Ostatnio sporo ryb odbijało się od moich woblerów. Tym razem było podobnie. Dwa spady, kilka trąceń i to jedno, które zostanie na bardzo długie lata w pamięci. Przynętą był wobler (Homegeon) bardzo dobrze imitujący smużącą rybkę.
Woblera dostałem w prezencie od kolegi z sąsiedniego forum. Fajna konstrukcja. Nie jest tak ciężki, jak większość boleniówek, gdzie ciężar jest upchany na maksa i przynęta wpada niczym cegła do wody. Ten kładzie się delikatnie. Robi takie ciche "pac" i zygzakami smuży pod powierzchnią. Spłaszczony korpus daje stabilność i robi wrażenie, że to nie jest mały kąsek. Tak, jak wspomniałem, kilka ryb się od niego odbiło, by w końcu ta właściwa z impetem chciała go zdemolować swoim atakiem. Hol był dość szybki, ale podczas podbierania była chwila grozy. Kleń był zapięty na jeden grot prawie za skórkę wargi. Miałem tylko jedną szansę na podebranie. Jak to zrobiłem nie będę się rozpisywał. Wspomnę tylko, że musiałem wylewać wodę z woderów. Ratowałem się przed nurkowaniem;) Gdy go zobaczyłem, byłem przekonany, że poprawię swój spinningowy PB z tego sezonu. Minimalnie, ale nie udało się, bo miara wskazała 56,5cm.
Ryba jest do złowienia i może jeszcze będzie dane komuś się z nią zmierzyć.