kaczor Napisano 13 Lipca 2006 Napisano 13 Lipca 2006 Wyrazy współczucia Jarek , tyle mogę Ci tylko powiedzieć jako bywalec tych wód. Potwierdzam w 100% to o czym piszesz , nie napisałeś tylko , że ta "spółeczka" nazywa się RADBUR . Jeśli łowiłeś na jez. Białym to tym bardziej Ci współczuję . Postaram się zrobić rozeznanie na Żuławach , rozumiem że wyniki będą Ci potrzebne w przyszłym sezonie. Pozdrawiam Edek.
Jarosław Napisano 13 Lipca 2006 Napisano 13 Lipca 2006 Bardzo chętnie skorzystam ze sprawdzonych wiadomości ,bo jechać 550 km na dwa tygodnie to można wpaść w depresję
Gość bogdan39 Napisano 15 Lipca 2006 Napisano 15 Lipca 2006 Chyba macie racje coraz mniej się zarybia a coraz wiecej odławia. Chyba system jest do kitu skoro takie żeczy sie dzieja. Czego właściwie niezabraknie na takich jeziorach to owej drobnicy. Która sie trze gdy niezagraza jej nic oprucz sieci.
wiesławek Napisano 26 Lipca 2006 Napisano 26 Lipca 2006 Na rybkach byłem w niedziele po południu złowiliśmy z żoną 3kilo okoni w tym jeden 32 centymetry przynęty to twistery.
kaczor Napisano 2 Sierpnia 2006 Napisano 2 Sierpnia 2006 Witam. Jarek , niniejszym wycofuję się z danej wcześniej (13.07.) obietnicy . Zrobiłem rozeznanie na Żuławach i stwierdzam , że nie jestem w stanie zagwarantować Ci udanych połowów . Szczególnie w miesiącach letnich. pozdr.Edek
artech Napisano 20 Sierpnia 2006 Napisano 20 Sierpnia 2006 No to Oderka zrobila nam psikusa, w okolicach bielinka woda podwyższona o jakieś ... 2 metry na drodze - ścieżce wzdłuż brzegu, wody po kolana a czasami nawet wyżej łydki bolą mnie dzisiaj jak cholera. Główki pozalewane trudne do znalezienia nie mówiąc już o wejściu na nie. większe bolenie pochowały się cholera wie gdzie tylko maluchy stały wzdłuż brzegu. W tych skrajnie niesprzyjających warunkach (powódź, zmiana ciśnienia i silny wiatr z południowego zachodu) udało mi się złowić dwa wymiarowe bolenie 46 i 40 cm i chyba ze cztery czy pięć takich po około 30 cm i do tego jednego okoneczka. Kolega miał wyniki bardzo podobne do moich, też dwa wymiarowe bolki 41 i 40 cm i kilka mniejszych, no i oczywiście ból nóg
keri Napisano 20 Sierpnia 2006 Napisano 20 Sierpnia 2006 Sobota od 5 rano do 16 spinning na Biebrzy. Uff nogi mi wlazły w d.....e.Wybrałem się z trzema kumplami aby dać w kość drapieżnikom. Woda podniesiona o ok 60-80cm od zastanej tam tydzień temu i niestety dostęp do najlepszych miejscówek bardzo ograniczony. Brodzenie po łąkach po kolana wody to lepsze jak siłownia ale na temat. Jeśli chodzi o okonia ta naprawdę ładnie współpracował szkoda że taki średniaczek 20-25 cm ale padło ich ok 40 / na nas czterech/ szczupak już nie był taki towarzyski bo były tylko trzy i tylko jeden wymiarowy wagowo ok 1,5 kg. Sandacz zero boleń zero kleń żerował na przelewach ale to tyle co mogę o nim powiedzieć bo unikał kontaktu z przynętą jak by była trująca Ogólnie dzień udany ryby jakieś tam były towarzystwo bardzo OK tylko pojawiły się jakieś dziwne zakwasy w nogach. Chyba trzeba będzie popracować nad kondycja
tomii Napisano 21 Sierpnia 2006 Napisano 21 Sierpnia 2006 Przygotowałem się pięknie. Zanęta z rosówami, pinką, kukurydzą, płatkami, duperelami i wszelkkimi rarytasami. Robactwo, sprzęt i 4 rano ruszam w sobotę na ulubione starorzecze. Tym razem sam bo Kisux wykazywał się w lesie. Zajeżdżam a tam pięknie. Cieplutko, spokojnie i ani żywej duszy. Mieszam i kleję zanentę i kule lądują w wodzie a o 5:10 lądują także zestawy. I wiecie co?? Dwie godziny później wyciągnąłem termos z kawą bo tak brało że aż spać się chcioało . W akcie desperacji posiedziałem jeszcze godzinkę i po 8 rano zawinąłem graty w auto i zrobiłem przesiadkę na Odrę. Jakieś 400 dalej. Bez zanęty i perspektywy na fajne łowienie (na starorzeczu zawsze brało). Trawy tak porosły że Odry nie mogłem znaleźć a jak już reafiłem na swoją główkę to okazało się że nie wlezę na nią bo jest zarośnięta a przez większość przelewa się jeszcze woda. Wypatrzyłem sąsiednią wyższą i tam się wgramoliłem. Warunki niezbyt komfortowe bo woda zaczęła opadać i pozostało na główkach 3-5 cm nanosu mułowego który jest jeszcze mokry i śliski jak cholera. Ale opłaciło się poświęcić. Połowiłem przez 2,5 godziny troche leszczyka, kilka krąpi takich po 20 cm i kilka ładnych płoci. O 11 zadowolony zawinąłem się do chałupy. Aż strach pomyśleć co by się działo gdybym od razu trafił na Odrę z zanętą. Tylko że po ciemku zanim bym tam wlazł to pewnie wylądowałbym w błocie a w najlepszym wypadku w wodzie. Woda na Odrze w okolicach Ścinawy jest jeszcze wysoka ale zaczyna już opadać. Warunki na główkach trudne bo jak zielsko dostało wody to porosło prawie na 2 m wysokości. Po wysokiej wodzie pozostały namuły, które dopóki nie wyschną będą mocno utrudniać życie wędkarzom. Generalnie ku lepszemu idzie. artech, za kilka dni u Ciebie będzie podobna sytuacja.
artech Napisano 21 Sierpnia 2006 Napisano 21 Sierpnia 2006 Brodzenie po łąkach po kolana wody to lepsze jak siłownia Wiem coś o tym, łydki to mnie jeszcze dzisiaj bolą
wiesławek Napisano 21 Sierpnia 2006 Napisano 21 Sierpnia 2006 Ja byłem z żoną w sobotę i w niedziele na Śniardwach o sobocie to mogę tylko napisać że byłem na rybach,jednak w niedziele już było dużo lepiej chociaż początek nie zapowiadał się taki zmieniliśmy kilka miejscówek i nic jeszcze została ostatnia jak na niej nic nie będzie to postanowiliśmy że pojedziemy na grzyby bo jest wysyp.Jednak okonie zaczęły brać i to bardzo łapczywie jak się ciągnęło jednego do kilka go odprowadzało całość trfało około 2 godzin a to efekt tego połowu
keri Napisano 21 Sierpnia 2006 Napisano 21 Sierpnia 2006 Wiesławek to dałeś czadu z tymi okonkami. Gratulacje dla Ciebie i Żony
wiesławek Napisano 21 Sierpnia 2006 Napisano 21 Sierpnia 2006 keridzięki gratulacje przekaże żonie bo już smacznie śpi
shogun_zag Napisano 29 Sierpnia 2006 Napisano 29 Sierpnia 2006 Mam chwilkę, to wrzuce kilka fotek z mojego 12-to dniowego pobytu na Poraju. Reasumujac, nie ma się czym zachwycać. Przez ostatni tydzień widziałem, jak grunciarze wyjeli z wody az 2 leszcze ... tak brały Znajomy pływał z sada i mówił, ze biała ryba trzyma sie na głębokosci ok. 1,5-2,5 m w rejonie koryta, ale tylko sie trzyma, bo nie bierze. Wracajac do celu mojej wyprawy ... sandaczyków namachałem sie wiosłem jak głupi, namachałem kijem jak pofyrtany i trzy dni przed wyjazdem ... znalazłem je ... stały na płyciutkich głrokach lub u ich podstaw ok. 200 m od brzegu, a ja orałem wodę bez wiekszych efektów. Nie mogę powiedzieć, bez ryby (sandacza) spłynałem jeden raz, ale miałem ich (niemiarowych) w dłoni sporo i raz, gdzie była totalna klapa, bez brania, bez kontaktu z ryba, tak, jakbym w wannie se rzucał. Przewaznie jakiegos chonorowego wywlokłem z wody ale nie były to okazy, ledwo miarowe na pograniczu 47, 48 cm, takie Raz spłynałem z dwoma, raz z kompletem (po 1 godz. i 15 min. na wodzie ) Najwieksza złowiona ryba miała 87 cm troszke mniejsza 85 cm i jeszcze mniejsza 68 cm Przez cały okres wedkowania wiało z zachodu lub południowego zachodu. Brania sandaczy ... hmmm, takiego sezonu jeszcze nie miałem ... w sumie miałem jedno wyluzowanie plecionki, czyli pewniackie branie, kiedy ryba atakuje przynete od tyłu ... zacięcie i pusto potek moze z pięć potężnych walniec, że kij wyrywało, zacięcie i ... pusto Nie wierzyłem, takie brania, zaciecia pewniackie i pudła !!! Ale co najdziwniejsze, wszystkie ryby złowiłem ... bez brania Podrywałem przynete z dna a one juz wisiały Odnosiłem wrażenie, ze sandacze siadaja na dnie w torze lotu przynety, otwierały pysk i czekały, az im wpadnie do mordki. Numer ten wychodził jedynie z cięzkimi przynetami (20-25 gram na 1,5-2 m wody), gdzie prowadzenie przynety było bardzo energiczne i szybkie, a energia poderwania jej z dna równała sie sile zacięcia ryby, czyli ... kazde poderwanie było swego rodzaju zacieciem Łoooo rany, jak łapy po takich łowach bolą Owszem, bywało, w poprzednich sezonach, ze tak "brały" ryby przy totalnej klęsce urodzaju ... wieszały sie, lub jak kto woli ... z przytrzymania, ale teraz, to była norma Miałem jeszcze na kiju i to 2 razy z tego samego miejsca sandałka o wadze grubo ponad 10 kg (10 kg wiem jak się wlecze ), też "wziął" z przytrzymania. Byłem przekonany, że przywaliłem , zaciałem w pniaka, potem, ze wyskoczyło z niego i idzie po zerwanych żyłkach, a potem ... te żyłki zaczęły mnie okrążać półkolem i gdy pniok wyrównał sie z pontonem ... wystrzelił z wody kogut ... jak z rakiety. Podobnie było za drugim razem, lecz pociągłem go jakies 2 m, właściwie, to on sobie płynał i zszedł. Powód był prosty ... ryba była nie zacieta, tylko trzymała przynete w pysku. Pewnie sie śmiejecie z tego trzymania, ale zareczam wam, że sandacz ma tak potężną siłe w szczękach, że potrafi zgnieść kotwiczkę ... najnormalniej w świecie pozaginać jej groty jak w imadle do środka. Tak tez było i tym razem ... kłapnał, zagryzł, zorientował sie, ze coś nie tak, otworzył pysk i bayyyyy Ile z Was miało taki przypadek ... holuje durzego sandacza, podciaga do siebie, przygotowuje sie do podebrania i ... przyneta wyskakuje z wody, albo ... podbiera sie rybę, a ta w podbieraku otwiera pysk i przyneta wyskakuje. Ale koniec z rybami, pstryknąłłem fotkę burzy, która ... Bogu dzieki ... przeszła nad drugim końcem zbiornika a prezentowała sie tak: Odwiedzały mnie też różne zwierzątka, miedzy innymi takie: i takie: Mój synuś znalazł sobie nową ciocię jadł jajecznicę zbierał jerzyny i grzyby: ... skończyła sie bateria w aparacie Reszta sprawozdania po niedzieli, po moim kolejnym pobycie (czwartek, piątek, sobota i moze jeszcze niedziela )
tomek1 Napisano 30 Sierpnia 2006 Napisano 30 Sierpnia 2006 Najwieksza złowiona ryba miała 87 cm Gratuluję piękne ryby. Ja już od czerwca zapomniałem jak sandacz wygląda. Dzięki za te zdjęcia!
-Adam- Napisano 30 Sierpnia 2006 Napisano 30 Sierpnia 2006 Miło popartrzeć na te fotki. Zaraz jakoś lepiej sie pracuje.. Gratuluję połowów i życzę powodzenia do końca weekendu
shogun_zag Napisano 30 Sierpnia 2006 Napisano 30 Sierpnia 2006 Mam cichą nadzieje, że w poniedziałek bedę mógł zaprezentowac Wam pra, pra dziadka tych dwóch osiemdziesiatek
artech Napisano 31 Sierpnia 2006 Napisano 31 Sierpnia 2006 shogun_zag, gratuluję, piękne rybki. Cholera ja jeszcze w życiu sandała na spining nie złowiłem (wymiarowego)
Tomaszek Napisano 31 Sierpnia 2006 Napisano 31 Sierpnia 2006 A co to za druty na których wiszą te ryby?
andi64 Napisano 31 Sierpnia 2006 Napisano 31 Sierpnia 2006 Tomaszek to nie żadne druty tylko agrafy zastępują siaty do przetrzymywania drapieżników, dostępne w sklepach wędkarskich, a czy zgodne z RAPR
Tomaszek Napisano 31 Sierpnia 2006 Napisano 31 Sierpnia 2006 zastępują siaty do przetrzymywania drapieżnikówTo te sandacze trzymacie żywe takie zapięte za pysk?
maniek Napisano 31 Sierpnia 2006 Autor Napisano 31 Sierpnia 2006 Kiedyś jak zaliczałem tygodniową wycieczke na sandałka na jeż. lubie to i tydzieni potrafiły stać na agrafce.
andi64 Napisano 31 Sierpnia 2006 Napisano 31 Sierpnia 2006 oczywiście, lata temu kiedys sam robiłem takie, dobre i dosyć wygodne są na połów ze sprzętu pływającego, rybki na tym nie cierpią, jedynie przeżywają stres ze zostały złapane
Filippos Napisano 31 Sierpnia 2006 Napisano 31 Sierpnia 2006 No nie wiem panowie. Czy zgodne z RAPR, czy nie, jak dla mnie takie trzymanie ryby na agrafce przez skrzela to jest już znęcanie się. Albo zabic jak się rybę zabiera, albo wypuścic. I tyle. Wiem, że to "sposób" na zachowanie świezych ryb podczas kilkudnowych wyjazdów, ale moim zdaniem przegięty nieco. A co do RAPR to trzymac w siatce żywe ryby mozna maksymalnie 24 godziny, więc nawet jesli agrafki sa legalne to pewnie tez nie dłużej niż dobę.
Tomaszek Napisano 31 Sierpnia 2006 Napisano 31 Sierpnia 2006 Tak - porażka max. Aż ciarki przechodzą.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.