Skocz do zawartości
Dragon

Jak dziś było na rybach - Czerwiec 2018


P

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem przekonany, że nie złowię nic, za to odbędę miłą wędrówkę w pięknej scenerii - prognozowałem tak z pogody. "Lampa" na niebie i lekko spadające ciśnienie nawiedziły Warmię. Głos nadziei - złów cokolwiek, a będzie dobrze - określił jednak mój plan minimum, ale to Pasłęka postawiła warunki jego wykonania: oddaj mi krew, pot i łzy, a dostaniesz moje kropki!

Wysoka trawa ustępuje w końcu miejsca zaroślom – gęstszym i trudniejszym do przebycia. Las – cel mojej wyprawy – jest coraz bliżej, ale wciąż nie blisko. Ocieram pot z czoła, poprawiam plecak i zanurzam się w gęstwinę. Spacerku dziś nie będzie.

zarosla.thumb.jpg.b0f4d91193d368d673f1bbec6801e783.jpg

Widzę: pierwsze drzewa, z rzadka prześwitującą za trzcinami rzekę. Nie zauważam za to nory bobra, w którą z impetem wpadam jedną nogą. Komary na sekundę wzlatują, by po chwili znów doszczętnie mnie obsiąść. A więc połowiłem… – tracąc nadzieję wstaję z kolan i przekraczam granicę lasu wraz z całą chmarą owadów na sobie.

Drałuję patrząc więcej pod nogi niż na wodę. Wędkarsko jednak nic nie tracę, bo zarośnięte brzegi i tak ciągle jeszcze bronią dostępu do najciekawszych fragmentów łowiska.

Z czasem robi się nieco łatwiej. Skwar przestaje mi dokuczać, bo promienie słoneczne w nieznacznym stopniu przenikają przez zasłonę z liści. Rzeka natomiast zaczyna być bardziej dostępną. Tylko insekty tną mnie niemiłosiernie,  zwłaszcza gdy się zatrzymuję, a muszę to zrobić, bo oto przede mną miejsce do obłowienia.

Z bólem serca minąłem parę minut wcześniej kilka „moich” zwałek i dołków, w których stacjonują znajome pstrągi. Liczę więc, że poznam nowe i wchodzę do wody gdyż tylko tak mogę obłowić zatopiony pień. Stoję nieruchomo, czekam kilka sekund i rzucam. Komary bzyczą swoją melodię, a wystrzeliwszy z któregoś zakątka rzeki kleń, odprowadza płynącą z prądem przynętę. Przypadek? – myślę i wracam do mozolnego przedzierania się zarośniętymi brzegami, jednak o tyle rzadziej najeżonymi wysoką roślinnością, że ciągle mam „na oku” rzekę i klenie: żerują dziś bardzo intensywnie. Dokonuję błyskawicznej analizy sytuacji. Bardziej uniwersalna „piątka” zastępuje typowo pstrągową „siódemkę” na agrafce.

Mur z pokrzyw i krzaków topnieje. Choć mało brakowało bym „zaliczył” kolejną jamę wydrążoną przez bobra i pomimo, że do końca wyprawy zmuszony będę do katorżniczej walki z chaszczami, warunki zaczynają pozwalać mi na obławianie coraz większych fragmentów rzeki.

Efekty zmiany przynęty i lepszego dostępu do łowiska przychodzą szybciej niż się spodziewałem, a że w ogóle się pojawiły mimo moich wcześniejszych przewidywań, to złowiony w końcu kleń naprawdę mnie ucieszył. Wziął w miejscu nietypowym, bo na prostce pozbawionej jakichkolwiek rybie przydatnych cech.

klen.thumb.jpg.7059c07866c3f0ac93ef932c7e9fe753.jpg

Nie wiem czy zrzucić to na karb szczęścia, a może cudowny i nagły progres moich umiejętności wędkarskich. Możliwe też, że złowiony przeze mnie kleń był tak na prawdę złotą rybką, która za zwrócenie wolności nagrodziła mnie w taki sposób, ale faktem jest że od tego momentu moja skuteczność wzrosła i rozpoczęło się wędkarskie święto.

Niesiony sukcesem frunę przez gęsty zagajnik i dopadłszy leżącej za nim polany zarzucam pod drugi brzeg rzeki. Dopinam kabłąk i lśniący w słońcu wobler już mknie prosto jak strzała w stronę jedynego tutaj dołka. Mijając kamień zarzuca jeszcze tylko ogonem na wyjściu z wirażu i lusterkując tak, że nie nadąża już za nim moje galopujące serce, łapie ponownie swój kurs, ociera się niemal grzbietem o powierzchnię wody, przepływa tak kilka dobrych metrów po czym ostro nurkuje i ginie w czarnej otchłani dołka.

Nadszedł w końcu czas i na króla Pasłęki!

Pierwszy pstrąg, a złowiłem go nieopodal miejsca, gdzie przechytrzyłem pierwszego i jak się później okazało ostatniego klenia tego dnia, dopiero za czwartym podejściem dał się „zaprosić” do podbieraka. Niewyczerpany holem i zaprezentowanym mi w jego trakcie tańcem na ogonie, walczył do samego końca.  Rzeka zaczęła „pachnieć pstrągiem”. Wiedziałem, że to mój czas!

pstrag.thumb.jpg.cf182afa0e3a6fba89a4e5d71873cae7.jpg

Ryba uśmiecha się do aparatu i odpływa w dół rzeki. Ja ruszam w górę, ale nie uchodzę daleko…

pstrag2.thumb.jpg.5ac8a7dcc31f32c1ad0dd324f38a3108.jpg

Żaden ze złowionych później pstrągów nie przekroczył jednak granicy 40 cm jakimi dysponował ten pierwszy i drugi. Wszystkie charakterystyczne miejsca obdarowywały mnie jednak braniami, co któreś branie walecznymi „kropkami”, a każdy „kropek” niepohamowaną radością.

pstrag3.thumb.jpg.163c4b00360524810c3186c4fb833d41.jpg

Szczególnie szczodre okazały się strome brzegi porośnięte drzewami, których korzenie ponuro zatapiały się w głęboką wodę – miejsca malujące się jako czarne plamy martwej materii bez dna na tle płytkiej i czystej rzeki. Było w tym coś ascetycznego.

Nie chcę marnować tak znakomitego czasu – na mojej rzece nigdy nie wiesz kiedy okres dobrych brań minie. Plecak mi ciąży, a brzuch mam lekki, obławiam jednak wytrwale ostatnie fragmenty łowiska: metr po metrze, rzut za rzutem. Ekstremalnie wycieńczony wyprawą próbuję jeszcze, z myślą o czymś „grubszym”, zmiany przynęty z powrotem na moją ulubioną „siódemkę”, ale szybko  rezygnuję. Słusznie, bo gdy po kilku bezowocnych minutach ponownie zakładam „piątkę”, silnie uderza w nią ryba – nieszczęśliwie nie zdążyłem jej zaciąć – i wraca do swojej czeluści pod wpijającymi się w wodę korzeniami starego drzewa.

Siadam na pniu, zdejmuję plecak i patrzę na rzekę. Jest piękna.

Sześć godzin temu przyjechałem nad Pasłękę, pełen niewiary w udany połów. Teraz wracam leśną ścieżką niosąc złożoną wędkę w ręku i talię pięknych wspomnień w głowie. Nie koniec jednak trudów tej wyprawy – ścieżka nagle się urywa. I znów to samo tylko w odwrotnej kolejności. Toruję sobie drogę przez mur z pokrzyw i krzaków omal nie wpadając przy tym kilkukrotnie w dziury w ziemi. Po jakimś czasie las zaczyna rzednąć i z nieba spada, wprost na moją głowę, żar popołudniowego słońca. Dopijam resztkę wody, a nie mając już sił oganiać się od natrętnych insektów nie robię tego – i pokąsany jak nigdy dotąd, o czym się przekonam już w domu, wkraczam w strefę wysokich traw. Nie widzę brzegów tego „morza”, prę więc przed siebie jak trałowiec do momentu aż do nich dotrę.

Wracam poobijany, ale nie pobity. Wracam jako zwyci

  • Super 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przynęty na klenia   Dragon

Witam wszystkich.W zeszłym tygodniu nic nie pisałem to dzisiaj opiszę dwie wyprawy.Najpierw wędkowałem 20.czerwca i złowiłem

4szt. leszczyków i 3 płotki.Druga wyprawa miała miejsce 27.czerwca i wynik był gorszy bo złowiłem tylko 3 leszczyki.W obydwa dni warunki do wędkowania były złe.Ciągła zmiana kierunku wiatru i powstawanie różnych prądów na powierzchni wody.Myślę że to powodowało że ryby nie żerowały aktywnie.No ale coś w końcu złowiłem i nie wyszedłem na "zero".Pzdr.

rybyryby

  • Super 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@DawidSokołowski świetnie napisane!

U mnie dalszy ciąg egzotyki, bez okazów ale już chyba 12 gatunków zaliczonych. W szczegółach opiszę w temacie o łowieniu w Chorwacji.

Makrela ok. 35 cm. Pięknie powalczyła na przyponie 0,10. Ryby w Adriatyku są niesamowicie szybkie.

IMG_20180628_085836_resized_20180629_094150710.jpg

Skrzyżowanie śledzia z sandaczem :)

IMG_20180629_082849_resized_20180629_094149900.jpg

I doradowata śliczna rybka.

IMG_20180628_084029_resized_20180629_094151650.jpg

 

  • Super 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, tomek1 napisał:

@DawidSokołowski świetnie napisane!

U mnie dalszy ciąg egzotyki, bez okazów ale już chyba 12 gatunków zaliczonych. W szczegółach opiszę w temacie o łowieniu w Chorwacji.

Makrela ok. 35 cm. Pięknie powalczyła na przyponie 0,10. Ryby w Adriatyku są niesamowicie szybkie.

 

 

Dzięki kolego za słowa uznania. Zazdroszczę Ci tych ryb, których póki co nawet nie miałem okazji spróbować łowić. No, ale teraz Chorwacja to dość popularny kierunek turystyczny więc kto wie;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym razem o porażkach. Spinning do ręki, pudełko woblerów do torby i przed północą melduję się nad wodą. Kilka chwil na pogadankę ze znajomym i do dzieła! Pierwsze dwa rzuty i bum! Branie, ale ze spadem. Zaczęło się ciekawie. Jednak to był początek fatum. Przez pół godziny sprawdzam znajome miejsca i postanawiam odwiedzić "nowe" rewiry. W pewnym sensie opłacało się i była to dobra decyzja. Po godzinie obserwacji zaczęło się dziać. Ze środka następuje atak i kij poważnie się wygina. Kilka szarpnięć, ryba przewala się i następuje luz. Pierwszy sum w tym sezonie. Szczęśliwie do tej pory omijały mój delikatniejszy kleniowy sprzęt. Tym razem przygotowany na mocniejszego przeciwnika zaliczam porażkę. To nie koniec. W dalszym ciągu na końcu stalowego przyponu pracuje pływający wobler marki Gloog 60 w kolorze NG. To jest jeden z moich najbardziej ulubionych woblerów na nocne wyprawy. Po chwili mam potężne targnięcie i następuje walka. Już wiem, z czym mam do czynienia. Śliczny kleń +/- 45cm tańcuje pod nogami. Jeszcze jeden młynek i po rybie. Trzecia sztuka, która się wypina. Na jednej wyprawie, to może być już lekkie podłamanie. Dla mnie kleń zaliczony. Nie muszę za każdym razem wracać z albumem zdjęć. Idę dalej. Jakieś zamieszanie w wodzie. Wobler ląduje powyżej miejsca, gdzie drobne rybki są ciągle przeganiane. Jest! Soczyste branie i ponownie Mikado gnie się w parabolę. Tym razem sandacz. Hol spokojny bez fajerwerków. Często bywa, że ryby mają jeszcze w zanadrzu jakieś fortele, by w ostatniej fazie dać pokaz siły i ostatnim zrywem uwolnić się od woblera. Czwarta ryba i bye, bye:) Tyle ją widziałem. Oceniam na 60 cm. Żeby już nie koloryzować i rozpisywać się nad moją klęską, mam kolejne branie z wachlarza i po kilku sekundach kolejna ryba spada. Czyli pięć konkretnych ryb i żadnej nie podholowałem, aby spokojnie ocenić jej wielkość. Na pocieszenie mam kolejne branie i z duszą na ramieniu, jakiś lękliwy się zrobiłem tej nocy, po niedługiej walce podejmuję nocnego bolenia (50).

P1330454_easyHDR-BASIC-2_resized.thumb.jpg.26db2ee425b5ef8ced9d03146164c24d.jpg

Ne wiem, czy wina w kotwicach, czy ogólnie w konfiguracji sprzętu, ale zaczynam się mocno zastanawiać, gdzie tkwią moje błędy? W sprzęcie, w sposobie holu, zacięcia?

Następna noc. Woda zdecydowanie wyższa i ciągle przybiera. Nie byłem przygotowany do takiej sytuacji. Wodery w domu i wiele miejscówek odpuszczam. Ryby pięknie żerują, a ja mam ograniczone możliwości dotarcia do nich. Znajduję dogodne miejsce. Kilka rzutów i bęc!!! Jest!!! Z silnym nurtem ryba ma podwójną moc. Chcecie się dowiedzieć, jaki dalszy przebieg miała walka? Zezowate szczęście trwa dalej:)

  • Lubię to 1
  • Super 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, DawidSokołowski napisał:

Dzięki kolego za słowa uznania.

W pełni zasłużone.

3 godziny temu, DawidSokołowski napisał:

Zazdroszczę Ci tych ryb, których póki co nawet nie miałem okazji spróbować łowić. No, ale teraz Chorwacja to dość popularny kierunek turystyczny więc kto wie;)

Po latach łowienia coraz trudniej o coś nowego, więc takie wędkowanie ma swój urok "pierwszego razu". ;) Kierunek turystyczny popularny, bo cenowo nic drożej niż nad Bałtykiem a warunki bez porównania lepsze.

2 godziny temu, jaceen napisał:

Chcecie się dowiedzieć, jaki dalszy przebieg miała walka? Zezowate szczęście trwa dalej:)

Odmieni się. Z reguły po takiej serii przełamanie jest "na grubo". ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiało dzisiaj strasznie, ale coś się udało złowić :) Były okonie, klenie, sandacze rozmiar przedszkolny no i turbo ukleja na obrotówke :P Największy okoń około 30 cm, bardzo silny, zrobił niezły odjazd

IMG_20180630_161549.jpg

  • Super 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, jaceen napisał:

 

Następna noc. Woda zdecydowanie wyższa i ciągle przybiera. Nie byłem przygotowany do takiej sytuacji. Wodery w domu i wiele miejscówek odpuszczam. Ryby pięknie żerują, a ja mam ograniczone możliwości dotarcia do nich. Znajduję dogodne miejsce. Kilka rzutów i bęc!!! Jest!!! Z silnym nurtem ryba ma podwójną moc. Chcecie się dowiedzieć, jaki dalszy przebieg miała walka? Zezowate szczęście trwa dalej:)

Czekam na ciąg dalszy, bo pewnie będzie petarda;)

  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem z królestwa wzdręgi, 5 dni nad piękną Czarną Hańczą. Niestety pogoda pozwoliła tylko na 2 dni w kajaku ale nałowiłem się sporo. Przynęty to wyłącznie jigi . Złowiłem ponad 50 wzdręg , 6 powyżej 25 cm, rekordzistka to grubaśna mamuśka na 32 cm. Do tego kilkanaście okoni takich do 20 cm , 2 płotki i ukleja. Cieszyłem się na pochwalenie fotkami ........i tu następuje przykry koniec. Telefon spoczywa na dnie 4 metry pod wodą . Kilka zdjęć na bieżąco wysłałem do Booryssa ale niestety wykasował i zgłoszeń do GP nie będzie . Wrażenia artystyczne pozostały wyłącznie w mojej głowie :) 

  • Lubię to 1
  • Super 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ESSOX napisał:

Wróciłem z królestwa wzdręgi, 5 dni nad piękną Czarną Hańczą. Niestety pogoda pozwoliła tylko na 2 dni w kajaku ale nałowiłem się sporo. Przynęty to wyłącznie jigi . Złowiłem ponad 50 wzdręg , 6 powyżej 25 cm, rekordzistka to grubaśna mamuśka na 32 cm. Do tego kilkanaście okoni takich do 20 cm , 2 płotki i ukleja. Cieszyłem się na pochwalenie fotkami ........i tu następuje przykry koniec. Telefon spoczywa na dnie 4 metry pod wodą . Kilka zdjęć na bieżąco wysłałem do Booryssa ale niestety wykasował i zgłoszeń do GP nie będzie . Wrażenia artystyczne pozostały wyłącznie w mojej głowie :) 

Przykra sprawa! 

Foty widziałem piękne ryby. 

Odkujesz się mam w zanadrzu nagrodę pocieszenia! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.