jaceen Napisano 1 Lipca 2021 Share Napisano 1 Lipca 2021 30.06-01.07.2021 U mnie ostatni dzień czerwcowego wędkowania zakończył się już w lipcu. Wyprawę chciałem wykorzystać maksymalnie, bo nie mam pojęcia, kiedy ponownie będę mógł zaglądnąć nad wodę. Na miejscu byłem przed 21:00. Coś się tam chlapało, coś w wodzie mieszało, ale to nie to, to nie to, co chciałem zobaczyć. Na powierzchniowe przynęty żadnej reakcji. Żadnych prób ataku. Żadnego zainteresowania. Zakładam wobler Dorado Lake 5 cm. Coraz częściej po niego sięgam. Dostałem go od naszego forumowego kolegi. Kiedyś wyczaruje mi kapitalną rybę. Jestem o tym przekonany. Po kilku minutach jest niezłe branie. Po krótkiej walce kleń około 45 cm poddaje się i pozuje do zdjęcia. Gdy się zrobiło ciemno, przeszedłem na drugi brzeg odrzańskiego kanału i dołączyłem do kolegów, z którymi miałem wspólnie wędkować. Oczywiście wyglądało to tak, że odległości między nami były spore. Inaczej się nie da, by zachować szanse na brania. Założyłem SG 3D Bat. Później leci do wody Strike Pro Swing Pops. Nic, nie dzieje się nic. Nie liczę dwóch prób zassania prawdopodobnie małych sumków. Pominąłem spory odcinek kanału, by spróbować na szczęśliwej miejscówce. Dochodzą do mnie Dawid z Mariuszem. Dowiaduję się, że Dawidowi udało się skusić sandacza pod 60 cm na Glooga. Kilka chwil spędzamy razem. Czuję już zmęczenie. Koledzy chyba też, bo dają sygnał o powrocie. Zostaję jeszcze godzinę. Dałem sobie czas do 2:00. Takie było założenie jeszcze w domu. Coś się zaczęło dziać. Głowa mocno pracuje, jak tu się do nich dobrać. Przypomniałem sobie, że w odwodzie mam cztery 3” gumy uzbrojone na lekko. Nie ma rady. Wyciągam Lunkera City 3,25” i zakładam na główkę jigową 2 g. Nie pamiętam jaki hak, ale to specjalnie dobrana wielkość pod takie łowienie. Branie mam niemalże natychmiast. Po kilku rzutach jest pierwsze, ale nie zdążyłem mocniej zareagować. Zaskoczyło mnie to po długim czasie bezrybia. Bardziej skoncentrowany drugiego brania już nie psuję. Przyzwoity sandacz poddaje się. Robię jedną sesję zdjęciową. Jak coś wyjdzie, to dobrze, jak nie, to trudno. Woda ciepła jak zupa. Sandacz zaraz wrócił do wody i majestatycznie odpłynął, jakby nic się nie stało. W tym samym miejscu mam jeszcze jedną próbę zgarnięcia gumy przez suma. Branie po wrzuceniu przynęty do wody. Poczułem lekkie szarpnięcie. Zaś sam atak dał po wyobraźni. To by była dłuższa jazda. Analizując całą wyprawę, dochodzę do wniosku, że przy tak ciepłej wodzie trzeba by się chyba koncentrować na łowieniu przed świtem i tuż po nim. Wtedy jest najniższa temperatura i być może ryby to też odczuwają. W każdym razie miałem trudną noc. Ryby ogólnie słabo aktywne. Cieszę się, że złowiłem dwie przyzwoite. Zabrakło szczęścia do sumów, bo w zasadzie na nie się nastawiłem. Trochę kombinowałem, by nie zejść na zero. Znowu się udało. 👊 1 12 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.