Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.06.2017 uwzględniając wszystkie działy
-
Jak Jacek bez podbieraka sobie radzi w takich warunkach, to ósmy cud świata. Wojownik nie wędkarz:) Dzisiaj mógłbym trochę przytrzeć noska, ale wiadomo, te największe spadają, lub w ostatnim momencie rezygnują. Jednak u mnie w końcu się ruszyło. Daremnie nie odgrażałem się, że jak wstrzelę się z przynętami, to może zdążę namieszać zanim lokalosy nie wydłubią wszystkiego. Na żuki wychodziły tylko małe pod wymiar. Zmieniłem na dużą osę od Szymanka i też coś im dzisiaj nie pasowało. W końcu zakładam mokrą muchę. W jednym z miejsc widzę stadko kleni. Jak ja to spartoliłem? Nie wiem. Piękna, ale krótka walka. Kleń idzie w trzciny i mucha wyskakuje z pyska. Ręce drżą, usiadłem i nie mogę uwierzyć. Kolejny duży kleń, tym razem już na kiju i wygrywa. Pomyślałem, że może jeszcze któryś ze stada da się oszukać. Kilka machnięć, mucha ląduje pod burtą, lekkie podciągnięcie i widzę błysk klenia zbierającego muchę. Wyciągam podbierak, rozkładam na maksa (potrzebne jakieś dwa metry zasięgu) i ryba wjeżdża do siatki. Uf! Wreszcie. Nie największy ze stada, ale dobre początki. Później nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Jakoś ta przegrana walka wprowadziła zwątpienie. Na ostatniej miejscówce zdecydowałem zmienić muchę na moją nowatorską osę. Albo rybki, albo pipki:) Poczekałem dość długo i wpatrywałem się w wodę. Nie machać, nie płoszyć, tylko czekać na konkreta. I jest! Wolno płynął przy trzcinach. Podałem osę około 2m obok. Ruszył w jej stronę. Zniknął. Zrezygnował paskudnik! Nagle znika osa. Powoli napinam linkę i czuję przyjemny ciężar na kiju. W głowie buzuje, jak go podprowadzić i nie zaplątać w gęstwinie zielska. Podbierak przygotowany. Bez długiej sztycy mógłbym sobie pomarzyć, że go wyciągnę. Pierwszy najazd i ryba ląduje w siatce. To były emocje. Cztery klenie wychodziły mi do muchy. Jeden bardzo ładny spadł. I na koniec, na pocieszenie, trafia się taki fajniutki i waleczny. Warunki mega trudne. Tylko dla twardzieli:)))8 punktów
-
@peekol gratuluję ryby z trudnej wody! Takie klenie trzeba równać do tych +dobre 5tki, a może i +6tki (odrzańskie). Trudno z kałuży wydłubać cokolwiek. A tu taki klenio! Szacun! A co u mnie? No miałem odpuścić rzeczkę do czasu, aż mi rzepaki pokoszą. Nie dałem rady czekać:) W głowie mi zaświtał plan taktyczny, by dać mojemu stadku odpocząć. Chciałem, by nabrały pewności i odwagi w swoich rewirach. Tam gdzie patrolują powierzchnię rzeki i głębsze partie wody. By poczuły ,że są same i mogą swobodnie żerować. A ja pewnego dnia zawitam jak wilk, ale o innej porze niż zwykle i ......No właśnie i co? I dzisiaj przybyłem po swoje. Jak się okazało potem. Bolesny finał!!!!! Aby dojść do ryb trzeba było:::::: Wykarczować pokrzywy:(. Komary nie pomagały. Potem już było z górki: Teraz zaczęły się igrzyska tzw." pierwszego rzutu"- kto otarł się głębiej o klenie wie o czym piszę:) I tak jeden się nabrał: Grube mnie odczytały:((( I po tej trzydziestce odpuściłem. W przerwie na większej wodzie nie poszalałem za bardzo. Są lepsi!!! Graty dla marientego, marcina82 i jaceena!!! Dzisiaj jak już wyżej wspomniałem był atak na grubasy!:) Zmierzch to była pora jaką typowałem na sukces. Ryby już od 20.00 się kręciły za owadami jak facet za piwem w upał;) Ja jednak planowałem coś wydłubać poniżej powierzchni. One są baaaaaardzo płochliwe przy niżówce. Nie tak łatwo je poderwać do góry od dna. Ustawiłem się w miejscu wytypowanym wcześniej. Gdzie zwisa gałąź z drzewa i tam najczęściej widywałem aktywność ryb. I jak chytry lis czekałem na rozwój wydarzeń. I w końcu przepłynęły dwa grubasy w dół wody. Na tyle szybko, że nie zdecydowałem się podać naszykowanego jackpiona 25mm. Pomyślałem, że wrócą i ustawią się pod tym nawisem:) Za chwilę tak zrobiły:) Podałem przynętę i w poprzek wody skusiłem dziadka:). Pradziadek się przyglądał jak wskakiwałem do wody ze skarpy. Bo podbierak w aucie został. W tej sytuacji tylko to pozostało, by rybsko na sesję zabrać:) Ryba poszła w zielsko co widać na focie. Udało mi się ją podnieść. I była moja. Ja w mule po łydki i po kolana wody. Ale jest!!! Wychodzony kolejny czterdziestak:) 42cm:) Bolesny finał!!! No właśnie:( Chwila nie uwagi podczas przedzierania się przez krzaczory i .......... ............... Zabieg zrobiłem już w domu(pomyślnie przebiegł). Polecam się:) Pozdrawiam wszystkich kleniomaniaków!!!7 punktów
-
5 punktów
-
Dzisiaj udalo mi sie Odysa wyciągnąć na Bobra. To byl dobry ruch. 😎 Dawno nie mielismy takiej frajdy w łowieniu na suchara. Początki do łatwych nie należały, bo widzieliśmy masę zbiórek i lipa. Wszystkie Lipasy miały nas w tylnej swej części. Dopiero super duper tajna broń Odysa okazała się doskonała. Żarły tylko na jęteczki, które wyszly z jego warsztatu. Cale szczęście dobry On czlowiek i poczęstował kolege, ktory za chiny ludowe nie mogl sie wstrzelić z przynęta. "Padlo: kilka naprawde ładnych Lipieni i mase ryb w mniejszym rozmiarze przerzucilismy. Oto Mistrz przy pracy. (nie ukrywam, że pozy dość oryginalne 😆)5 punktów
-
2 punkty
-
Jakiś smalczyk z kaczej d... jest pomocny. Fajnie poprawia pływalność, gdy delikatnie muśniemy takim specyfikiem muchę. Jak przesadzisz, to odwrotny skutek. Prawdę mówiąc, to nie załatwia sprawy i w praktyce po obślinieniu muchy przez rybę, to właściwie do wymiany. Po dłuższym moczeniu również. Tylko ilu z nas to robi?:) Ja mam ze sobą zawsze chusteczki higieniczne. Gdy już dwudziestokrotne :))) wymachy nie pomagają, to suchar ląduje w chusteczce i stosuję masaż Shiatsu:))) Na jakiś czas to pomaga. Trzeba pamiętać o przeciwwskazaniach do stosowania tej metody;) Można sobie kupić, lub zrobić "portfelik" do suszenia much. Koledzy z doświadczeniem wędkarskim, być może mieli styczność z czymś takim i podzielą się opinią? Lekarstwem na to wszystko, jest pianka:) Takie tam spostrzeżenia początkującego. PS Wczoraj uczyłem się "strzelać" muchą. Jedyny sposób w jaki mogę dobrać się do kleni ze Ślęzy. Takich upatrzonych. Nie ma innej możliwości podania. Bójcie się kabany!:))) Całe 6m suche latają;)2 punkty
-
Ja wczoraj po południu byłem na dwie godzinki z kumplem na Wisełce. Niestety u mnie na zero, a u kumpla był sum na kiju na wobka ale zszedł.. zostawił śluz na plecionce więc jest pewność że to był wąsaty Dzisiaj byłem od 03:15 do 07:00 na żwirowni ale skubały tylko drobne linki i karaski więc przeniosłem się nad zalew Na zalewie posiedziałem od 07:20 do 11:30. Z gruntu na metodę nic, ale na spławik sporo brań Udało się wyholować karpia 47 cm, kilka karasi 20-29 cm oraz kilka linów ok 25 cm i jednego 37,5 cm Poniżej kilka fotek :1 punkt
-
1 punkt
-
Ostatnio zostałem trochę sponiewierany przez ryby, to u mnie zestaw tym razem wzmocniony. W krótkim czasie poprawiłem spinningowe i wyrównałem muchowe PB w kleniu (54cm). Branie zdecydowane i z efektami. Łowisko-Odra. Sprzętowo: Jaxon Ethernum Travel Spin, pletka 0,14, Shimano Sahara 4000, Gloog Nike.1 punkt
-
Wczoraj zaliczyłem udany krótki wypad po pracy z lekkim spinem. Chubsterek 305 do 15 gram, Sicario 3007 z nawiniętą żyłeczką 0,14 i małe woblerki. Celem były klenie i jazie. Na początku opaski zacinam fajnego bolenia który na tak lekkim zestawie juz ładnie pochodził. Dalej dolawiam 3 nie duże klenie, po czym spina mi się wielki jaź. To wszystko w 1,5 godziny w największym słońcu. Dalej lowienie uniemożliwił rwący wiatr i zblizajaca się burza1 punkt
-
1 punkt