Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      1 094


  2. Don Gucak

    Don Gucak

    Użytkownik


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      281


  3. Darek 1

    Darek 1

    Użytkownik


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      285


  4. Booryss

    Booryss

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      1 403


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.08.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Ostatnie 3 dni postanowiłem poświęcić na łowienie na metodę na przydomowym wrocławskim stawie w środku miasta. Zamarzył mi się lin, o którego obecności w tym mocno zarośniętym zbiorniku słyszałem. Plan był prosty - nad wodą wcześnie rano, codziennie sypiąc i rzucając w wybrane miejsce. W 90% staw zarośnięty jest aż po powierzchnię wody. Wzdłuż zachodniego brzegu przebiega głęboko rynna, tworząc pas bez roślinności. Ulokowałem zestawy i nęciłem miejsce właśnie za rynną na krawędzi ściany roślin. Pierwszego dnia weszły karpie. Duże stada niewielkich osobników niemal z jednego rocznika (około 40cm), zdrowe i bardzo silne, co mimo małych ryb zawsze dawało frajdę bo brania wyrywające wędki a hol ciekawy wśród krzaków. Taka fala karpi pojawiała się regularnie każdego dnia i każdego dnia udało się wyciągnąć 5-6 sztuk. W niedzielę oczywiście posiedziałem dłużej nad wodą i po godzinie 9:00 brania karpi ustały a w łowisko wszedł inny białoryb. Pojawiały się co chwila małe leszcze i krąpie a także kilka byczków. Koło 10:00 nastąpiła seria ostrych, dynamicznych szarpnięć na wędkach. Po pięknym ugięciu szczytówki, próby zacięcia kończyły się niepowodzeniem. Zmieniłem przypon - zmniejszyłem haczyk i skróciłem odległość przynęty na włosie od haczyka. Okazało się, że sprawczyniami zamieszania były ładne wzdręgi. Jednak po wyholowaniu 2 sztuk, stado odeszło. Wiedziałem, że nie będzie łatwo lina trafić z biegu pierwszego dnia. Szczerze mówiąc zakładałem, że pierwsze poranki będą raczej bezrybne. Większy hałas w niedzielę nad stawem też nie sprzyjał planom. W poniedziałek przed świtem zacząłem drugi dzień nęcenia i łowienia w wybranym miejscu. Ponownie szybko pojawiły się karpie ale już koło godziny 7:00 w łowisku ryba zmieniła się. Zacząłem holować małe leszcze aż nagle szczytówka jednej wędki zaczęła szarpać "leszczowo" ale znacznie mocniej. Po zacięciu poczułem większy ciężar, ale jak to często przy leszczach bez większych oporów i walki. Osobnik miał 50cm długości. Szybko przerzuciłem zestawy licząc na stado. Ale o 7:30 brania ustały, a później wróciły karpiki. Trzeci dzień powtórzył scenariusz drugiego. Najpierw karpiki i chwile po 7:00 leszcze. Tym razem miałem dodatkową atrakcję, bo holując ładnego leszcza na jednej wędce, nastąpiło branie na drugiej. Dublet 50 i 45cm. Lina nie uświadczyłem, ale kolejne dni przede mną :)... Cały połowiony białoryb oczywiście dalej buszuje w tym stawie
    9 punktów
  2. Linowa zabawa trwa w najlepsze. W oczekiwaniu na 5 z przodu...
    2 punkty
  3. W zeszły piątek, wybrałem się z moim "sternikiem", czyli żoną na jezioro Czorsztyńskie. Chyba najpiękniejsze jezioro zaporowe w Polsce, populacja szczupaka, okonia no i oczywiście sandacza jest w tej wodzie naprawdę liczna, lecz jak to na zaporówce trzeba trafić na dzień, żeby połowić, mi niestety nie było to dane. Pływaliśmy wypożyczoną piękną łódeczką z przystani CZORT, mega stabilne, 4 osobowe łodzie, wyposażone w mocny silniczek elektryczny, który umożliwiał w miarę szybkie przemieszczanie się z jednej na drugą miejscówkę. Co ważne , nie trzeba mieć patentu żeby popływać łódką!!! Spędziliśmy na wodzie dziewięć godzin i nawet nie poczułem kiedy ten czas zleciał, bo widoki zapierają dech w piersi Jezioro bardzo głębokie w niektórych miejscach przekracza 40 m, podpłynęliśmy do ściany ....40 m w górę, kotwica ląduje w wodzie i ledwo starczyło 40 m linki, żeby doszła do dna Woda mega czysta, super widoczność, nawet widać do 3 m, choć niewiele jest tu tak płytkich miejsc. Jest kilka blatów, na których poławiane są sandacze i grube okonie , ale te blaty mają od 8 do 15 m głębokości. Braki w połowach zrekompensowały widoczki. Bywam dosyć często na Dunajcu w pogoni za głowatką, ale z perspektywy łodzi to 10 km jezioro ma zupełnie inny wygląd Na pewno zawitam tu na jesień, gdzie drapieżniki lepiej biorą.
    2 punkty
  4. Wyposzczony po tygodniu zdecydowałem się wybrać na nockę. Gruntówek mogłem nie zabierać, żywcami, żywczykami nic się nie zainteresowało. Od rana zaczęło się robić ciekawie, 4 liny 35-45 cm oraz sporo płoci z toni, kilka powyżej 30 cm. Zaczęły się również wieszać kwadratowe wzdręgole, najlepsze dopiero przed nami Na pożegnanie miałem niecodziennie dla mnie zdarzenie. Łowię sobie na wymuldany pellecik płocie, grunt około metra na głębokości prawie 4 m i... Branie jak każde inne, zacinam i od razu emocje. Rekordowa płoć/wzdręga okazała się największym linem wypadu. W pełnym słońcu uderzył 20 sekund po zarzuceniu zestawu. Pierwszy raz dostałem lina z takiej toni, pierwszy raz łowiłem w toni na kilkuletni pellet. Ciekawe doświadczenie zebrałem, może te liny da sie łowić na ultra lighta? Sprawiłem sobie phenixa 1-7g, dobra pora na testy, zobaczymy.
    2 punkty
  5. Gdyby ktoś pomyślał, że nasze starania i rozterki o dużego okonia tylko nas dotyczą, to polecam obejrzeć. Nie chodzi mi o czepianie się sytuacji na naszych wodach. Obejrzeć na luzie. Porównać swoje wyniki, ile potrzebujemy czasu i mamony, aby uzbierać kilkanaście okoni powyżej 30 cm. Jak przy innych gatunkach, tak są też miłośnicy okoni, którzy potrafią nieźle przewietrzyć portfel, by złowić kilka pokaźnych garbusów. A przecież nie zawsze w zaplanowanym terminie dopisze pogoda i aktywność.
    1 punkt
  6. Czas wakacji to niby więcej czasu na łowienie . Mniej obowiązków rodzinnych nie trzeba dzieciaków wozić na zajęcia dodatkowe i takie tam . A jedna czasu i chęci na ryby brak okres letni w tym roku wyjątkowo zaniedbany pod względem czasu spędzonego nad wodą. Czwartek początek długiego weekendu udało się Wyrwać z Bacą i Tomachą rozprostować sznur . Dzień dość owocny trochę małego Lipienia jakieś pstrażki i Brzany które nie chciały pozować do zdjęć. Wczoraj chciałem zmusić choć jedną Brzanę do zdjęcia ale się nie udało 12h biczowania wody i na otarcie łez dwa fajne pstrazki udało się wyciągnąć. I filmik z Lipca i Sierpnia poskładałem w całość kilka ujęć.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.