Fajnie się siedzi na urlopie, ale wszystko szybko się kończy. Dziewięć dni wojaży po zajefajnych miejscówkach Pienińskich Gór, Jezioro Czorsztyn, Białka Tatrzańska, Dunajec dobiegł końca.
Starałem się łowić ile się dało i na ile rodzina pozwoliła czyli dzień w dzień conajmniej 2-3 h.
Głównie sznurowałem na Białce Tatrzańskiej. Piekna, urokliwa, z obrzydliwie czystą wodą i wbrew pozorom rybna rzeka. Nie złowilem tam zadnego potwora, ale stojąc w wodzie po pas podziwiając brud za paznokciami u stóp zerkając jak Młody pływa 5 m dalej czepiały się nimfy takie 20-30 cm Pstrążki.
Miejsce potencjalnie zamieszkalych kropków od groma, niby śladu ryby, a ciągle coś za sznur szarpalo.
Os Dunajec też odwiedziłem ☺
To już Białka Tatrzańska 😜
Pierdyliard narabku wszędzie gdzie się nie obejrzy
Magiczne miejsce wpływ Białki Tatrzańskiej do zalewu Czorsztyńskiego
Nie udało mi się tam nic fajnego trafić same kruciaki ale grzbiety jakie się tam przewalały wywoływały stres i skok adrenaliny.
Na koniec widok z zapory dla zapaleńców kleniowych łowów same 50+