Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 05.12.2017 uwzględniając wszystkie działy
-
Dzięki Tomku, ot czasem się coś tam uda wydłubać. A tak w temacie pod koniec listopada miała miejsce na WIsełce kolejna akcja zarybieniowa. Ostatnie zarybienie było powiedzmy średnim sandałkiem ale tym razem udało się pozyskać trochę większy materiał zarybieniowy...... A w pełnej krasie prezentował się tak:7 punktów
-
Druga połówka listopada trudna. Sandacze mi się pochowały. Okonie czasem gryzły mocno. Nawet te odrzańskie pomału przechodzą na dietę tych ślężańskich5 punktów
-
Ostatnie kilka tygodni nie było czasu pobiegać za Sandaczem a jak już czas się znalazł to sił totalny brak. Gryzoń ciągle mnie namawiał aż w końcu mu się udało. Przed 19 melduje się nad wodą, wieje całkiem mocno fala prawie jak nad morzem, jakieś 1,5 stopnia no może 2 czyli całkiem zimno tak jak lubię i Sandacze też lubią. Pierwszych kilka rzutów i nic, no ale wiem że tam są więc wieszam na agrafkę jedyną słuszną gumę w słusznym kolorze i w drugim przeciągnięciu siedzi taki trochę ponad wymiar Sandaczyk. To już coś przynajmniej nie okoń No i co u Gryzonia w kieszeni budzik dzwoni od 3 minut czas do domu hahaha Kolega z forum podpowiedział żebym napisał więc piszę : Sandacz złowiony na Muchę w Bobrze w Odrze nie ma Sandaczy !!! Pozdrawiam kolegę5 punktów
-
I widać, że nie bez powodu masz "redaktór" w statusie . Ta miłość do takich rzeczek jest we krwi. Czasem osłabnie z jakiegoś powodu ale jak są ku temu warunki to odżywa ze zdwojoną siłą. Taką moją pierwotna miłością była Widawa, Widawa pełna płotek, kiełbi, jelców, okonków i tych poważnych ryb czyli szczupaków i kleni. Inne ryby to były raczej legendy tej wody choć jak cukrownia puściła ścieki to dopiero było widać, że legendy mogły być prawdą. Później, dobre 25 lat, to Odra, wielka rzeka i przepiękne bolenie a później tajemnicze sandacze. Nic poza tymi elektrycznymi rybami nie liczyło się przez kilkanaście lat. A ostatnio, kilka lat, Barycz, Barycz, Barycz i... dziesiątki kanałów w "Dolinie Baryczy". Przepadłem...Ten spokój znany z przed lat z Widawy, te same ryby, te same wrażenia. Fotki jak te Wasze ze Ślumpy ( skąd ta dziwna nazwa? ) mógłbym robić - gdybym robił. Nie ma mnie i raczej nie będzie w Lidze Ślęzy bo mam po drodze "wielkie miasto" ale zawsze czekam na wpisy z pola walki. Z pewnym smutkiem zobaczyłem, że wielu z wpisanych na listę rywalizacji nie było wcale na tej rzeczce ale może tak jak ja obiecałem sobie Widawę tak Oni nie dali rady nad Ślęzie. Może kiedyś wpadnę nad górną Ślumpę4 punkty
-
Nadszedł grudzień,ostatni miesiąc wędkarskiego sezonu.Miesiąc w którym rozpoczyna się zima a więc szczytowy okres w którym możemy liczyć na spotkanie z okazałymi szczupakami i sandaczami. Na "moich" wodach szczupaki w ostatnim okresie znacznie zmieniły swoje dotychczasowe zachowania.Drobnica uciekła z trzcinowisk a za nią drapieżniki.Dotychczas bardzo skuteczne "żelazo" jest teraz odbijane z impetem jakby przynęta w ogóle nie była uzbrojonaDziś udało się wygospodarować wolne od pracy,pogoda wymarzona na drapieżnika,od samego rana opady śniegu,temp. bliska zeru,umiarkowany wiatr czyli lepiej już nie będzie.Częste zmiany przynęt,kolorów itp..na nic,a podbijanie miękkich przynęt chyba już tylko straszyło szczupaki.W cieplejszej wodzie mniej skuteczny shad teez teraz okazuje się tym co odpowiada szczupakom,mega spowolnione prowadzenie,kołysząca praca i zamiatanie ogonem.Samo przebywanie nad wodą w taką aurę daje mi mega frajdę a kilka uderzeń i trzy wyholowane zębate choć nie wielkie bo w granicach 60cm były tylko ukoronowaniem wspaniałego dniaPozostaje ponownie ruszać nad wodę póki zima nie przykryje tafli w lodowe ubranie1 punkt
-
Odgrzeje tego kotleta. W tym roku byłem tam kilka razy, z różnymi efektami. Jest to woda PZW. Wzdłuż brzegu od strony AOW jest najgłębiej (miejscami nawet do 7m). Dostęp do wody jest praktycznie wyłącznie z brzegu południowego i wschodniego (północny i zachodni zarośnięty jest trzciną). Jest tu w zasadzie każda ryba jaką można spotkać w wodzie stojącej (standard czyli płoć, leszcz, szczupak, okoń, ale i lin, węgorz i sum się zdaży). Staw jest mocno zarośnięty i kwitnie, ale głównym problemem w mojej opinii są ludzie (pewnie jak wszędzie ). Pomijając syf jaki zostawiają nad wodą to niejednokrotnie miałem wrażenie, że sąsiad, stanowisko obok przyjechał albo dokończyć flaszkę albo żeby mu stara w domu nie brzęczała, bo drąc ryja do kolegi na drugim brzegu „Januuusz, i jak, biorą?” skutecznie uniemożliwiają złowienie czegokolwiek zarówno sobie, Januszowi i innym. Dodatkowo latem zbiornik robi za kompielisko okolicznej dzieciarni. Ogólnie w mojej opinii ma potencjał i to spory, ale jakieś koło musiałoby się nim zaopiekować.1 punkt
-
Wędkarzyk1 kręcił się w tych okolicach. Fotorelacje są do wglądu. Cały wątek, to kopalnia wiedzy o rzece. Mam nadzieję, że Jacolan się nie zniechęci. To mega zawodnik któremu trudno dotrzymać kroku. Wyleczyłem się z myślenia, że duża rzeka, to dużo dużych ryb i niekończące się emocje. Była taka blokada na Ślęzę. Żałuję straconych lat. Ponad dwudziestoletnia przerwa dobrego łowienia nie do odzyskania. Wtedy umiejętności delikatnie mówiąc, były mizerne. Teraz to nie ta sama rzeczka. Faktycznie, trzeba wznieść się trochę ponad przeciętność. Na odcinkach miejskich jest taki problem, że nie ma gdzie się zamaskować. Trudno zaskoczyć rybę stojąc jak świeca na wygolonym brzegu. Na peryferiach miasta jest inaczej, ale wcale nie łatwiej. Dotrzeć w niektóre miejscówki graniczy z cudem. W tej rywalizacji/zabawie nie chodzi o łowienie ton ryb. Jak załapie się, w czym rzecz, to wędkarz powinien poradzić sobie na każdej innej wodzie. Te wszystkie rynny, burty, mini „kieszonki”, cofki, rafki itp., itd., to jest na wyciągnięcie ręki. Siedzę czasami nad ślumpą i patrzę. Mam całe koryto do ogarnięcia. Od jednego brzegu do drugiego. Mogę podać przynętę, gdzie chcę. Jak warunki pozwolą, to pod drugi brzeg, w górę, wzdłuż swojego brzegu. Dyskusja, które łowisko może dostarczyć więcej pozytywnych doznań, jest zbędne. Dla każdego z nas będzie to coś innego. Tutaj, w tej „grze”, chodzi o coś innego. Integracja, znajomości, wspólne wędkowanie, dzielenie się wiedzą i dawanie dobrych bodźców, gdy mamy słabsze dni i brakuje sukcesów. Wiem, że po jakimś czasie część z Was popatrzy na to wszystko z lekkim uśmiechem. Może zacząć się np. od Ślęzy, potem Skandynawia i ogromne szczupaki, dalej Mongolia i tajmienie. Pociągnijmy dalej, sumy – Ebro, a następnie tuńczyki w Chorwacji. Potem co? Potem może taki gościu, który goni ciągle za czymś, czego nigdy nie osiągnie, wróci nad Ślęzę? Przypomni sobie, jak skradał się, aby nie nadepnąć gałązki, która trzaskając pod nieostrożnym krokiem, płoszy upatrzonego klenia. Spotkamy się ponownie ramię w ramię, łowca dwumetrowego suma z Ebro i łowca czterdziestocentymetrowych kleni. Często mam nieprzyzwoite oczekiwania odnośnie do dużej wody. Dostaję w zamian… mało. Z małej wody mam oczekiwania niewielkie a obdarowuje pięknymi rybami i emocjami. Tu bardziej o te emocje chodzi. Cała ta otoczka, rozmowy, podpatrywanie, czytanie wody i jak inni to robią. Szacun dla Was. Dla każdego, kto wpisuje się na listę uczestników. To sygnał, że też w tym uczestniczycie. Mimo że nie udało się, że brakowało czasu, lub kolejny raz wygrała Odra i te wielkie bolenie, sandacze i szczupaki;)1 punkt
-
1 punkt
-
Hmy.....a z drugiej strony łowił @jaceen, wracałem z nim do auta i o żadnym kleniu nie wspomniałtaki to tajniak z niego!!! Nawet jak mu mówiłem, że marzył mi się klenio ładny. Więc THE END musiałem przesunąć na dzisiaj. Spontan. Pobudka! I ogień. Dzisiaj było jakoś pusto nad wodą. Komercji nie było Trzy ryby na brzegu. Każda z innego gatunku. I tak rosnąco: klenik około wymiar, okoń 22cm No i była ryba dnia: Ostra walka! Prowadziłem tuż przy zaroślach i ....zaczep, który po chwili ciągnie do środka Ślumpy. Hamulec miałem dociągnięty to mi dało fory. 60cm! Czyli mamy jeszcze parę grubych ryb do zarybienia Teraz już na pewno THE END!!!!1 punkt
-
2017.12.02 Liga Ślęzy Już było blisko. Ostatnie moje wyjścia nad rzeczkę, mogły dać „dobrą zmianę” Straciłem dużego okonia. Następnym razem sporego klenia. Jednak za każdym razem dokładałem punkty. Dzisiaj faktycznie, ruch na Ślęzie, jak na komercyjnej wodzie Pocieszające, że chłopaki wydłubali kilka godzin i ostatnie godziny rywalizacji nabrały rumieńców. Nad wodę dotarłem około 12:00. Uzbrojony w delikatny wolframowy przypon, na jigu „kajtek kaloryfer”, pierwszy rzut i bęc! Zaczep:/ Ładnie się zaczyna. Udaje się odzyskać przynętę. Niestety gumka zmasakrowana. Ponad godzinę byłem bez brania. Spotkani koledzy mówią, że coś połowili. Nie ma co, pocieszyli mnie. Kolejne informacje, jeszcze bardziej mnie dołują. U mnie w dalszym ciągu bez brań. Pierwszy okoń melduje się po kilku delikatnych trąceniach przed czternastą. Prawie dwie godziny chodzenia i tylko jedna ryba. Na tym odcinku, to u mnie porażka. Jacek dłubie z drugiej strony. Mówi, że kilka ładnych pasiaków złowił. I jak tu z takim rywalizować?:) Fajnie jest, atmosfera, luz, pogoda niezła, honor uratowany. Mija kolejna godzina. Powinno coś się dziać. Drobnica nieśmiało oczkuje. Wchodzę do wody, aby obłowić pas trzcin. Rzuty na maksymalną odległość i powolne ściąganie z jednoczesnym delikatnym podbijaniem z nadgarstka. Mija kilka chwil. Kolejne ściąganie gumki przynosi tępy zaczep. Zaczep powoli zaczyna odjeżdżać w nurt, by ponownie wbić się w przybrzeżny tatarak. Kolejny raz zaświtała myśl, czy zobaczę, co znowu stracę? Dokręcam hamulec. Mocniejszy hol daje rezultat. Pokazuje się fajny kleń. Czy na tyle duży, by zagrozić Jacolanowi? Końcowy moment holu był ryzykowny. Kleń pod nogami wbija się w zielsko. Podobna sytuacja jak z okoniem. Zmuszony jestem ręką ciągnąć za linkę. Oby znowu hak nie zaczepił o badyle. Ryba ślizgiem wyjeżdża na trawę. Ładny. Będą punkty na bank. Czy wystarczy zepchnąć naszego mistrza na dalsze miejsce? Miarka pokazuje 42 cm. O ile pamiętam, to brakuje 1 cm do wyrównania mojego kleniowego PB na Ślęzie. Po przybyciu do domu sprawdzam tabelę. Brakuje dwie długości łuski. Udało się za to wyrównać wynik Peekola Keitech Black Blue dopasowany do koloru wędki dał świetny rezultat:) Do zobaczenia nad Ślęzą w 2018.1 punkt
-
No i przyszedł czas na ostatnie podejście. Ostatni wypad. Nad wodą byłem między 8-9h. Od razu mnie przywitał @Płatek88 Już po pierwszej rozgrzewce był jak się okazało. Zapowiadało się ciekawie. A jeszcze czekałem na jaceena. Miałem po cichu nadzieję, że połowimy. Pogoda była ok nie za zimno nie wiało. Tak w sam raz. Ja się nastawiłem na łowienie gumkami. Najpierw sprawdziłem swoje ściśle tajne bankówki Potem już poszedłem w miejsca typowo zimowiskowe. Tam spotkałem kolejnego gracza ligi Był nim @PPu88 na fot. I od razu gratuluję pięknego punktowanego pasiaka! Tym bardziej dlatego , że nie było dzisiaj łatwo. Miejsca w jakich wszyscy próbowaliśmy to wolniejszy bieg Ślęzy. Ja postanowiłem przejść na drugi brzeg. I poszukać nowych dołków, spowolnień i ciekawych miejsc......no dobra kilka wypatrzyłem po ostatnim upuście wody Na niskiej wodzie udało mi się coś nie coś pozapamiętywać. Co chwilę spotykałem chłopaków na przeciw; Tutaj jaceen walczył zawsze groźny i nie przewidywalny Znam go na tyle ,że wiem jak jest gruba ryba w wodzie to potrafi ją podejść po mistrzowsku. Ja poszedłem dalej w górę. Ale wcześniej są takie słupy po dwóch stronach rzeki. Czy wiecie może co one oznaczają? Stojące na przeciw siebie. ???? W górze trafiłem piękne stadko. Jak dobrze policzyłem to 9szt. z jednego miejsca. @Płatek88 stał na drugim brzegu i oglądał widowisko okoniowe Trzy największe okonie dały by świeżakowi w sumie 114 pkt. tak na szybko policzyłem. We dwóch kolejnych miejscach dołowiłem kilka sztuk. Dzień trudny, okoni trzeba było szukać na bardzo długim odcinku rzeki. Te które znalazłem to stały na stokach. W miejscach na granicy płytszej i głębokiej wody. Szkoda, że ten wpis nie wrzuciłeś wczoraj Motywacja na dziś była by jeszcze większa! Do zobaczenia już w pubie przy kufelku. Pozdrawiam!!! THE END1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Gratuluję @jaceen! Ja też nie odpuściłem jeszcze Ślęzy W piątek późnym wieczorem wyskoczyłem w poszukiwaniu kabana. Klenie nawet chętnie gryzły - choć reagowały tylko na typowo zimowe, powoooolne prowadzenie przynęty. Brania zdecydowane, ryby nie za duże ale za to odpasione i silne Może pamiętacie - ostatnio pisałem że niemal cudem znalazłem zgubiony wobler - pomarańczowego swojaka - znowu się spisał Dwie najcwańsze (na pewno te największe ) uwolniły się w resztkach zielska. Kabana niestety nie dorwałem :/ Jeszcze ciekawostka - ruszyła powoli budowa nowego mostu na Żernickiej. Starego mostu już nie ma, a taka fajna miejscówka pod nim była1 punkt
-
Rano szybko pozbierałem myśli i doszedłem do wniosku, że bredziłem. Jak to, mam odpuścić Ślęzę? Po co mi "kormorany"?;) Całe trzy kilometry rzeki będzie dla mnie. Samolub ze mnie;) Wybrałem tym razem porządniejszą drogę:) Okazało się, że daleko nie zajdę i jednak trzeba przez szuwary cisnąć. Dzisiaj zaplanowałem mniej chodzenia i bardzo dokładnie obłowić konkretne miejsca. W miejscu, gdzie straciłem okonia życiówkę łowię wymiarowego szczupaka. W sumie były dwa na brzegu. Odzyskuję zerwaną gumkę, która wczoraj ugrzęzła podczas walki z okoniem. Gdybym wtedy miał wodery, to może udałoby się go wyciągnąć? Obłowiłem sześć miejsc. Brań tyle samo, co poprzednio (siedem). Tylko jedna ryba spadła. Był to kleń trochę większy od tego, co na zdjęciu (37 cm). Okoni było trzy. Największy 25 cm. Żadna z ryb nie poprawi mi punktacji w tabeli. Musiałyby mieć przynajmniej centymetr więcej. Bardzo fajne dwa dni spędzone daleko od "Lidla";)1 punkt