To na bank by zadziałało. Sprawdzone. Tylko, że w tych miejscach nie ma szans na mokrą. Sucha jeszcze się jakoś prześliźnie po zielsku. Bardzo mało miejsca na "włożenie" muchy w miejscówkę. Dużo drobnicy startującej do małych much. Brak możliwości maskowania. Pod górkę, jak diabli. Ale to mnie rajcuje;)
Wy się w dzień motaliście, a ja po 23 zajechałem sprawdzić, co jeszcze zostało w wodzie nie pokłute:) Prawie godzinę zmagałem się z dobraniem much. Okazało się, że nie do końca w tym rzecz. Ważniejsze było prowadzenie. I tak po dwudziestym, może trzydziestym braniu (skubnięciu), drugie tyle odprowadzeń, chciałem roztrzaskać wędkę o kamienie. Dokładnie o północy ryknąłem wściekły, jak ranne zwierzę. Gdy już poważnie zacząłem myśleć o zmianie na spinning, ruszyło się. Skróciłem ogonki w streamerze i zaczęły siadać na kiju. Już nawet nie denerwowałem się, gdy po braniu odpadały z wędki. Ważne, że kij się na moment wygiął. Muszka na którą łowiłem w stanie mokrym i suchym. Z tym, że dodałem jeszcze jeden pasek pianki na grzbiet(czarny) aby uzyskać większą wyporność.
Po lewej stronie dyskoteka. Błyskawice co kilkanaście sekund rozświetlały zmrok. Po prawej czyste niebo i pełnia księżyca. Pierwsza taka noc w życiu. I te brania! Do momentu zrywu silniejszego wiatru udało się złowić tylko trzy ryby. Kleń, jaź i boleń.
Chciał nie chciał zmieniłem na spinning. Za tą ławicą spodziewałem się grubszych drapieżników. I nie myliłem się;) Mój wysłużony Jaxon trzeszczał na spigotach;)