Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.09.2017 uwzględniając wszystkie działy
-
Nie daje się BANÓW na tym forum ? Tak ze 2 tygodnie na odpoczynek, niech chłopina odetchnie w spokoju. Może pomyśli następnym razem ze 3 razy zanim wklei podobne teksty. Żeby tak wku.......normalnych wędkarzy. Ja miałem w ręce jednego okonia w tym miesiącu a miesiąc już się kończy !!!!!!!2 punkty
-
Dziękuje za motywacje, będę korzystać ciągle z forum, może w przyszłości znajdę partnera albo nauczyciela do wędkowania. Póki co będę uczyć się na własnych błędach, dziękuje wam2 punkty
-
Wygląda na to, że był to mój ostatni wypad na ujściowy odcinek w tym sezonie. Planowałem łowić okonie. Niestety, bardzo słabo dzisiaj reagowały. Może z dziesięć ugrałem. Rybki słabo, to była okazja do podglądania, co w trawie...ups, co w drzewa puka. I w końcu doszedłem do znajomej miejscówy z kleniami. W tamtym roku wyszła mi poczciwa klucha, aż miękko w kolanach się zrobiło. W odwodzie mam zawsze swoje wynalazki. Jakoś ten sezon zapomniałem o nich. Zakładam łamaną osę i podsyłam rybkom. Pierwszy tylko skubnął i czmycha. Podrzucam drugi raz i nic. Trzeci raz...i bęc! Piękny dźwięk zassanej osy i czuję natychmiastowy ciężar na wędce. Kleń daleko nie odjeżdża, jakby bał się opuścić swoją kryjówkę. Najtrudniejszy moment przede mną. Wysoka skarpa zarośnięta pokrzywami i jeżynami. Jedyne miejsce, gdzie mogę podebrać rybę, to "ślizgawka bobra". Tylko, jak tam głęboko? Zsuwam się powoli i udaje się złapać grunt. Wystarczyło woderów i teraz pozostało naprowadzić go do podbieraka. kleń waleczny, ale nie widać po nim wielkiej paniki. Kije bardziej spolegliwe nie wprowadzają panicznej walki i hol jest spokojny. Tym razem ja jestem zwycięski. Piękna ryba. W tym sezonie prawie nie łowiłem na swoje owady. To była nagroda za to, że wierzę w ich skuteczność. Jestem przekonany, że to nie był największy ze stada. Ponad 50cm wędkarskiego szczęścia:) I jeszcze takie spostrzeżenie. Jak ktoś go jeszcze złowi, to spoglądnijcie na pokrywę skrzelową. Ma ubytek. Miejsce jest zagojone.2 punkty
-
Cześć Mam taką sytuację, dwa lata temu złapałem bakcyla i wędkuje w każdej wolnej chwili. Trochę się już dowiedziałem, oglądałem filmy ,pytałem wędkarzy nad wodą. Ale wciąż zauważam błędy które ciągle popełniam, i wiem że bardzo dużo nie umiem. A w mojej sytuacji najgorsze jest to że nie mam nikogo w rodzinie kto by mnie podszkolił. Wiem że mam internet i książki, ale to nie to samo. Szukam kursów wędkarskich, jakichś szkółek. No ale żadnych nie znalazłem w mojej okolicy. Zazdroszczę też moim znajomym którZy mają ojca lub dziadka profesjonalnie rozeznanego w tym hobby, ja nikogo takiego nie mam i jest mi ciężko zacząć, moi rodzice niezbyt lubią jeździć nad jezioro więc muszę ich błagać żeby na kilka godzin lub na jakiś biwak pojechać połapać trochę, w wyborze sprzętu pomaga mi zaprzyjaźniony pan w sklepie wędkarskim. Staram się być na każdych zawodach organizowanych przez moje koło ale nie mam warunków żeby wypłynąć gdzieś łódką zrobić wypad nad jakieś rybne jezioro, Mam 14 lat więc mam też naukę i inne obowiązki więc teraz w roku szkolnym to raz na jakiś weekend moge pojechać gdzieś ze spinningiem. Niewiem jak się nauczyć :/ może chcielibście mi doradzić jak to ogarnąć, niechce się zniechęcić, bo nie mam żadnego wsparcia w moim hobby Mam taką wędkarską depresję hehe1 punkt
-
Na Youtube jest mnóstwo filmów z których można się wiele dowiedzieć. Wiem że to nie zastąpi bezpośrednich rad nad wodą ale zawsze to lepsze niż suche porady na forum. Przebywaj dużo nad wodą i staraj się podglądać innych łowiących. Wielu z nas zaczynało tak jak Ty, bez porad ojca, dziadka czy znajomego.1 punkt
-
Cześć. Dobrze, że starasz się brać udział w zawodach. Zawsze można podpatrzeć i dowiedzieć się, jak inni sobie radzą. W ten sposób zawiera się też znajomości, które mogą okazać się bardzo pomocne w dalszym uprawianiu naszego hobby. Krótka rada nie tylko dla Ciebie. Ogólnie dla zaglądających do Twojego tematu. Często spotykam nad wodą młodych ludzi, którzy męczą się ze źle spasowanym zestawem spinningowym. Wędka o dużym ciężarze rzutowym a na końcu jakaś mała obrotówka. Do tego zbyt gruba żyłka. Rozumiem, że młodzi nie mają możliwości być niezależni finansowo i w ten sposób ratują się przed przypadkową utratą przynęt. Przede wszystkim musisz sobie zadać pytanie. Na jakie ryby będziesz się nastawiał i na jakich łowiskach? Zwróć uwagę, że ryby są wybredne i pomijają przynęty, które np. bardzo dobrze biorą okonie, a mimo tego, że pływają w śród nich inne ryby, tylko biorą okonie. Jak będziesz szedł nad wodę z postanowieniem, żeby złowić cokolwiek, to za przeproszeniem, dupa nie wędkarz. I tu zastanowiłem się, jaką radę można dać młodemu człowiekowi, który nie ma doświadczenia w spinningu, nie podał, na jakich wodach będzie łowił i jakie ryby go interesują? Z czym bym zostawił takiego wędkarza nad wodą, każdą, aby miał szansę cokolwiek złowić? Jedyne co przychodzi na myśl, to obrotówki nr 2-3, linka o wytrzymałości do 3-4kg i jeżeli nie są to wody typowo pstrągowe, to przypon wolframowy bardzo wskazany, również tej wytrzymałości. Można by pójść tym tropem. Wpierw zastanowić się, co sprawia mi największą przyjemność? Łowienie gumkami, obrotówkami, woblerami, czy innymi przynętami? I wtedy powoli dążyć do swoich preferencji sprzętowych. Z innej strony. Jaką rybę najczęściej widziałbym na swoim zestawie? I również wtedy dobieram sprzęt i namawiam najbliższych, aby weekend spędzali ze mną nad wodą, gdzie mogę spodziewać się ryb, o które mi chodzi. Inna sprawa. Nie nastawiać się zaraz na rekordowe ryby. To jest nagminny błąd u wędkarzy. Zawsze myślą o złowieniu mega ryby. A tu trzeba nabyć umiejętności regularnego łowienia ryb o standardowych wymiarach, wręcz średniaczków. W ślad za tym przyjdą efekty w postaci ładnych okazów. Nauczmy się łowić dużo mniejszych, aby później zwiększyć wymagania. Przyglądam się czasami relacjom z zawodów. I co można wywnioskować? Bardzo często wędkarze łowią tzw. zawodnicze ryby. Szybkie do złowienia i do zapewnienia sobie punktów. Czyli: krótkie bolenie, okonki, klenie i jazie. Raczej nie nastawiają się na rekordowe ryby chyba, że będzie przyłów. Szczerze, to całą swoją wędkarską przygodę właśnie, tak trochę po zawodniczemu ustawiłem. Łowić jak najwięcej średnich ryb. Gdy się tego dobrze nauczę, to może przyjdzie czas na te duże, rekordowe. Jeszcze trochę to potrwa:) W internecie jest dużo poradników, krótkich relacji na YT i tematów dotyczących konkretnych gatunków ryb. Wybierz sobie może jakąś całoroczną rybę np. okoń i szlifuj na niej swoje umiejętności. W innych miesiącach, gdy będzie można łowić np. szczupaka, dołącz go do swojego wyzwania i zgłębiaj ich naturę, sposób żerowania i miejsce występowania.1 punkt
-
Witaj Nic nie przychodzi ot tak ja też rzecznego łowienia uczyłem się dosłownie zaglądając starszym wędkarzom przez ramię na szczęście miałem wsparcie w moim wujku świetnym wędkarzu który umie czytać tak dużą rzekę jak Wisła jak książkę wiele mnie nauczył i niczego nie ukrywał . Jeśli będziesz potrzebował pomocy pisz pytaj ja i koledzy z forum na pewno nie odmówią w końcu to forum jest też po to żeby pomagać młodym wędkarzom . I jeszcze jedna rada broń Boże nie zniechęcaj się do tego pięknego hobby wszystko przyjdzie z czasem sam zobaczysz i pózniej będziesz opowiadał innym o swoich trudnych początkach.1 punkt
-
Dobre info , sprawdza się to co pisali mi mailem z PZW JG, że zarybili lipieniem. Wczoraj niestety nie mogłem pojechać z chłopakami, byłem z nimi na łączach co jakiś czas. Gul mi skakał jak @Booryss wysyłał mi zdjęcia lipieni..jednego po drugim. Siedziałem wieczorem w domu obserwując opady i podnoszący się poziom rzeki. Co 20 minut odświeżałem pogodynkę. Nie wyglądało to dobrze... Myślałem o niedzielnym sznurowaniu, jednak Borys mówił , że ostro padało po południu i zapowiada się na podniesiony poziom wody. Bardziej od poziomu wody martwił mnie jej kolor... Spakowałem się jednak... toboły zaniosłem do przedpokoju. Sen zmógł mnie dość szybko. Budzik obudził mnie o 5.00. Zrezygnowałem. 5.40 zmiana decyzji, kawa, tankowanie i o 6.10 kierunek dolny Bóbr. -Pada...ciągle pada. Myślami jestem już nad wodą. Zaparkowałem przy samej rzece. Spełniły się najgorsze koszmary... Kawa z mlekiem. Montuję zestaw Ego glass fiber #4. Metoda...krótka nimfa. O 8.10 wchodzę do wody. W międzyczasie kilka porad od Bacy. Mija 2h i jestem bez kontaktu z rybą. Telefon do przyjaciele. Na Bacę zawsze można liczyć Zmiana przynęt, czuje jak nimfa odbija się od dna, nie jest lekko woda żółta. Nagle czuję przyjemny opór...szklak gnie się w podkowę. Rozgrzeszyłem się z wcześniejszych przekleństw na dzisiejszy wyjazd. Później już było lepiej. Woda delikatnie się oczyszczała. Z jednej rynny wyjechały 4 tego samego rocznika. Postanowiłem wrócić na początek, to było dobre posunięcie. Woda jakaś taka czystsza. Było dużo średniaków. Dwa giganty spadły ale wiem gdzie siedzą. Wrócę po nie Kocham LIPIENIE.1 punkt
-
Pogoda dziś nie zachęcała do wędkowania, ale skoro weekend to trzeba było coś zadziałać. Wybrałem się nad Odrę w okolicach Prężyc, ulewa konkretna, woda kolorystycznie nieciekawa i zero kontaktu z rybą, więc przeszedłem na rozlewisko gdzie woda zawsze czyściutka . Woda niska więc z brzegu trochę łatwiej. Nawet ładne okonie siadały i ku mojemu zaskoczeniu siadło tam coś innego niż okoń i szczupak Ten na fotce miał 47cm, siadł jeszcze jeden ok 40cm. Na koniec jak już się szaro zaczęło robić uderzył ładny szczupaczek, ale niestety po krótkiej walce się wypiął. Kilka dni temu też z jednym większym tam walczyłem, ale miałem wolfram do 2,5kg więc nie miał z nim problemu. Od tamtego czasu przeszedłem na 4-5 kg.1 punkt
-
Dziś z samego rana jak zwykle pakujemy graty do bryki i w drogę. Ja, Bacyk, i Patryk Po drodze zastanawiamy się gdzie dziś będziemy sznurować, Górny Bóbr czy Dolny Bóbr??? Decyzja padała na dolny odcinek Bobru. Po ostatnich kilku porażkach Bobrzańskich nastawienie takie sobie. Pogoda super, słońca ledwo co prawie wcale, temperatura około 10 stopni rewelacja Przebieramy się i szybciorem do wody. Wybieram miejscówkę, przyklejam na koniec przyponu sporą mokrą i pac do wody, już w pierwszy żucie coś tam puka ale nie celnie, no to poprawka i siedzi nie duży Lipień, niestety postanowił zwiać pod nogami. Przemieszczam się do kolejnej rynny, ale zmieniam taktykę, znienawidzona lecz skuteczna krótka nimfa i to łamiąc wszelkie zasady kij jakim dziś łowiłem, SHAKESPARE AGILITY RISE 7” 4#. Parodia lecz zabójcza Lipasy jeden za drugim Baca stoi i nie wierzy a tu takie 25cm do 35 cm. I co się dzieje nawet Baca zaczyna uprawiać krótką nimfę na szklaku hahah i tak prawie cały dzień, no prawie cały dzień Patrykowi nie szło a jak podchodziłem do niego i spod nóg wyciągałem mu Lipasy robił się bordowy i @#$@#$%% takie tam brzydkie słowa rzucał. Patrykowa passa się odwróciła po południu gdy zaczęło padać. Lipasy odkleiły się od dna i zaczął się szał suchara. Dwie godziny jeden za drugim. Nikt nie liczył ile tego było ale w trzech myślę że ze 150 szt. Lipienia w ręce już nie mówiąc o spadach czy pudłach i 2 pstrążki się trafiły. Mega udany dzień choć mokry i ponury to wiara w BOBRA powraca. :):):)1 punkt