Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.03.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Biegowiec osowaty, pływający, 29 mm. Poppery 40 mm, 2 x 60 mm i wobler o pracy wtd w rozmiarze 70 mm.
    1 punkt
  2. Brawo jaceen, zaczynasz już szlifować wynik a ja nawet nie zapunktowałem jeszcze RexHunt masz rację, tylko że we Wrocku są miejsca o różnej skali presjii i różnym znaczeniu wędkarskim. Jeżeli za moim postem mięsiarze ruszą na ten odcinek Ślęzy za kleniem, to tylko się cieszyć. Po pierwsze nie będzie ich w innych miejscach, po drugie Ślęza będzie ich tylko kosztować nerwy i nic specjalnie nie połowią. Podobnie jakbym pochwalił się fajną rybą złowioną na Zawalnej, Janówku, Rędzinie, barkach. Co to zmieni, jak co weekend i tak te miejsca są oblegane. Może jeszcze czasem trzeba się powstrzymać z początkiem okresu gdy dany gatunek wchodzi w łowisko. Wtedy mamy szansę na tydzień lub dwa kameralnego łowienia, a potem już tłum i się odechciewa.
    1 punkt
  3. Przed pracą lub po pracy mam zazwyczaj około godziny na łowienie. Przy takich szybkich wyskokach nad wodę zazwyczaj wybieram miejscówki sprawdzone lub z potencjałem wynikającym z zebranych informacji. Nie ma czasu na duże przygotowania i transportowanie masy sprzętu nad wodę. Zestaw musi być lekki i mobilny. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że jest jedno miejsce, które zawsze chciałem sprawdzić, a które nigdy nie mogło przebić się atrakcyjnością względem innych łowisk. Oczywiście, skoro piszę w tym temacie, to wiadomo na jakiej rzece. Liga Ślęzy w naturalny sposób zachęca do spinningowania powyżej elektrowni. Odcinek przyujściowy jest natomiast miejscem gromadzenia się wszelkich ryb i docenione jest to przez wędkarzy okupujących w weekendy ten fragment brzegu. Natomiast odcinek poniżej elektrowni do ujścia jest mocno niedoceniony. I właśnie temu fragmentowi wody postanowiłem poświęcić dzisiaj chwilę czasu. Przecież nie ma bardziej dogodnego terminu, niż wczesna wiosna, gdy próg na ujściu jest zalany i zarówno klenie jak i jazie mogą penetrować fragment wody całkiem dobrze izolowany od zgiełku miasta. Planowałem spacer ze spinningiem. Ale gdy dojechałem na wybrany parking ujrzałem to: Setki robali wypełzło po deszczach. Grunty w pobliżu rzeki mają bardzo bogatą populację rosówki i po deszczach dużo robali trafia w nurt. Nie mogłem więc się oprzeć i zmontowałem prosty zestaw gruntowy. Jak widać rzeka w wytypowanym miejscu nie ma dużego uciągu. Mimo to ciężarek założyłem 50g. Nauczyły mnie tego jazie w ostatnich dniach. Potrafią mocno szarpnąć rosówkę i błyskawicznie wypluć czując opór mojego zestawu, nawet jeżeli to tylko opór szczytówki. Większy ciężarek przy takim gwałtownym braniu daje szanse na samo zacięcia. W zimie było inaczej. Za duży ciężarek odstraszał ryby i nie powtarzały "skubnięcia". Pierwsze 15 minut kompletna cisza i od razu pewne zwątpienie - czyżby nic tu nie wpłynęło? Po chwili ryba od ość krępych kształtach spławiła się niedaleko mnie. Obstawiałbym małego klenia. Ale to wystarczyło, żeby wróciła nadzieja, że nie siedzę na marne. Minęło kolejne 15 minut i dotychczas pozostająca w kompletnym bezruchu szczytówka delikatnie drgnęła, a po sekundzie dynamicznie ugięła się z ostrym szarpnięciem całą wędką. Zaciąłem i czuję dużą rybę ostro murującą do dna i na boki. Już podejrzewałem, że to kleń i spodziewałem się bestii po sile walki. Okazało się, że po prostu bardzo silna ryba, ładna rozmiarowo, ale bez rekordów. Warto czasem zajrzeć na takie łowiska i pójść za swoim instynktem.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.