Dzisiaj miałem się nigdzie nie wybierać, ale w końcu się zebrałem na drugie barki. Chciałem spróbować na żywca i na trupka. Wcześniej w sklepie kupiłem trupki w zalewie, bo nie byłem pewien złowienia ich na miejscu. Nad wodą zorientowałem się, że nie zabrałem pinek, nie miałem żadnej przynęty oprócz białych robaków ze słoika w zalewie, które kiedyś kupiłem na test. Chciałem złowić mała uklejke, więc musiałem pociąć takiego robaka na 3 czesci, gdyż łowiłem na haczyk rozmiaru 22. Niestety jak się spodziewałem tylko jedna uklejke udało mi się złowić.
Do ok 21:30 zupełnie nic się nie działo, więc spakowałem gruntówki i postanowiłem chwilkę porzucać na spina, bo woda ożyła. Najpierw guma - nic, później obrotówka - nic, na koniec wobler boleniowy i było kilka trąceń aż w końcu trafił. Dość blisko brzegu, ale i tak fajna zabawa na ultralighcie była. Przy próbie odhaczenia kotwiczka zatopiła się w moim palcu, ryba potelepała i obawiałem się, że będę musiał wracać z boleniem uczepionym do palca. Na szczęście udało się wyszarpać kotwiczke z palca i wypuścić rybę. O 22 zakończyłem łowienie.