Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

  1. Budek

    Budek

    Zwycięzca Street Fishing Poland Grand Prix 2018


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      1 100


  2. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      5 359


  3. Jarosław

    Jarosław

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      1 768


  4. EsoxHunter

    EsoxHunter

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      719


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.01.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. O rybki ciężko ale coś wydłubalem, kajtek 2 cale 3 gramy kijek do 5 g Ryby wcale nie stoją w głębokich dołkach lecz na płytkich odcinkach
    2 punkty
  2. Po takim opowiadaniu odżyłem. Szkoda, że przez 45 lat nigdy nie chciało mi się robić notatek z wypraw ani pisać pamiętnika. A było trochę droczenia z głowacicami w Jabłonce na Orawie. Teraz mam stałe miejsce z domkiem nad Odrą i łowie tylko stacjonarnie
    1 punkt
  3. Bo tupać nie każdy potrafi😀 a u Budka trzeba korepetycje zamówić;) Wczoraj za słabo tupałem, bo kilka maluszków i ledwo jeden załapał się na tabelę ( 22 ).
    1 punkt
  4. U mnie początek sezonu całkiem udany. 02.01 melduję się na dużej, "domowej" wodzie. Po niemrawym początku i paru zerwanych przynętach przeszedłem na gumisiową dłubankę, która już przynosiła ryby... Przyniosła i tym razem. 😉 Bardzo delikatne brania, w zasadzie dopiero przy kolejnym podciągnięciu przynęty zaczynało coś bujać kijem. Kolejny dzień mniejsza i martwa woda, tylko dwa krótkie szczupaczki na chwilę podnosiły ciśnienie. Trzech Króli i dylemat, którą wodą wybrać. Pada na rewanż na tej drugiej i jest to trafiony wybór. W końcu dobieram woblera, który je prowokuje i udaje się złowić kolejne kropkowane cwaniaki. Zwłaszcza mniejszy daje sporo wrażeń ciumkając przynętę przez 10m i ostatecznie wpinając się pod samymi nogami. No i było śnieżnie! ❄️
    1 punkt
  5. Moim zdaniem 40cm to już duża ryba która bardzo cieszy
    1 punkt
  6. Panowie - jakie wyniki pstrągowe przecietnie się osiąga na Bobrze? Proszę o jakieś info/taki swoisty punkt odniesienia. --- Bylem dziś pierwszy raz w życiu nad sudecką pstrągową rzeczka (Bóbr k. Nielestna) - 4,5 h: 2h na spining na zero, 2h na streamer jeden 35 cm i jeden 30 cm (jeden grubas spadł po kilku bujnięciach i kilka pustych pyknięć). Rzeczka sympatyczna - wydaje się fajna do letniego łowienia na muchę.
    1 punkt
  7. Podsumowanie sezonu 2019. Udało się dość wcześnie zacząć, bo już piątego stycznia. W dodatku złowiłem w tym dniu klenia. Początek obiecujący. Planów szczególnych nie zakładałem. Chciałem więcej czasu poświęcić na łowienie przynętami powierzchniowymi. Pora roku, okresy tarłowe ryb i warunki bieżące nad wodą w praktyce same narzucały, na czym się skoncentrować, a co odpuścić. Trochę porwałem się z motyką na słońce, bo po cichu liczyłem na sumy. Sumy na muchówkę. W trakcie ich namierzania jednak musiałem odpuścić. Nie mogłem dopasować sprzętu i przeliczyłem się z umiejętnościami. Zresztą całe to łowienie mocniejszym sprzętem nie leżało mi od początku i spasowałem. Przynajmniej na jakiś czas. Z kolei ze spinningiem poszło mi całkiem nieźle. Kilka sumów się spięło, kilka nie trafiło w przynętę, było kilkanaście małych pod wymiar, a tych ponad wymiar uzbierałem równą dziesiątkę, w tym ustanawiając swoje nowe PB na 140 cm. Przy okazji do swojego wędkarskiego repertuaru wprowadziłem przynęty, które do tej pory traktowałem jako coś abstrakcyjnego, co w moim przekonaniu nie mogło zadziałać. Jednak szybko się to zmieniło i przynęty te zostały rewelacją mojego sezonu. Nie tylko łowiły sumy, bo równie dobrze reagowały na nie klenie i bolenie. Mowa o wszelkiego rodzaju crawlerach. Zacząłem od największych ryb, a powinienem od tych mniejszych i bardzo urodziwych. Jedyna pociecha z sezonu okoniowego to, że poprawiłem swój PB na 37 cm. W dalszym ciągu będę się starał przekroczyć magiczne dla mnie 40 cm. Myślałem, że za sprawą popperów i powierzchniowych woblerów wtd tak się stanie, ale ten sezon z okoniami był trudny. Naprawdę miałem problemy, żeby chociaż zbliżyć się do poprzedniego w skuteczności łowienia na powierzchniowe woblery. Na gumki jeszcze coś się działo, ale też bez rewelacji. Jazie pominę, bo poszło z nimi słabo. Nie rozpaczam, bo jakoś szczególnie na nie się nie nastawiam. Mam czasami zajawkę, że staram się je namierzyć i w sezonie kilkanaście sztuk łowię. Klenie standardowo dopisały. W zasadzie mocno do nich się nie przykładam. To nie jest tak, że je lekceważę, tylko czuję się w łowieniu kleni dość swobodnie. Może różnica jest znaczna między ostatnimi dwoma sezonami w łowieniu tych powyżej pięćdziesięciu centymetrów. Poprzednio złowiłem takich szesnaście a w tym tylko dwa (56 i 52 cm). Dwa sporo ponad pięćdziesiąt spadły mi pod ręką. Szczupaki. Pomyślałem, żeby trochę pochodzić za szczupakami. W sezonie trafiały się ich przyłowy, to dlaczego nie spróbować świadomie podkręcić licznik? Do pudełka dorzuciłem trochę wahadłówek. Musiałem w końcu nabrać wiary w te przynęty, bo przyznam, że z blachami nie było mi po drodze. Gdybym poświęcił sporo czasu szczupakom, to mogło być bardzo ciekawie. Blachy są jednak skuteczne. To od wędkarza zależy, czy je polubi i znajdzie się na nie miejsce w pudełku. Boleń. Kiedyś był dla mnie prawie nieosiągalny. Do czasu. Gdy się przyłożyłem i w końcu znalazłem przynęty, które i ja polubiłem, które nie sprawiały mi problemów, to ze zrobieniem kolażu z nimi teraz nie mam problemu. Nawet trzeba było trochę zdjęć usunąć, bo widokówka byłaby zbyt mało czytelna. Sandacz. Tu zdecydowanie obniżka formy. Może inaczej. Początek sezonu sandaczowego trochę odpuszczony na rzecz sumów, boleni i okoni. Pod koniec roku miałem to sobie odbić, jednak nie udało się i mocno się męczyłem. Największy z tego roku mierzył tylko 68 cm. Mucha. Bardzo mało czasu poświęciłem tej metodzie. Najbardziej zależało mi na złowieniu kilku sandaczy. Kilka udało się przechytrzyć. W tym wymiarowych "aż" trzy sztuki. Z tego, co pamiętam, to jakoś woda mi nie pasowała pod sandaczową muchę. Może w bieżącym sezonie coś się u mnie przełamie do muchy i z powrotem z młodzieńczą fantazją polecą wąską pętlą Zonkery, Black Zulu itp. Przyłowy. Owszem były. Trafiały się duże leszcze, krąpie i płocie. Kolejny ciekawy dla mnie przyłów to wzdręga. Wzdręga nie była mała. Zrobiła na mnie wrażenie i zanotowałem sobie nowe PB w nowym gatunku, całe 36 cm. Mój rekordowy leszcz na okoniowy sprzęt. Plany na sezon? No cóż, zachłysnąłem się możliwościami crawlerów i tu będę się starał mocno nimi połowić. Co to może zapowiadać? Być może więcej sumów? A przy okazji jakiś rekordowy kleń? Z pewnością nie odpuszczę okoniom. Ten garbus 40+ gdzieś na mnie czeka. Przynęty. Tajemnic nie ma. W praktyce leci do wody to samo, czym łowi sporo wędkarzy. Wahadłówki, klasyczne woblery, mniej lub bardziej znane silikonowe gumki, cykady, wirujące ogonki itd. Bardzo mało łowiłem na swoje smużaki. Wyjechały mi z pudełka i niewiele zostało dla mnie. Za to zadowolony byłem z sandaczowego woblera, którego stworzyłem specjalnie na konkretną wodę. Dał mi dwa największe sandacze minionego sezonu ( 68, 57 ). Pozostałe przynęty, które sprawdziły się w boju. Pozdrawiam i życzę mocnego przygięcia w kolejnym sezonie. jaceen
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.