Skocz do zawartości
tokarex pontony

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.07.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Początek lipca u mnie bardzo trudny. Wszystko dzieje się na jakimś pograniczu. Jak mam więcej brań, takich z przytupem, to schodzę na zero. Aż serce krwawi, gdy psuję to wszystko. Innym razem nic się nie dzieje przez długi czas, by skończyć na jednym braniu i jednej rybie. Tak było i tym razem. Wysoka woda na Odrze wymusiła uczenia się łowienia na innych łowiskach. Przerzucam sprzęt, przynęty, robię minimalne przesunięcia w miejscówkach, by optymalnie wykorzystać ich potencjał. Wczoraj znowu miałem branie na streamera. I znowu linka zapętliła się na ręce, co skończyło się uwolnieniem ryby. Z muchówką w nocy walczę, gdy sprzyjają warunki. Musi być prawie bezwietrznie. Dorzucenie do miejsca, w którym spodziewam się ryb, jest na pograniczu mojego maksymalnego rzutu. Jest to +/- 12 m. Drugą część pobytu spędziłem ze spinningiem. Zestaw lżejszy z nastawieniem na klenie i jazie. Rzutem na taśmę, na swojego łamanego woblera, następuje piękna zbiórka i serducho podeszło na chwilę pod gardło. Wobler ma typowo smużącą pracę. Jest to jedna z bardziej ulubionych moich samoróbek. Zakres pracy od 0 - 20 cm. Do pięćdziesiątki kleniowi zabrakło kilka milimetrów. pzdr
    1 punkt
  2. Dwu dobowa zasiadka już za mną.. Udało się wypracować trzy brania i wyholować wszystkie trzy rybki Łowienie zaczęliśmy w piątek koło południa i zakończyliśmy dziś ok 11:00. Przez pierwsze półtorej doby nie doczekałem się żadnego odjazdu. Rybki zaczęły współpracować dopiero w nocy z soboty na niedziele.. Ok 4 rano po krótkim holu na mate trafia nie duży ok 5 kg karp, następnie w przeciągu ok 30 min między 5:15 - 5:45 doławiam jeszcze dwa amury 10,3 kg oraz ok 7 kg Jak zwykle dorzucam kilka pamiątkowych fotek : Teraz czas pomachać trochę spinem bo póki co niema zbytnio się czym chwalić..
    1 punkt
  3. Słyszałem, że te z "Ali" to loteria. Z pewnością mała i duża z Savage Gear pracują poprawnie. Bardzo fajny produkt, ale makabryczna nietrwałość skrzydełek. Ta wada, w mojej ocenie, bardzo obniża notę tym konkretnym cykadom. Za taką przypadłość cena tych przynęt nie powinna być tak wysoka. Po kilku braniach zarówno w mniejszej i w większej cykadzie odpadały skrzydełka. Poradziłem sobie z tym tak, że naciąłem korpusy i wkleiłem na stałe skrzydełka z poliwęglanu. Praca stała się bardziej wyrazista i stabilna. Mniejsza wersja cykady, co potwierdzają testerzy z "FISHINGTEST", potrafi nurkować, gasnąć. Dla niej potrzebny jest odpowiedni nurt, by wydobyć jej zalety. Generalnie crawlery o większej masie są mniej problemowe. Nie wspominają natomiast nic o ich awaryjności. W poprzednim sezonie miałem sygnały od kolegów, że po pierwszym braniu odpadały skrzydła. To nie tylko moja opinia i doświadczenie. Po rocznych testach i sprawdzaniu kilku wersji doszedłem do wniosku, że crawlery z metalowymi skrzydełkami są lepszym rozwiązaniem. Przy odkształceniu jest możliwość ich naprawienie na miejscu. Gdy zachodzi potrzeba korekty ze względu na nierówną pracę, też w każdym momencie można to poprawić. Ze skrzydłami z tworzywa czasami jest to niemożliwe i cykada właściwie nie nadaje się do łowienia. Chyba że są wmontowane z poliwęglanu i tu szczypcami na zimno taka korekta jest możliwa. Najlepsze rozwiązania jak do tej pory, to crawlery miękkie. Jedną z nich jest żuk Molix-a. Dla mnie rewelacyjny produkt. Można żuka mymłać do woli i nic z nim się nie dzieje. Przez kapelony przechodzi jak burza, przy tym pięknie kolebiąc się i robiąc fajne zamieszanie. Materiał jest bardzo miękki w porównaniu do gumowych żab. U mnie mocno sprawdzony w boju i kilka ryb złowił. Dla swoich łowisk dozbroiłem w dodatkową kotwiczkę. Gdy jest potrzeba, to ściągam. Nie złowiłem jeszcze na niego szczupaka. Nie wiem, jakie szkody może poczynić szczupacza paszcza. Myślę, że klej "kropelka" w razie potrzeby załatwi sprawę. Gumowe żaby to chyba najlepsze z możliwych rozwiązań. Piszę to na podstawie swoich doświadczeń. Bardzo szybko wpadł mi pomysł, bazując na rozwiązaniu żuka z Molix-a, że gumowe żabki mogłyby również sprawdzić się jako crawlery. To był strzał w dziesiątkę. Za cenę jednego reklamowanego crawlera można mieć kilka, a nawet kilkanaście ciekawych i łownych przynęt. Żaby Hokkaido doskonale się nadają na przeróbkę. Są w trzech rozmiarach 4, 5 i 6 cm. Najlepszą pracę można uzyskać w tych większych, ale ta najmniejsza ma więcej pobić. Aby przystosować żabę do pracy typowego crawlera, trzeba zorganizować sobie płytkę z poliwęglanu, taką do wycinania sterów w klasycznych woblerach. Wyciąć skrzydło, delikatnie wyprofilować szczypcami i przykleić na klej szybkoschnący. Przed ostatecznym przyklejeniem warto sprawdzić w wanience pracę. Ja kleję na minimalną ilość kleju, tak by skrzydło nie odpadło podczas testu i ustawiania. Gdy uznam, że jest dobrze, delikatnie odklejam i ponownie wklejam w to miejsce już z odpowiednią ilością kleju. Tak przygotowaną żabę ryby mogą żuć, jak gumę. Jak do tej pory nie przydarzyło się, żeby odpadło czy złamało się skrzydło. Korpus pozwala na wiele i o uszkodzenie jest naprawdę trudno. Ze względu na cenę, na łowność, na małą awaryjność i co najważniejsze, że chyba jestem pionierem w przystosowaniu żaby do akcji crawler, w mojej ocenie jest na najwyższym miejscu wśród tego rodzaju przynęt Crawlery raczej nie nadają się na silny nurt. Jak każda inna przynęta i te potrzebują dla siebie odpowiednich warunków. Skrzydełka elastyczne nie nadają się na korektę w razie problemów z pracą. A to wczorajszy nocny efekt na cykadę SG po wstawieniu jej endoprotez;)
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.