Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.07.2017 uwzględniając wszystkie działy
-
Dzisiaj udało się troszkę popływać na pontonie po wrocławskiej odrze. Ryb na echo mega dużo lecz na odcinku +\- 2 km. Dziś leniwo troling i 5 brań dwie ryby wylądowały na pontonie. Dużo bolenia było widać i okonia wiec troszkę pomachałem i udało się jeszcze dołowić dwa bolki pod 60cm. Ogólnie dzień bardzo udany a i żona posmakowała brania suma w trollingu 😜Miałem ubaw po pachy 😂 sum 93 szczupły 809 punktów
-
Wrocław Odra 7.07.2017 Tym razem półmaraton, lecz w większości przespacerowany w poszukiwaniu przyjaznych miejscówek na bardzo trudnej wodzie. Ilość brań zdecydowanie mniejsza, jeden wypad na zero aczkolwiek coś jednak się wiesza. Dwa pudełka przynęt przerzucone ale efekt był dopiero dzięki pomocy i tuninngowi jednego woblera przez @jaceena. Stary twardy kij sandaczowy również pomagał w zapięciu się rybek. Moje drugie poprawione PB w tym roku w kleniu cieszy niesamowicie, mega strzał, piękna walka i dwa razy luzowany hamulec dał końcowy efekt. Dziękuję @jaceen, muszę się odwdzięczyć bo Twoja w tym zasługa @Marienty gonimy i walczymy dalej... Pozdrawiam7 punktów
-
Urosną na bank:) A te duże muchy i tak podgryzają ukleje i drobne kleniki. W niedzielę spróbowałem łowić na Red Taga. Po pierwszym przelocie rybki za wał, szybko zrezygnowałem. Lampa była konkretna, to przypomniałem sobie rozmiary sprzętu, aby szybko zweryfikować wielkość ryb bez niepotrzebnego drobiazgowego mierzenia. Czułem, że będzie dobry dzień. Przeszedłem kawałek, aby wytypować miejsca do obłowienia. Trochę nerwówy wprowadziły klenie, które wypatrzyłem;) W powietrzu zaczęły śmigać osy. Pierwsze wyjścia bez zassania i szybkie zmiany przynęt. Fakt, że pierwszy zmierzony był na osę, ale później było gorzej. W końcu doszedłem do żuka, którego nawet polubiły. Kilka u-bootów wyłoniło się do niego nie wiadomo skąd. Nogi robiły się miękkie na ich widok:) Warunki trudne. Żar z nieba, ryżowisko, psy wskakujące do wody, bieganina i obserwatorzy nie dawali upragnionego spokoju i koncentracji. Po pierwszej mierzonej rybie pozostałe nie odbiegały rozmiarami. Może z centymetr bym dołożył, ale będzie jeszcze nie jedna okazja:) Sporo wyjść, kilka spadów, trochę drobiazgu i kilka w przedziale 30-35cm.5 punktów
-
Dzisiaj spin poszedł w odstawke a w jego miejsce mucha i nadzieja na zabawę z jaziami. Brały jak opętane lecz wielkością nie powalały te największe albo się spinały albo olewały muszkę dwa większe udało się wychodować. pierwszy z góry ma pysk bardzo podobny do bolenia może jakaś krzyżówka. Później żałowałem ze nie miałem boleniówki bo drobnica nie miała dzisiaj lekko 😁3 punkty
-
3 punkty
-
Polecam pozyczyć lakier do paznokici od kobiety i na blanku co 5-10 cm zrobić mały ślad - wystarcza do mierzenia +/- 1 cm Pozdrawiam2 punkty
-
Dzisiaj udało się troszkę popływać na pontonie po wrocławskiej odrze. Ryb na echo mega dużo lecz na odcinku +\- 2 km. Dziś leniwo troling i 5 brań dwie ryby wylądowały na pontonie. Dużo bolenia było widać i okonia wiec troszkę pomachałem i udało się jeszcze dołowić dwa bolki pod 60cm. Ogólnie dzień bardzo udany a i żona posmakowała brania suma w trollingu 😜Miałem ubaw po pachy 😂 sum 93 a szczupły 802 punkty
-
80 cm z Odry na gumę Wysłane z mojego E2003 przy użyciu Tapatalka2 punkty
-
1 punkt
-
Witam wszystkich.W minionym tygodniu byłem dwa razy na rybkach. Najpierw w środę łowiłem płotki a w piątek łowiłem karasie i karpie.Zapomniałem zrobić im fotkę i musiałem wyciąć klatkę z filmiku jaki nagrałem.1 punkt
-
1 punkt
-
Dziś mały wypad ze spinem nad Wisłę , miałem tylko pojechać i pomacać miejscówki na jutrzejszy wypad na nockę . Pierwsze rzut przed główkę i od razu zaczep i rwanie , montaż drugiego zestawu i przejście dalej miedzy główki , pierwszy rzut , pierwsze podbicie i strzał , na początku trochę zdziczałem ale już po chwili stwierdziłem że capnął wąsaty , po około dziesięciu minutach pierwsza próba podebrania nieudana , następna już się powiodła a cały hol trwał około piętnastu minut . Miarka pokazuje równe 130 cm , jak na złość nikogo w pobliżu aby strzelił fote dla lepszego porównania , mało tego podchodząc do wody wpadłem w poślizg , rybę utrzymałem ale telefon poleciał z impetem na burtę , całe szczęście że nie do wody1 punkt
-
Witam, śledzę was od ponad dwóch lat, dzięki temu dowiedziałem się jakie ryby są w pobliskiej rzece i w jaki sposób je łowić. Zawsze bardzo podobało mi się wędkarstwo muchowe. Przez zimę skompletowałem amatorski sprzęt do tej metody. Trzy dni uczyłem się rzucać na satysfakcjonujące mnie odległości. Dziś znalazłem chwilę wolnego czasu i postanowiłem wyskoczyć na rybki, był to bardzo dobry pomysł! choć przy wyciąganiu noga osunęła mi się i się skąpałem jest to moja pierwsza czterdziestka z naszej rzeki na koniec coś, co was ucieszy1 punkt
-
Jak Jacek bez podbieraka sobie radzi w takich warunkach, to ósmy cud świata. Wojownik nie wędkarz:) Dzisiaj mógłbym trochę przytrzeć noska, ale wiadomo, te największe spadają, lub w ostatnim momencie rezygnują. Jednak u mnie w końcu się ruszyło. Daremnie nie odgrażałem się, że jak wstrzelę się z przynętami, to może zdążę namieszać zanim lokalosy nie wydłubią wszystkiego. Na żuki wychodziły tylko małe pod wymiar. Zmieniłem na dużą osę od Szymanka i też coś im dzisiaj nie pasowało. W końcu zakładam mokrą muchę. W jednym z miejsc widzę stadko kleni. Jak ja to spartoliłem? Nie wiem. Piękna, ale krótka walka. Kleń idzie w trzciny i mucha wyskakuje z pyska. Ręce drżą, usiadłem i nie mogę uwierzyć. Kolejny duży kleń, tym razem już na kiju i wygrywa. Pomyślałem, że może jeszcze któryś ze stada da się oszukać. Kilka machnięć, mucha ląduje pod burtą, lekkie podciągnięcie i widzę błysk klenia zbierającego muchę. Wyciągam podbierak, rozkładam na maksa (potrzebne jakieś dwa metry zasięgu) i ryba wjeżdża do siatki. Uf! Wreszcie. Nie największy ze stada, ale dobre początki. Później nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Jakoś ta przegrana walka wprowadziła zwątpienie. Na ostatniej miejscówce zdecydowałem zmienić muchę na moją nowatorską osę. Albo rybki, albo pipki:) Poczekałem dość długo i wpatrywałem się w wodę. Nie machać, nie płoszyć, tylko czekać na konkreta. I jest! Wolno płynął przy trzcinach. Podałem osę około 2m obok. Ruszył w jej stronę. Zniknął. Zrezygnował paskudnik! Nagle znika osa. Powoli napinam linkę i czuję przyjemny ciężar na kiju. W głowie buzuje, jak go podprowadzić i nie zaplątać w gęstwinie zielska. Podbierak przygotowany. Bez długiej sztycy mógłbym sobie pomarzyć, że go wyciągnę. Pierwszy najazd i ryba ląduje w siatce. To były emocje. Cztery klenie wychodziły mi do muchy. Jeden bardzo ładny spadł. I na koniec, na pocieszenie, trafia się taki fajniutki i waleczny. Warunki mega trudne. Tylko dla twardzieli:)))1 punkt
-
@peekol gratuluję ryby z trudnej wody! Takie klenie trzeba równać do tych +dobre 5tki, a może i +6tki (odrzańskie). Trudno z kałuży wydłubać cokolwiek. A tu taki klenio! Szacun! A co u mnie? No miałem odpuścić rzeczkę do czasu, aż mi rzepaki pokoszą. Nie dałem rady czekać:) W głowie mi zaświtał plan taktyczny, by dać mojemu stadku odpocząć. Chciałem, by nabrały pewności i odwagi w swoich rewirach. Tam gdzie patrolują powierzchnię rzeki i głębsze partie wody. By poczuły ,że są same i mogą swobodnie żerować. A ja pewnego dnia zawitam jak wilk, ale o innej porze niż zwykle i ......No właśnie i co? I dzisiaj przybyłem po swoje. Jak się okazało potem. Bolesny finał!!!!! Aby dojść do ryb trzeba było:::::: Wykarczować pokrzywy:(. Komary nie pomagały. Potem już było z górki: Teraz zaczęły się igrzyska tzw." pierwszego rzutu"- kto otarł się głębiej o klenie wie o czym piszę:) I tak jeden się nabrał: Grube mnie odczytały:((( I po tej trzydziestce odpuściłem. W przerwie na większej wodzie nie poszalałem za bardzo. Są lepsi!!! Graty dla marientego, marcina82 i jaceena!!! Dzisiaj jak już wyżej wspomniałem był atak na grubasy!:) Zmierzch to była pora jaką typowałem na sukces. Ryby już od 20.00 się kręciły za owadami jak facet za piwem w upał;) Ja jednak planowałem coś wydłubać poniżej powierzchni. One są baaaaaardzo płochliwe przy niżówce. Nie tak łatwo je poderwać do góry od dna. Ustawiłem się w miejscu wytypowanym wcześniej. Gdzie zwisa gałąź z drzewa i tam najczęściej widywałem aktywność ryb. I jak chytry lis czekałem na rozwój wydarzeń. I w końcu przepłynęły dwa grubasy w dół wody. Na tyle szybko, że nie zdecydowałem się podać naszykowanego jackpiona 25mm. Pomyślałem, że wrócą i ustawią się pod tym nawisem:) Za chwilę tak zrobiły:) Podałem przynętę i w poprzek wody skusiłem dziadka:). Pradziadek się przyglądał jak wskakiwałem do wody ze skarpy. Bo podbierak w aucie został. W tej sytuacji tylko to pozostało, by rybsko na sesję zabrać:) Ryba poszła w zielsko co widać na focie. Udało mi się ją podnieść. I była moja. Ja w mule po łydki i po kolana wody. Ale jest!!! Wychodzony kolejny czterdziestak:) 42cm:) Bolesny finał!!! No właśnie:( Chwila nie uwagi podczas przedzierania się przez krzaczory i .......... ............... Zabieg zrobiłem już w domu(pomyślnie przebiegł). Polecam się:) Pozdrawiam wszystkich kleniomaniaków!!!1 punkt