Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 28.09.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. No to się dobrałem dziś do tego gościa, co mi ostatnio wykręcił nadgarstek dziś się wciął, i po pięknej walce dał podebrać. Równiutkie 104 cm, mega gruba ryba. Odpłynęła jak po swoje Zdjęcie niestety słabiutkie, bo byłem sam na trudnej miejscówce. Nie do końca oddaje rozmiary tej ryby. Drugie wyjście na szczupaki po przerwie linowej i taka niespodzianka Wziął na tego samego jerka co ostatnio kosił. Popatrzcie co z nim ta mamuśka zrobiła, przemielony i wypluty Trzeba będzie odlać trochę nowych i pomalować na ten kolor. Pozdro
    4 punkty
  2. Odpuściłem już liny na dobre. Ostatnie 2 wypady skończyły się kilkoma braniami i dwoma trzydziestakami. Wczoraj rozkręciłem, naoliwiłem i złożyłem do kupy multiplikator. Dziś wyskoczyłem na rekonesans szczupakowy na starorzecza. 2 godzinki, które były mi dane były intensywne. Na brzegu zameldował się szczupak 65, szczupaczek 40 parę. Do tego piędziesiątak spadł przy brzegu. Miałem kilka niewciętych brań, w tym jedno po którym do teraz czuję nadgarstek. Jeszcze po niego wrócę 😎 Oczywiście wszystkie brania na swoje jerki. Dziś firetiger robił robotę dostał niemiłosierne baty. Ten ze zdjęcia ma na koncie w tym roku z 15 ryb, już nie jest zbyt ładny ale daje radę. A multik chodzi jak nowy Pozdro
    1 punkt
  3. 25 październik Odra. Cześć. Wieczorem ze dwadzieścia razy studiowałem stronę www.meteo.pl Z mojego punktu widzenia wszystko na nie. Wiatr upierdliwy, temperatury w lutym były znośniejsze, a ciśnienie? Jeszcze jakieś deszcze mogą się do tego przyplątać. Brr, jednym słowem-dom. Oo nie. Nie odpuszczę takiej okazji. U mnie działa to trochę inaczej. Gdy są jakieś przewałki w pogodzie, to i we mnie zachodzą jakieś zmiany. Od środka jestem rozdygotany. Bym zapomniał, ponoć w pełni grzyby nie rosną. Kolejny element, który u wielu wędkarzy brany jest, jako przyczyna powrotu o kiju. Wieczorem, przy rozmowie telefonicznej z kolegą wymienialiśmy wszystko, co mogłoby nas zniechęcić. Ubaw był, bo on wieczorem a ja z planami na rano. Jeszcze nie minęło kilka minut, gdy pojawił się nad wodą i dostaję SMS-a ze zdjęciem ryby. I tak co chwilę. Dobrze, że rano ma do pracy, bo całą noc by mnie katował;) Z myślą złowienia upragnionego wielkiego okonia melduję się rano nad wodą. Zimowa czapka, kaptur, rękawiczki, dodatkowy polar. Przy przenikliwym i zimnym wietrze ubrałem się jak na lutową wyprawę. Zaczynam od popperów. Nie mogę, panują prawie zimowe warunki, a ja plumkam popperami. Okoni nie widać. Zamiana na obrotówkę i gumkę. Zaczęły się pierwsze brania. Okoń, później szczupak i okoń. Cisza. Pokazały się dyskretnie bolenie. Zmieniam plany i zapinam przynętę "ślizgacza". I to była dobra decyzja. Prawie w każdym miejscu coś chciało go zjeść. Widziałem kilkanaście ryb, które podganiały woblera, a nawet próbowały go skubnąć. Rzuty powyżej stanowiska i naprowadzanie na pysk dały najlepsze efekty. Tego dnia złowiłem dwa szczupaki, kilka okoni, dwa klenie (większy 48 cm), pięć boleni (największy 70 cm). Trzy ryby spadły i miałem wspomniane kilkanaście wyjść do woblera. Żeby nie było tak różowo, to musi być jakaś spora porażka, abym zapamiętał ten dzień jeszcze bardziej. Rzut kilka podbić i czuję…właściwie nic nie czuję. W pierwszym momencie myślałem, że podstępny szczupak zjadł woblera. Zwijam linkę a na końcu dynda odpięta agrafka. Wpatruję się w wodę i widzę dryfujący wobler. Jeszcze obok niego zakręcił się kleń i powoli zaczął znikać mi z oczu, płynąc na wzburzonej rzece. Próbowałem łowić jeszcze przez godzinę. Nawet trącenia, nawet podejrzenia, że coś się zainteresowało.
    1 punkt
  4. A wstawię coś bo mi się fotka podoba
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.