Też wreszcie znalazłem chwilę, by odwiedzić przydomowy odcinek rzeczki na literę "B". Niski stan zachęcał, żeby pobrodzić, co też z chęcią uczyniłem. Niestety, nie ma się czym chwalić - poza jednym wyjściem do woblerka, zszedłem znad wody o kiju.
Co do śmieci gromadzących się na każdej większej przeszkodzie, to na Bystrzycy co drzewo w nurcie, to zbiera się wywrotka butelek, styropianu i worków. Syfu ile dusza cywilizowanego człowieka zapragnie. Możliwości i chęci jednego człowieka, by to uprzątnąć, są jednak zbyt skromne. Tak się zastanawiałem - może się skrzyknąć któregoś dnia w gronie bywalców i miłośników tej wody i zacząć to porządkować, bo aż oczy bolą patrzeć. Organizacyjnie trochę roboty by z tym było, ale może... ?
piszesz: [...] "na podwórku nikt by nie chciał mieć czegoś takiego....brak mi słów" Byś się zdziwił co ludzie mają na podwórkach . To, choćby patrząc z perspektywy takiego Bobru na przylegające do rzeki posesje, zastanawiam się czy to siedziby homo sapiens. Stare pralki, sterty butelek po oleju i napojach, opony, itp...
Nysa Szalona, nie jest jedyną na Zdolnym Śląsku wodą, która pachnie kropkami, a świeci pustką. Inna sprawa, że jeszcze płynie bardzo zimna woda i aktywność tych nielicznych ryb jest znikoma, ale sygnały od kolegów uprawiających lokalne wędkarskie safari w poszukiwaniu nowych wrażeń i siurków, nie napawają na razie optymizmem.
W sobotę na Nysie Kłodzkiej, poza jednym pstrągiem na kiju @michalosix'a, ręce fauną wodną nie zapachniały.