Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. Odys80

    Odys80

    Użytkownik


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      362


  2. Budek

    Budek

    Zwycięzca Street Fishing Poland Grand Prix 2018


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      1 100


  3. pawel5550123

    pawel5550123

    Użytkownik


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      13


  4. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      1 094


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.04.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Odrzański na obrotówkę 0
    7 punktów
  2. Wczoraj jak mogliście zobaczyć w moim wcześniejszym poście w tym wątku, znowu byłem na stawiku w mojej mieścinie. Spakowałem do pokrowca wszystkie szpargały i parasol bo zapowiadali dość intensywne opady. Kiedy wyruszyłem na moim rowerku oczywiście zaczęło padać. Pomyślałem że w taką pogodę pewnie będę sam nad tym stawikiem, kiedy dotarłem na miejsce mocno się zdziwiłem, bo aż cztery stanowiska były zajęte w tym moje "tajne" miejsce i stanowisko na przeciwko tego miejsca. Jest to koniec stawu i w punkt w który rzucam feederami da się dorzucić z dwóch stanowisk i akurat dwa były zajęte. Mówię sobie w głowie: "No nic siądę tu obok" i zacząłem się rozpakowywać. Po jakiś 40 minutach deszcz ustał ale ryby w ogóle nie brały ani mi ani sąsiadom. Siedziałem i czekałem po kolejnej półtorej godzinie zwinął się koleś z jednego z tych stanowisk. Miał w siatce karpia i chyba małego amura, ale z tym nie jestem pewien (musiał to złapać zanim przyjechałem), oczywiście wszystko do reklamówki i do domu. Wtedy właśnie zaczęło lać jeszcze mocniej niż wcześniej i za pół godziny zwinął się pan z drugiego stanowiska. Zaczekałem 20 minut aż deszcz trochę ustał i przeniosłem się te 20 metrów gdzie siedział ten drugi pan, abym mógł rzucać w mój punkt. Kiedy się rozstawiłem miałem za sobą 3 godziny łowienia, była 18:50, deszcz znowu całkowicie ustał, a ja byłem już jedynym wędkarzem na stawie. Przez te 3 godziny nie złapałem ani ryby, malutką płotkę złapał na spławik tylko pan z przeciwka. Zarzuciłem wędki i zacząłem zdesperowany przeglądać forum aż do 19:00. Kiedy nagle usłyszałem jak bombka z całej siły uderzyła o blank wędki, rzuciłem telefon i szybko zaciąłem. Powiedziałem pod nosem: siedzi. Pierwsza myśl to- karp. Dopiero metr od brzegu dostrzegłem dużego klenia, wiedziałem że ma 4 z przodu. Podebrałem, zmierzyłem (41cm), mała sesja i do wody. Przez kolejną godzinę, do mojego odjazdu, już nic nie brało. Kleń skutecznie wypłoszył ryby z miejscówki. Mimo jednej ryby, dużych opadów i tylko 10 minut prawdziwego łapania (takiego jak lubię), wypad jak najbardziej udany. Pamiętajcie, nigdy nie można się poddawać. Te słowa kieruję raczej do początkujących wędkarzy, choć wiem że i starym wyjadaczom zdarzają się chwile zwątpienia. Połamania!!!
    3 punkty
  3. Dzisiaj myślałem że nie uda się wyskoczyć na rybki bo dużo obowiązków ale udało się wygospodarować godzinkę dobrze że mieszkam tak blisko wody bez korków 4 min 😍 pogoda troszkę nie taka ale i tak udało się sfotografować pięknego jazia. Jeden podobny spadł kilka mniejszych wyjętych i dwa krąpie jako przyłów za pysk coś mało leszczy połowiłem w tym roku na spinning ale może to się jeszcze zmieni. Sięgam pamięcią i to mój nowy PB 50cm 🤗🤗
    3 punkty
  4. Dzisiaj jazie nie chciały współpracować z moimi woblerami jakieś 3 może 4 szt w rozmiarze 30cm. Boleń pokazywał się też bardzo rzadko ale częściej niż jazie dobrze że wziąłem kij boleniowy i przynęty postanowiłem troszkę pomachać ( pozdrawiam elite z JB niestety nie udało się zrobić fotki dla Was😁) i trafiłem kloca który wyprostował kotwiczke w mini bleak od Oleix. Bolek na oko 80+ no i niestety zaczepiony za jeden grot kotwicy trzeba wymienić kolczyki 😉 Jutro rano przed pracą walczę dalej z jaźkami.
    2 punkty
  5. Wieczorem wrażenie pogody przed burzą. Wiatr się delikatnie zrywa, powietrze wilgotne. Nie powstrzymałem się i podjechałem nad rzekę zobaczyć jak aktywność w takich warunkach. Pierwsza miejscówka i kilka rzutów kiełbiem od Bobra. Wobler za lekki i trudno mi się rzuca przy porywach wiatru dość sztywną wędką syna. Postanowiłem zmienić na wirujący ogonek, ale przeszkodził mi telefon od małżonki..... Trzeba wracać, nici z łowienia :/ To przynajmniej jeszcze 2 rzuty. W drugim wobler ląduje w trawie na przeciwnym brzegu. Kilka szarpnięć, hałas i spadł ze źdźbłem do wody. Szarpnąłem i uwolnił się, ale dalej ściągałem do siebie niedbale, dość szybko, z rezygnacją i zamiarem zwinięcia się. I nagle uderzenie i prawie upuściłem wędkę. Po chwili chaosu totalnego uporządkowałem hol i ryba ląduje na brzegu. Gruby, piękny kleń osłodził mi ten przedwczesny powrót do domu. 42cm. Na miękiej trawie i w podbieraku taka rybka pod swoim ciężarem ugina się. Pomiar sztywną taśmą wychodzi zaniżony. Aparatem komórki też już ciężko ogarnąć kadr. Najlepiej będzie zdobyć szeroką taśmę, tak jak mierzy peekol. Nie zmienia faktu, że najkrótsze wyjście w tym roku okazało się super Dodam, że na odcinku o głębokości około 3,0m, w ciszy bez aktywności drobnicy.
    2 punkty
  6. Tak jak kolegów z Ligi Ślęzy mnie ciągnie zawsze nad Bystrzycę, może dlatego że mam do niej tak blisko, może też sam sentyment bo to na niej złowiłem mojego pierwszego bolenia, brzanę, czy klenia 50cm. zarzucając woblera nigdy nie wiem co na niego uda mi się skusić...i to jest najpiękniejsze. Do rzeczy...dzisiaj szybki wypad popołudniowy i na wędce lądują 2 klenie 36 i 43 cm, choć rzeka teraz jest bardzo chimeryczna i jak w lutym udało się wyciągnąć kilka kleni w jeden wypad, tak teraz choć jeden klenik cieszy. .
    2 punkty
  7. Dzisiaj poranny spining, dawno nie byłem o świcie nad wodą bo jestem śpioch ale chciałem sobie przypomnieć jaki to urok Miejski odcinek Wisłoka i sprawdzona wielokrotnie miejscówka . Nad wodą byłem o 5 jeszcze mocna szarówka była , w drugim rzucie prowadzenie woblerka wzdłuż brzegu i następuje branie typowe dla jazia, przytrzymanie w odległości około metra od traw nadbrzeżnych, zacięcie i siedzi. Jaź 42 cm . Widać aktywność ryb w rzece, ciepło chociaż pochmurnie, zero wiatru. Kolejne rzuty, jakieś delikatne trącenia w przynętę, nic pewnego więc bez zacięcia. Zmieniam wobler na 4 cm lekko czerwony twisterek na 1 gramowej główce, rzut do środka rzeki, powolne ściąganie po wachlarzu i znowu w pobliżu brzegu branie. Drugi jaź się melduje na 36 cm. Kilkanaście rzutów i przytrzymanie w miejscu gdzie jest podwodny kamień , myślałem że to o niego zaczepiłem, nie zacinam tylko delikatnie potrząsam wędką i czuję żywy ciężar na końcu zestawu który okazał się fajnym jaziem, pochlapał trochę po powierzchni i uwolnił się sam. Kilka minut nic się nie dzieje , pewnie skutecznie przepłoszył ryby, więc przesuwam się kilka metrów w dół rzeki. Znowu zakładam woblerka i po kilku rzutach przytrzymanie kilka metrów od brzegu, po braniu wiem że na 99% jaź , podciągam bliżej i faktycznie 3, największy z wyciągniętych 44 cm . Zerknąłem na godzinę 7 czyli dwie godzinki minęły w mgnieniu oka, tak może być tylko na rybach Rzucam dalej woblerkami co kilka rzutów zmieniam na inny, ze środka rzeki następuje mocne agresywne walnięcie typowe dla klenia i po kilku młynkach spina się fajna tłusta klucha. Zakładam 2 cm czarnego w żółte kropki maluszka i wyciągam jedynego dzisiaj klenika 28 cm . W międzyczasie uaktywnił się "wajchowy" na zaporze i w ciągu pół godziny poziom wody spadł o dobre 30 cm a ja wiedziałem że to koniec z braniami. I tak było faktycznie. Ryby co jakiś czas się spławiają , ale brak zainteresowania przynętami. Posiedziałem do 9 i zwinąłem się do domu. To był niezły dzień mimo wszystko
    2 punkty
  8. Odrzańska na gumisia 2" Nowe PB
    1 punkt
  9. Tak .To jest ten kołowrotek.
    1 punkt
  10. Witam. To i ja się pochwalę, woblerki wykonane z balsy
    1 punkt
  11. Po kilku dniach, gdzie wyjazdy nad wodę wygrywały z dłubaniem jerków, zrobiłem dziś pierwszy odlew nowego glidera 13 cm. Jak na pierwsze lanie w nową formę wyszedł nieźle. Szacuję wagę wersji suspending na około 75g. Wykończyłem dziś też 2 szczupaczki. Dostały 6 warstw harzlacka. Ważą 119 i 120g na gotowo. Pozdro
    1 punkt
  12. Na początku witam kolegów z haczyka po ponad rocznej przerwie. Niestety od dłuższego czasu wolnego czasu na rybki i przeglądanie forum mam jak na lekarstwo. Jakimś cudem ostatnio udało mi się wybrać na kilka godzin w bory tucholskie, gdzie płynie mała rzeczka i w tym czasie można powojować z klenikami, jaziami, a czasem uwiesi się jakiś pstrążek. Rybki nie są duże, ale bardzo lubię tam spędzać wolny czas. Po takiej wyprawie baterie mam naładowane po brzegi. Wędkowanie zacząłem pechowo, bo w pierwszym rzucie zerwałem ulubionego wobleka. Później już tylko było lepiej , więcej strat nie zaliczyłem. Rybki wspaniale współpracowały, pogoda dopisała. W dodatku mogłem się raczyć bajecznymi widokami. Na filmiku pokazałem tylko mały skrawek tej wspaniałej przygody wędkarskiej, życzę miłego oglądania.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.