Ale dziś było fajnie na Bobrze deszcz, śnieg i dziurawe wodery Ekipa w składzie @bacyk @Booryss @GuCeK i ja odwiedziliśmy rybny odcinek rzeki . Presja ta sama co zawsze czyli my i rybska na rewirach. Na miejsce zajechaliśmy dość wcześnie jak na nas, bo gdzieś o 9 . Poskładaliśmy kije, chłopaki zawiązali łowne muchy i ruszyliśmy w nurt. Na pierwszy odcinek zabrałem się z Bacą i długo nie trzeba było czekać, pierwszy ponad wymiar w jego podbieraku . Ja mam tylko jedno branie ale zaspałem...Zmiana miejscówki. Ustawiamy się we trzech i jedziemy z nalotami dywanowymi. Borys i Baca ciągną lipaski, a ja biedny w środku tylko podziwiam Gucek też wyciąga lipienia. Idziemy dalej, zmiana przyponu na 2 numery niżej. Straciłem kontakt z chłopakami na chwilę ale słyszę z oddali, że piękne sztuki na holu. Wracam do wody z nowymi muchami na cieńszej żyłce, pierwszy rzut i wyciągam lipienia w granicach wymiaru. Przemieszczamy się w dół rzeki. W końcu doganiam chłopaków. Borys oznajmia, że ma wody po pępek i pasuje dalsze łowienie, razem z nim kończy Gucek, a ja z Bartkiem atakujemy kolejne rynny i płanie. Jest sporo brań,średniaki i maluchy. Bacyk wyciąga pięknego pstrąga i szybko zwraca mu wolność. Naszym łupem pada jeszcze kilka ładnych lipienie. Nagle robi mi się przeraźliwie zimno w stopę i już wiem, że moje śpiochy są niczym śpiochy 3 miesięcznego bobaska po solidnym nawodnieniu. Małym zaskoczeniem było to, że na spore nimfy na hakach 12 brały 10-15 centymetrowe lipaski i nie był to jeden przypadek ale całe stado z jednego dołka. Teoria, że o tej porze roku tylko muchy 20+ została obalona. Niestety musimy kończyć... schodzimy do auta. Nim się przebraliśmy prawie 3 razy leżałem na glebie próbując zdjąć śpiochy, bo mistrz ciętej riposty i "szyderca" w jednej osobie nie zwalniał tempa od rana
I jak tu nie jechać na Dunajec
PS. fot nie robiłem bo było mi za ciepło, ale chłopaki coś pstrykali.