Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.01.2019 uwzględniając wszystkie działy
-
31 grudnia, kończę sezon nad malowniczą rzeką. Syn bawi się muchówką, ja chodzę z pojedynczą gruntówką, gdyż spinning niestety jest tu o tej porze roku zabroniony. Warunki ciężkie, rzeka sprawia wrażenie bezrybnej w porównaniu z okresem letnim. Ale jednak ktoś postanowił się w ostatni dzień w roku z nami przywitać. Syn wyciąga sporo okoni, choć malutkich to frajda, że na muchę. Ja w miejscach o zwolnionym nurcie namierzam klenie. Krystalicznie czysta woda pozwala mi dokładnie obserwować przynętę na dnie. Ryby podpływają powoli. Najpierw kilkanaście małych co chwila trącających przynętę. Potem nie wiadomo skąd w pobliżu widać większe cienie. Nie atakują od razu, obserwują i dopiero po kilku minutach któryś się decyduje, zasysając całą sporą kulkę. Wszystkiego dobrego w nowym roku.2 punkty
-
1 punkt
-
Siemka wszystkim w tę piękną niedzielę... niedzielę? No tak! - jutro nie będzie czasu na wpis niestety. Witam Was w kolejnym odcinku z cyklu: Wędkarskie poniedziałki ze zwedkowani.pl ! Trochę mnie tu nie było. Grudzień to rozjazdy, święta, mało wędkowania, dużo pracy związanej niekoniecznie z blogiem i wędkarstwem. Czasu tego będzie coraz mniej, jeżeli chodzi o blog, dlatego pewnie wpisów pojawiać się w tym dziale będzie odtąd również nieco mniej. No, ale awans na Redaktora haczyk.pl zobowiązuje mnie do "szrajbnięcia" od czasu do czasu czegoś specjalnie na portal. Tak więc myślę, że jakoś to wszystko Wam zrekompensuję Zaglądajcie na http://zwedkowani.pl bo kilka nowych wpisów oczywiście, mimo wszystko jest. No i łapcie jeden z nich. Coś o pościgu za pstrągami:) Pozdro Link do tekstu oryginalnego: https://zwedkowani.pl/index.php/2018/12/25/idziemy-na-zimowe-pstragi/ Idziemy na zimowe pstrągi. Niby wszyscy po to samo: po emocje, piękne widoki (bo zimowa rzeka to doznanie ascetyczne!), po ryby. Idziemy razem, na “urrrra!” w styczniu, każdy jednak inaczej: jedni w górę, drudzy (z tego co widzę i słyszę to chyba większość) w dół rzeki. Kto dojdzie dalej w wyścigu o zimowe pstrągi? Dlaczego nie w górę? O skuteczności tego wariantu wie każdy pstrągarz – w końcu zachodzimy rybę od ogona, jesteśmy więc dla niej niewidoczni. Natomiast większość z nas stosuje go wiosną czy latem, ale nie zimą. Dlaczego? Bo, teoretycznie, zimowy pstrąg, którego metabolizm o tej porze roku zdecydowanie zwalnia, nie za bardzo ma chęć fatygować się za przemykającą mu z dużą prędkością przed nosem przynętą. A takiego jej, szybkiego prowadzenia z nurtem, wymaga przemieszczanie się w górę rzeki. Dlaczego w dół? Przynętę prowadzimy w tym przypadku pod prąd i możemy to robić bardzo powoli, z dłuższymi przytrzymaniami włącznie. Taka metoda prezentacji wabika jest bliższy temu co dzieje się teraz w rzece: życie toczy się tu bardzo powoli. I, teoretycznie, jest to jedyna słuszna opcja, ale… Dostarczyć organizmowi jak największej porcji kalorii przy jednoczesnym minimalnym jej zużyciu na polowanie – tak to, tak z grubsza, z pstrągami w zimie jest. Ryba ta nie ma raczej teraz w zwyczaju, jak to robić będzie wiosną czy latem, gonić przynęty. Zdecydowanie bardziej woli poczekać, aż kąsek sam podpłynie. Dlatego precyzja rzutów, wykonywanych pod sam pysk ryby, może być kluczem do sukcesu. Warto więc zadbać sobie pytanie czy idąc w dół rzeki damy radę obłowić wszystkie miejsca (te które zimowe pstrągi preferują) i podać wabik możliwe najbliżej ich stanowiska? Moim zdaniem, nie! Fizycznie jest to po prostu niemożliwe. Dlaczego? W okresie zimowym ryby wybierają na swoje stanowiska wodę spokojniejszą. W tym, między innymi, stoją za przeszkodami (tu nurt jest powolny, woda czasem jest niemal stojąca). Aby poprowadzić przynętę bezpośrednio w ten rejon, musimy ustawić się albo prostopadle do ów miejsca, albo stanąć niżej. I w takim wypadku, marsz w kierunku ujścia (w dół) jest, według mnie, ostatnim co powinniśmy zrobić. Podchodząc do pozycji rzutowej po prostu spłoszymy rybę. Zaś zwałki od strony zapływu (tam potencjalnie odpoczywa sobie pstrąg) nie obłowimy przecież skutecznie z kierunku, z którego nadchodzimy, a więc tego samego, z którego napiera na przeszkodę szybki nurt (jak mówiłem, pstrągi akurat teraz wolą ten wolniejszy). Nie oznacza to jednak, że proponuję Wam iść w górę rzeki Przykład, który podałem świadczy tylko o jednym: nad wodą trzeba być elastycznym. Niekiedy sprawdza się prowadzenie przynęty “z prądem”, innym razem na odwrót. Czasem idę kilkaset metrów “w dół”, następnie obchodzę kilkanaście metrów w dużej odległości od rzeki (tak, aby nie płoszyć ryb) i zawracam. Idąc “w górę” obławiam pominięty odcinek wody: ze zwałką czy kamieniem powalonym w nurt. A że zimą, jak w żadnej innej porze roku, ważne jest precyzyjne podanie przynęty, to jeszcze bardziej potwierdza moją tezę, że trzeba przede wszystkim dostosować się do warunków i możliwości jakie daje nam łowisko. Nie zaś postępować według sztywnych reguł podążania: czy to w kierunku źródła czy ujścia rzeki.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Tak jak wczoraj pisałem dzisiaj udało się wyskoczyć na trzy godzinki nad wodę zakończyć sezon 2018 Wędkowaliśmy od ok 12 do 15:00.. Dzisiaj znowu trzeba było trochę pokombinować żeby wstrzelić się w gusta zębatych Brania zaczęły się dopiero po zmianie na gumisie, a dokładniej na cannibale od S.G. W ciągu 10 min wyjąłem trzy rybki 40-62 cm i brania ustały.. Kumpel wyjął dwa krótkie i to by było na tyle.. Nie mniej jakieś rybki były i końcówkę sezonu uważam za udaną Poniżej pamiątkowe fotki :1 punkt
-
Dzisiaj kolejny wypad w to samo miejsce co wczoraj, wędkowaliśmy od ok 12:30 do 15:30. Szczupaki znowu chętnie atakowały nasze przynęty, lecz dzisiaj kluczem do sukcesu okazał się stary dobry.. złom czyli wszelkiego radzaju blaszki, na gumki i wobki ryby nie reagowały.. U mnie licznik zatrzymał się na 11 wyjętych rybkach i 4 spadach ( wszystkie na srebrną algę nr 2 i gnoma nr 2 w barwach fire tiger w tym 3 sztuki 60 + ). Kolega wynik miał podobny ale w większości były to ryby małe 40-50 cm ale trafił jednego rodzynka równo 70 cm.. Co ciekawe oprócz nas był jeszcze pewien starszy pan który mocno obławiał wodę obrotówkami co zaowocowało u niego pięknym 82 cm zębatym złowionym na obrótówkę mepsa nr 4 srebrną z czerwonym chwostem.. Zdjęć dużo nie robiłem bo szkoda było tracić czasu gdy tak fajnie gryzły.. więc podsyłam tylko dwie pamiątkowe fotki moich największych z dzisiaj PS. w planach jeszcze krótki wypad jutro na zakończenie sezonu o ile pogoda nie pokrzyżuje nam planów1 punkt
-
Ja dziś też nad wodą ,a może raczej pod wodą 😉 nie nie wpadłem pod lód , byłem dziś na większym jeziorze gdzie lodu nie ma i rozpocząłem sezon Morsowy , bo potem jak staną wszystkie jeziora to na Morsowanie będzie mi szkoda czasu 😎1 punkt
-
Witam u schyłku sezonu.. Ja dzisiaj postanowiłem że pojedziemy z kumplem nad nasze ulubione szczupakowe łowisko w okręgu, czyli starorzecze ze statusem no kill.. Wędkowaliśmy od około 10:30 do 13:30, przez pierwszą godzinę praktycznie bez kontaktu.. później kumpel trafia leszcza na malutką gumkę zapięty prawidłowo za pysk a umnie melduje się mały zębaty. Chwilę później zmiana miejsca na przeciwny brzeg i że tak powiem trafiliśmy w punkt, w przeciągu pół godziny wyjęliśmy w sumie 8 ryb w przedziale 40-65 cm ( ja 5 kolega 3 ) wszystko na gumy w kolorze fluo średniego kalibru 7-10 cm na główkach 10g łowiąc z opadu na 1,5-2 m wodzie. Oprócz tego zaliczyliśmy jeszcze po kilka spadów i sielanka się skończyła Może jurto uda się powtórzyć wynik z dzisiaj Poniżej pamiątkowe fotki największego zębatego wypadu :1 punkt
-
Dziś również pogoda nie rozpieszczała, ale w deszczu i przy dość silnym wietrze próbowałem przechytrzyć tęczaki. Najpierw walcząc z wiatrem- na małego streamera zaliczyłem kilka brań. Dwie ryby wyholowałem, dwie inne się spięły. Ale rybę dnia udało się skusić na spinning. Na niewielkiego woblera złowiłem grubego, pięknie wybarwionego tęczaka. Mimo paskudnej pogody- to było dobre popołudnie1 punkt