W bieżącym sezonie sprawdziło się mi kilka woblerów.
Dla porównania w zestawie umieściłem Rapalę F07P/ 4 g/ 0,9-1,5 m.
O łowności tego woblera można pisać bez końca. Jedno wtrącenie z mojej strony, to nie łowię nim w zakresach podanych przez producenta. Przeważnie staram się prowadzić, aby grzbiet marszczył powierzchnię wody. Sprawdza się to w lecie, przy łowieniu nocnych kleni, jazi i sandaczy.
Trzy pierwsze od góry, to woblery Hokkaido 75 mm/ 5-6,5 g/. Żeby Uzyskać podobną pracę do wspomnianej Rapali, śmigam nimi powyżej siebie i pozwalam rzecznemu nurtowi sprowadzać je po łuku na napiętej lince, aż do przybrzeżnej opaski. Nie ma w takim prowadzeniu nic odkrywczego, ale to się sprawdza. Woblery różnią się od siebie minimalnie masą, mają grzechotkę i są plastikowe. Niewątpliwą zaletą jest ich cena. Mam ten przywilej, że sklep jest niedaleko i w każdej chwili mogę uzupełnić braki za kwotę 8-10 zł/szt.
Kolejnym woblerem, takim uniwersalnym nocnym łowcą, jest dla mnie Gloog Nike 60/2,5g/ 0,5-0,8m.
I na dokładkę, również pływający model, jednak nieco bardziej wygrzbiecony i centymetr krótszy, Kamatsu Stream Minnow 50F/3,1g/50 mm.
Te dwa woblery, na przełomie października i listopada, dały porządną dawkę wędkarskiej adrenaliny. Nocne klenie i jazie bardzo w nich zasmakowały;)