Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 30.12.2016 uwzględniając wszystkie działy
-
Ja w dalszym ciągu twierdzę, że nie zauważam zatrważającego parcia na rzeczkę:) Dzisiaj nikogo wędkującego nie widziałem. A ładnych parę kilometrów zaliczyłem. Trochę rozminąłem się z prawdą mówiąc kolegom, że w tym sezonie już odkładam kije. Kilka ważnych spraw załatwiłem i postanowiłem jeszcze ze dwie godziny w samotności "odjechać" od rzeczywistości. To mój dobry balsam dla duszy. Przy okazji zamarzyłem zakończyć sezon jakimś kleniem. Aby sobie utrudnić zadanie wziąłem muchówkę. Rozglądałem się na oznaki zbiórki. Niestety nic. Ostatnie minuty i zmiana na nimfę? Dzisiaj mogę się pochwalić 100% skutecznością. Jedno branie i jedna ryba.5 punktów
-
Nie wymarla i ma sie dobrze, w samym Nowym Saczu zlowili juz kilka w tym roku,podobnych rozmiarow. A w wyzszych partiach Dunajca jeszcze wieksze:) Ta, jak pisalem jest z Popradu w miejscowosci Piwniczna Zdroj Szkoda tylko ze niema wymiaru...5 punktów
-
jeceen i szymm Wy to macie łapy stworzone do tej roboty!!! Brak słów. Moje ostatnie wypociny świąteczne świecidełka w brokacie Te jasne mam nadzieję wczesną wiosną będą już kusiły.3 punkty
-
Ostatni caly dzien poszukiwania Glowatki, dzis padlo na Poprad. Wkoncu wiatr zezal i dalo sie w fajnych warunkach wedkowac. Widoki jak zawsze piekne zdecydowalem z kolega ze nie bedziemy jezdzic i szukac rybek w kilku miejscach tylko zostaniemy w jednym do samego konca. Waska gleboka rynna z krystalicznie czysta woda. I udalo sie! Okolo 14:30 uderzyla w 13cm woblera lamanego:) piekna zdrowa Krolowa gorskich rzek:) Niestety nie byla to Królowa tylko Krolewna...na oko okolo 55-60cm, nie mierzylem jej, jedna fotka i do wody. No i nie moge sie fotka pochwalic bo nie miala wymiaru ktory wynosi 70cm... ale cel wypraw udalo sie osiagnac:) kilka fotek z dzis:3 punkty
-
Michał- dawaj to zdjęcie Dla tak rzadko spotykanej ryby zrobimy wyjątek.2 punkty
-
Ważne żeby stoły były zaklepane. A z jazgotem sobie poradzimy:) A ostatnio było tak swojsko. Mi pasowało. Kibelek blisko, bufet pod ręką, na faję dwa kroki. Potrzeba coś więcej?1 punkt
-
Coś zamilkł temat spotkania w pubie w styczniu. Po rozmowie dzisiaj z jaceenem rzucam propozycję na 20.01.2017 piątek. Lokal do ustalenia. Propozycje rzucać! Szczególnie Ci co mają doświadczenia:) Bo ze mnie to bardziej domowy drinker:)1 punkt
-
Tak klenie lowia najlepsi! Gratuluje! Zwróćcie uwagę na pogodynce na temperaturę wody z dzisiaj. Aż sie Boje jakTy ruszysz od stycznia:(1 punkt
-
Ułatwiło by to też ogarnięcie liczenia punktów, gdyby nagle nastąpił wysyp dodatkowych zawodników Tak w ogóle, to jestem pełen podziwu dla kolegi Robala, za tak pieczołowite i sumienne zliczanie wyników i wszystkie podsumowania.1 punkt
-
Pięknia odpowiedz aż łezka w oku sie kręci. Bjpol może i to mój pierwszy rok na Ślęzy i może mało wiem ale spędziłem dużo czasu nad ślumpą czy to w górnych partiach rzeki czy tez odcinki miejskie. Jak pojechałem pierwszy raz w górny odcinek rzeki to ślady butów były tylko jacolan'a a z upływem czasu wyglądało tam jak by armia wojska przebiegła i ryby dalej tam były i brały nawet jeśli 3 min wcześniej ktoś łowił w tym czy owym miejscu. Fakt trzeba było bardziej sie wysilać skradać jak na polowaniu kombinować z przynetami czy tez z prowadzeniem owej przynęty ale w tym cały urok łowienia. Także nie widziałem żadnej padniętej ryby a wręcz ich całe ławice od małych kleni do kleni pod 60 a może i nawet 60+ słyszałem o sumie, brzanach które widział kolega z ligi szczupaków cała masa okoni również płocie leszcze krąpie uklejki pstrągi i cała masa innych gatunków nawet sandacz wiec przypuszczam ze za rok albo dwa to wiekszasc kolegów w tabeli będzie miało nie jednego klenia 45+ I nie będzie to już wielkie wow. Jeśli spotkam kolegę z ligi to zawsze wymienimy sie jakimiś ciekawymi informacjami podrzucimy jakieś ciekawe miejscówki a jeśli spotkam nieznajomego to zawsze informuje o LŚ i zapraszam aby sie zapisał nikt nigdy ma mnie nie patrzył krzywo ze lowie niby na jego "miejscowce" i odwrotnie w końcu to jest spinning trzeba swoje wychodzić1 punkt
-
Wędkarstwo, to styl życia. Pod tym kątem dobieramy znajomych, gospodarujemy czasem, wydajemy pieniądze, planujemy urlopy, ubieramy się itp. Sporo czasu spędzam na Ślęzie. Miałem dłuższe przerwy, ale zawsze wracam nad brzegi rzeczki. Fakt, że dba się o równo przystrzyżoną trawę na wałach, ale koryto zostało zdewastowane pracami melioracyjnymi. Kanały burzowe co rusz dawkują jakąś chemię, by unicestwić życie. Rzeczka broni się jak może. Czasem chodzę od mostu do mostu. Jak szwendacz się włącza, to cztery zaliczam. Nie zauważyłem gigantycznej presji. Rzeczywiście, jak ktoś ma jedną/dwie/trzy miejscówki i jest z nimi zżyty, taka sytuacja może się przydarzyć. Ja nie mam z tym problemu. Po kilku edycjach ligi takiego problemu nie widzę u innych wędkarzy. Nie widzę wypalenia, czy negatywnego nastawienia do kolegów łowiących w pobliżu. Wręcz przeciwnie. Są sytuacje, że podpowiadamy sobie nawzajem, gdzie można spodziewać się wyników. Pewien gościu wręcz palcem wskazuje, gdzie łowi. I co? Pojechałem tam kilka razy i nigdy rybki do tabeli nie złowiłem. A ponoć tam takie kabany stoją:) I ciągle nam to udowadnia. Bjpol imienniku:) w tym pomyśle brali udział ( Ty również) ludzie otwarci na innych. Tam słowo „moja” miejscówka nie istnieje. Zakładam, że tak powinno być. Liga, to jest tylko pretekst, haczyk, aby wyjść z domu, zaglądnąć przy okazji spaceru, czy zagospodarować sobie wspomnianą godzinną przerwę od pracy. Porównać swoje wyniki do innych. Przez te kilka lat trwania pomysłu wydarzyło się sporo fajnych rzeczy. Wśród ligowiczów przybyło kilku twórców przynęt. O kręceniu much nie wspomnę. Sam fakt kolejnych sympatyków metody muchowej można zawdzięczać kolegom z ligi. Znajomość z tego kręgu zaowocowała wieloma spotkaniami. Nie tylko nad wodą. Wypady w góry, na grzyby, czy na przysłowiowego browara, to normalka. Wędkarstwa nie da się zamknąć do jednej miejscówki. Jak nie ma kilku zdań z cotygodniowej wyprawy od muszkarzy, to zastanawiam się, czy jakaś epidemia panuje i polegli w chorobie? Tylko patrzeć, jak w wątku pojawią się głowacice. Czego im bardzo życzę. Wrócę do ślumpy. Nawet z sympatią się do niej odnosimy. Właśnie, ta ślumpa, ryżowisko i można by dorobić kilka innych nazewnictw. Rozumiem, że to wszystko z sympatii do rzeki. Czy to Dunajec, czy Odra, San, czy Ślęza, łączy nas jedna pasja. Może więcej życzliwości przyda się w dzisiejszych ciężkich wędkarskich czasach? Zastanówcie się sami, czy aby nie jesteście postrzegani przez innych, jako maniacy męczący czyjąś miejscówkę? Kto był pierwszy? Kto jest bardziej etyczny? Co do etyki. Zasady mają przemycać i powodować pewne nawyki. Nawyki dobrego traktowania złowionych ryb. Zasada „złów i wypuść” jest nadrzędna. O przeżywalności nie dyskutuję, bo zakładając, że część z nich ginie, to mogę kije odstawić do szafy. Ja tak sprawy nie stawiam. Jestem przekonany, że wypuszczane przeze mnie żyją i rozmnażają się w najlepsze. Oczywiście zdarzają się nam gafy, ale po to jest forum, żeby pomagać. Ślęza jest jedną z rzek, którą wędkarze sami opisali relacjami z wypraw. To jest niesamowite! Osobiście kilka razy cofałem się do początkowych stron tematu i chłonąłem opisy i relacje kolegów z wypraw. Relacje od początkowego biegu rzeki do jej ujścia do Odry. Może się okazać, że idea zgaśnie tak szybko, jak się rozwinęła. Może już spełniła swoje zadanie? Uważam, że i tak dużo dobrego się wydarzyło. Wędkarzy lubiących bezwzględny spokój i samotność na ulubionych miejscówkach czekają coraz trudniejsze czasy. Urbanizacja postępuje. Zmiany form przestrzennych będą odczuwalne nawet nad Ślęzą. Ten pomysł ma na celu przezwyciężyć opory przed rezygnacją z naszej pasji. Podobnie, jak formuła wędkarstwa miejskiego. Pzdr. jaceen1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt