Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. Marienty

    Marienty

    Moderator Grand Prix haczyk.pl


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      1 555


  2. KrzysiekG

    KrzysiekG

    Użytkownik


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      841


  3. GuCeK

    GuCeK

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      485


  4. wojtt

    wojtt

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      536


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 27.08.2017 uwzględniając wszystkie działy

  1. W ostatnim moim wpisie w tym temacie pisałem: i powiem Wam, że to nie narzekanie przynosi dobre a nawet niesamowite efekty bo i okaz się pojawił..... Wyprawa była planowana wstępnie na środę, jednak z powodu deszczu została przesunięta na czwartek. Nad wodą byłem około 5:00 i na łowienie miałem czas do 8:00 - nie za wiele ale trzeba korzystać z każdej chwili. Początkowo nic się nie działo i nie było widać śladów życia w wodzie, ale co tam, to że ryb nie widać nie oznacz że ich tam nie ma. Długie konsekwentne obławianie interesujących odcinków nie przynosiło rezultatów przez przeszło półtorej godziny. Pierwsze branie miałem przed siódmą, udało się przyciąć w odpowiednim momencie i po krótkim holu pierwsza rybka zameldowała się na brzegu. Był nią niewielki 31 cm jaź. Kontakt zaliczony więc wypad już udany. W następnej miejscówce, kolejne branie i tym razem udaje się skutecznie zaciąć i wyholować rybkę. I tym razem na końcu zestawu uwiesił się "jaś" o centymetr mniejszy od poprzednika. Wypuszczając go spoglądam na zegarek i widzę iż została mi niecała godzina łowienia. Cóż trzeba się będzie sprężyć gdyż przede mną jeszcze kilka ciekawy miejsc, a czasu jak na lekarstwo. Więc nie tracąc go przystępuję do obławiania kolejnego miejsca. Jest to długa rynna niedaleko brzegu zakończona wypłyceniem. Pierwsze dwa rzuty nie przynoszą brania natomiast w trzecim podczas sprowadzania woblera z wypłycenia w rynnę następuje delikatne szarpnięcie, które kwituje natychmiastowym zacięciem... udało się.... siedzi. Tylko co jest na końcu zestawu?! Najpierw tępy opór, jednak czuć delikatne szarpnięcia więc raczej nie zaczep. Ciężko było ruszyć przeciwnika i oderwać go od dna więc pomyślałem iż na końcu zestawu uwiesił się szczupak - a co za tym idzie pewnie będzie szybko po sprawie. Wiadomo - mały woblerek dowiązany do cienkiego fluorocarbonu nie rokował powodzenia. Jednak po kilku odjazdach nie zakończonych odgryzieniem przynęty zacząłem nabierać przekonania, iż jest cień szansy na wyholowanie przeciwnika. Zacząłem mozolne podprowadzanie silnej ryby w moja stronę. Około siedmiu metrów od brzegu ukazał się pierwszy wir na powierzchni a za chwilę po nim nad taflą wody ukazała się część ogona przeciwnika. W tym momencie nastąpiło delikatne rozczarowanie gdyż ogon nie należał do szczupaka. Był szpiczasty i nie kolorowy jak u cętkowanego zbója ale przypominał ogon ładnego leszcza.... Cóż, leszcze coraz częściej goszczą na spinningowych zestawach więc pewnie trafił mi się kolejny. Zacząłem pewniej podciągać rybę w moim kierunku. W odległości około trzech metrów ode mnie ryba zrobiła młynka i tu nastąpiła pełna konsternacja, gdyż podczas wykonywania tego manewru dostrzegłem czerwone płetwy. Po kolejnych sekundach już byłem pewny, że moim przeciwnikiem jest nie leszcz ale jaź a raczej można by rzec „jaziozwierz” Teraz wszystko potoczyło się błyskawicznie, jeszcze dwa odjazdy i udało się podebrać zacnego przeciwnika do podbieraka za pierwszym podejściem. Usiadłem na brzegu z wrażenia i podziwiałem jazia odpoczywającego w podbieraku w wodzie. Był przepiękny, szeroki i bardzo duży jak na swój gatunek, już wiedziałem, że takiego jeszcze nie udało mi się przechytrzyć nigdy. Wstałem wyciągnąłem rybę z podbieraka. Szybki pomiar i wiem, że jest dobrze….. jest bardzo dobrze…. wręcz wspaniale. Teraz tylko szybka sesja i jak najszybciej wypuszczam jazia który ochlapuje mnie odpływając do swojego domu. Do zobaczenia mam nadzieję, że jeszcze uda mi się go spotkać i że przy kolejnym spotkaniu kolejny raz pobije swój rekord.
    7 punktów
  2. Kilka króciaków ostatnimi czasy przerzuciłem zanim trafił się taki do zdjęcia.
    5 punktów
  3. Rzeka Odra pod Wrocławiem. Kilka króciaków ostatnimi czasy przerzuciłem zanim trafił się taki do zdjęcia.
    4 punkty
  4. Wczoraj ok południa tel od kumpla i pytanie czy jedziemy na wieczorno nocny spinning. Odp. jak najbardziej na tak, chociaż ostatnie kilka wyjść mialem na zero. Spotykamy sie na parkingu i dalej jedziemy razem. Chwila zastanowienia, którą miejscowke wybrać z dwóch zaproponowanych, decyzja zapada i kilka chwil później jesteśmy nad wodą. Ciemność i cisza, zaczynamy łowienie, dopiero po jakimś czasie zaczyna być słychać mieszkańców Odry. Po jeszcze dłuższym czasie mam branie pod nogami, ładny klen ok 45cm melduje sie na brzegu, wzial na drobno pracujacego 5 cm woblera. Ogólne założenie bylo łowienie od klenia do sandacza;) Idziemy powoli w stronę opaski, znajdujemy fajne miejsce na przystanek. Kilka rzutów i mam zaczep, gdy ja sie z nim męczę, słyszę równocześnie "jest" i dźwięk hamulca oddającego linke. Praktycznie od razu wiadomo kto jest na końcu zestawu. Pytanie czy sprzęt wytrzyma, okazało się że wytrzymał, kotwica wypadła przy chwycie za szczękę (juz wiem dlaczego warto używać rekawiczki) jeszcze jeden odjazd i prawdobodobnie by spadł, dwa groty były juz rozgiete. Emocje nie małe, wszystko zagrało jak trzeba, foto i "byczek";) wraca do swojej krainy. Za zgodą lowcy:)
    4 punkty
  5. W dalszym ciągu pracujemy na wakacyjne wspomnienia z wędką. Jedną z wypraw Radek zakończył fajnym nocnym kleniem. Tym razem ja musiałem torbę nosić do domu:))) Kolejnym razem udaliśmy się na kanał żeglugowy Odry. Było słabo. Młody złowił dwa szczupaczki i okonka. Z myślą o poprzednim roku i udanej wyprawie na rzekę Widawę wybraliśmy się na rowerach z wykałaczkami. Po drodze mijaliśmy mieszkańców lasu. Nie wszystko dało się "złapać" na matrycę. I chyba czas pomyśleć o grzybobraniu. Klenie totalnie nas ignorowały. Pływały majestatycznie, to w dół, to w górę rzeki. Nie było rady, trzeba było przegrupować się na Odrę i spróbować połowić okonie. I to był bardzo dobry pomysł. Ja wyciągałem rybę z wody, to Radek wypuszczał. I tak na zmianę. Dużo brań. Rybki do 20cm. Wczoraj chciał odpocząć, to pozwoliłem sobie na szybki nocny wypad. Kilka puknięć i taki skromniaczek na powierzchniowego woblera się skusił.
    4 punkty
  6. Czołem muszkarze Po wielu wyjściach na Street Fishingowe muchowanie, często w towarzystwie gapiów i ich kudłatych pupili, zamarzył mi się wypad w totalną głuszę z dala od miejskiego zgiełku. Tylko cisza, woda i przygoda Decyzję o wyjeździe nad rzekę Izera podjąłem za namową @andrutone. Andrzej zapanował nad logistyką i ambitnie zaplanował każdy dzień wyprawy. Wystartowaliśmy od czeskiej strony: Około 8.00 ruszyliśmy w trasę. Po drodze minęliśmy most i tunel kolejowy położone w bardzo malowniczym miejscu: Poniżej mostu rozpoczęliśmy sedno wyprawy. @andrutone polował spinningiem, ja postanowiłem skorzystać z muchówki: Widoki, klimat i niesamowite poczucie wolności Okolica była takalownicza, że w pewnym momencie wędkowanie zeszło dla mnie na drugi plan. Fotografowałem, zbierałem grzyby i jagody. Cieszyłem się jak dzieciak: A ryby? Hmm... Były. Jednak ze względu na torfowy charakter rzeki (kwaśna woda uboga w pokarm) nie powalały zarówno ilością jak i długością. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę planując wypad: Największą frajdę dał mi pierwszy w wędkarskiej "karierze" źródlak, którego złowiłem: Po intensywnej wędrówce w górę rzeki znalazł się moment na posiłek okraszony pysznymi jagodami: Około 20.00 dotarliśmy do schroniska. Zmęczeni i zadowoleni. Kolacja, lulu i z powrotem do auta drugim już brzegiem malowniczej Izery: Woda piekielnie trudna technicznie. Rolka ratowała sytuacje aczkolwiek miejscami udawało się rozpędzić kilka metrów sznura. Wiele kilometrów w nogach, mnóstwo świetnych zdjęć i wspomnień. Wędkarstwo w baaaardzo aktywnej odsłonie Do zobaczenia nad wodą
    4 punkty
  7. Witam, to znowu ja Od ostatniego postu byłem jeszcze trzy razy nad Bystrzycą w poszukiwaniu kropkowego drapieżcy. Pomyślałem, że może w górę rzeki będzie się więcej działo i decyzja padła na Małkowice. Zaparkowałem obok mostu. Rzeka wyglądała nieciekawie, jakaś taka zielona, nie wiem czy to glony czy zanieczyszczenia. Kilka rzutów przy moście i siadł okonek ok 15cm, jakiś taki blady był i nieruchliwy. Kilka rzutów w górę rzeki od mostu i nic. Wyruszyłem w dół rzeki i zero kontaktu z rybą, a że było gorąco, pokrzywy po pachy, to nie spędziłem tam zbyt wiele czasu. Fotki przedstawiające widok z mostu w dół i górę rzeki: Następny wypad jeszcze bardziej w górę rzeki, start przy moście na Bystrzyckiej w Mietkowie. Tutaj rzeka wyglądała dużo lepiej, zwłaszcza pod mostem, lubię takie kamieniste i rwące odcinki. Pierwszy rzut i od razu coś uderzyło, kilka rzutów i siedzi, oczywiście kleń taki ok 20cm. Od mostu w dół rzeki jeszcze kilka podobnych i mniejszych siadło plus kilka małych okoni i malutki szczupaczek. Jak wracałem to rzuciłem kilka razy poniżej mostu i siadał okoń za okoniem, chyba z 10 z jednego miejsca wyciągnąłem, nawet ładne i waleczne do max 20cm. Ostatni wypad był dziś. Po nie wiem, którym z kolei przeszukiwaniu map google stwierdziłem, że wrócę do Jarnołtowa, ale tym razem wyruszę w dół rzeki. Najładniejszy odcinek Bystrzycy na jakim do tej pory byłem. Powalone drzewa, rwące i spokojne odcinki, żwir, piach, kamienie, a wszystko na odcinku troszkę ponad 1km Ryb tych po kilkanaście cm było widać sporo na płytkich odcinkach. Całe stada goniły za przynętą. Co do rezultatów to o dziwno nie trafił się żaden okoń, a z mniejszych kilka kleni i mały szczupaczek. Z większych które uwieczniłem na zdjęciu to: kleń 34cm i szczupak 40cm Ale nawet jakby same maluchy się trafiły to i tak byłbym zadowolony z wyprawy, na prawdę piękne miejsce.
    3 punkty
  8. Cześć, wybierz się na odcinek milin- kamionna, jeśli jeszcze nie wybite na robaka to jest tam szansa pstrąga[emoji4] Wysłane z mojego SM-J510FN przy użyciu Tapatalka
    1 punkt
  9. dzisiaj ze szwagrem brodzenie od 18stej do 22 , szału nie było , po dwa okonie po zmroku zero żerowania ryby 🎣 jak w basenie , przynajmniej komary nie kąsały, jutro rano kanał różanki będzie porównanie
    1 punkt
  10. Kolejny raz na zbiorniku i kolejna porażka , jak się już coś trafiło to mini leszczyk lub krąpik , chyba mają rację ci którzy mówią że tam już ryby nie ma , sąsiedzi tak samo , więc nie tylko ja, pozdrawiam.
    1 punkt
  11. 40+, już 17 kolega w przedziale 35-50. Te po pięćdziesiątce mnie chyba nie lubią
    1 punkt
  12. Witam wszystkich.W środę 23.08.połowiłem trochę rybek.Nieduże co prawda ale zabawa była.Łowiłem jak zawsze na "maczówkę".Przynętą dnia była pinka.
    1 punkt
  13. Rodacy w pracy? Piękny dzień dziś. Żarł, aż miło. Bez okazów,ale ilościowo chyba najlepiej w tym sezonie połowiłem. Jak będą takie warunki na zawodach to będzie walka. Pierwszy siadł Później były one liczone w dziesiątkach I jany...dziś jakoś bardziej wybredne. Sporo oglądaczy.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.