekonać się że wędka ma spory zapas mocy który można łatwo wykorzystać i od razu zmieniłam na ciężarek 50g. Kolejne rzuty były dalekie i łatwe do wykonania. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale odległość uzyskana wędka THYTAN Feeder była wyraźnie większa niż innymi moimi wędkami. Po założeniu dużego koszyczka także nie było żadnych problemem z dalekim i celnym rzutem. Mam wrażenie że ta wędka jest nawet mocniejsza niż jej górny parametr (80g) , no chyba że ja na taki egzemplarz trafiłem. Powiem szczerze, że miałem ochotę częściej przerzucać aby nacieszyć się wędziskiem. Niestety pogoda sprawiła , że ryby przez pierwszą dobę nie chciały współpracować . Prawdziwy sprawdzian wędziska nastąpił na drugi dzień w godzinach porannych , kiedy szczytówka dosłownie zwariowała. Takiej sygnalizacji brania to jeszcze nie widziałem. Szybkie zacięcie i wędka ujawniła swoje prawdziwe oblicze. Mocne wędzisko pozwalało na pełną kontrole nad rybą , mogłem bez stresu ją przytrzymać przed wejściem w zawady a później wyholować rybę, którą okazał się prawie 4kg , bardzo waleczny karp. Po wypuszczeniu zdobyczy z powrotem do zbiornika dokładnie obejrzałem blanki i przelotki czy wszystko jest w porządku, ale na szczęście nic złego się nie stało. Po tym zdarzeniu zmieniłem przynęty na mniejsze, założyłem inną szczytówkę aby przekonać się jak tą wędką łowi się lżejsze gatunki. Tutaj kolejny plus dla sygnalizacji , gdyż odniosłem wrażenie że położono szczególny naciska na ten element wędki. Szczytówki znakomicie pokazywały nawet delikatne brania gdyż zacząłem łowić malutkie leszczyki, karasie i płotki. Po zakończeniu wędkowania, byłem pełen podziwu dla wędki za niecałe 300 zł . Kolejny raz potwierdziła się moja teza , że nie cena jest najważniejszym kryterium przy wyborze wędziska. Dragon THYTAN Feeder może być wędka dla początkującego jak i bardziej zaawansowanego wędkarza, któremu wybaczy błędy z przeciążeniem koszyczka zanentowego , a także da wiele radości z holowania ryb, nawet tych większych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Damian1987 Napisano 15 Września 2014 Share Napisano 15 Września 2014 DRAGON Mega Baits Metal Carp FD760i Historia rozwoju jakości marki Firma Design-Fishing została założona na początku 1989 roku, jest to firma z długoletnią tradycją i jeden z największych dostawców w branży wędkarskiej w Europie. Na początku swej działalności firma działała, jako reprezentant zachodnioniemieckich firm wędkarskich; "Balzer" i "Cormoran", a począwszy od połowy 1990 roku, dodatkowo, jako przedstawiciel firmy "DAM", czyli wielu doskonale znanych polskim wędkarzom marek. Dziś firma Design-Fishing wychodzi na przekór oczekiwaniom wędkarzy specjalizujących się nowoczesnym wędkarstwie karpiowym mając do zaoferowania specjalistyczny kołowrotek karpiowy marki DRAGON Mega Baits Metal Carp FD760i. Dlaczego Metal Carp Dragona…? Wędkarstwem karpiowy zajmuję się od 5 sezonów, trwających mniej więcej od 5 do 8 miesięcy w roku kalendarzowym. W dobie zawrotnie rozwijającego się przemysłu wędkarskiego i związanej z nim wyodrębnionej dziedziny wędkarskiej, jaką niewątpliwie jest wędkarstwo karpiowe, odnajdziemy przebogatą ofertę różnorakiego asortymentu dla wędkarzy karpiowych, usprawniającego nasze poczynania nad wodą, w tym m.in. specjalistyczne kołowrotki do połowu karpi i amurów. Przez cały ten skromny okres 5 lat, „przestudiowałem” kilka mniej lub bardziej ciekawych modeli kołowrotków karpiowych. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie astronomiczne ceny „maszyn” typu BIG-PIT, które co prawda będą służyły nam Wędkarzom, przez co najmniej kilka ciężkich i długich sezonów, ale za to znacząco nadszarpią nasz domowy budżet. Na szczęście długo nie musieliśmy czekać na rozwiązanie problemu „wysoka cena = jakość”. Osobiście początkiem 2013 roku dostałem do rąk własnych, niesamowitą „maszynkę do nawijania żyłki” sygnowaną logo DRAGON Mega Baits Metal Carp FD760i. Nie od dziś wiadomo, że można wydać na kołowrotek bardzo dużo ciężko zarobionych pieniędzy i być mniej lub bardziej zadowolonym z dokonanego zakupu. Technologia i materiały zastosowane w tym Dragonie, niejednokrotnie przewyższają parametry „BIG-PITÓW” innych, znacznie drożnych producentów sprzętu wędkarskiego, które także osobiście posiadam i użytkuję (stąd mam porównanie), ale co ważne, nie spowodowały znacznego wzrostu ceny za poszczególny egzemplarz w porównaniu do konkurencji. Mój nowy Metal Carp ma to, co zawsze ceniłem w solidnych kołowrotkach karpiowych. Kołowrotek ten cechuje: Poczucie solidności, finezji i kultury pracy, gwarancji sprawnego działania w najcięższych warunkach (ulewy, błoto, mróz) i przy holu największych, najbardziej walecznych okazów. Kołowrotek wyposażony jest m.in. w: Metalową obudowę, wykonaną z lekkiego, mocnego stopu aluminium, 6 japońskich łożysk kulkowych, system oscylacji szpuli napędzany przekładnią ślimakową, natychmiastową blokadę biegu wstecznego – łożysko oporowe, mocną przekładnia klasy HEG wykonaną z trudnościeralnych stopów metali (Marine Brass), korbkę i rotor wyważone systemem Super Balance System, i bardzo pojemną szpulę, wykonaną z lotniczego duralu, która pomieści aż 500m żyłki 0,35mm, a w dodatku w pudełku znalazłem aluminiową szpulę zapasową o takiej samej pojemności i jakości wykonania jak szpula główna! Podkreślić należy, że z dodatkową szpulą kołowrotka w niektórych karpiowych modelach bywały problemy, a tu mamy pełny pełnowartościowy komplet. Rurkowy kabłąk ze stali stopowej o supertwardej powierzchni, pokrywany azotkiem tytanu oraz tytanowa rolka kabłąka, zabezpieczająca przed skręcaniem żyłki, a także korbka wycięta z jednego kawałka metalu, to niewątpliwie „rodzynki na torcie” tej karpiowej „betoniarki”. Samo otworzenie pudełka, w którym znajduję się kołowrotek wystarczy, aby wyrobić sobie bardzo dobre zdanie na temat produktu marki Dragon. Ja z pewnością zamierzam użytkować swojego metalowego Dragona FD760i co najmniej przez kilka najbliższych sezonów. Kołowrotki Dragona to coraz chętniej wybierane „kręcioły”, co świadczy tylko o konsekwencji firmy w budowaniu jej pozytywnego wizerunku i prezentowaniu coraz ciekawszych modeli. Brawo Dragon! "Oświadczam, że jestem właścicielem wszelkich praw autorskich do załączonych zdjęć oraz tekstów, posiadam zgodę osób przedstawionych na zdjęciach na używanie ich wizerunków i wyrażam zgodę na nieodpłatne publikowanie tych materiałów przez firmę "Design Fishing Sp.Z o.o" na stronach www lub katalogu ofertowym firmy. Niniejsze oświadczenie jest zezwoleniem w rozumieniu art. 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (DZ.U. z 1994r. nr 24, poz.83)". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tmtt Napisano 15 Września 2014 Share Napisano 15 Września 2014 Wędka Dragon Moderate Spin 260/18g Poszukiwane wędkarskiego złotego środka jest tak samo intrygujące jak samo łowienie ryb. Co roku producenci sprzętu wędkarskiego zasypują nas niewiarygodną ilością nowych wędek, kołowrotków i wszelkiej maści akcesoriami. Chodzi o to by w tym wszystkim wyszukać coś właśnie pod siebie. Nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy oczekujemy od sprzętu czegoś więcej. Po prostu wraz z ilością spędzonego czasu na wędkarskich wyprawach nasz apetyt na dobry sprzęt wzrasta ! Ogarnięty manią pstrągowych łowów zawsze poszukiwałem wędki doskonałej ! Perfekcyjnie dostosowanej zarówno do moich wymagań, jak i wymagań łowiska. Wraz z rozpoczynającym się sezonem stałem się szczęśliwym posiadaczem wędziska Dragon MODERATE SPIN, o długości 2.60 m, i ciężarze wyrzutu od 4 do 18 gram. Przeznaczenie !? Oczywiście pstrągi ! Mój stary, wierny Team Dragon poległ dzięki mojej nieuwadze. Klapa od bagażnika okazała się niestety mocniejsza niż moja wędka Takie rzeczy niestety się zdarzają. Nie ma jednak chyba tego złego. Moja nowa "pstrągówka" okazała się bardzo trafionym wyborem. Pierwsze wrażenie bardzo dobre. Smukły blank. Przelotki w klasie SIC. Rękojeść dzielona.... no właśnie ! Rękojeści w tych wędkach spotkamy w dwóch rodzajach. Zarówno korkowe jak i wykonane z pianki EVA. Po przemyśleniu zdecydowałem się właśnie na tą drugą opcję. Dlatego, że diabeł tkwi w szczegółach ! W ogóle kijek robi świetne wrażenie. Design jest nie do pobicia. Po prostu Japonia ! Wędka ma idealną długość. Sprawdza się gdy schodząc w dół rzeki rzeźbię jej nurt woblerkiem, podrywam z dna wahadłówkę, czy prowadzę ekspresowo obrotówkę w szybkim nurcie. Zawsze mogę wystawić szczytówkę zza wysokich traw, a i długość nie przeszkadza mi przy przedzieraniu się przez krzaki ! Blank wędziska jest bardzo smukły, ale i bardzo mocny. Wędka idealnie obsługuje obrotówki w przedziale 2 i 3. Woblery do 7 centymetrów również nie stanowią problemu. Wahadełka do 10 gram. Co do wszelkiej maści przynęt gumowych nic nie mogę powiedzieć, gdyż nie używam. Akcja średnio - szybka wspaniale amortyzuje szaleńczo młynkującego pstrąga. Największy złowiony na tą wędkę pstrąg miał 52cm. Tej wielkości pstrąg nie zrobił wielkiego wrażenia na moim nowym nabytku. Zapas mocy był bardzo duży. Kijek nie kuca ! Samo łowienie tą wędką jest bardzo komfortowe. Jest po prostu bardzo lekka. W opcji z rękojeścią z pianki EVA to tylko 117g ! W tym samym modelu wędki z rękojeścią korkową waga wzrasta o 10g. Niby nic, ale ! Po za tym piankę EVA świetnie się czyści. Mój zakup tej wędki praktycznie w ciemno, jest jak najbardziej trafiony. Wybór marki był jak dla mnie o tyle łatwy, że używałem już sprzętu firmy Dragon i nigdy mnie nie zawiódł. Jednak mój nowy Dragon MODERATE SPIN to powiew nowoczesnej świeżości, której dane jest mi smakować. Polecam tą wędkę właśnie na pstrągi! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Bless Napisano 15 Września 2014 Share Napisano 15 Września 2014 Majowe belony z Dragonem Majowa wyprawa na Bałtyckie dorsze stanęła pod znakiem zapytania. Dysponowałem tylko weekendem, a prognozy na sobotę nie napawały optymizmem. Niesprzyjające wiatry postawiły pod dużym znakiem zapytania możliwość wyjścia na otwarty Bałtyk. Termin zaklepany parę miesięcy wcześniej, tyle przygotowań, kombinowania jakby tu się urwać trochę wcześniej z pracy, a tu takie kwiatki. Oj ciężki jest los wędkarza - zawsze pod górkę. Życie jednak lubi płatać figle, o czym przekonałem się po raz kolejny. Po ostatniej rozmowie ze znajomym szyprem, niespodziewanie pojawiła się iskierka nadziei. "Z dorszy nic nie będzie, ale na Zatoce Gdańskiej jest spokojniej. W sobotę możemy poszukać belon. Powinny już być. " - słyszę w słuchawce. Bez namysłu przystaję na propozycje. Czuję, że wraca mi życie. Zdążyłem już pogodzić się z porażką, a tu nagle taka zmiana. Ale zaraz , jak to zrobić ? O dorsze jestem spokojny, przez lata zdążyło się nabrać wprawy, ale ta belona ? Jak by się tu do niej dobrać ? Wyjazd jutro popołudniu, a "belonowy sprzęt" w rozsypce. Po szybkich koleżeńskich konsultacjach, w mojej głowie pojawił się pewien zarys jak to wszystko powinno wyglądać. No nic, trzeba będzie coś wykombinować na biegu - pomyślałem. W szafie wygrzebałem niebrzydki szczupakowy spinning. Byłem pewny, że spokojnie wytrzyma. Gorzej sytuacja wyglądała z kołowrotkiem. Prawdziwe morskie maszynki, których używam na dorsze są zdecydowanie za toporne, a czasu na wycieczki po sklepach lub wertowanie Internetu brak. Trzeba było wybierać w tym co było pod ręką. Najbardziej wagą i gabarytami do kijka pasował nie najmłodszy już kołowrotek Dragona - Mirage 730i RD. Nie jest to typowo morska konstrukcja, ale mimo upływu lat charakteryzuje się nienaganną, płynną pracą oraz niezawodnością. 5 lat gwarancji jakiej udziela producent mówi samo za siebie. Jeszcze tylko szybka wizyta w zaprzyjaźnionym sklepie wędkarskim celem nabycia odpowiednich wabików. Jedną z najskuteczniejszych przynęt belonowych są często już dzisiaj zapomniane wahadłówki. Ważne żeby były wydłużone i dość smukłe. W kwestii kolorów postawiłem na naturalne srebro. Bez problemu takie modele znalazłem w ofercie Dragona. Błystki o wdzięcznych nazwach FOKA, WYDRA i MORS zdawały się pasować idealnie do powyższego opisu. W ferworze tych wszystkich przygotowań, podróży i rozmyślań, czas mijał szybko. Nim się obejrzałem siedziałem już na motorówce i wyruszaliśmy na belonowe wody Zatoki Gdańskiej. Naszym łowiskiem był rejon Jastarni. Początki nie były łatwe. Musiało upłynąć trochę czasu nim zlokalizowaliśmy ryby. Gdy już nam się to udało, doświadczyłem istnego eldorado. Sprzęt spisywał się znakomicie. Kołowrotek Dragona ze spokojem znosił zarówno trollingowe przeloty pomiędzy miejscówkami jak i dziesiątki rzutów w między czasie. Nieprzyjazne morskie środowisko nie robiło na nim żadnego wrażenia. Wybór przynęt również okazał się trafny. Po raz kolejny nie zawiodłem się na Dragonie. Belony chętnie współpracowały, raz po raz atakując z furią wahadłówki tego producenta. Tego dnia zdecydowanie najskuteczniejszy okazał się MORS. Nasze Bałtyckie belony wyraźnie się w nim rozsmakowały. Atakowały zarówno błystkę prowadzoną jednostajnym, szybkim tempem jak i przynętę znajdującą się w kilkusekundowym opadzie. Emocje związane z licznymi tego dnia holami walecznych "bocianów" na długo pozostały w mojej pamięci. Poczułem, że jestem spełnionym wędkarzem. Belony z pewnością dołączą do stałych punktów mojego wędkarskiego kalendarza. Nad sprzętem też już nie będę się musiał zastanawiać. Wiem, że Dragon to zawsze pewny i sprawdzony wybór. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jony Napisano 16 Września 2014 Share Napisano 16 Września 2014 Przed kilkoma laty podjąłem bardzo ważna decyzję w moim dotychczasowym wędkarskim życiu. Mając wtedy bardzo dużo wolnego czasu, w okresie późnojesienno – zimowym zdecydowałem przestawić się na karpiowanie, a pozostałe metody połowu pozostawić jedynie jako odskocznię od długich zasiadek. Wędkując już od wielu lat nagromadziło mi się sporo wszelakiego sprzętu, jednak po zagłębieniu się w fachową literaturę z żalem stwierdziłem, że pod względem mojego wyposażenia mam jeszcze wiele zakupów do zrobienia. W trakcie sporządzania wstępnej listy zakupów pojawił się delikatny problem dotyczący wyboru pewnej rzeczy, która najbardziej łączy wędkarza z rybą, czyli żyłki. W swoim życiu byłem posiadaczem już wielu żyłek z różnych firm, jednak nowa dziedzina wędkarska stawiała przede mną znacznie trudniejsze wyzwania. Po konsultacji z kolegami po kiju, oraz przeczytaniu kilku recenzji w internecie wybór padł na „linkę” Dragon Carp Mono Mega Baits 0,35 mm/12,70 kg. Następnego dnia z całą listą zakupów odwiedziłem „mój” sklep wędkarski, szybkie złożenie zamówienia i pozostało oczekiwanie na dostawę. W końcu dostaję telefon ze sklepu, że zamówione produkty dotarły. Wieczorem, wykorzystując nieobecność żony, zaczynam oglądanie moich nowych nabytków, oraz wstępne przygotowania do nadchodzącego sezonu. Zakładam na wędki kołowrotki i biorę się za nawijanie nowej żyłki. Po otworzeniu eleganckiego, metalowego pudełka oczom moim ukazała się szpula szczelnie opakowana w zgrzewaną folię, zaś sama żyłka mieniła się mieszanką kamuflażowych kolorów, począwszy od zieleni poprzez brązy, łagodnie przechodząc w czerń. Nie jest źle, oko się cieszy z kompozycji barw, zaś żyłka będzie ładnie komponować się z dnem zbiornika przez co na pewno stanie się mało widoczna dla ryb. Po nawinięciu żyłki na kołowrotki pozostaje tylko zmontowanie zestawów i oczekiwanie aż woda rozmarznie i będzie można zacząć kolejny sezon. Nieoczekiwanie, mój pierwszy rok ambitnego i w miarę możliwości profejonalnego „karpiowania” okazał się stosunkowo owocny, kilkukrotnie poprawiałem swoje „życiówki” łowiąc zarówno przyzwoite karpie jak i amury. Po zakończonym, bardzo udanym sezonie, z radością mogłem stwierdzić, iż zakup żyłki Dragona okazał się strzałem w „dziesiątkę”. Po intensywnym „katowaniu” linki w różnych warunkach okazało się, że jest ona stosunkowo odporna na przetarcia, z wytrzymałością znacznie przekraczającą podane parametry, a moją życiówkę o wadze prawie 15,0 kg wyholowałem bez żadnych problemów. Średnia rozciągliwość żyłki zapewniała mi pewne zacinanie ryb nawet z zestawami położonymi na dosyć dużej odległości od brzegu, dając mi równocześnie komfort tak potrzebnej amortyzacji przy niespodziewanych raptownych „odjazdach”. Żyłka ta również charakteryzowała się stosunkowo niską pamięcią kształtu, co okazało się niezwykle ważne przy łowieniu w ekstremalnych warunkach. Nie mając praktycznie żadnych istotnych zastrzeżeń, stosowałem również tą żyłkę z powodzeniem w trakcie kolejnych sezonów. Gdyby nie fakt, iż Firma Dragon sprzedaje żyłkę w odcinkach 600 m zapewniam, iż stosowałbym ją z powodzeniem po dziś dzień. Początkowo obawiałem się trochę o skręcanie tejże żyłki, ( a były na różnych forach wędkarskich negatywne opinie) jednak fakt ten nie wynikał z jej budowy, czy właściwości, a jedynie był efektem kilkunastu konkretnych „odjazdów” karpi na wolnym biegu. Niestety, ale w miarę nabywania doświadczenia „karpiowego” stwierdziłem, że nie ma takiej żyłki, która byłaby w 100% odporna na skręcanie po pewnym czasie intensywnego użytkowania. Nie pamiętam już w jakiej cenie kupiłem ten produkt (zawsze po zakupach skrupulatnie usuwam naklejki z ceną, żonaci dokładnie wiedzą w czym rzecz), był to jednak stosunkowo niewielki koszt, a przy moim wyznawaniu zasady „nowy sezon – nowa żyłka” była to bardzo istotna sprawa w moim budżecie. W miarę upływu kolejnych lat mojej wędkarskiej pasji, stałem się posiadaczem sprzętu z tzw. „wyżej półki” zarówno jakościowej i cenowej. Posiadane aktualnie kołowrotki wymusiły na mnie z racji parametrów pojemności szpuli kupno żyłek konfekcjonowanych w odcinkach co najmniej 1000 m. Po żyłce Carp Mono Mega Baits pozostały mi jedynie wspomnienia z osiągniętych wyników, oraz ładnie wykonane metalowe pudełka, które z powodzeniem służą mi do przechowywania licznych wędkarskich drobiazgów. Ilekroć sięgam nad wodą po jedno z tych opakowań zawsze rzuca mi się w oczy umieszczony na wieczku czytelny napis „Catch & Release”, który stał się moim przewodnim mottem na dalsze wędkarskie lata. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jacbydg Napisano 18 Września 2014 Share Napisano 18 Września 2014 Wędka Dragon Mega Baits Edition Carp Od trzech lat jestem szczęśliwym posiadaczem wędki Dragon Mega Baits Edition Carp.Dynamiczna i lekka, dwuczęściowa karpiówka o przepięknej, parabolicznej akcji, znakomicie „ładującej” wyrzucany zestaw. Bardzo smukły blank i elegancki design dolników. Uzbrojone w najwyższej klasy przelotki i uchwyty FUJI sprawia iż każdy karpiarz który ją posiądzie będzie w uprzywilejowanej sytuacji,albowiem z biegiem czasu wędka bardzo łatwo daje się wyczuć i stanowi przedłużenie ręki.Po trzech sezonach użytkowania z całą pewnościa mogę stwierdzić,iż jest to wędka poprostu stworzona dla mnie.Czuję ją w każdym calu i nie wyobrażam sobie zakupu innego kija,ponieważ wyczucie kija wymaga kilkudziesięciu zasiadek a zmienianie często ich na inne jest wg mnie bezsensowne,ponieważ tracimy wyczucie i pewność siebie.Wyholowalem na nią wiele pieknych karpi,jak również mój życiowy rekord ,amura 23,2kg i powiem szczerze ,,hole ryb były czystą przyjemnością a patrzenie na jej pracę to czysta poezja.Dragon Mega Baits Edition Carp jestem przekonany,że wytrzyma ze mną z pewnoscia kilkanaście sezonów jeżeli nie kilkadziesiąt,albowiem dbanie o nią jak i jej szanowanie to podstawa tego abyśmy się cieszyli naszym ulubionym kijem jeszcze przez wiele,wiele lat.Pozatym mieszkając w bydgoszczy w razie jakich kolwiek problemów z wędką mam o tyle dobrze iż do siedziby firmy DRAGON mam kawałek,ale wiem jedno i jestem tego pewny,że z całą pewnością nie skorzystam z żadnych usług serwisowych albowiem będą one zbędne,ponieważ tej klasy kijowi nie może się nic złego stać.Polecilem ten kij wielu osobom i powiem szczerze,że każdy ze znajomych który ją zakupił po dziś dzień mi dziękuje za to iz poleciłem mu genialną wędkę za nieduże pieniądze która klasą nie ustępuję tym z najwyższej półki,a tak szczerze powinna sie obok nich na tych półkach znaleźć,ponieważ jest tego warta.!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Seferiel Napisano 21 Września 2014 Share Napisano 21 Września 2014 Szczupaki w kapuście Wrześniowe wyprawy wędkarskie to dla mnie teatr jednego aktora. Szczupaka. Odpuszczam sobie odrzańskie wędrówki za boleniem i wybieram wody stojące. To na stawach właśnie próbuję swych sił z zębatym królem naszych wód. Na jednym z takich zbiorników odebrałem wędkarską lekcję i poznałem perfekcyjną przynętę. To że na tym stawie są szczupaki wiedziałem od dawna. Z opowieści wędkarzy wynikało że nawet duże. Wszyscy wiedzą że są - nikt nie łowi. Wiosną sam obserwowałem ich miłosne harce w trzcinowisku i widziałem osobniki blisko metrowej długości. Krótkie, zarybieniowe sztuki czy podrostki 50 -60 cm łowi sie tu dość regularnie ale na prawdziwe potwory nie ma mocnych. No ale próbować trzeba. Na miejsce połowu wybrałem płytką zatokę w połowie porośnięta grążelami z pasem trzcin na przeciwległym brzegu. Murowana szczupakowa miejscówka. Spinningujemy. Zaczynam od własnoręcznie struganego jerka i sukcesywnie przeczesuję wolną od roślinności taflę. Cisza. Pusto. Zmiana na obrotówkę. Nic. Wobler? Akurat... W pewnym momencie potężny rozbryzg wody w grążelach. Zobaczyłem tylko wygięte w łuk cętkowane ciało sporego szczupaka. -W kapuście siedzą cwaniaki - usłyszałem za plecami czyjś głos - Wiedzą ze tam ich nie dosiegniesz. Odwróciłem się i zobaczyłem leciwego staruszka z wędką w dłoni. Miał rację. Niejednokrotnie próbowałem podać przynęte między grążele i zwykle traciłem ją. - Na to nie masz szans - pokazał palcem na rozłożone na trawie pudełka z przynętami. - Na nic? - Spojrzałem na moje cudeńka. - A pan na co łowi? - Na wędkę. - Dziadek popisał się poczuciem humoru. - Ha ha, no tak. Ale co pan zakłada na przynętę. - Słuchaj. Jeśli chcesz złowić szczupaka w szczupaczym domu musisz mieć odpowiednią do tego przynętę. To - ponownie wskazał na pudełka z gumami, woblerami i blachami. - są przynęty na inną wodę, inne ryby. W kapuście wszystkie są do niczego bo od razu łapiesz kotwicami liście i po zawodach. -Spróbuj na to - wyjął z kieszeni małe pudełko. W środku znajdowało się kilka przynęt. Podał mi złota wahadłową błystkę. To zo odróżniało ją od innych to na stałe zamontowana kotwiczka i druciane wąsy osłaniające ostrza haków. Był to 15 gramowy Dragon Esox. - Zamienimy sie. Masz tą blachę a Ty mi daj coś z tego. - Pokazał na moje woblery. Ucieszyłem się i na wymianę poszedł szczupakowy jerk. - Tą błystką możesz spokojnie rzucać między lilie. Spróbuj. Zapiąłem nową blaszkę w agrafkę wolframówki i wykonałem pierwszy rzut. Wahadłówka poszybowała w środek skupiska grążeli. - Teraz spokojnie i równomiernie zwijaj - instruował mnie staruszek. - Pozwól jej prześlizgiwać się miedzy liściami. Błystka pracowała wybornie. Czułem jak uderza w roślinność jednak nie zahaczała o nią. W kolejnym rzucie posłałem ją w miejsce gdzie uprzednio widziałem wyskok szczupaka. Branie nastąpiło niemal w chwili gdy przynęta uderzyła w taflę wody. Zacięcie. Siedzi!. A może to zaczep? Jednak nie! Ryba wyskakuje z wody, pięknie walczy. Po krótkim holu ląduje na brzegu. Jest pewnie zapięta oboma hakami za szczękę. Nie jest to rekordowy okaz, miarka pokazuje 70 cm, jednak cieszy szczególnie. - No widzisz - Staruszek uśmiecha się. - teraz już masz na co łowić. Tego dnia zrozumiałem jak ważna jest odpowiednia przynęta. Dragon Esox jest zbudowany w bardzo przemyślany sposób i świetnie sprawdza się w miejscach porośniętych roślinnością wodną. Polecam każdemu spinningiście by dorzucił ją do swojego pudełka. Na specjalne okazje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wieslaw666 Napisano 21 Września 2014 Share Napisano 21 Września 2014 Dragon Lunatic – przynęta doskonała. Większość z nas wędkarzy co roku cierpi na specyficzną przypadłość, którą porównać można tylko do kobiecego „nie mam co na siebie włożyć”. Tak – wędkarze mają dokładnie tak samo. Co roku bardzo wczesną wiosną gdy nawet Ci z nas, którzy łowią przez okrągły rok robią sobie, krótką przerwę wyprawimy się do sklepów i uzupełniamy rzekome braki w wędkarskich pudłach. Bo przecież sezon tuż, tuż a ja praktycznie nie mam na co łowić… Cofnijmy się w czasie o kilka sezonów. Do czasu gdy do naszych sklepów zawitały nowe na rynku gumy marki Dragon, gama kilku modeli i kilkudziesięciu kolorów jakie pojawiały się na półkach mogły nawet najtwardszych wędkarskich wygów przyprawić o zawrót głowy. Osobiście od razu zwróciłem uwagę na smukłe, przypominające ukleję gumy o nazwie Lunatic. Przynęty te różnią się zasadniczo od większości kopyto podobnych wabików jakie oferuje większość producentów sprzętu. Różnią się w dwu zasadniczych aspektach. Po pierwsze jest to stosunkowo sztywny i sprężysty materiał z jakiego zostały wykonane( rozmiar 7,5 i 8,5 jest dość miękki, 10,12,5 oraz 15 to gumy sztywne), po drugie bardzo oryginalna i ciekawa praca rippera. Jeszcze zanim zabrałem te przynęty pierwszy raz nad wodę moją uwagę zwróciła staranność wykonania , zaznaczone charakterystycznymi wypustkami miejsca wyjścia haka w praktyce bardzo ułatwiające zbrojenie sztywnej gumy jak i zaznaczona subtelnym wzorem imitacja łuski na bokach rippera. Pierwsze zakupy jak niemal zawsze gdy trafiam na nową, ciekawą przynętę objęły dość solidny zapas kilku sprawdzonych kolorów we wszystkich pięciu oferowanych wielkościach. Jak się później okazało zapas ten wyczerpał się dość szybko. Lunatici zwróciły moją uwagę głównie za sprawą uklejopodobnego kształtu co w moim odczuciu dawało tej przynęcie o wiele więcej możliwości niż klasyczne dość szeroko pracujące kopyto. Pierwsze testy miałem okazję przeprowadzić już kilka dni po zakupie czyli w długi majowy weekend. Uzbrojone w lekkie główki 7-10gr dwa największe modele Lunatica (12,5-15cm) okazały się być moją tajną bronią, która mimo załamania pogody i temperatury około 7 stopni pozwoliła mi na trzydniowym wypadzie nad jedno z mazurskich jezior złowić około 30 wymiarowych szczupaków dla porównania dodam, że mój kolega z łódki zamknął „majówkę” mając na koncie jedynie dwie ryby. W czym twki wyjątkowość dużego Lunatica? Otóż jest to przynęta, która daje wędkarzowi bardzo dużo możliwości prezentacji, dobrze pracuje przy równym, średnioszybkim prowadzaniu (charakterystyczny ruch ogonka i lusterkowanie) lecz pełnię swoich możliwości ukazuje dopiero w chwili gdy zaczynamy kombinować z opadem i podszarpywaniem. Lunatic prowadzony w sposób kombinowany zachowuje się jak chora rybka, odjeżdża na boki, mocno luster kuje i cały czas agresywnie pracuje ogonem. Jest to jedna z tych przynęt, które wymagają od wędkarza wypracowania odpowiedniej techniki, ale gdy już zrozumiemy to na czym polega jest sekret zaczniemy stosować ją częściej niż inne „gumy”. Powód? Przekonają nas do tego łowione szczupaki. Od czasu tego pamiętnego otwarcia sezonu stosuję Lunatici bardzo często i w bardzo różnych warunkach. Łowię na nie bolenie na Wiśle (8,5cm) jak i sandacze na zbiornikach zaporowych (10cm) jednak w ubiegłym sezonie odkryłem jeszcze jedno zastosowanie tej doskonałej przynęty. W czerwcu wybrałem się na tygodniowy wyjazd nad jedno z ulubionych mazurskich jezior celem bliższego spotkania z tamtejszymi okoniami, które zawsze o tej porze roku intensywnie żeruję w okolicy śródjeziornych górek. Trzy pierwsze dni upłynęły mi na wytypowaniu miejsc, w których okonie są aktywne. Lecz właściwie od samego początku ryby żerowały bardzo chimerycznie biorąc jedynie na paprochy i mimo tego, że w pobliżu górek widzimy na echosondzie pod stadami drobnicy duże ryby to biorą tylko maluchy. Pod koniec trzeciego dnia trafiamy na głęboką (6m) górkę, której spady opadają do niemal 15-to metrowej głębi. Jest czerwcowy ciepły, cichy wieczór a na szczycie górki odbywa się swoista rzeź, nieprzebrane stada uklei dziesiątkowane są przez głośno cmokające garbusy. Zaczynamy łowienie i niemal od razu łowimy pierwsze średnie okonie. Zmieniam paprocha na kopyto i nic. Kolejne zmiany przynęt i cięgle frustrujący brak efektu. W końcu zakładam 7,5 cm Lunatica w kolorze 01-321 i prowadzę gumę w dość agresywnym opadzie penetrując toń pod ławiącą drobnicy pierwsze branie jest wręcz szokujące agresją. 35-cm okoń wali w gumę z siłą, która sugerować by mogła o wiele większy rozmiar. Do czasu aż robi się zupełnie ciemno dostaję jeszcze okonie 37 i 33 cm. Rano skoro świt meldujemy się na tej samej górce, tym razem warunki są zgoła inne lekka fala i całkowity brak ryb na powierzchni. Jednak echosonda pokazuje ławice drobnicy na głębokości ok. 2-2,5 w toni. Zbroję rozpoznaną poprzedniego wieczoru przynętę czyli Lunatica 7,5cm główką 8gr i zaczynam jigowanie w toni. Okonie są aktywne dlatego też brania zaczynają się niemal od razu tego dnia największa sztuka ma 41cm. Ten bardzo udany okoniowy wypad oprócz kilku fajnych wspomnień dał mi również rzecz o wiele w wędkarstwie ważniejszą – doświadczenie. Od tamtego czasu wiele razy już stosując wspomnianą przynętę łowiłem w toni pod ławicami drobnicy kapitalne garbusy. Ważne jest to by prowadzić wabik w sposób podobny sandaczowemu opadowi tak by przypominał chorą rybką podrywamy przynętę a Lunatic odjeżdża na boki i nieregularnie luster kuje – okonie to uwielbiają. Po kilku sezonach gdy Lunatici na stałe zagościły w moich pudłach nabrałem wręcz przekonania, że jest to jedna z bardziej uniwersalnych gum dostępnych na rynku. Kapitalna na szczupaki i okonie, dobra na bolenie, ale też świetna na sandacze po prostu przynęta doskonała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Damian1987 Napisano 23 Września 2014 Share Napisano 23 Września 2014 ŻYŁKA DRAGON MEGA BAITS CARP MONO NA KARPIE… i nie tylko! Dlaczego mono? To pytanie nasuwa się na myśl niejednemu fanatykowi wędkarstwa karpiowego i związane jest niewątpliwie z sytuacją, jaką napotykamy na mocno porośniętych roślinnością podwodną i wynurzoną zbiornikach. Bogata w roślinność część wody, którą obraliśmy do położenia naszych zestawów jest doskonałym siedliskiem wielu różnorodnych organizmów i mikroorganizmów wodnych. Części roślin oraz wszystkie wodne organizmy są składnikami łańcucha pokarmowego i stanowią nieodzowne źródło pożywienia dla celu naszego połowu, czyli karpi i amurów. Wybierając stanowisko do połowu w „zaroślach”, możemy być pewni, że będziemy wędkować w bardzo atrakcyjnej wędkarsko strefie. Kładąc nasze przemyślane i misternie zbudowane zestawy, powinniśmy poszukać skupisk roślinności wodnej i wolnych, tzw. „przecinek”, w których nasze przynęty będą bardzo dobrze się prezentowały, a także znajdą się prawdopodobnie na karpiowo - amurowej „autostradzie”, co pozwoli nam złowić piękne okazy ryb. Do rzeczy… Wędkowanie należy rozpocząć od zbudowania poszczególnych zestawów składających się m.in. z żyłki głównej w kolorystyce i odcieniach ”mono”. Chodzi o takie zmontowanie „ostatniego odcinka” naszych wędek, który pozwoli nam starannie zamaskować żyłkę główną i tym samym przechytrzyć ostrożne i płochliwe ryby. Jednym zdaniem, aby móc efektywnie łowić w tym bardzo rybnym, ale mocno zarośniętym obszarze łowiska, jesteśmy zmuszeni (mimo licznej roślinności), do wkomponowania kilku ostatnich metrów naszej „carp mono” wraz z przyponem w jego wodne otoczenie, co z pewnością osiągniemy poprzez zastosowanie żyłki DRAGON MEGA BAITS CARP MONO, która dzięki niesamowitym, maskującym ją barwom doskonale ukryje nasz „nikczemny” podstęp w postaci zacięcia i wyholowania okazu ryby. Wszędobylskie małże… Małże często stanowią główny element fauny dennej. Znajdziemy je na gałęziach powalonych do wody drzew oraz w strefie przybrzeżnej zbiornika wodnego. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że małże posiadają ostre jak „brzytwa” krawędzie muszli, które w konsekwencji narażają linkę główną na przecięcie, głównie podczas holu walecznej i silnej ryby. Można temu zapobiec, stosując DRAGON MEGA BAITS CARP MONO, ponieważ posiada ona sprawdzoną, zwiększoną odporność na uszkodzenia zewnętrzne i niejednokrotnie uchroni Wędkarza przed stratą wyczekanej i wymarzonej ryby. Kolejnym dużym plusem tej żyłki jest zastosowanie specjalnej powłoki, która chroni ją przed szkodliwym działaniem i osadzaniem się na jej powierzchni wodnych zanieczyszczeń. Czysta linka w razie potrzeby pozwoli nam na oddanie bardzo precyzyjnych rzutów zestawem, dlatego że nie będzie stawiała dużego oporu na przelotkach wędziska, co w konsekwencji wydłuży jej żywotność. Hermetyczne opakowanie… Opakowanie, w jakim znajduje się nasza żyłka, pozwoli przechować ją w nienagannej kondycji prze długi okres czasu, co jest bardzo ważne, jeżeli nie chcemy zużyć kilkuset metrów żyłki za jednym nawinięciem na szpulę kołowrotka. Żyłka w akcji… Testy w terenie potwierdziły, że żyłka DRAGON MEGA BAITS CARP MONO, przez kilka miesięcy intensywnego używania potrafi zachować aż do 95% bazowej wytrzymałości liniowej i na węźle. Z pełną świadomością stwierdzam, że każdy szanujący się karpiarz powinien sięgnąć po DRAGON MEGA BAITS CARP MONO i wypróbować możliwości tego niesamowitego produktu marki Dragon „na własnej skórze”, bo naprawdę warto! Reasumując… Brawo dla Dragona! Dragon to nie tylko ładne opakowanie, to przede wszystkim jakość i zadowolenie każdego użytkownika! "Oświadczam, że jestem właścicielem wszelkich praw autorskich do załączonych zdjęć oraz tekstów, posiadam zgodę osób przedstawionych na zdjęciach na używanie ich wizerunków i wyrażam zgodę na nieodpłatne publikowanie tych materiałów przez firmę "Design Fishing Sp.Z o.o" na stronach www lub katalogu ofertowym firmy. Niniejsze oświadczenie jest zezwoleniem w rozumieniu art. 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (DZ.U. z 1994r. nr 24, poz.83)". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Meth Napisano 24 Września 2014 Share Napisano 24 Września 2014 Pierwszy raz z marką Dragon spotkałem się w 2001 roku, kiedy to dostałem od ojca pierwszy zestaw spinningowy, miałem wtedy dwanaście lat. Nie było to spotkanie bezpośrednie, ponieważ kołowrotek który otrzymałem był firmy Balzer, jak się później dowiedziałem firma Dragon reprezentowała owego Balzer’a na Polskim rynku w tamtym czasie. Kilka lat później będąc z ojcem i jego kolegą na rybach, znajomy ojca oglądając moją wędkę zauważył owego Balzera i powiedział: „bardzo dobry niemiecki sprzęt, sam mam sprzęt tej firmy”. Na tej wędkarskiej wyprawie złamałem koniec szczytówki w moim pierwszym spinningowym wędzisku (mającym już kilka lat). Znajomy ojca powiedział mi wtedy, żebym rozejrzał się za wędką firmy Dragon. Niestety w tamtym czasie nie mogłem sobie pozwolić na wędkę tej firmy, ale na żyłkę owszem. Pamiętam kupiłem żyłkę grubości 0.16mm do której prezentem była firmowa metalowa przypinka, którą nosiłem przypiętą do czapki. Od tamtej pory będąc w sklepach wędkarskich szukałem na półkach sprzętu Dragona. Tak też zostało do dzisiaj. Łowiąc szczupaki metodą spinningową, przypon jest kluczowym elementem całego zestawu. Używam przyponów Big Game kiedy nastawiam się na większego szczupaka. Natomiast kiedy wiem, że bonusem przy szczupakach może być okoń, używam przyponów Invisible serii Classic. Przezroczystość przyponu może zwiększyć szansę na złowienie okonia, a ubezpiecza w razie ataku szczupaka. Agrafki w przyponach Dragona są bezkonkurencyjne, zawsze pewne zapięcie, wykonane z drutu bardzo dobrej jakości, nawet po całym dniu zapinania i rozpinania drut nie traci swojej sprężystości, a zapięcie trzyma bardzo dobrze. Linka główna przy klasycznej metodzie spinningowej, przy połowie drapieżników to wg. mnie tylko plecionka. Po pierwsze duża wytrzymałość przy małej średnicy. Po drugie brak rozciągliwości co przydaje się przy zacięciach i holowaniu ryby. Moją pierwszą plecionką była seria HM69, natomiast obecnie używam HM8x. Plecionki Dragona zaspokajają moje potrzeby w stu procentach. Są gładkie, przyjemne w dotyku, posiadają doskonałą relację grubości do wytrzymałości, nie tracą szybko koloru, nie zapamiętują kształtów. W pudełku każdego wędkarza, nie tylko spinningisty znaleźć można przynajmniej jednego woblera. Przynęta ta jest bardzo dobrym prezentem, stąd wielu wędkarzy pomimo że ich nie używa miewa je w swoich akcesoriach. Ja uważam woblery za jedne z najskuteczniejszych przynęt sztucznych. Praca bardziej lub mniej agresywna, przenoszona przez linkę i wędzisko do nadgarstka to jest coś bardzo przyjemnego. Z roku na rok wypatruję nowości firmy Dragon, i liczę że w końcu zobaczę pierwsze modele woblerów. Zaraz obok woblerów muszą też być przynęty gumowe, tutaj Dragon ma się czym pochwalić. W swojej ofercie posiada kilkadziesiąt rodzajów różnych rodzajów gum. Demon, Mamba oraz Lunatic to są modele które zawsze mi towarzyszą w wędkarskich wyprawach. Duże, 12,5 cm modele Demon bardzo dobrze sprawdziły mi się w Finlandii, tamtejsze szczupaki bardzo dobrze je atakowały. Tworzywa z których są wykonywane te przynęty, nawet po złowionych kilku rybach zachowują swoje właściwości, pomimo zębów szczupaka, licznych nacięć pracują bardzo dobrze, nie są to jednorazówki. Problematyczne bywa dla mnie nadziewanie gum na cieńsze haki, gęstość przynęt jest dosyć duża i wydaje mi się, że to jest tego przyczyną. Wahadłówki, czyli jedne z najstarszych przynęt spinningowych sprawdzają się do dnia dzisiejszego bardzo dobrze. 1 maja bieżącego roku na pierwszym spinningowym wypadzie, jako pierwsza do wody poszła zakupiona w okresie zimowym wahadłówka Dragon GNOM. Pierwszy rzut, 10 obrotów korbką nagle uderzenie ku mojemu zdziwieniu, przycięcie i już czuję że jest ryba. Po chwili melduje się przy powierzchni szczupaczek. Szybkie podebranie, wyhaczenie, miarka pokazuje 64cm. Jak na pierwszy wypad i pierwszy rzut, sezon rozpoczęty wybornie. Skoro mowa wahadłówkach to musi też być słowo o obrotówkach. Złota Veltica w zielone prążki to chyba najlepsza okoniowa opcja, okonie ją po prostu uwielbiają. Model Cobra de Luxe sprawdza się najlepiej na głębokich łowiskach, przydaje się żeby skusić głębinowe „czarne” szczupaki. Blaszki dragona nie rdzewieją, na paletkach nie pojawiają się osady i przebarwienia, nawet kiedy mokrą przynętę wrzucimy do pudełka i zamkniemy. Byłbym zapomniał na koniec powiedzieć coś o prezencie, który dostałem od serdecznego przyjaciela. Jest to koszulka z pięknym okoniem i logiem „Let’s go fishing”, która cechuje się bardzo dobrym gatunkowo materiałem i nadrukiem. Nad wodą często ten okoń przykuwa uwagę, i nie pozostaje bez komentarza . W tym artykule opisałem większość sprzętu marki Dragon którego używam. Mogę powiedzieć, że z Dragonem zaprzyjaźniłem się na dobre. Teraz nadchodzi jesień, która będzie dobrym okresem aby jeszcze poganiać za drapieżnikami, myślę że akcesoria Dragon pomogą mi w przechytrzeniu kilku ryb. W przyszłym sezonie planuję zakup kamizelki spinningowej, a będzie to na pewno Dragon Tech Pack. Wygląda super, wszystko w zasięgu ręki, nic dodać nic ująć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wieslaw666 Napisano 27 Września 2014 Share Napisano 27 Września 2014 Rzeczny start. Kilka lat temu koleje życiowego losu zmusiły mnie do przeprowadzki. Opuściłem rodzinne Mazury i zamieszkałem w Warszawie. Zmiana ta oprócz wymiaru życiowego miała również wymiar wędkarski otóż zdeklarowany wędkarz jeziorowy musiał stać się wędkarzem wielko-rzecznym. Właściwie już od pierwszego spaceru brzegiem Wisły nabrałem przekonania, że muszę nauczyć się łowić bolenie. Widowiskowe ataki tych pięknych ryb działały na wyobraźnię i rozpalały chęć zmierzenia się z nowym a do tej pory znanym jedynie z teorii wyzwaniem. Jednak zanim pierwszy raz stanąłem nad brzegiem rzeki z wędką w ręku musiałem skompletować sprzęt bowiem moja starannie konfekcjonowana wędkarska „szafa” nie nadawała się zupełnie na wiślane łowy. Rekonesans w sklepach wędkarskich przyprawił mnie tylko o ból głowy, okazało się, że sprzęt, który według wszelkich prawideł powinienem mieć by skutecznie i co najważniejsze komfortowo polować na bolenie jest drogi lub bardzo drogi. Właściwie byłem już bliski rezygnacji. Jednak strzałem w dziesiątkę okazała się być wizyta w jednym z ostatnich na liście punktów handlowych gdzie sprzedawca przekonał mnie do swojej jak się później okazało słusznej racji. „Na początek polecam coś ze średniej półki. Na pierwszy, drugi sezon będzie dobre a później dobierzesz już coś zgodnie ze swoimi doświadczeniami.” Wiadomo, że opierać się tylko na opinii sprzedawcy to trochę mało dlatego też na tyle na ile było to możliwe proponowany sprzęt przetestowałem w sklepie i co tu dużo mówić jako, wtedy, rzeczny neofita zdecydowałem, że będzie to wybór optymalny zarówno pod względem cenowym jak i jakościowym. Mój pierwszy zestaw boleniowy przedstawiał się następująco Dragon Millenium HD Superfast 2,85m 5-25 z kołowrotkiem Dragon Maxima HS Match RD830iT. Oczywiście całość uzupełniała dobrej jakości żyłka i jako wymienna linka cienka plecionka o przekroju 0,08. Dziś po kilku sezonach łowienia wiślanych rap używam już innego sprzętu, ale wspomniany zestaw do dziś zachował pełnię sprawności i czasami z sentymentu zabieram go nad wodę. Kije z serii Millenium HD charakteryzuje wyrazisty kolor blanku (lekko wiśniowy) i co ważne markowe komponenty użyte do budowy wędziska. Portugalski korek, ergonomiczny profil dolnika, przelotki SIC – słowem jakość wykonania stawia ten kijek na równi z wędziskami z o klasę wyższej półki cenowej. Wędka charakteryzuje się szybką szczytową akcją, ale co ważne ma też solidny zapas mocy, który sprawia, że staje się kijem bardzo uniwersalnym, który poradzi sobie nawet z dużym boleniem czy przyłowem w postaci suma, który będzie udawał żerującego na wieczornych uklejach sandacza lub bolenia. Kij ugina się bardzo płynnie by pod dużym obciążeniem poddać się mocno zaznaczonej paraboli. Jest to jedna z tych wędek, o których powiedzieć można, że charakteryzuje je ugięcie progresywne. Co ważne kilka sezonów intensywnego użytkowania nie pozostawiło na moim egzemplarzu Superfasta widocznych śladów. Korek jest bardzo trwały, przelotki nie zdzierają się pod wpływem plecionki a lakier na omotkach nie pęka. Kij oznaczony został ciężarem wyrzutu w przedziale 5-25gr jednak osobiście polecałbym tą wędkę do łowienia przynętami w zakresie 7-20gr. Lżejsze wabiki nie pozwalają odpowiednio naładować blanku (zapas mocy robi swoje) natomiast przynęty cięższe sprawiają, że wędka ładuje się w moim odczuciu za głęboko. Zakres gramatur jaki przytaczam dawał mi podczas wiślanych łowów bardzo szeroki wachlarz możliwości. W przedziale tym mieści się większość boleniowych wabików, szczupakowe gumy na główkach 7-18gr, wahadłówki czy cykady. Na zakończenie wspomnę jeszcze o tym, że Superfast, szczególnie w zestawieniu z plecionką świetnie przenosi do dłoni wędkarza wszystko to co dzieje się z przynętą tak, że możemy stosować tą wędkę nawet do sandaczowego lekkiego opadu. Dziś gdy pod kątem rzecznego-boleniowego spinningu przetestowałem już kilka zestawów lecz coraz częściej z sentymentem przypominam sobie początki właśnie z Superfastem – kijem tak naprawdę bardzo uniwersalnym, który z czystym sumieniem polecić mogę każdemu kto zamierza rozpocząć przygodę z rzecznym spinningiem. Ważnym i jak się okazało bardzo mocnym punktem mojego pierwszego zestawu był też kołowrotek Maxima HS Match RD830iT. Tu przed kupnem zastanawiałem się jeszcze dłużej niż przy kiju. Szukałem młynka z dużym przełożeniem i większość kołowrotków o takich parametrach reprezentuje wysoką bądź bardzo wysoką półkę cenową. Mój wybór podyktowany był jednak nie tylko kwestiami ekonomicznymi, choć jak już kilka razy wspomniałem miały one wtedy dość kluczowe znaczenie, za Maxim’ą przemawiała głównie jej uniwersalność, poszukiwane przełożenie 6,2:1 oraz trzy metalowe szpule w komplecie co przy systemie tylnego hamulca i banalnie prostej zmianie czyniło zeń maszynkę wręcz idealną do boleniowo-uniwersalengo zestawu. Po kilku latach intensywnego łowienia mogę powiedzieć, że Maxima Match to młynek, który doskonale odnalazł się w wiślanej rzeczywistości. Prawdę mówiąc jestem bardzo zaskoczony, ale dwa sezony intensywnego boleniowania nie sprawiły by z kołowrotkiem działo się coś niepożądanego. A wspomnieć muszę o tym, że bardzo często po kilku godzinach boleniowych poszukiwań zdejmowałem szpulę z żyłką 0,2 i zastępując ją plecionką 0,13 zaczynałem poszukiwanie szczupaków i sandaczy. Główne zalety tego kołowrotka to świetne wyważenie, podwójna korba (nawet przy bardzo szybkim prowadzeniu młynek nie zaczyna nieprzyjemnie wibrować), równe układanie różnych linek (żyłki, plecionki) oraz co nie mniej ważne sprawnie działający hamulec, z którym nigdy nie miałem problemów. O kołowrotkach z dużym przełożeniem mówi się, że są nietrwałe jednak Maxima jest jednym z mocnych punktów przeczących tej tezie i co ważne nie trzeba za nią słono płacić. „Na początek polecam coś ze średniej półki. Na pierwszy, drugi sezon będzie dobre a później dobierzesz już coś zgodnie ze swoimi doświadczeniami.” Dziś po kilku latach od opisanej już wizyty w sklepie wędkarskich powiedzieć muszę, że zestaw, który wtedy wybrał mi sprzedawca był przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Szukałem sprzętu, z którym będą mógł spróbować zmierzyć się z boleniami a dostałem zestaw uniwersalny i niezawodny. Czego chcieć więcej? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
snsokol Napisano 29 Września 2014 Share Napisano 29 Września 2014 Wody Krainy Tysiąca Jezior, na których zwykle wędkuję, kryją w sobie wiele tajemnic i niespodzianek. Łowiska doskonale znane i odwiedzane przez wielu wędkarzy potrafią zaskoczyć niejednego wytrawnego wędkarza, ale równie często potrafią dać prawdziwą lekcję pokory. Dlatego, gdy przychodzi do tego jednego brania, do tej jednej wyczekanej chwili, nie może być mowy o niedociągnięciach. Liczy się każdy detal, każdy najmniejszy szczegół. Jest jedna cecha, której wymagam od swojego sprzętu- niezawodność. Właśnie ta cecha decyduje, że od lat korzystam ze sprzętu firmy Dragon. Nie trzeba wykonywać specjalnych testów, aby już podczas wizyty w sklepie wędkarskim dokonać porównania kołowrotków z serii Millenium z konkurencją. Każdy detal wykończenia zwraca uwagę dbających o szczegóły wędkarzy. Wszystko jest dopasowane, scalone w jedną idealnie dopasowaną całość. Jakość wykończenia już na tym etapie pozwala wyróżnić całą serię kołowrotków. Dzięki zastosowanemu kompozytowi grafitowemu nawet po wielu wyjazdach kołowrotek wygląda solidnie, a dodatkowo jest naprawdę odporny na zarysowania. Jednak najważniejszy test kołowrotki przechodzą nad wodą. Nie podczas jednej wyprawy, ale podczas wielu wyjazdów, w bardzo zróżnicowanych warunkach. Kołowrotek Dragon z serii Millenium przeszedł naprawdę wiele testów, ale nigdy mnie nie zawiódł. Stosowałem go do połowów szczupaka na szwedzkich jeziorach, sandacza na niezliczonych mazurskich jeziorach, a także wspaniałych okoni w duńskich rzekach. Kołowrotek Dragon Millenium świetnie sprawdzał się podczas spinningu. Najważniejszy test przyszedł stosunkowo niedawno 13 września 2014 r. 6:00 mgła unosząca się nad jeziorem, słońce ledwo widoczne na linii horyzontu. W łowisku widać spławiające się naprawdę piękne okazy. Wędki zarzucone i kolejne chwile mijają na wspomnieniu minionych wyjazdów. Z zadumy wyrywa mnie gwałtowne branie. Zacięcie, chwila niepewności, potężny odjazd. Czuję, że mam do czynienia z godnym przeciwnikiem. W myślach przegląd zestawu: wędzisko, kołowrotek, żyłka, wszystko dopięte na ostatni guzik. Piękny dźwięk płynnie działającego kołowrotka. Intuicyjna regulacja oraz wzorowe działanie hamulca umożliwiają kontrolowanie kolejnych odjazdów. Po pół godzinnym holu ryba ląduje w podbieraku. Wspaniała chwila.... Płynnie działający hamulec to podstawa każdego udanego holu. Krótka seria zdjęć i ryba wraca do wody. Kołowrotek spisywał się wyśmienicie podczas całego holu, co jest szczególnie istotne, gdy dojdzie do spotkania z naprawdę silną rybą. Często jeszcze przed wyjazdem, podczas wizyty w sklepie, zapadają decyzje, które mają wpływ na późniejszy sukces. Bez odpowiedniego doboru sprzętu, cała tak starannie zaplanowana wyprawa może okazać się klapą. Dlatego polecam kołowrotki Dragon Millenium, szczególnie tym, którzy często zmieniają miejsca i metody połowu. Ich nienaganna praca umili nam czas spędzony zarówno na poszukiwaniu szczupaka, a także podczas połowów odległościówką. Uniwersalność połączona z przystępną ceną kołowrotka sprawia, że jest to doskonały sprzęt zarówno dla początkujących jak i wytrawnych wędkarzy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
pza93 Napisano 29 Września 2014 Share Napisano 29 Września 2014 Phantom- przysmak szczupaków. Jesień jest dobrym momentem by zainteresować się połowem szczupaka. Osobiście testowałem dwie metody aby przechytrzyć tą rybę, jedną z nich jest "żywiec" a kolejną spinning. Pierwszy z wymienionych sposobów które wymieniłem polega na podaniu jako przynęty małej rybki, zaś następny bazuje na odpowiednim prowadzeniu sztucznej przynęty imitującej ulubiony pokarm drapieżnika, lecz nie każda tego typu wabik musi być tym skutecznym. Sam testowałem wiele tego typu sztucznych przynęt, z pośród nich największym powodzeniem cieszą się u mnie rippery. Będąc w sklepie wędkarskim pewna przynęta przykuła moją uwagę, był to czarnobiały Dragon Phantom w rozmiarze 12,5cm. Podczas najbliższego wypadu nad wodę postanowiłem go przetestować. Już przy jego uzbrajaniu moją uwagę przykuły dokładność wykonania i jakość materiału z jakiego był wykonany. Po pierwszyn rzucie byłem zaskoczony harmonią pracy tej przynęty. Szczególnie polecałbym ją nad rzekę, ponieważ nurt w znaczny sposób może nam ułatwić prowadzenie tej przynęty. Za każdym razem przynosiła mniejsze lub większe efekty. Jest kilka sposobów prowadzenia tego rippera, a moim ulubionym jest powolne, jednostajne ciągnięcie go przy dnie. Wraz z rozpoczęciem tegorocznej jesieni wziąłem spinning i wybrałem się na moje ulubione łowisko, na końcu żyłki znalazła się moja ulubiona przynęta- Phantom. Już w drugim rzucie w z radością wyholowałem mojego pierwszego szczupaka, nie był to duży okaz ale dawał nadzieje na dalszą część dnia. Po kilku rzutach w moim podbieraku znalazł się kolejny nieco większy szczupak, a po nim dwa następne. Po około dwóch godzinach pobytu na wodzie skierowałem swoją przynętę w małe zakole przy głównym nurcie rzeki o głębokości około 1,5 metra. Natychmiastowo po rozpoczęciu prowadzenia przynęty poczułem potężne uderzenie, zareagowałem szybkim zacięciem- zaczeła się walka. Po kilku minutach zdołałem podprowadzić rybę bliżej łodzi, lecz szczupak dalej nie dawał za wygraną pięknie znikając w toni po czym wyskakując nad wodę, jednak nie trwało to zbyt dlugo- ryba wylądowała w podbieraku. Waga pokazała 3,5 kg a jego dlugość to 86 cm, było to cudowne ukoronowanie tej wyprawy. Moim zdaniem Dragon Phantom to absolutnie najlepsza przynęta tego typu z dostępnych na rynku,od momentu zapoznania z tą przynętą na zawsze zagościła w moim pudełku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wieslaw666 Napisano 29 Września 2014 Share Napisano 29 Września 2014 Niezbędnik. Wrześniowy poranek wita mnie mgłą i przejmującym niemal listopadowym chłodem. Mimo ograniczonej widoczności decyduję się na zaplanowaną dzień wcześniej sesję trollingową. Odbijam od pomostu i kieruję się w trzcinowego cypla, który głęboko wcina się w toń jeziora. Silnik elektryczny pracuje cichutko, uruchamiam echosondę i blokując rumpel na ustalonym kursie zbroję zestaw 15 cm gumą na specjalnym trollingowym systemie z główką 25gr. Gdy tylko mijam cypel i wypływam na skąpaną we mgle szeroką część jeziora rzucam na około 25-30m, tyle wystarczy by holowana za łodzią w średnim tempie przynęta penetrowała głębokość około 5-6m. Takie łowy mają w sobie coś relaksującego, jest cicho, spokojnie, ekran echosondy pokazuje głębokość 8m; 7,5m, powoli zbliżam się do długiego podwodnego garbu, na którym prawie zawsze stoją szczupaki, 6m; 5,5m… twardy zaczep sprawia, że łódź na chwilę staje w miejscu. Szybko przełączam silnik w pozycję „0” i docinam, być może mam szczęście i nie jest to dryfująca w toni gałąź. Mimo tego, że na wodzie jest wręcz bardzo zimno w mgnieniu oka robi mi się gorąco gdy wędka zaczyna pulsować a kołowrotek z dokręconym bardzo twardo hamulcem oddaje kilkanaście metrów plecionki. Powoli pompuję rybę i odzyskuję kolejne metry linki, wiatr, który zerwał się nagle rozbija mgłę tworząc coś na kształt nieba upstrzonego poszarpanymi chmurami tyle, że na powierzchni wody. Po 10-15 minutach czuję, że szczupak słabnie i za chwilę pojawi się na powierzchni wody. Odruchowo sprawdzam czy chwytak nadal leży na ławeczce i ze spokojem stwierdzam, że jest na swoim miejscu. Tylko spokojnie a wszystko będzie w porządku. Zębaty ma z pewnością około metra, może trochę więcej i jest gruby bardzo gruby trochę niepokoi mnie fakt, że zacięty jest tylko jednym grocie z „dozbrojkowej” kotwiczki nr6, która wpięta jest bardzo delikatnie "w nożyczki". Szczupak wykłada się przy samej burcie łodzi, luzuję hamulec i pochylam się z chwytakiem mocno ściśniętym w dłoni. Ryba odjeżdża niemal pionowo w dół, wiatr znosi mnie w kierunku środka jeziora, więc szczupak nie ma problemu by w kilka sekund zejść na 8-9m, gdzie zatrzymuje się i stawia tępy opór. Jednak jest już wyraźnie słabszy i szybko daje się po raz drugi podciągnąć na powierzchni, pięknie wykłada się na wodzie jakieś pół metra od burty i w tej chwili żałuję, że nie mam obszernego podbieraka bo byłby już mój. Przez kilka sekund podziwiam rybę i walczę z łodzią, która jak na złość ustawiła się do wiatru w taki sposób, że odpycha mnie od spokojnie czekającej na podebranie ryby. Powoli podciągam rybę do burty, pochylam się i ustawiam szczupaka na wyciągnięcie ręki tak bym mógł użyć chwytaka. Nagły zryw wiatru porusza łódź, która z imptem uderza w rybę. Szczupak szaleje na powierchni by po chwili zniknąć w toni... Przez chwilę z niedowierzaniem ocieram wodę z twarzy i zaczynam kląć na czym świat stoi... DLACZEGO NIE ZABRAŁEM PODBIERAKA? Opisana sytuacja miała niestety miejsce w rzeczywistości a dokładnie w ubiegłym sezonie. Efektem tego zdarzenia był szybka wizyta w sklepie wędkarskim i zakup moje niezbędnika czyli podbieraka. Wybrałem model z siatką żyłkową (szybki i niełapiący kotwic) czyli przestronny i duży (70x70) podbierak Dragon o oznaczeniu katalogowym 92-32-220. Jest to produkt bardzo wysokiej jakości zapewniający maksymalny komfort łowienia szczególnie tym wędkarzom, którzy tak jak ja wypuszczają złowione ryby. Dużym i szybkim (stawiającym mały opór w wodzie) podbierakiem wyjmuje się ryby bardzo sprawnie i bez kłopotów. Długa siatka sprawia, że nawet najbaerdziej agresywny szczupak uspokaja się na tyle, że można bezpiecznie pozbawić go przynęty a duże żyłkowe oczka siatki mają to do siebie, że zęby ryby nie mają możliwości zaplątania się w nie co było zmorą podbieraków o tradycyjnej siatce. Reasumując ten krótki tekst – dziś gdy w modzie jest podbieranie ryb ręką czy też z użyciem coraz to bardziej wymyślnych chwytaków zapomianmy często o tym, że wypuszczając ryby powinniśmy zadbać o to by wracały do wody w jak najlepszej kondycji a podbieraki żyłkowe dają nam pewność i możliwość szybkiego zakończenia holu. C&R. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
LaBai Napisano 29 Września 2014 Share Napisano 29 Września 2014 Jako świeżo upieczony, tegoroczny adept wędkarstwa, który po namowach wielu znajomych z pracy postanowił zmierzyć się z drapieżnikami polskich wód płynących i stojących po zakupie sprzętu podstawowego natrafiłem na problem, którego się nie spodziewałem. Problemem tym było przechowywanie swojej "ukochanej biżuterii" jakimi są przynęty. Jako, iż stary plecak wygrzebany z szafy okazał się fiaskiem, zacząłem "węszyć" i za pomocą Naszych ukochanych Googli, oraz różnego rodzaju filmików w internecie odkryłem uwaga... Kamizelkę spinningową. Moim oczom ukazał się ideał, "ciuch", który nie dość, że fajnie wygląda i nadaje wędkarskiego charakteru to jeszcze w dodatku pozwala na zabranie ze sobą całego "majątku" bez przejmowania się sytuacjami w stylu "przecież nie mogę zabrać wszystkiego, muszę coś zostawić, ale co?! Przecież nie wiadomo na co będą brały! Może to, ... a może tamto..." i tak dalej jak to w spinningowym świecie. Po tygodniu poszukiwań, czytaniu opinii i recenzji mój wybór padł na Kamizelkę spinningową TEAM DRAGON KA-01. Wybór kamizelki spinningowej (z perspektywy osoby, która takiej nigdy nie posiadała) okazał się być nie lada wyzwaniem. Dlatego też postanowiłem podejść do tematu bardziej racjonalnie i podzieliłem swoje wymagania na kilka kategorii, w których postanowiłem ocenić każdą z kamizelek. Ta, która wpadnie mi w oko (bo jednak to "ciuch" i musi się podobać, a nie tylko działać - jak z samochodami, niby okaz idealny, jak to mówią "igła" ale jak się nie podoba, to nic się nie poradzi) została poddana weryfikacji pod następującymi kategoriami - CENA (pierwszy sezon spinningowy niesie za sobą dużo wydatków, więc to kryterium musi być jak najbardziej brane pod uwagę w takim przypadku) - JAKOŚĆ (jednak perspektywa wydania pieniędzy skłania się raczej ku wydaniu ich raz, niż kupowaniu "dziadostwa" co sezon) - FUNKCJONALNOŚĆ (zadaniem kamizelki ma być przede wszystkim przechowywanie przynęt i innego "małego sprzętu", aczkolwiek przy okazji musi być wygodna, przewiewna kiedy potrzeba, ciepła kiedy potrzeba itd.) - WYGLĄD (wiadomo, trzeba w kamizelce jakoś wyglądać i czuć się dobrze, w końcu będziemy spędzać w niej dużo czasu nad wodą) Jak każdemu bliżej znającemu temat, moim oczom ukazały się dziesiątki kamizelek spinningowych, firm różnych (typowo wędkarskich, myśliwskich, jak i firm typu "robimy wszystko"). Starałem się żadnej nie oceniać z góry, analizując jedną po drugiej wg. obranej przeze mnie skali. Przewertowałem masę stron internetowych i filmików w serwisie YouTube. Nie ma chyba na polskim rynku firmy, której kamizelki bym nie widział co najmniej na zdjęciach. Po pierwszych internetowych oględzinach wytypowałem trzy kamizelki. Wybór padł na następujące kamizelki: - Kamizelka wędkarska Mistrall - Kamizelka spinningowa firmy WielkiSzczupak - Kamizelka firmy TEAM DRAGON KA-01 Oczywiście, formę prezentacji i reklamy pominąłem i postanowiłem zapoznać się z w/w sprzętem osobiście. Na tym etapie kamizelka firmy WielkiSzczupak okazała się niedostępna. W żadnym (a zwiedziłem prawdopodobnie wszystkie sklepy wędkarskie w Częstochowie) nie była ona dostępna do "przymierzenia". Jedyna szansa to zakup "w ciemno" poprzez popularny "pomarańczowy" serwis aukcyjny. Tak więc pozostał nam pojedynek "jeden na jednego", Mistrall kontra TEAM DRAGON! CENA Produkt firmy Mistrall okazał się sporo tańszy (ok. 50zł) także jeżeli chodzi o to kryterium, to "zacierałem rączki", że uda mi się troszkę przyoszczędzić. Nie powiem, cena około 80zł brzmiała kusząco względem 130zł, aczkolwiek dawała wrażenie, że "coś jest nie tak". Miałem przeczucie, że za niższą ceną mogą kryć się problemy z funkcjonalnością, i tak też było. JAKOŚĆ Tutaj zdecydowanie wygrała kamizelka firmy TEAM DRAGON. Na pierwszy rzut oka, po pierwszym dotknięciu widać, że produkt jest o klasę lepszy. Materiał, z którego została wykonana kamizelka firmy TEAM DRAGON jest grubszy, wydaje się być trwalszy, cieplejszy i łatwiejszy w eksploatacji (czyszczenie itp.). Gołym okiem widać przepaść pomiędzy jakością wykonania jednej, a drugiej kamizelki. Pod tym względem kamizelka TEAM DRAGON wygrywa całkowicie. FUNKCJONALNOŚĆ W tym wypadku sprawa okazała się nie być tak oczywista jak bym przypuszczał. Jako nowicjusz nie do końca wiedziałem jak podejść do tematu. Liczba kieszeni? Ich wymiar? Rzepy? Karabińczyki? Trudny temat dla osoby, która pierwszy raz kupuje kamizelkę spinningową. No nic, i z tym trzeba było się zmierzyć, tym bardziej, że zgodnie z moją punktacją, póki co wynik był 1:1. Z pomocą przyszły mi wcześniej zakupione pudełka na przynęty. Zażyczyłem sobie aby Pan sprzedawca podał mi pudełka, w jakich trzymam przynęty. Zacząłem pakować "swoje zabawki" po kieszeniach.. Dolne kieszenie.. okej, weszło co miało wejść, górne... oho! mamy problem! W kamizelce firmy Mistrall górne kieszenie okazały się zbyt małe aby pomieścić optymalne pudelka do przechowywania w moim przypadku akurat błystek obrotowych. No to zamiana kamizelek i co? W kamizelce firmy TEAM DRAGON wszystko "wchodzi" bez problemu. Mamy lidera, aczkolwiek nie chciałem przesądzać sprawy i postanowiłem dalej drążyć temat (pudełko zawsze można zmienić). Stwierdziłem, że przymierzę jeszcze raz kamizelkę firmy Mistrall. Emocje troszkę opadły i moim oczom okazał się zamek... zamek, który moim zdaniem nie nadaje się do sprzętu wędkarskiego. Sprawiał wrażenie słabego, bardzo luźno "chodzącego", wydawał się jakby nie do tego stworzony. Zacząłem przyglądać się kamizelce dokładniej.. Szybki rzut oka na kołnierz i siatkę wewnętrzna i już wiedziałem! W tej kategorii wygrywa TEAM DRAGON! Siatka wewnętrzna w kamizelce firmy Mistrall była gorszej jakości, a kołnierz.. kołnierza w sumie w ogóle nie było. Po tym teście zdecydowanie prowadzi TEAM DRAGON. WYGLĄD Tutaj nie mam zamiaru rozpisywać się zbyt obszernie, gdyż jest to temat indywidualny. Jednemu podoba się "to", innemu coś "innego". Przyznam się szczerze, że akurat w tej kategorii punktację przyznawałem nie ja, lecz .... moja narzeczona, którą chciałem w tym miejscu gorąco pozdrowić. Dla mnie wypad na ryby raczej kojarzy się z wędkowaniem, niż pokazem mody, aczkolwiek jak pisałem wcześniej, warto by było jakoś się jednak prezentować nad tą wodą. Pozwolę więc sobie na zacytowanie mojej narzeczonej w przypadku przymiarki kamizelki firmy TEAM DRAGON, która była mierzona jako druga pod względem wyglądu. Po zdjęciu kamizelki firmy Mistrall i założeniu tej TEAM DRAGON usłyszałem słowa: "W tej drugiej wyglądasz jak prawdziwy wędkarz, a nie jak Pan Jurek na grzybach". Tylko się uśmiechnąłem pod nosem gdyż moim zdaniem też lepiej wyglądałem w kamizelce firmy TEAM DRAGON. Podsumowawszy, kamizelka firmy TEAM DRAGON KA-01 okazała się w Częstochowie bezkonkurencyjna. Przegrała tylko w kategorii ceny, ale czy w tym przypadku cena, jaką jest ok. 130zł możemy mówić o porażce? Za 130zł zyskujemy sprzęt ładny, funkcjonalny, wygodny i przede wszystkim trwały, z którym możemy spędzić nad wodą niezliczoną ilość godzin, skupiając się na rybach, a nie na sprzęcie, który z założenia powinien być z Nami na rybach po to, żeby nam pomagać, a nie przeszkadzać. Mam nadzieje, że ten artykuł komuś się przyda, komuś kto też rozpoczyna wędkarską przygodę i czuje się trochę jakby był w innej rzeczywistości. Ja osobiście akurat hobbystycznie zajmuję się także akwarystyką i wiem jak czasem podchodzą do tematu sprzedawcy, próbując wmówić nam, że produkt, który akurat mają jest najlepszy. Warto jednak samemu zastanowić się czego od danego produktu oczekujemy, samemu zweryfikować przy pomocy dostępnych Nam narzędzi (internet, masa sklepów wędkarskich, gazety wędkarskie itp.) żeby nie dać się wciągnąć w wir zdarzeń, polegający na zakupie najdroższego możliwego sprzętu dostępnego w danym sklepie, gdyż to co najdroższe, nie zawsze okazuje się najlepsze, a za "bajery", z których i tak nie będzie Nam dane korzystać, szkoda po prostu przepłacać. Pozdrawiam serdecznie i połamania! Do zobaczenia nad wodą! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
P Napisano 29 Września 2014 Share Napisano 29 Września 2014 Moje okonie Dlaczego okonie? Mija trzeci rok od kiedy rozpocząłem swoją przygodę z okoniami. Wcześniej były one tylko przyłowem. Ciężko nastawiać się na okonie z wędką, którą najczęściej wówczas wędkowałem o cw 5-25g. Pewnego dnia spływając łódką do brzegu po nieudanym wypadzie, którego celem były "zębate", zatrzymaliśmy się koło łajby znajomych na pogawędkę. Stali na podwodnej górce i łapali co chwilę okonie. Od maluchów do trzydziestaków. Wędkowali metodą bocznego troka. Wcześniej moje wyobrażenie o tej metodzie sprowadzało się do przekonania, że łapie się nią tylko małe okonki na zawodach. Okazało się, że nie tylko. Aby tego dnia poczuć choć jedną rybę na kiju przezbroiliśmy z kolegą nasze wędki szczupakowe. Jednak nasze wyczucie brań było żadne i łapaliśmy ryby w stosunku około 1:15 (w odniesieniu do znajomych). Oni jednak używali wklejanek. Wybór wędki Po powrocie do domu oczywiście kilka dni spędzonych w necie. Głównie przeszukiwanie forum haczyk.pl pod kątem porad jak łapać na boczny trok. Na co zwracać uwagę. Oczywiście głównym decydującym elementem naszej porażki przy pierwszej próbie była wędka. W kwestii kija zdałem się bardziej na opinie znajomych wędkarzy. Po długich poszukiwaniach jak i testach "macaniowych" w sklepie mój wybór padł na Dragona Fishmaker'a 1-7g długości 2,13 m. Dlaczego tak? Pierwszym łowiskiem było płytkie jezioro , na którym chciałem przetestować nie tylko wędkę, ale i metodę bocznego troka. Chciałem czuć każde trącenie przynęty. Stąd ta gramatura. Długość idealna moim zdaniem na łódkę. Akcja na sucho wydawała mi się odpowiednia, a wykonanie bez zarzutu. Pierwsze testy Pierwsza wyprawa zakończyła się totalną klapą. W związku z ograniczoną ilością czasu jaką wówczas dysponowaliśmy z kolegą na wędkowanie, podejmujemy ryzyko i przy najbliższej okazji jedziemy nad jezioro. Prognozy pogody niestety sprawdzają się i silna burza dwukrotnie przegania nas z jeziora. W czasie krótkich momentów wędkowania było jednak czuć brania nawet najmniejszych okoni. Po kilku dniach poprawka. Tym razem pogoda nie płata nam już figli. Tradycyjnie kilka pierwszych godzin poświęcamy na łapanie "na grubo". Jednak szczupaki wyekspediowały przedszkolne roczniki do spotkania z nami. W związku z tym płyniemy na "naszą" okoniową górkę i zaczynamy testy Fishmakerów (kolega, z którym pływam sprawił sobie identyczny model). Na początku łowimy kilka małych i średnich okonków. Kilka razy jednak poczułem delikatne przytrzymania. Stoki górki porasta roślinność, więc nie wzbudziło to mojego podejrzenia. Po jednym z przytrzymań delikatnie z nadgarstka zaciąłem i zaczęło się. Pulsujący ciężar i wygięty Fishmaker'ek wywołał uśmiech na mojej twarzy. Za chwile zameldował się w łódce taki oto 38 cm pasiaczek Jako, że wędki kładę najczęściej w poprzek łódki mój nowy nabytek prezentował się na pierwszym planie. Tego dnia złapałem 8 okoni powyżej 35 cm (największy był ten pierwszy 38 cm). Mniejszych nawet nie liczyłem, ale wynik na pewno oscylował powyżej 80 sztuk. Wędkę postanowił też przetestować szczupaczek 54 cm. Wszystkie testy pokazały, że poza delikatnością ma też odpowiednią moc. Akcja tej wędki odpowiadała mi już nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie. Jedna z fotek po skończonym wędkowaniu poniżej Wędka po forsownych testach odpoczywa z boku Co dalej? Wielkimi krokami zbliżały się zawody "Szczupak i okoń Bachotka”. Postanowiliśmy w nich wystartować. W związku z tym, postanowiłem zakupić dodatkową wklejankę, ponieważ to jezioro jest znacznie głębsze. Wybór padł na tańszego Dragon Millenium X-Fine 2-12g o długości 2,4 m. Jako jedyna wędka podobała się mojej żonie. Jest to zasługą jej koloru - zarówno pokrowca jak i blanku. Mnie przypadła do gustu jej akcja i cena. Do zawodów pozostało trochę czasu, więc nowy nabytek podczas kolejnej wyprawy przeszedł swój test. Tym razem od razu tylko „nasza” górka i tylko testowanie nowej wędki. Test zdany pozytywnie. Po dłuższym biczowaniu melduje się do pamiątkowej fotki taki oto czterdziestak Na fotce znalazł się tylko dolnik od nowej wędki. O tej wyprawie pisałem na forum haczyk.pl http://www.haczyk.pl/forum/viewtopic.php?t=16653&postdays=0&postorder=asc&start=150 Niestety zawodów nie wygraliśmy. Niemniej jednak Fishmakery sprawdziły się przy połowie okoni znakomicie. Po dzień dzisiejszy używam głównie Fishmakera do łowienia okoni. Wolę wędkować lekko i czuć najdelikatniejsze brania. Jednak w łódce najczęściej w pokrowcu czeka na swoją kolej i cięższe łowienie Millenium. Doskonale widać to na poniższej fotce, gdzie leżał on w kadrze. A także mój ulubiony bohater Co pozmieniało się od pierwszych testów? Okonie wracają do wody a ja poświęcam im dużo czasu. Daje mi to dużo frajdy, a zawdzięczam ją w sporej mierze Fishmakerowi. Kilkukrotnie już się zdarzyło, że koledzy, których w ramach zaproszenia zabieram ze sobą na łódkę mieli dużo gorsze wyniki. Pomimo tego, że dawałem im swoje przynęty i rzucali w te same miejsca co ja. Pokazuje to moim zdaniem, że mam dobrze dobraną wędkę. I nie zamienię jej na inna chyba, że... będzie to Fishmaker o większym ciężarze wyrzutu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Bluzer Napisano 29 Września 2014 Share Napisano 29 Września 2014 Jest 14 października 2010 roku, ciężkie ołowiane chmury rozciągały nad sennym jeszcze Krakowem. Mgła leniwie unosiła się nad gładką jak lustro Wisłą, a iskierki szronu niewinnie mieniły na gałęziach drzew. Wydaje się ,że nic nie jest w stanie zakłócić tego sielskiego, jesiennego krajobrazu. Nic bardziej mylnego… Panującą cisze rozdziera odgłos skradających się kroków . Wśród kłębów gęstej mgły zarysowuje się męską sylwestka ,która z każdą chwilą staje się coraz bardziej wyraźna. Coraz ciszej, coraz wolniej, niczym partyzant przygotowujący się do ataku. Jest na miejscu. Uzbrojony w nową broń, gotowy do natarcia na mętnookiego wroga… Tak brzmiałaby moja opowieść gdyby była opowiedziana przez Bogusława Wołoszańskiego. Jest to historia, która w wędkarskim środowisku zasługuję na miano „Sensacji XXI Wieku”. Dragon Millenium HD Power Jig to kij ,który do góry nogami wywrócił mój pogląd o uniwersalizmie sprzętu wędkarskiego. Zawsze sądziłem, że w doborze wędziska nie ma miejsca na kompromisy. No, powiedzmy, ze jedna wędką jesteśmy w stanie „obskoczyć” 2-3 gatunki ryb, a co z resztą? Czy można komfortowo łowić okonie i zdecydowanie holować suma jednym kijem? Cztery lata temu powiedziałbym, że to herezja i jeśli coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Dziś ,pełen uznania dla „smoczej firmy” przyznaję- niemożliwe nie istnieje. Wędzisko wg opisu przeznaczone jest do łowienia przynętami o gramaturze od 5 do 25 gram ,jednak rzeczywistość pokazała, że można kij bez obaw przeciążać zakładając nieco cięższe wabiki. Millenium sprawdził się podczas lekkiego jigowania na okoniach ,gdzie świetnie przekazywał nawet delikatne skubnięcia pasiastych rozbójników Czerwona ,wklejana szczytówka podbijając gumy i koguty na 15-20gramowych główkach, również doskonale informowała o sandaczowych „pstryknięciach”. Ciężkie wahadłówki i ołowianki również nie robiły na wędce wrażenia. Zarówno podczas rzutów jak i mocnych brań bolenia zestaw spisywał się znakomicie Wszystkie te połowy sprawiły, że mogłem się przekonać o właściwościach rzutowych wędziska i jego czułości- w obu przypadkach wystawiam mocną ,szkolną piątkę. A co z mocą Dragona? O tym miałem okazję przekonać się kilkukrotnie… Na widniejącej na blanku sygnaturze, słowo „POWER” pojawią się nieprzypadkowo. W dolniku wędki drzemie tyle siły co w lewej nodze Roberto Carlosa! Piekielny zapas mocy ,który pozwala mieć realne szanse podczas spotkania z królem polskich wód Można by rzec ,że to duża doza szczęścia pozwoliła cieszyć się z wyholowanego suma. Raz- to przypadek… Dwa-to wyjątek… Trzy- to zbieg okoliczności… Cztery- to już seria We wszystkich przypadkach wędzisko było jedynym elementem zestawu, o którego wytrzymałość nie miałem obaw. Kij fenomenalnie amortyzował odjazdy ryb i sprawiał, że te męczyły się dość szybko. Czy można oczekiwać czegoś więcej od wędki? Można i Dragon Millenium Power Jig to spełnia. Cena- nie jest wygórowana i w swoim segmencie cenowym jest idealną propozycją dla początkującego wędkarza jak i spinningowego wygi. Heh, „uniwersalna wędka” … cóż, tylko krowa nie zmienia zdani i je trawę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Benten Napisano 30 Września 2014 Share Napisano 30 Września 2014 Sandacz, sandacz, sandacz…. ciągle gdzieś w głowie to słyszałem. Łowię już kilka lat, głównie szczupaki i bolenie, ale w końcu musiałem zmierzyć się także z zanderem. Za rybkami uganiam się głównie na Wiśle w okolicach Warszawy oraz na Narwi w okolicach Nowego Dworu. Próby przechytrzenia sandacza na szczupakową wędkę nie przynosiły zamierzonych rezultatów. Próbowałem łowić z opadu, na ciężko uzbrojone gumy i koguty, obserwując szczytówkę. Miałem problem podczas podbijania przynęty, ponieważ na szczytówce nie było widać kiedy ta osiąga dno, nie mówiąc o delikatnych skubnięciach sandaczowych. Wiedziałem, że potrzebuję mocne wędzisko o szybkiej szczytowej akcji. Postanowiłem zrobić rozpoznanie wśród znajomych wędkarzy. Większość z nich używa głównie Dragony. Podczas pobytu z nimi nad wodą miałem możliwość wypróbowania kilku modeli. Wybór padł na Dragon Millenium Power Jig 2,70 c.w. 5-25 gr. Wędka w ładnym bordowym kolorze, dolnik wykonany z gładkiego korka, precyzyjnie nawinięte omotki, wyposażona w 8 przelotek z pierścieniami SIC. Składa się z dwóch części, więc umożliwia dość wygodny transport. Dolna przelotka jest szeroka co pozwala na bardzo dalekie rzuty. Wklejona szczytówka w jaskrawym kolorze jest bardzo czuła, przenosi drgania na cały kij, co umożliwia wyłapanie wszystkich najdelikatniejszych brań oraz pozwala na wyczucie rodzaju dna. Posiada duży zapas mocy, bez problemu możemy łowić na przynęty ponad 30 gramowe. Świetnie radzi sobie z dużymi woblerami prowadzonymi w dość dużym nurcie rzeki. Uchwyt kołowrotka także pokryty korkiem, pewnie i mocno go trzyma. Stosuję kołowrotek wielkości 3000 z nawiniętą obecnie plecionką DRAGON MAXIMA FLUO 0,16mm. Praca wędziska podczas holu większej ryby zaczyna się mniej więcej od jego połowy. Nie ma problemu z zacięciem sandacza. Kij jest sztywny, więc grot kotwicy lub główki jigowej spokojnie radzi sobie z jego twardym pyskiem. Wędka jest bardzo wytrzymała na uszkodzenia mechaniczne. Dużo czasu spędza w bagażniku mojego samochodu ocierając się o różne przedmioty, często zaczepiam nią przedzierając się przez nadrzeczne krzaki, a ona nadal wygląda jakbym kupił ją kilka dni temu. Moim zdaniem zakup tego wędziska był strzałem w dziesiątkę. Zamierzam kupić jego krótszą wersję 2,25 z przeznaczeniem do połowów z łodzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
miro79 Napisano 30 Września 2014 Share Napisano 30 Września 2014 Okonie łowię w sumie przez cały rok, ale w połowie września miałem trochę wolnego, więc przygotowałem się do tych połowów szczególnie. Zestaw jaki przygotowałem na pierwszy wypad to: wklejanka Millenium Perch 2,75m c.w. 4-18g DRAGON kołowrotek wielkości 2500 plecionka 0,08mm Wybrałem się na ryby tak, by być na zbiorniku o 6:00. Jezioro Złotnickie, bo tam właśnie miałem zamiar złowić coś okazałego, obfituje także w okonie. Zacząłem od twistera MotorOil z czerwonym brokatem o wielkości 2,5cm z 6g główką jigową. Dzięki temu że kij ma długość 2,75m, nawet tak lekki zestaw udaje mi się wyrzucić na odległość około 40m. Przynętę prowadziłem skokami po dnie. Już po kilku rzutach złapałem kilka drobnych okonków (miały po 20-23cm). Najlepsze jest w tym, że siadały jeden po drugim. Wędka Dragon doskonale przewodzi każde drganie, stuki i puki, więc rzadko kończyłem z pustym haczykiem. Po krótkiej przerwie w braniach i kilkukrotnej zmianie przynęt przyciąłem w końcu coś większego. Wyciągnąłem piękny okaz okonia o długości 35cm. Przynętą był przezroczysty twister z niebieskim brokatem. W sumie całe wędkowanie zakończyłem po trzech godzinach z dorobkiem 12 ryb. Zestaw z dragonowskim kijem używałam już wiele razy i rzadko mnie zawiódł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ando21 Napisano 30 Września 2014 Share Napisano 30 Września 2014 Skoro to casting to chcialbym zaznaczyc ze mam 28 lat i wedkuje już ponad 15. Wiekszosc tych lat spedzilem na wedkowaniu w okregu Nowosadeckim spiningujac w jeziorach i rzekach. Udalo mi się zlapac wszystkie gatunki ryb, jakie mozemy tam spotkac, z wyjatkiem glowacicy, do której nie mam szczescia. Od trzech lat jezdze do Norwegii w okolice Oslo, polujac na ryby w slodkiej jak i slonej wodzie. Gdy pierwszy raz wybieralem się do Norwegii mialem bardzo duzy metlik w glowie. Szukalem w internecie informacji na temat morskiego zestawu do polowu z brzegu i czym więcej artykulow przeczytalem tym mniej wiedzialem. Wiekszosc osob poleca mocne zestawy o duzym ciezarze wyrzutowym i ciezkie przynety, co pozwala na szybki polow makrel oraz dorszow i taki właśnie zestaw uzywalem w trakcie mojego pierwszego wyjazdu. Jednak po powrocie do domu wzialem do reki swoja wedke kleniowa do 7 gram i zrozumialem, ze tego bledu już nie popelnie. Wiedzac, ze za kilka miesiecy pojade ponownie, postanowilem zmontowac swoj niepowtarzalny zestaw do polowu w fiordzie. Mial to być to lekki zestaw o wytrzymalej konstrukcji, gdzie kazdy element musial być niezawodny. Korzystalem już z bardzo wielu produktow dostepnych na polskim rynku i tylko do kilku firm mam zaufanie. Postawilem zakupic, lekki spinning do 12 gram o dlugosci 2,75m i pracy parabolicznej, by mieć wieksza kontrole nad holem ryby, oraz kolowrotek o szpuli mieszczacej okolo 200m plecionki o srednicy 15 mm. Taki zestaw pozwala mi na oddawanie dalekich rzutow wahadlowkami do 20 gram i malymi pikerami. Od firmy Dragon nabylem plecionke oraz jeden z najwazniejszych elementow zestawu spinningowego, czyli agrafki. Plecionke C- THRU uzywam już kilka lat jestem z niej bardzo zadowolony . Jest ona w przyzwoitej cenie i nie odbiega jakosciowo od artykolow z wyzszej polki cenowej. Jej atutem jest bardzo dobra wytrzymalosc oraz brak oznak oslabienia w slonej wodzie. Co więcej, nie zauwazylem efektu platania się, który wystepowal przy artykulach niektorych innych firm. Co do agrafek to dla mnie jest jeden z najwazniejszych elementow calego zestawu. Czesto uzywam odczepiacza do przynet i mialem kilkanascie razy sytuacje, ze agrafki się rozrywaly i przyneta zostawala na dnie. Prowadzilem swoje wlasne testy tego elementu i agrafki firmy Dragon wypadly w nim jako jedne z najlepszych na rynku - wytrzymuja duze obciazenia przez co bardzo ciezko je rozerwac. Osobiscie mam do nich zaufanie. Stworzony przeze mnie zestaw bardzo odbiega od tych, które można spotkac na codzien w Oslo fiordzie. Czesto gdy zlapie jakas makrele lub troc, ludzie biegna do mnie by zobaczyc co holuje. Dzieki lekkiemu zestawowi kazdy kontakt z ryba jest niesamowicie widowiskowy. Wedka wygina się jak struna, a walka trwa trwa kilka minut. Dzieki temu moje pobyty nad woda staly się bardziej przyjemne. Taki komfort moglem uzyskac, tylko przy bardzo dobrej jakosci kazdej czesci mojego wedkarskiego ekwipunku. W paru elementach zaufalem Firmie Dragon i jak do tej pory mnie nie zawiodla. Wiec z chcecia bym zapoznal się z innymi produktami z ich oferty. Na zakonczenie dodam ze nie myslcie sobie ze taki, zestaw nadaje się tylko na mala rybe. Czasami trafi mi się duza sztuka która sprawia, ze wedruje do wedkarskiego raju. Ps. Przepraszam za brak polskich znakow, jednak zalalem kalwiature herbata kilka dni temu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Robal Napisano 30 Września 2014 Share Napisano 30 Września 2014 Dragon Millenium HD Super Fast 2,85m 5-25g W 2011 roku nastąpił przełom w mojej przygodzie ze spinningiem. Odkryłem wówczas ciekawe łowisko z dość dużą populacją szczupaka i okonia. Idealne miejsce na spiningowanie. Do tego celu postanowiłem nabyć nowe wędzisko. Wymagania, jakie postawiłem przed nowym sprzętem to cena do 250zł, długość co najmniej 2,70m, aby wykonać daleki rzut niewielkim wabikiem, ponadto wędka miała być na tyle czuła, aby wyczuć delikatnie skubanie nawet niewielkiego okonia, a zarazem umożliwiające wyjęcie szczupaka. Przynęty, na które planowałem łowić to gumy od 5 do 10cm na główkach od 5 do 7 gram, woblery o długości 5-10cm a także obrotówki nr 2 i 3. Będąc w sklepie miałem możliwość przetestowania „na sucho” kilkunastu wędzisk różnych firm o zbliżonych do wyżej wymienionych parametrach. Mój wybór padł na wędzisko Dragon Millenium HD Super Fast o długości 2,85m i ciężarze wyrzutu 5-25g. Stwierdziłem, że ta wędka o wadze 230g najbardziej mi odpowiada i najlepiej pasuje do moich wymagań. Wkrótce mogłem się przekonać, że mój wybór był trafiony. Odpowiednia długość i mocno szczytowa akcja umożliwia dalekie rzuty i sprawia, że zacięcie ryby na dużej odległości od brzegu to nie problem. Wędzisko jest bardzo elastyczne i dobrze amortyzuje odjazdy ryby w czasie holu. Podczas łowienia na przynęty o wadze około 5-7g kij okazał się wystarczająco czuły, aby kontrolować pracę przynęty. Łowienie na gumy z główkami 5-7g okazało się bardziej finezyjne niż przedtem, brania było wyraźnie czuć na dolniku. Podczas prowadzenia obrotówek nr 3, na które bardzo lubię łowić i które okazały się bardzo skuteczne na łowisku, kij idealnie pracował i wskazywał brania. Miejscowym szczupakom szczególnie przypadł do gustu wobler Salmo Bullhead 4,5cm 5g, którego dzięki znakomitym własnościom wędki byłem w stanie posyłać na dalekie odległości. Wędzisko poprzez zastosowanie wysokiej jakości materiałów jest bardzo wytrzymałe i sprężyste. Jest to uniwersalny i solidny kij do połowów drapieżników w przystępnej cenie. Poniżej prezentuję kilka ryb złowionych na spinning Dragon Millenium HD Super Fast. Jako przyłów w czasie połowów szczupaków trafił się przyzwoity lin o długości 42cm: Wcześniej wspomniany wobler w pysku szczupaka: Tym razem guma i ten sam, charakterystyczny rdzawy kolor blanku Dragona Połamania kija! Pozdrawiam [fade][/fade] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomek1 Napisano 9 Października 2014 Autor Share Napisano 9 Października 2014 Koledzy, nadszedł czas na rozstrzygnięcie konkursu "Napisz artykuł- zostań współpracownikiem Dragona". Tak jak pisałem wcześniej, uważam że konkurs stał na bardzo wysokim poziomie, 18 autorów zgłosiło 21 artykułów i większość z nich można całkiem śmiało publikować czy to w prasie czy w internecie. Z całą pewnością artykuły z konkursu będą sukcesywnie publikowane na łamach portalu haczyk.pl. Dziękuję wszystkim uczestnikom za udział, firmie Dragon za zaangażowanie w ten unikatowy konkurs oraz za ufundowane nagrody. Mam nadzieję, że w przyszłości uda nam się wspólnie zorganizować równie ciekawe przedsięwzięcia. Teraz oddaję już głos Panu Waldemarowi Ptakowi, któremu przypadła niewdzięczna rola wybrania laureatów. "Ogłoszenie wyników konkursu Konkurs ma swoich zwycięzców i wyróżnionych, którzy wespół z pozostałymi uczestnikami tworzą wspaniałą społeczność wędkarską na Portalu Haczyk.pl. Moim zdaniem, największą wartością ogłoszonego konkursu jest ujawnienie się kilkunastu wędkarzy-autorów, którzy swoją wiedzą i piórem w przyszłości mogą wzbogacić Portal swoimi artykułami. Wysoki poziom zgłoszonych do konkursu artykułów świadczy o żywym zaangażowaniu się autorów w swoje hobby, przyswajaniu nowych technik łowienia, śledzeniu nowości rynkowych, a przede wszystkim umiłowaniu wędkarstwa. Gratuluję Haczykowi.pl tak wspaniałych portalowiczów. Przejdźmy do trudniejszych spraw - ogłoszenie wyników konkursu. Drodzy Autorzy, postawiliście mnie przed niezwykle trudnym zadaniem, czyli wybraniem zwycięzców. Wysoki poziom merytoryczny i stylistyczny, rozległość tematyczna, artykuły ze zdjęciami kontra artykuły bez zdjęć i wiele innych czynników znacząco utrudniają wyłonienie zwycięzcy tego konkursu. Oto wyniki: Pierwszy zwycięzca - Wiesław666 (za wiedzę merytoryczną i lekkość pióra) Drugi zwycięzca ex aequo - Seferiel (za wiedzę merytoryczną i formę literacką) i tmtt (za wiedzę merytoryczną i lekkość pióra) Wyróżnieni (kolejność wymieniania bez znaczenia): Damian1987, Meth, LaBai, P, Bluzer, Bless. Zwycięzcom proponuję podjęcie stałej współpracy z Firmą Dragon (zakres i pozostałe warunki omówimy w korespondencji prywatnej). Wiesław666, Seferiel i tmtt otrzymają sprzęt wędkarski, który po odpowiednim czasie użytkowania opiszą w artykułach. To na początek. Wyróżnieni lokują się tuż tuż za zwycięzcami, dlatego serdecznie zapraszam wyróżnionych do współpracy z Firmą Dragon; na razie doraźnie, okazyjnie, ale mam szczerą nadzieję, że ostatecznie nawiążemy stałą współpracę. Serdecznie dziękuję wszystkim biorącym udział w konkursie. Wszystkie artykuły są wartościowe, a zamieszczona w nich treść z pewnością przez następne lata okaże się bardzo pomocna tysiącom internautów poszukujących wiedzy w dobrze napisanych artykułach. Waldemar Ptak e-mail: centrala@firmadragon.pl, www.firmadragon.pl " Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Anonymous Napisano 9 Października 2014 Share Napisano 9 Października 2014 super Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Damian1987 Napisano 9 Października 2014 Share Napisano 9 Października 2014 Gratuluję zwycięzcom Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.