Dzisiaj wybrałem się z kolegą @maniu394 dla odmiany na Kanał Powodziowy we Wrocławiu. Czyli pierwsza w mieście woda no kill. Z wędką byłem tam pierwszy raz od paru lat. Zaskoczył mnie niski stan wody. Nie wiem czym jest to spowodowane - czy stopniem otwarcia jazu czy generalnie brakiem opadów. Spostrzeżenia są takie, że przy tak niskim stanie wody rybki widzą wszystko jak na dłoni. Przejście spacerowiczów czy też innych wędkujących skutecznie je płoszy. Ryba jest, to fakt ale sama do podbieraka nie wchodzi Woda jest popularna i w trakcie łowienia koło nas przeszło ze 4 muszkarzy i jeden spinner (idę o zakład, że ktoś z forum też się trafił hehe). Kolega łowił na muchę ja na smużaczki. Czyli bitwa metod :D. Szliśmy pod prąd. Ja jedną stroną kanału a kolega czesał drugą. Bez woderów/spodniobutów ani rusz! U mnie sporo brań ale zdecydowanie mniej niż kolega na muchę. Do 11 wyjąłem jedynie 1 klenika lekko ponad wymiar. Za to @maniu394 trafił ładnego jazia. Po 11 @maniu394 skończył łownie a ja polazłem w górę kanału. Już na odchodne wypatrzyłem jeden atrakcyjny dołek gdzie posłałem chrabąszcza nurkującego AL. Przy drugim zarzucie łuuup! Siedzi! Trochę tyłek zmoczyłem przy podbieraniu no i ciut się bałem bo kotwiczka bez zadziorów ale w końcu się udało! Pewnie nie pisał bym tego elaboratu gdyby nie był to mój PB klenia! Całe 53cm.