Skocz do zawartości
Dragon

Ranking

  1. RSM

    RSM

    Użytkownik


    • Punkty

      17

    • Liczba zawartości

      1 094


  2. jaceen

    jaceen

    Redaktor


    • Punkty

      9

    • Liczba zawartości

      5 359


  3. Don Gucak

    Don Gucak

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      281


  4. Łukasz1988

    Łukasz1988

    Użytkownik


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      17


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.10.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Po powrocie z urlopu postanowiliśmy w piękną słoneczną niedzielę posiedzieć przy sygnalizatorach na komercji. Wybór padł na Rogów Legnicki. Łowisko zamknięte już na sezon zimowy, ale że zebrało się wielu takich jak my, którzy o tym nie wiedzieli, właściciel postanowił dopuścić nas do wędkowania. Wszyscy rozstawili się po stronie gdzie można było dojechać autem - w pobliżu linii wysokiego napięcia. Wędkarzy gęsto , co 10m. Nam przypadło miejsce bezpośrednio pod kablami i jak poczułem mrowienie na blanku, zarządziłem ucieczkę na drugi brzeg. Kilkaset metrów trzeba było się przejść z tobołkami, ale w zamian byliśmy sami. A to natomiast oznaczało swobodę w reakcjach na obserwowaną wodę i ewentualną zmianę miejsca. Ogólnie atmosfera wśród wędkarzy była taka - późna jesień, już nie biorą, teraz to już się nie łowi. My tego nie podejścia nie podzielamy :). Zaczęliśmy od strefy przejściowej między płytką a głęboką wodą. Udało się wypracować branie ładnego jesiotra, ale był na tyle aktywny przy holu, że udało mu się wypiąć. Zaobserwowaliśmy liczne spławy na głębokiej wodzie i postanowiliśmy zmienić miejsce, ale zamiast rzucać w głębię, wycelowaliśmy wędki pod brzegi. Nie pomyliliśmy się - ryba stała na głębokim, ale wychodziła na płyciznę szukać przekąski. Sporo karpi od 3 -8kg dało nam frajdę tego dnia. Jeden był specyficzny, bo nie wziął na naszą przynętę, tylko innego wędkarza jakiś czas temu. Pływał z około 10m żyłki 0,2 przy pysku i wplątał się w nasz zestaw. Żyłkę doprowadziliśmy do brzegu i dalej holowaliśmy delikatnie przyciągając ręką. Ryba nie walczyła mocno, bo była już zmęczona ciągnięciem za sobą linki z jakimś zaplątanym patykiem. Uwolniony wyskoczył jeszcze ze dwa razy nad wodę, jakby się cieszył. Jeżeli ktoś decyduje się na takie łowisko i właściciele pozostawiają dowolność, to warto pamiętać, że nasz sprzęt nie jest tylko dla nas ale też dla ryby. Wielu łowców na "metodę", przesadza z delikatnością zestawów, bo na miękkich kijach kilka razy udało się wyholować dużą rybę.
    7 punktów
  2. Krótki urlop na Pomorzu. Wspaniałe jesienne krajobrazy, krystalicznie czysta rzeka, klimatyczne jeziora. W rzece można było oglądać ryby jak w akwarium i w sumie więcej obserwowaliśmy niż łowiliśmy (zakaz spinningowania i tylko spacery z kukurydzą). Sporo płoci, cert i małych kleni. Duże klenie tym razem pozwoliły się tylko oglądać. Wspaniały widok w jednym z prześwietlonych dołków, gdy koło drobnicy położył się około metrowy szczupak. Aż korciło, żeby złamać przepisy Za to odbiłem sobie na jeziorku. Sporo okoni, kilkanaście szczupaków 50+. Ciągła walka z zielskiem, ale super zabawa dla mnie i młodzieży. Największy szczupak wyholowany ponad 60cm. Wiem, że są tam znacznie większe i nawet przez chwilę takiego holowałem. Jednak cwana bestia wykorzystała moczarkę i nie dała mi szans. Jezioro ma ciemne dno, krystalicznie czystą wodę zabarwioną garbnikami i ciemno zieloną moczarkę. Prawdopodobnie z tego powodu wiele szczupaków ma tam prześliczne ciemne barwy.
    6 punktów
  3. Patrząc na kalendarz, wyszło mi prawie dziesięć dni bez wędki. Ostatnie otrzymane wieści znad wody przebrały miarę. Wziąłem kilka ripperów, trzy woblery i późnym wieczorem pognałem nad Odrę. Łowiłem od 22:00-2:00. Właściwie dużo chodziłem i obserwowałem. Łowienia w tym było niewiele. Po drodze spotkałem kilku wędkujących na grunt. Z jednym chwilę rozmawiałem. Nie pytałem o szczegóły, tylko czy coś ogólnie brało. Były drobne okonie i kilka szarpnięć szczytówką. U mnie dopiero po trzech godzinach coś się zaczęło dziać. Na ostatnim z planowanych miejsc miałem branie na rippera Relax King Shad 4"/12g. Po kilku minutach w tym samym miejscu była powtórka. W obu przypadkach ripper prawie ściągnięty z haka. Brania były agresywne. Po kilkunastu minutach założyłem woblera karasia UV 9 cm/17g z firmy Jaxon. Kilka naprowadzeń i znowu łup!!! I tym razem nie wciąłem ryby. Odjechała w panice w środek nurtu. Nie był duży, ale po krótkiej przerwie bez wędek każde branie podnosi na duchu. Miałem jeszcze kilkanaście minut do powrotu. Zmieniłem jeszcze woblera na rękodzieło "Wobiego". Przed wysoką wodą na jednego z jego woblerów miałem pięknego sandacza. Skromnie oceniam na 80 z lekkim plusem. Patrzyliśmy sobie w oczy:) Zabrakło do skutecznego podebrania 0,5 m. Było minęło. Zadzwonił alarm, oznajmiając zakończenie wędkowania. W tym momencie nastąpiło branie. Czwarte z tego samego miejsca. Musiał być niezwykle głodny, że go poprzednie akcje z wyrywaniem przynęt z paszczy nie zniechęciły. Skromny wielkością, zdeterminowany, by coś wrzucić na ząb zasłużył na pamiątkowe zdjęcie. Jeszcze będzie okazja tego walecznego kolczastego pasiaka złowić. Sprzęt: SG MPP2 213/20-60 g, Ryobi Xenos 4000, plecionka 0,16 mm. 👊
    6 punktów
  4. Trzeba cokolwiek dorzucić do tabeli, żeby nie siedzieć samotnie na końcu Okolice Drawna, leśne jezioro. Sporo pasiaków tego dnia. Wyciągnięcie ich z pomiędzy zielska było niezwykle trudne. Czasem któryś podniósł się do obrotówki prowadzonej nad zielskiem, ale to była rzadkość. Buszowały raczej pomiędzy moczarką. Rozwiązaniem okazała się 6g główka, która pozwoliła szybko dotrzeć do dna w miarę pionowo i gwałtowne szarpnięcia i szybki opad prowokował pasiaki. Bardzo dużo 18-20cm ale dopiero po pewnym czasie zaczęły ruszać się większe. 23cm, 28cm i 29cm idą do tabeli. Kiedy już miałem nadzieję, że konie żyjące w tej wodzie odpaliły, uaktywniły się szczupaki i rozgoniły mi wszystko Przynęta monkey fry brązowa, ale brania też na wszelkie raczki (raków tam sporo) i małe canibale. Z perspektywy czasu, żałuję że nie skorzystałem z małych jerków. Przynęta potrafiąca zawisnąć nad zielem mogłaby tego dnia robić super robotę.
    4 punkty
  5. Czasami i mi zdarzało się łowić inne ryby, niż zaplanowałem. Nie namawiam, żeby tak postępować na każdej wyprawie. Jednak bywają momenty, że nie ma pomysłu, by nie zejść z wody o kiju. Inna rzecz, wklejony film, to jeden z dowodów, że przewrażliwienie na cieniowanie sprzętu w przypony o średnicy zero zero nic, mikro główki i wędki o cw zapałki, to wszystko jest fajne, ale nie jest lekarstwem na nieaktywne ryby. Gdy "żrą", to drut im nie przeszkadza. Tak solidnym sprzętem nie miałem okazji łowić w podobny sposób, ale na topwatery zdarzało się. U mnie plecionka 0,16 mm i stalowy przypon do 10 kg nie przeszkadzał w widowiskowych atakach okoni. 👊👊
    1 punkt
  6. Czwarty wypad na moje ukochane szwedzkie jezioro dobiegł końca. Ryby były posklejane do dna - całe w pijawkach. Zacząłem od życiówki 95 szczupaka i okoni do 38. Kolejny dzień to okonie do 42 i przyłów kolejnej życiówki 104 - Fenwick Elite Tech okoniowy z fluorocarbonem 0,30. Uderzył przy samej łodzi na małego raczka - zamiatał mną równo. Kolejne dni to inwazja szczupaków w tym jedna 90tka uderzyła jak przygotowywałem się do kolejnego rzutu. W momencie zacięcia, żadna część ryby nie była w wodzie - możecie mi wierzyć bądź nie. Ja tam sie cieszę że wróciłem załatwić potrzebe przed wypłynięciem. Żeby nie było - wyjąłem gadzinę Ogólnie to szczupaków 80+ powiedzmy że 10 sztuk, z 15 okoni 35-42, mniejszych nie ma co liczyć. No ale zaraz - przecież polowałem na sandacza. Sandaczy z prawdziwego zdarzenia nie było ale takich 45-60 to się natrzaskało sporo. Towarzystwo jak zawsze - genialne. Wypoczęty i szczęśliwy - 19 czerwca widzimy się ponownie. Pozdrawiam.
    1 punkt
  7. Dzisiaj od godziny 16 do 17:30 postanowiłem wybrać się nad rzekę zapolować na pasiaki do ligowej tabeli. Pomimo bardzo wysokiego stanu wody (Wisła) i ciężkiego zadania które przede mną stało dzięki temu faktowi zaskoczyło mnie na wstępie sporo wędkarzy którym widocznie poziom wody też nie przeszkadzał. Po wypakowaniu sprzętu i obłowieniu mojego miejsca ,,pewniaka'' 😂 jeśli chodzi o okonie kilkoma przynętami (brak jakiegokolwiek skubnięcia) zaobserwowałem ataki bolenia niedaleko mnie, szybka zmiana przynęty oraz planów co będzie moim dzisiejszym celem i po kilku minutach witam się z rybą przy brzegu, szybkie zdjęcie z wyprawy i do wody po rodziców , przy moim zdziwieniu któryś z rodziców przybył na spotkanie i po kilku sekundach zwyciężył 😄. Wynik w mojej rubryce nie został poprawiony ale za to dzisiejszy rezultat 1:1 uważam za udany i sprawiedliwy.
    1 punkt
  8. Ten post powinien dodać Radek, ale nie jest tu zalogowany i go wyręczę;) Dał się namówić na krótkie wędkowanie i wygląda, że nie żałuje. Pojechaliśmy na ten sam kanał, co dzień wcześniej mi udało się połowić. Nastawienie na okonie a w razie braku reakcji z ich strony będziemy kombinować z boleniami i przed zmierzchem może jakiś sandacz uderzy. Odchudziłem mocno pudełko z gumami, by nie tracić czasu na wybór tej właściwej. Kilka ripperów i twisterów Relaxa, Shad Teez, Lunatic, rippery Manns i trochę Keitechów, to powinno wystarczyć. Łowiliśmy w gramaturze 5-7 g. Radek z plecionką 0,10 a u mnie 0,16. Chciałem, żeby bez problemu mógł wydłużyć rzuty. Wędki te same, czyli Mikado Da Vinci w travelu. On ze szczytówką do 25 g, ja do 15 g. Szczytówki odwrotnie do grubości linek, bo kołowrotki mieliśmy inaczej spasowane. U mnie wielkość 4000, u niego 2000. W każdym razie jakoś to spasowanie działało, latało i nawet połowiło. Początkowo obserwowaliśmy wodę z zamiarem szybkiego przesunięcia, gdyby ryby dały o sobie znać. Niestety, w tym dniu słabo się pokazywały. Musiałem polegać na intuicji i wcześniejszym rozpoznaniu. Kątem oka obserwowałem Radka. Kilka słów podpowiedzi i sam stwierdził, że dzisiaj będzie próbował łowić, prowadząc gumki w toni. Dla odmiany łowiłem z opadu. Jego sposób okazał się trafny. Po godzinie poszukiwania jest! Ładne i zdecydowane branie na kopyto Relaxa. Na to samo, na które dzień wcześniej złowiłem bolenia. Branie było gdzieś w pół wody. Wędka przyzwoicie amortyzowała odjazdy i po kilkudziesięciu sekundach mogłem młodemu pogratulować kolejnej życiówki w tym sezonie. Miesiąc temu złowił okonia 32 cm a dzisiaj bolenia 64 cm. Do tego można dołożyć z tego sezonu szczupaka 59 cm. Te trzy ryby są jego rekordowymi. Cofając się w czasie i biorąc pod uwagę bardzo małą ilość czasu spędzanego nad wodą, Radek ma jeszcze dwa przyzwoite wyniki, kleń 52 cm i sum 122 cm. Udał się nam dzień. 👊
    1 punkt
  9. A po środzie jest czwartek:) Kolejna wyprawa była w innej części Wrocławia. Odra zaczadzona i trzeba szukać spokojniejszych miejsc. Po swojemu nazywam niektóre po imionach lub nickach znajomych, np. rewir Łukasza, Tomka, Krystiana... a tym razem rządziłem się w miejscówkach Wasyla;) Celem były okonie. Oczywiście wyszło, jak wyszło. Po ocenie i pierwszych kilkudziesięciu minutach bez brania zdecydowałem się zwiększyć rozmiar przynęt i próbowałem ściągnąć jednego z grasujących boleni. Miałem trzy uderzenia. Niestety bez sukcesu. Przed zmierzchem założyłem Schad Teeza Fire Perch i opukałem dno przy przeciwległym brzegu. Opłacało się. Później założyłem Kopyto Relaxa. Nocne łowienie na gumy jest moją słabszą stroną, stąd cieszy złowiony boleń, po wcześniejszych niemrawych kilku skubnięciach. Myślę, że sytuację uratowała wędka Mikado z wklejką. Delikatna szczytówka rejestrowała każde delikatne trącenie. Było ich więcej, a z tego udało się te dwie ryby wydłubać. Łowiłem na jednym z odrzańskich kanałów 👊
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.