edebede Napisano 8 Sierpnia 2012 Share Napisano 8 Sierpnia 2012 Panowie, na bolenia stosujecie krętliki z agrafką, czy same agrafki (woblery, wahadełka)? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
ravqq Napisano 9 Sierpnia 2012 Share Napisano 9 Sierpnia 2012 samą agrafkę, ewentualnie węzeł rapala. W taki sposób instaluje woblery boleniowe. Jeżeli zakładam, że będę próbował wiróweczki to krętlik z agrafką Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
red20 Napisano 13 Czerwca 2013 Share Napisano 13 Czerwca 2013 troche sie zbieralem do napisania tego posta.. przekladalem z dnia na dzien bo codziennie probuje zlowic bolka, lowie na zbiorniku zaporowym (zalew), woda stojaca - wiem, wiem - zlowienie go tutaj "nie jest niemozliwe", tubylcy nie mowia za duzo o tym gatunku bo pochodzi z zarybien z ostatnich lat, bardziej maja za zle ze boleniowi ze zajal stanowiska okoni, ponad miesiac temu wyszedlem rano na ryby z zamiarem zlowienia szczupaka, na wodzie nic sie nie dzialo, na obrotowce uwiesil sie tylko maly pistolet, ogolnie nie wierzylem ze cos jeszcze tego dnia moze ciekawego sie wydarzyc, widzialem jak na glebszej wodzie bija bolenie, zalozylem na koniec linki "rape" dragona, porzucalem w kierunku srodka zatoki w miejscach gdzie bylo widac ataki, po kilku rzutach wyjalem bolka niecale 50cm pomyslalem ze to nieglupie zeby pochodzic troche za nim zamiast biczowac wode w poszukiwaniu szczuplego, i tak sie zaczelo.. poczatek byl taki ze caly czas nie zmienialem nic w moim zestawie, linka 0,17 kolor zielony, na niej wolfram i na koncu "rapa" albo inne wahadlo (tylko to mialem co moglo sie spodobac boleniowi), trwalo to jakis czas - wychodzilem na ryby z zamiarem wyciagniecia bolka a pozniej myslalem o reszcie, zwrocilem sie do speca od wobkow z tego forum i zakupilem dwie sztuki typowo boleniowe, teraz dysponuje takim arsenalem tydzien chodze juz tak i biczuje wode, wyrzucilem wolfram nastawiajac sie tylko na bolenia - zostala agrafka, zmienilem linke na zylke 0,28 niewidoczna w wodzie i.. nic, przez te ryby chyba najbardziej nauczylem sie czytac wode, wiem dokladnie gdzie bolenie zeruja, widze jak przy powierzchni plywala szukajac drobinicy, wiem ze korzystaja z pluskow ptakow i podplywaja w te miejsca, ale i na odwrot, jak bolen bije to ptaki wiedza gdzie szukac drobnicy i czesto zaraz po ataku bolka atakuje ptak, najgorsze w tym wszystkim jest to ze widze moj cel jak na dloni ale on nie jest zainteresowany moja przyneta, probowalem wiele: od dna, w toni i przy powierzchni, szybko, wolno i mix (te ryby ktore szukaja drobnicy przy powierzchni wcale nie poruszaja sie szybko, raczej przyspieszaja w ostatniej sekundzie), z tej bezsilnosci probowalem juz wielu metod, szukalem ryby gdzie odpoczywa po zerowaniu (a wiec tez moze wyplywac na lowy), tam gdzie zazwyczaj nastepuja ataki, albo przewidywalem gdzie bedzie ryba i podkladalem mu przynete prawie pod sam nos - i nic!! dzisiaj kiedy sciagalem wobka widzialem jak ponad pol metrowy bolek przeplywa kolo niego i ma go "w nosie", wplynal mi prawie pod nogi - predzej z wiatrowki bym go ustrzelil niz zlowil na wedke, moja cierpliwosc jest na skraju wytrzymalosci i nie wiem czy nawinac spowrotem linke i dac sobie spokuj z tymi rybami, czy moj polow na poczatku byl tylko przypadkiem, a moze robie cos totalnie zle i dlatego nie mam efektow, moze potrzebuje jakiejs dobrej rady - nie mam pojecia co jest nie tak Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
miro 85 Napisano 15 Czerwca 2013 Share Napisano 15 Czerwca 2013 Musisz sie jeszcze zaopatrzyć w kilka przynet, bo twój arsenał lichy troche... Ja po roku uganiania sie za rapą stwierdziłem ze 90% sukcesu to jest wielkosc przynety. Jak bolek żeruje na "sieczce" to wiekszym wabikiem wogule sie nie interesują,i odwrotnie. W tym roku złowiłem już kilka bolków ładnych na woblery 2-3cm, gdzie kolega który był razem ze mną i rzucał 7-8cm wobkami i nic kpl. To jest dziwna ryba.. Czasem jest tak ze co nie wrzucisz do wody to branie,i odwrotnie możesz jezdzic przynetami mu 5cm koło głowy i nie walnie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bumtarara Napisano 15 Czerwca 2013 Share Napisano 15 Czerwca 2013 Żyłka 0,28 zdecydowanie za gruba. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość wirefree Napisano 16 Czerwca 2013 Share Napisano 16 Czerwca 2013 Ja łowie na małe obrotówki róznych firm i do poczatku tego roku wyholowałem na brzeg ponad 10sztuk nie nastawiam sie typowo na Bolenia ot tak jak widze że mieli woda za ukleją to rzucam i w 90% mam branie bardzo czesto tylko szarpniecie i jesli nie bedzie poprawki w kilkunastu nastepnych rzutach odpuszczam. Najlepiej polowac tam gdzie jest kilka okazów wtedy jest wieksza szansa na atak. I klucz do sukcesu to jest prowadzenie przynety Bolek bardzo czesto atakuje zaraz po wpadnieciu do wody wabika robie wtedy 2 mocne szarpniecia i czesto wtedy mam branie, ewentualnie w momencie stopu. Przy jednostajnie prowadzonych przynetach Bolen nie reaguje na nie podobnie zreszta jak klen. uzywam żylki 0.14 0.16 obrotowek 0, 1 i 2 do ma 3-4 gram. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jaceen Napisano 14 Maja 2019 Share Napisano 14 Maja 2019 Jak widać, wątek miał dłuuugą przerwę;) Wobec tego, że postanowiłem więcej czasu poświęcić boleniom, to napiszę kilka zdań z moich starań i obserwacji. Poprzedni sezon i kilkanaście dni bieżącego wyklarowało mi, jak będzie wyglądało moje łowienie. Boleń nie był rybą, którą się interesowałem w takim stopniu, jak kleniami i sandaczami. Podejmowałem próby, ale ciągle coś mi nie pasowało. Przede wszystkim nie przemawiał do mnie sposób ich łowienia. Dodatkowo w ofercie sklepowej dostrzegałem przeważnie przynęty ciężkie, bez "wyraźnej" pracy i preferowanym sposobie prowadzenia w tempie zbyt szybkim do moich upodobań. Najczęściej łowiłem w dość mało praktykowany sposób. Gdy we Wrocławiu, jeszcze przed modernizacją węzła wodnego, było więcej główek/ostróg, to nastawiałem się na nie w warkoczach za ostrogami. Najlepiej, gdy był przybór i nurt nabierał na sile. Wtedy przed zmrokiem przysiadałem na jednej z wybranych główek i wypuszczałem w warkocz, niedaleko, klasycznego woblera o dość agresywnej pracy. W ten sposób złowiłem swoje największe bolenie. Łowi ktoś jeszcze tak? Innym razem, gdy rzeka jest stabilna, bez przyborów, to takimi samymi woblerami łowię, ale ustawiając się nie na szczycie ostrogi, tylko poniżej. Woblera podrzucam powyżej siebie i sprowadzam go z nurtem tuż pod powierzchnią. W tym przypadku, przy takiej wodzie, stosuję jeszcze na lekkich jigach niewielkie twistery w kolorach białym i seledynowym. Po kilkunastu latach sięgania do metody spinningowej postanowiłem dobrać się do boleni inaczej. W zasadzie tak, jak robi to spora część wędkarzy, tylko musiałem przezwyciężyć opór do używania woblerów bezsterowych. Mowa o woblerach o tzw. pracy ‘walk the dog” i popperach. Zgodnie z moimi upodobaniami dobierałem cały sprzęt bardziej w kierunku łowienia lekkimi przynętami. Wielkość od 4 do 8 cm, waga do 10 g. Wędka cw do 10 g o charakterystyce „super szybka”, ale z miękką szczytówką, co mi bardzo odpowiada. Z góry wyjaśniam, że moje nastawienie jest na łowienie ryb średniej wielkości. Te większe, rekordowe, zostawiam dla specjalistów i tych wędkarzy, co są tak obłowieni, że bolenie 50-60 cm ich nie interesują. Dlaczego woblery „walk the dog” i poppery? Bo mogę obserwować, jak je prowadzę, korygować w zależności, z której strony je ściągam i podbijam. Bo tu wchodzi w grę ciągłe podbijanie szczytówką, ewentualnie między szarpnięciami wprowadzam krótkie przerwy. Kolejna sprawa to brania. Są widowiskowe. Nawet gdy nie następuje atak, tylko jakieś zawirowanie w pobliżu woblera, to znak, że coś się zainteresowało i można ponowić próby i w rezultacie rybę przechytrzyć. Łowiąc w toni lub przy dnie możemy być nieświadomi, że obok pojawiła się ryba i np. zrezygnowała. Najczęściej łowię w rzece i staram się, aby przynęta przypominała rybę walczącą z nurtem. Rzucam w różnej odległości powyżej siebie i krótkim „graniem” szczytówką nadaję pracę woblerom. Sprowadzanie przynęty z nurtem wygląda bardziej naturalnie dla ryb. Brania w większości u mnie wyglądają, jakby boleń zebrał zbyt dużego piankowego żuka, łowiąc muchówką. Przy zasysaniu takiego woblera musi się jednak mocniej postarać niż przy mikro muszce, gdzie zassanie może być bardzo delikatne. Jeżeli wobler „walk the dog”, czy popper spłynie poniżej mojego stanowiska, to muszę skorygować zagrania wędką. Zaczyna się moment podszarpywania pod nurt. Nie wszystkie moje woblery nadają się do takiego łowienia. Wtedy zmieniam i dobieram takiego, który w zależności od sytuacji będzie lepiej się spisywał pod lub z nurtem. Brania mogą się też różnić i atak bywa mocniej odczuwany. Gwałtowny zwrot w nurt rzeki zdecydowanie sprawdzi poprawność ustawienia hamulca. Teraz przeglądnę wątek i sprawdzę, czy moje spostrzeżenia i doświadczenia odbiegają od tych z poprzednich lat;) 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.