Mnie to nie śmieszy bo działa to tak, jest fotka z rzeką, (konkretnie pokazać gdzie to?) są dwa pieski, które na pewno tam pływają bo wypuszczone, jedziemy ze szwagrem i jeszcze dwoma koleżkami, walimy seledynowym kopytem w nurt a właściwie czterema i co?
Po kilku godzinach na brzegu leżą dwa-trzy sandacze, może nawet wymiarowe i leszcz za kapotę!!!
Śmieszne? Może gdyby nie ta fotka to by w domu tą flaszkę wypili i nie wytargali tych ryb bo zimno i nie wiadomo gdzie jechać?